Wybieram szczęście, a Ty?
"Wiele osób spędza całe życie w pogoni za szczęściem, w błędnym przekonaniu, że jest ono luksusowym towarem, który należy znaleźć, a następnie posiąść. Szczęście nie jest czymś, co się pozyskuje lecz czymś czego każdy z nas może na własną rękę i w pełni świadomie doświadczyć, kiedy tylko zechce. Luksusowy dom, ani samochód nie zagwarantują, że będziemy w życiu szczęśliwi i spełnieni. Dlatego tak wielu ludzi okazuje zadowolenie na zewnątrz, podczas gdy w głębi duszy nie są szczęśliwi. I na odwrót – nie brakuje też ludzi szczęśliwych, których życie z pozoru nie ma ze szczęściem nic wspólnego. W jaki sposób człowiek decyduje o tym, czy jest szczęśliwy? To już zależy tylko od nas. Szczęście jest bowiem w zasięgu każdego z nas. Patrząc na to zupełnie obiektywnie, każdy dzień może nam przynieść szczęście, dlaczego więc nie obudzić się z nastawieniem, że taki właśnie będzie ten dzień? Przyswajając sobie taki nawyk, automatycznie stajemy się szczęśliwsi – bez względu na to, co przynosi nam życie. A ponieważ jesteśmy szczęśliwi, stawiamy mu czoło z dużo większą determinacją i skutecznością, niż ktoś kto jest wiecznie sfrustrowany i smutny." /znalezione w sieci: blog. Mama Psycholog/
***
Budzę się rano, dużo za późno, Moje noce przypominają przykrótkie kołdry, które histerycznie próbuję naciągać na głowę bladym świtem. Za oknem zimno, ponuro, ciemno, jakby to nie wiosna była, ale sam środek najbardziej kapryśnej i nieżyczliwej jesieni. Nie chce się wyłazić z łóżka. Psa na dwór nie wygonisz. To znaczy - wyganiam na "siku" - nie mam wyboru. Wracają z ubłoconymi po pachy łapami. Wrrr. Do czyszczenia 12 psich łap na dzień dobry. W domu - dwóch chorych mężczyzn. Co prawda to tylko mocna grypa, ale każda kobieta wie co to oznacza. Podwójna tragedia i wszechobecna atmosfera przygnębienia i niemocy. Ech... Ale skoro wszędzie piszą, że szczęście jest wyborem, to właśnie desperacko próbuję sobie wmówić, że na przekór wszystkiemu - będzie to szczęśliwy dzień. Nie wydaje mi się to trudne. Pielęgnowanie wdzięczności jest moją drugą naturą. Mam je we krwi. Chyba nie jestem zbyt wymagająca od życia. Poprzestaję na drobiazgach. Skupiam się na szczegółach. Ale to ponoć w nich tkwi sedno sprawy, by nie powiedzieć - diabeł. Od pielęgnowania wdzięczności do odczuwania szczęścia, już tylko malutki kroczek. Właściwie można postawić między tymi pojęciami znak równości. Jedno bez drugiego kuleje.
Po pierwsze, na pewno nie będę się śpieszyć do pracy. Praca nie zając, nie ucieknie (Zwłaszcza w systemie flexible). A głupiego, robota sama znajdzie. (A przysłowia jak widać, są mądrością narodów) Więc nóżka, za nóżką rozpoczynam swój dzień - środek tygodnia.
Nie przygotowałam nic na dzisiejszy post, więc będzie takie bla, bla - typowy Niecodziennik Toffinki. Pamiętacie? Niektórzy go uwielbiali: moje opisywanie codzienności Toffinkowym okiem.
No więc jadę do tej pracy rano, trochę zamulona, a jednak wszystko cieszy mnie jak dziecko. Skoro i tak jestem spóźniona, zatrzymuję się w boulangerie po drodze u śmiesznych pań skośnookich i kupuję słodkie rogale na śniadanie dla mnie i koleżanki. Poprawia mi się humor, jakbym już po tym śniadaniu była. Między jeziorkami na Ixelles, jak codzień pozdrawiam ruchem ręki miedzianą (chyba) statuę - moją niemą koleżankę i widzę kątem oka jak pani concierge z pobliskiego bloku zagania gęsi nad jezioro. Tak. Te pewne siebie, dostojne gęgały czasami opuszczają swoje naturalne środowisko i z ciekawością zapuszczają się dalej w betonową dżunglę miasta. Niezadowolone, nieśpiesznym krokiem, mamrocząc coś pod dziobem wracają gęsiego, jedna za drugą w poprzek jezdni. Poranny, nerwowy, uliczny ruch na kilkadziesiąt sekund staje w miejscu. Uśmiecham się do siebie! Lubię moją Brukselę na miarę Paryża Amelii Poulain.
Są jeszcze inne powody do radości. Moje małe zwycięstwa nad własnymi słabościami. Co prawda, z Ewą Ch mi nie wyszło, ale wczoraj przerwałam zaczarowany krąg i poszłam na basen. No bo skoro szczęście jest wyborem i postanawiam byc kobietą szczęśliwą, to chciałabym zmieścić się w ubrania z ubiegłego sezonu. Wymiana całej garderoby o większy numer, na pewno szczęścia mi nie przysporzy, a jedynie wydatków. Do wczoraj wmawiałam sobie, ze fajne chłopaki (mój mąż) lubią dziewczyny przy kości, ale - gdy nie zmieściłam się w sukienkę z ubiegłego sezonu, stanęłam wobec trzeszczącej w szwach prawdy o swojej atrakcyjności.
No więc po pracy potoczyłam się na basen. Nie wiedziałam, że jestem taka zdolna, że nawet na basenie potrafię robić interesy! Spotkałam przypadkiem mego ratownika. Chwilę pogadaliśmy co tam u kogo słychać, nie omieszkałam pochwalić się książką. S. bardzo się ucieszył, że książka jest o Belgii i pyta: " A o mnie też tam wspomniałaś i o nauce pływania?"
- Nie, ale wspomnę w następnej.
- A masz te książki przy sobie?
- Jasne, zawsze mam kilka egzemplarzy w bagażniku na wszelki wypadek.
- To ja jedną kupię. A zdjęcia w niej są?
- OOO, jeszcze ile! Pełno zdjęć!
S. poskrobał się po głowie:
- Jak są zdjęcia, to ja kupię dwie.
Trzecią dorzuciłam mu w celach promocyjnych. I pomyślałam, że to chyba prawda jest, że wracamy do czasów społeczeństwa obrazkowego. Chociaż tytułem usprawiedliwienia S. dodam, że polski język jest mu obcy, może więc jedynie sobie obrazki w książce pooglądać.
***
Przestało padać.
Chłopaki zdrowieją.
Tosiek dzisiaj nic nie zniszczył.
Pojutrze zaczyna się weekend.
Coraz mniej rzeczy i ludzi mnie wkurza.
W sobotę idę na wernisaż.
Omijają nas poważne choroby.
Ktoś bardzo bliski przeżył poważną operację.
Moja część świata może ciągle cieszyć się pokojem.
Pchnęłam dziś ważną sprawę. W kilku innych zaświecił promyk nadziei.
Niedługo święta i jeszcze więcej spotkań autorskich.
Niebawem uściskam moich polskich przyjaciół.
Że znów po północy i będę nieprzytomna w pracy? (Na szczęście w pracy nie odpowiadam za niczyje życie.) Kiedyś się wyśpię. Cała wieczność przede mną!
Jest dobrze. Jest szczęście.
Ciiiiiiiiichutko Agnieszko. Żeby się nie przestraszyło. I nie schowało w ciemny kącik.
OdpowiedzUsuńSzaaa! :)
Usuń"Dobrze jak nie za dobrze. Nie zaszkodzi niepolepszenie" :)
OdpowiedzUsuńPodoba mi się ;)
UsuńUWIELBIAM. Myślałam że postrzeganie codziennego życia z radością i wyzwaniem zanika. Po spotkaniu z Panią w Warszawie nabrałam odwagi i.. Poniekąd Pani Agnieszko jest pani prowodyrem mojego bloga który dopiero raczkuje, ale wszystkie wielkie podróże zaczynają się od pierwszego kroku. Dziękuję. Jak zawsze będę odwiedzać,czytać i kibicować.
OdpowiedzUsuń"wszystkie wielkie podróże zaczynają się od pierwszego kroku." Pięknie powiedziane... Bardzo się cieszę, jeśli moge być dla kogoś choć niewielką inspiracją do uczynienia tego pierwszego kroku... To ja się czuję matką Chrzesną Twgo raczkującego bloga i powodzenia :)
UsuńBo to TWÓJ CZAS Agnieszko :)
OdpowiedzUsuńNiech już będzie tak zawsze!
oby... dziękuję Jula! Może do zobaczenia w Białymstoku jesienią :)
UsuńO proszę :)
UsuńSerdecznie zapraszam!
Jestem szczęśliwa.
OdpowiedzUsuńI już moim szczęściem jest pobudka o 5 rano, kawka, rytmiczny oddech pociech, słońce i ptaki za oknem... Uśmiecham się do ludzi i oni odwzajemniają to. We wszystkim staram się odnaleźć radość.. Tyle. mam rodzinę dom jestem zdrowa, mam wszystko.
Buziole Agnieszko cieszę sie Twoim szczęściem
Masz wszystko co trzeba, co w życiu najważniejsze :)
UsuńCieszę się Twoim Szczęściem :-) Swoim zresztą też ;-)) Do zobaczenia gdzies na rozdrożach dróg ;-)) Ściskam Cie mocno, Moja Kochana!
OdpowiedzUsuńNa rozdrożach dróg... , mam te pewność... to tylko kwestia czasu, siostro Wodniczko :)
UsuńTo prawda, gonimy za pozornym szczęściem a ono jest w nas,w naszych rodzinach, w zwykłej nudnej codzienności.
OdpowiedzUsuńAgnieszko, lubię Twoje mądre posty, które dają mi wiele do myślenia. Cieszę się, że ktoś postawił Cię na mojej drodze, nawet tej tylko wirtualnej. Mam nadzieje, że przyjdzie taki czas, że będę Cię mogła poznać w świecie realnym.
Cieszę się, że jesteś szczęśliwa i spełniona.
No widzisz jak dziwnie się to wszystko toczy... Elu, mozna powiedzieć, że znamy się już kilka lat... Ciągle uśmiecham się na wspomnienie okoliczności w jakich przyszlo nam sie spotkać, to były szalone jazdy na tym portalu :) Tez się cieszę, że Cie poznałam. Myślę, że kiedyś się spotkamy :)
UsuńDo takiego szczęścia trzeba dojrzeć i wiekiem, i doświadczeniami, ale to nic odkrywczego. Odkrywcze jest uświadomienie sobie, że otacza nas wiele rzeczy kompletnie niepotrzebnych, co także wynika z doświadczenia. Właściwie to też nie jest odkrywcze.:)
OdpowiedzUsuńWłasnie ze szczęściem i innymi zdawałoby się, oczywistami prawdamiu zyciowymi jest taki problem, że w teorii wszyscy wiemy jak żyć, wybaczać, odczuwac wdzięczność, tylko gorzej z praktyką i z kontynuacja na dłuższa metę, dlatego warto sobie przypominać i odświewżać te oczywiste oczywistości :) Pozdrawiam cieplutko :)
UsuńSzczęście jest w naszym umyśle. Czeka na urzeczywistnienie. Moim małym szczęściem jest mój mały balkon, przekształcony z królestwa śmieciorków i plastiku (skarby małżonka ;P :D) w kilkumetrowy azyl. Gdy tak na niego czasem patrzę myślę sobie, ten balkonik to kawałek mnie, mnie szczęśliwej, powstał w mojej głowie i jest realny. Szczęście trzeba projektować.
OdpowiedzUsuńMiłego dnia :)
Pastelowa Kropka
Dokładnie. W naszej glowie rodzi się nasze szczęście. Pozdrawiam cię Pastelowa Kropeczko. Masz piekny balkonowy azyl :)
UsuńZawsze staram się brać z Ciebie, Agnieszko, przykład. Lecz co ja tutaj czytam?! Jednak konieczność kupna większych ubrań ma prawo odbierać nam szczęście:)). Dlatego tak trudno mi odczuwać szczęście. Najsensowniej byłoby teraz znów wziąć z Ciebie przykład i zacząć aktywnie przeciwdziałać temu. Cóż, jeśli choroba (potwierdzona wczoraj) skutecznie wszelką fizyczną aktywność mi utrudnia. Będzie się trzeba zmagać z tym teraz, osiągając małe, prawie niezauważalne sukcesy.
OdpowiedzUsuńWażną rzecz napisałaś - nie jesteś wymagająca od życia. Ja zawsze uważałam, że nie powinnam godzić się na "małe". I cóż - "dużego" tym sposobem i tak nie uzyskałam, za to życie upłynęło mi w nieprzerwanym ciągu frustracji wszelakich.
Przede wszystkim życze zdrówka. U mnie tez chlopaki rozlożeni, a mnie łamie, ale się nie daję...
UsuńNo tak, wasze komentarze tez pobudzają mnie do refleksci, dają inną perspektywę. Kiedyś byłam bardzo wymagająca wobec siebie, chciałam brać życie zachłannie, a to poprzestawanie na małym, przysparzało mi nawet kompleksów, że nie jestem taka wymagająca... Dopóki nie zrozumiałam, że własnie na tym polega zycie we wdzięczności. Cieszyć się najmniejszym źdźbłem trawy...
Ponoć chory facet to tragedia.
OdpowiedzUsuńMnie się wydaje że jestem idealny ale dawno nie chorowałem ( puk, puk w niemalowane)
- Ta jesteś idealny - poddała w wątpliwość moje wyznanie żona
Pozdrawiam
a żony zawsze mają rację, Antoni... a mężczyźni przeważnie myślą, że są bardzo cierpliwi w chorobie, no, chyba, że sa powaaaaażnie chorzy.... Pozdrawiam cieplutko i broń Boże nie choruj! :)
UsuńBardzo lubię taki dystans do siebie i takie poczucie humoru. Pozdrawiam .Ania
OdpowiedzUsuńInaczej szłoby zwariowac :) Pa, Aniu!
UsuńTak trzymac i taka to prawda, ze szczescie to stan umyslu a nie posiadania ;)) A zdjecia u Ciebie bardzo lubie! Pozdrawiam z Wygwizdowa na Wyspie ;)
OdpowiedzUsuńRozumiem Cie, bo u mnie może trochę mniejszy, ale tez wygwizdów :) trzymaj się ciepło!
Usuńszczescie nie jest az tak ciezko znalesc :) Mnie na przyklad uszczesliwia spacer do pracy, mimo, ze zajmuje mi to godzinne dziennie, przychodze bardzo wesola i tak pozostaje do konca dnia :)
OdpowiedzUsuńszczęścia często nie dostrzega się pod samym nosem, czasem trzeba się o nie potknąć, by je docenić... :)
UsuńBo szczescie jest tak blisko, na wyciagniecie reki.....kiedy sie chce i umie go docenic
OdpowiedzUsuńO własnie, mniej więcej to samo napisałam wyżej :)
UsuńAgnieszko!
OdpowiedzUsuńPiękny tekst, świetny Twój strój i to szczęście...........oby było go wkoło więcej i więcej.Jesteś przykładem jak to szczęście wypracować, odnaleźć i jak się nim dzielić z innymi.Wielkie dzięki, pozdrawiam ciepło Ala Zych
O tak droga Alu, szczęście nie dane jest odgórnie, to ciężka praca i zmaiana nastawienia, buziaki droga czytelniczko ze Stalowej :)
UsuńUwielbiam Cię, zawsze wiesz jak skierować mnie na właściwe tory:)
OdpowiedzUsuńmam pod ręką taką czarodziejską zwrotnicę :) buziaki!
UsuńSzczęście jest czymś więcej niż zewnętrzną pomyślnością; warunki wewnętrzne więcej dlań znaczą.
OdpowiedzUsuńAby człowiek mógł być zadowolony z życia, jednym z najistotniejszych warunków jest, aby był przekonany, ze ma ono jakiś sens, jakąś wartość.
Wow......SZCZĘŚCIE... proste a niełatwe... bliskie a trudno-osiągalne....ale na pewno możliwe ......
"Taka jest podwójna natura szczęścia: jest stanem wewnętrznym, ale wymaga pomocy z zewnątrz; mamy je w nas, ale nie tylko przez nas.
Rozbieżność w poglądach na szczęście jest wielka. Jedni na przykład widzą szczęście we władzy, inni w życiu z dala od ludzi; jedni w majątku, inni w wyrzeczeniu się dóbr doczesnych. Ale ta rozbieżność nie dotyczy pojęcia szczęścia, lecz teorii, jak je znaleźć." (Władysław Tatarkiewicz O szczęściu)
I jeszcze może....
Dar
Dzień taki szczęśliwy,
Mgła opadła wcześnie, pracowałem w ogrodzie.
Kolibry przystawały nad kwiatem kaprifolium.
Nie było na ziemi rzeczy, którą chciałbym mieć.
Nie znałem nikogo, komu warto byłoby zazdrościć.
Co przydarzyło się złego, zapomniałem.
Nie wstydziłem się myśleć, że byłem, kim jestem.
Nie czułem w ciele żadnego bólu.
Prostując się, widziałem niebieskie morze i żagle.
Czesław Miłosz
Ach...jestem szczęśliwa że...umiem czytać, bo tyle szczęścia można wyczytać, wydobyć ze słowa, wypatrzeć w tekście...
Swoim pięknym postem umocniłaś wiosenne, radosne promyki słońca... muskające zimowe, ospałe lekko źrenice życia....
"Cmokusy" Aguś zasyłam pachnące już............. wiosną
Ania Ż. (aż)
Jakie proste piekne słowa... juz niedługo się zobaczymy :)
UsuńKojąco na mnie działają twoje posty. Przypominam sobie, czytając je, proste a zarazem ważne kwestie dotyczące życia mego...:)
OdpowiedzUsuńcieszę sie kochana!
UsuńPozdrawiam Cię szczęśliwa dziewczyno! zazwyczaj taką bywam, ale w ostatnim czasie nawet siebie samej nie zdołam przekonać...
OdpowiedzUsuńBasieńko spiesze sercem na ratunek!
UsuńU mnie już też dobrze :D choć było ...... :( Świetny post, aż lepiej zrobiło się na serduchu :D Aguś dzięki, pozdrawiam gorąco
OdpowiedzUsuńOpadły mgły, wstaje nowy dzień, to tobrze Kasiu, że wyjrzało słońce... Niech juz świeci...
UsuńJa tez wybieram szczęście. Pozdrawiam :)
OdpowiedzUsuńI już!
UsuńJa tez wybieram szczęście, szkoda tylko, że ono mnie NIE
OdpowiedzUsuńszukaj go w codzienności, tej najzwyklejszej, przyjdzie w końcu...
UsuńPiszesz o rzeczach codziennych i oczywistych. Każdy czegoś takiego doświadcza w mniej lub bardziej podobnej formie. Natomiast nie każdy potrafi TAK jak Ty to opisać. Za każdym razem wyłapuję smakowitości, które wywołują we mnie uśmiech. Koduję je i wzbogacam sposób , w jaki mogę posługiwać się językiem. Tylko wystarczy wskazać jedną, by wszyscy wiedzieli o czym mowa:
OdpowiedzUsuńMoje noce przypominają przykrótkie kołdry, które histerycznie próbuję naciągać na głowę bladym świtem.
Hmm, to naprawdę ja napisałam?... :) Jakos mi się tak same te zdania formuja, miłej niedzieli Caddi :)
UsuńKobieta szczęśliwa, świetnie ujęłaś to swoje szczęście, bo szczęście jest w codzienności, trzeba tylko we wszystkim poszukać pozytywów, ja też jestem kobieta szczęśliwą i...kiedyś też się wyśpię...buziaki...
OdpowiedzUsuńwzięłam je za rogi, jak byka :) Pozdrawaiam Basiu!
Usuń