Płynie rzeka...
"Ten, kto nie spodziewa się mieć miliona czytelników, nie powinien zabierać się do pisania" Johan W. Goethe
No tak, ja znowu o pisaniu. No, ale co można robić jesiennym wiosennym, zimnym, deszczowym wieczorem? Oj, pojechał Goethe tym cytatem, pojechał... Co prawda, do pięt mu nie dorastam i do miliona mi daleko, ale... weszłam do tej rzeki... Zamoczyłam nogi. I zaczynam płynąć z prądem. Póki co, jeszcze powoli, ale już nabieram rozpędu. O pozytywach tej sytuacji kilkakrotnie już mówiłam. Ale gdy wychodzisz z własnego cienia, masz okazję przekonać się jeszcze o czymś innym, o czym wcześniej nigdy nie myślałaś, z czego nie zdawałaś sobie sprawy. Twój sukces, bez wzgledu na to, czy jest wielkości brudu za paznokciem i głównie tobie sprawia przyjemność, czy większy - jest najlepszym miernikiem twoich dotychczasowych przyjaźni z ludźmi, o których wydawało Ci się, że wiesz wszystko. O naiwny głupcze! To nie tylko w biedzie poznajesz prawdziwych przyjaciół. Twoja bieda, dla niektórych może być wspaniałym tłem dla własnej szlachetności. Nic tak nie podnosi poczucia własnej wartości jak podanie innym ręki w kłopocie. Ciężej przełknąć gorzką pigułkę, gdy ta niemota z trzeciego rzędu pod oknem, co nie przychodziła nigdy na imprezy - okazuje się świetnym mówcą, porywa tłumy i dzierży rząd dusz, albo ten niepozorny piegus z drugiej ławki, któremu tłumaczyłeś zawiłości algebry, jest dziś korporacyjnym wyjadaczem i jeździ leksusem, podczas gdy ty skrobiesz ledwie do pierwszego. I gdzie tu sprawiedliwość?
Niech Ci się powiedzie w jakiejkolwiek dziedzinie, a wtedy zobaczysz swoich znajomych w innym świetle. I będziesz (mógł)mogła zaśpiewać za Markowskim: "Czasem w ludziach, nagle tak, zajdzie zmiana. I zrzucają swe przebrania..."
Weszłam do tej rzeki... 99% reakcji jest życzliwych. Nie spotkałam się z wrogością. Czasami jednak jedno zdanie wywołuje we mnie głębokie zdumienie. Uśmiech nawet. Pusty śmiech...
Gdy koleżanka dzwoni by zapytać z sensacją w głosie ile zarobiłam już na książce. Odpowiadam pytaniem:
- A ile książek kupiłaś w tym roku? Konsternacja. No w tym, to niewiele, i w ubieglym też słabo było, ale kiedyś, to ho, ho! Kupowało się dużo literatury!
- Widzisz sama - rozkładam teatralnie ręce, choć ona tego nie widzi. - Zarobiłam tyle, ile ty kupiłas książek.
Ale nawet nie o to chodzi. Byłabym hipokrytką, gdybym udawała, że nie byłoby cudownie żyć z pasji. Ale to jest (wspaniały) efekt uboczny. Najważniejsze jest to co nieprzeliczalne, te wszystkie emocje, radość dawania i brania. A jesli jeszcze pasja na siebie sama zarobi - to szczyt marzeń!
A rzeka płynie... A ja z nią...
W piątek dostaję wiadomość od wieloletniej koleżanki i zdumiona przecieram oczy. Bla, bla, bla... i: "piszę by Ci UDOWODNIĆ, że TEŻ potrafię ładnie i dużo pisać. I właściwie mogłabym napisać książkę, ale nie bój się, nie będę ci robić konkurencji."
Droga koleżanko, nigdy nie wątpiłam, że potrafisz ładnie i dużo" pisać, więc nie musisz mi nic udowadniać. Mam wiele piszących przyjaciół i nie jesteśmy dla siebie nawzajem konkurencją. Odwrotnie. Inspirujemy się, dzielimy doświadczeniem, wspomagamy. Świat jest aż nadto bogaty i niewyczerpywalny w tematy, że dla wszystkich nas starczy na nim miejsca. Mówi się, że każdy nosi w sobie materiał, na co najmniej jedną książkę - nasze życie. Więc jeśli masz taką potrzebę, poczuj ten wiatr w żagle, chwytaj za pióro i pisz. I niech wena będzie z tobą...
Zadziwiają mnie myśli kłębiące się w ludzkich głowach. A czasami niepokoją...
A rzeka płynie...
Chciałam napisać jeszcze wiele... O naszej starym, flamandzkim meblu, który mój mąż kocha, a ja nienawidzę; jak to z myszami było i podzielić się refleksjami na tema ostatnich, smutnych wydarzeń. Chciałabym jeszcze... Ale to będzie na następny raz... A wy które z moich historii najchętniej czytacie? O Brukseli, opowiadania o ludziach, zwykłe historyjki z codziennego życia?...
***
Już nie chcę z tej rzeki wychodzić. Ona płynie i niesie mnie niektórym na przekór... Na pohybel nawet. (śmiech)
Ja sporo czytam i tyleż kupuję. Ostatnio rozwalił mnie tekst-rada: "Kup sobie czytnik, będziesz miał książki za darmo z torrentów"...
OdpowiedzUsuńTakie podejście niektórzy ludzie mają...
Ja też lepiej papierowe przyswajam, inaczej smakuje :)
UsuńWojtku, można mieć czytnik i kupować książki w formie elektronicznej. Z racji częstych podróży z niego korzystam, bo nie zajmuje dużo miejsca.
UsuńTeraz wolę używać czytnika, ale książki elektroniczne kupuję :)
Usuń...a rzeka płynie..i niech płynie a Ty z nią...nie przejmuj się takimi koleżankami, rób swoje, pisz...powodzenia Agnieszko...pozdrawiam...zdjęcie na kanapie super...
OdpowiedzUsuńzwłaszcza kapcie... (hi, hi) a za oknem deszcz i wiatr hula! :)
UsuńI płyń kochana, byle nie pod prąd. Omijaj te wszystkie ludzkie wiry i zawirowania. Pamiętaj, że zazdrość, to nieodzowna część naszych ziomali.
OdpowiedzUsuńLubiłam Twoje opowieści z Brukseli i inne też. Jaka wyszła z tego książka nie wiem. Jak wrócę do Polski, napewno kupię.
Dziś przesyłka za książkę do mnie, jest napewno droższa od ceny książki.
A milion czytelników? - ja Ci go życzę.
Pozdrawiam ciepło.
Dzięki! Będeę omijac niebezpieczeństwa i bezpiecznie dryfowac do morza! :) Książka, to właściwie zbiór tych blogowych opowieści, więc jesteś w temacie :) Pozdrawiam!
UsuńKochana Agnieszko, prawdziwych przyjaciol poznaje sie nie tylko w biedzie, ale wlasnie i moze przede wszystkim poznaje sie wtedy, kiedy odnosimy sukces...bo nie kazdy z naszych "przyjacilol" potrafi go zniesc i przetworzyc czy wrecz przetrawic! Tylko nieliczni i to sa wlasnie prawdziwi przyjaciele potrafia szczerze cieszyc sie naszym malutkim czy tez wiekszym sukcesem. Sa tez i inni, to ci co powolutku, po przepracowaniu i czesciowym przetrawieniu naszego sukcesu, powoli zaczynaja nas akceptowac, ale nie szczedza tez docinek i zlosliwosci, pod ktora kryja, czy tez niezrecznie maskuja swoja zazdrosc. To ten rodzaj "przyjaciol", ktorzy wciaz beda sie wahac, czy cieszyc sie naszym sukcesm, czy moze lepiej z niego drwic?! Tak naprawde ciezko jest odnosic sukces w dzisiejszch czasach, a moze zawsze bylo ciezko ??
OdpowiedzUsuńDlatego odnoszac sukces, chocby ten niewielki, trzeba sie dobrze, ale to dobrze przygotowac, przede wszystkim przed ciosami innych "zyczliwych" nam ludzi!! Jest ciezko, ale najlepsze, co mozne byc w takiej sytuacji, to skupic sie nad tym co robimy i kochamy, nie przejmowac sie, co mowia i pisza inni, bo nic tak ludzi nie dobija , jak czyjs sukces i stad takie "zyczliwe" wiadomosci jak od Twoich kolezanek, Agnieszko.
Nie przejmuj sie wiec, droga Agnieszko, tylko ciesz sie swoim sukcesem calym sercem swoim i nie pozwol, aby czyjas zazdrosc zmacila Ci Twoja radosc i szczescie tworzenia !! Takim ludziom, tylko o to chodzi, aby tego, co odniosl sukces, zaszczuc lub zasmucic, aby wtedy poczuc swoja wyzszosc na kims, kto odniosl sukces i obojetne jest dla nich w jaki sposob to osiagna, wazne ze zasieja w kims zwatpienie...
Dlatego prosze Cie bardzo, droga Agnieszko ignoruj i nie przemuj sie zawistnymi i zazdrosnymi do bolu kolezankami!!
Pozdrawiam Cie goraco z zimnego bardzo Saarlandu:)
Droga Elu, u nas też straszna pogoda za oknem, brrrrr. Dziekuję Ci za ciepłe slowa. Na szczęście nie bolą mnie takie uwagi, raczej dziwiją, ze ktos może miec takie myśli w głowie, jako priorytetowe :) Powiem więcej, nawet bawi mnie to i sobie tak płyne wiedzac, że i tak jestem szczęśliwcem mając takie wielkie wsparcie od was i od moich przyjaciół w realu, a nawet od ludzi - zdawałoby sie wobec mnie obojętnych, ktorych po wielu latach znajomości ujrzałam w zupełnie nowym, pozytywnym świetle :) dziękuję!!!
UsuńZawsze ludzi kusi, by beczkę miodu zepsuć choćby i łyżką dziegciu. Na szczęście wokół siebie masz tylko przyjaciół. Resztę śmiało możesz pominąć milczeniem. Wszystko, co piszesz czytam chętnie, lecz szczególnie bliskie mojemu sercu są opowieści o ludziach.
OdpowiedzUsuńdzięki, fajnie powiedziane z tą bęczką miodu, bardzo trafnie :)
UsuńTak nic nie boli blizniego naszego jak czyjs sukces. Skala jak zauwazylas nie ma zadnego znaczenia. Wiem jak bardzo male "zyczliwe kamyczki" uwieraja w glowie. Nie da sie nimi tak zupelnie nie przejmowac, wiec moze lepiej udawaj ze one nie istnieja. Staram sie tak myslec i czasem pomaga. A na wszystko: dobre i zle najlepszy jest wlasnie czas. Nie psuj sobie szczescia ludzka glupota i zawiscia. Bo czasem nie wiem ktorej wiecej w takich wypowiedziach. W Lejdis byl dobry tekst "empatia zupa z Azji". Mnie pomaga w takich "slodkich" sytuacjach. Wspaniale jest czuc Twoja radosc i zapal. Bakcyl Cie dopadl i to jest fantastyczne. Nie daj sie rozjechac nieczulym zawistnikom. Powodzenia. Joanna-Jo
OdpowiedzUsuńBakcyl Cie dopadl i to jest fantastyczne. - bardzo fajnie to ujełas, masz rację, nie pozwalam sobie popsuć zabawy i przyjemnosci płynącej z pisania i interakcji z ludźmi :) Pozdro!
UsuńAgnieszko Najmilsza!
OdpowiedzUsuńA ja jeszcze nie napisałam książki a już od dłuższego czasu spotykam się z podobnymi reakcjami osób które uważałam za serdeczne i wydawało mi się, że je znam.
Ludziom bardzo trudno jest przełknąć nawet nie czyjś sukces. Najtrudniej jest przełknąć to, ze ktoś inny kogo się zna może być odrobinę lepszy, utalentowany, dobry, że może się wznieść ponad przeciętność.
Nie przejmuj się takimi ludźmi. Tak zawsze było, jest i będzie.
Serdeczności Agnieszko:-)
To kolejny argument na to, że warto byc tym "innym", prawda Stokrotko? ściskam!
UsuńAguś, " zazdrość ma zawsze barwę błota", napisałam przed laty, właśnie po jakimś " ukąszeniu"...
OdpowiedzUsuńA teraz myślę: jeśli ktoś ma ochotę się męczyć- proszę bardzo!
Nie wychodź z tej rzeki, to Twoje naturalne środowisko:-) z wielu powodów!
Dla mnie najpiękniejsze są Twoje opowiadania o ludziach. Nazywam je: portrety! Jesteś świetnym psychologiem, a Twoje człowieczeństwo jest wspaniałe- pisz Kochana, a my czytać będziemy...
właśnie, ja nawet takim ludziom współczuję, pozdrawiam Basiu ciepluteńko :)
UsuńTo ,że o życiu każdego człowieka można napisać książkę wiem doskonale.Dość dawno wpadłam na tę myśl ;)
OdpowiedzUsuńTo,że z przyjacielem powinniśmy dzielić i smutki i radości też zrozumiałam.
A zazdrość? Jeśli jest to zazdrość pozytywna(o ile coś takiego istnieje ;D ) to nie szkodzi,ale jeśli zazdrość skłania się ku zawiści,nienawiści...Unikam jak mogę osób pałających uczuciami zawiści.
p.s.Czytam Cię już sporo czasu,ale bez żadnego odezwu z mojej strony ;)
I też Ci w tajemnicy powiem,że zazdroszczę Ci pisania na tyle,że mam w planach przeczytanie Twej książki ;))
Pozdrawiam z okolicy Twych stron rodzinnych.
Ujawnij się prosze :) Ja nazywam tę "pozytywną" zazdrość - konstruktywną, to coś innego niż ta "niedobra" zazdrość, czy jak ją tam nazwać. na przykład, zazdroszczę ludziom pieknego glosu, bo sama kocham śpiewac, ale mi słoń na ucho nastapił! ale własnie na tej zzasdzie, ze podziwiam i chetnie słucham jak ktoś spiewa i mówię: "Kurcze, jak ty cudownie spiewasz, zazdroszczę Ci!" Więcej w tym podziwu niż zawiści :) miłej niedzieli :)
UsuńTak można to nazwać ;)
UsuńPięknie piszesz i zazdroszczę Ci :)
A co do ujawniania się to znam ludzi z Twojej szkoły i klasy.Nawet z jednym z nich sypiam regularnie ;D
I w Jego imieniu Cb pozdrawiam :))
o matko, pekam z ciekawości! to napisz na prive kim jesteś :)
UsuńGmail ;)
UsuńAgnieszko, co to moje oczy czytają??? Książka??? Wow, mega!!!! Gratuluję (pewnie jako ostatnia!) i proszę Cię ogromnie jakiś link, gdzie można ją kupić?
OdpowiedzUsuńZazdrośnicy są trudni, choć pewnie z ich perspektywy okazałoby się, że z dobrej koleżanki stałaś się Wielką Autorką co to jej woda sodowa do głowy uderzyła, albo na przykład zarobiłaś miliony, a nie zapraszasz koleżanek codziennie na kawę (a przecież Cię stać!). Chyba takie uproszczenia pozwalają im nie umrzeć z tej zazdrości i poradzić sobie z własną małością :)
A najchętniej czytam u Ciebie - wszystko :) Właśnie ta różnorodność jest taka porywająca :)
Juz jakiś czas książeczka sobie zyje :) wlasnie bedzie zaczynała czwarty miesiąc chyba... jak dobrze licze (wyszla: koniec listopada) ale tak naprawdę trafiła do hurtowni na dobre gdzieś w grudniu :) dziękuję, a link u mnie z boku na blogu - po prawej stronie, lub jak wpiszesz w google "Zabirę Cię jesienią do Brukseli" to wyskoczą ci księgarnie, które to mają, wiem, że nawet na aqllegro można sobie kupić, pozdrawiam niedzielnie :)
UsuńAga pewne rzeczy bola, ale nie mamy wplywu na drugiego czlowieka.Jesli on nie umie , nie chce, nie potrafi nawiazac kontaktu z drugim człowiekiem nie sprawiajac mu przykrosci.To wiem, ze ma problem.I to ogromny.jest w zupelnie innym miejscu jak my.Zupewnie nie wie o co chodzi w relacjach między ludźmi, co to wdzięcznosc, co to szczęście????
OdpowiedzUsuńNam licza sie doznania a ta reszta ciagle mysli ze to szczesci tkwi w matetialnym swiecie.O nie nic bardziej glupiego......
No właśnie, oni zupełnie błędnie pojmują o co tak naprawdę w tym chodzi, sa o to ubożsi, ale przecież Wisły kijem nie zawrócisz, a pewnym ludziom nie skorygujesz błędu myslowego. Tak jak piszesz, maja problem... Ale to ich problem... Pozdrawiam!
UsuńNo właśnie, sukces- wspaniały temat poruszyłaś.
OdpowiedzUsuńTo ma duże odzwierciedlenie w tym c się dzieje wokół, bo łatwiej jest podać rękę i współczuć, niż gdy przychodzi sukces, by tym się cieszyć.Oj zazdrość potrafi się objawić w różnych barwach. Doznałam tego od osób od których nie spodziewałam się i ogarniał mnie pusty śmiech,bo jak na to reagować? T co kotłuje się w ludzkich umysłach jest nie-do-odgadnięcia!
:)) A Twoja rzeka niech płynie, rzeka sukcesu niech zaraża, inspiruje !
No własnie, w takiej sytuacji ogarnia pusty śmiech, no bo co powiedzieć...
UsuńNawet nie wiesz jak bardzo chciałabym przeczytać te twoje dzieło o którym od jesieni czytam relacje :)
OdpowiedzUsuńW taki klasyczny sposób , wejść do pięknej księgarni , przejrzeć 100 książek , poczuć zapach papieru , potem zabrać ze sobą do domu i siąść na jesiennym tarasie i ... Przenieść sie jesienią do Brukseli , twojej Brukseli
"dzieło" to naprawde za dużo powiedziane, mocno na wyrost - moja książka nawet nie ma aspiracji dzieła :) Pozdrawiam Aniu :) i zapraszam jesienią do Brukseli :) Niedługo znów jakiś bieg, może i tym razem pobiegniesz :)
Usuń"Ukradłaś" mi moją maksymę życiową - to ja ją kiedyś wymyśliłam dla siebie ;)
OdpowiedzUsuńByłam kiedyś biedną młodą kobietą i miałam jakichśtam przyjaciół. Niektórzy nade mną się pochylali, współczuli, pomagali. Po jakimś czasie niesamowicie powiodło mi się w życiu. Stałam się bogatą kobietą. Nikt z tych "przyjaciół" nie został przy mnie, nikt nie potrafił cieszyć się z mojego sukcesu. A szkoda, bo to teraz ja mogłam pomagać im, bo było mnie już na to stać i z wdzięczności chciałam to robić do końca życia. Zwykła zazdrość tak ich zaślepiła, że nie zobaczyli takiej możliwości, jaka się obok nich otworzyła.
A widzisz, myslimy równolegle Rożyczko :) No własnie fajnie powiedziałas "jakichśtam przyjaciół". Bo jak póxniej zycie pokazało byli to "jacys tam" przyjaciele, którzy nie przeszli jednak najważniejszej próby. Teraz ty "ukradłaś" moja myśl, bo tez zawsze myślę, jacy ci ludzi krótkowzroczni, zamiast cieszyć się, że ich bliźni odnosza sukces, może dzięki temu im też kiedys pomoga, to zazdroszczą, głupi, krótkowzroczni ludzie... Pozdrawiam!
UsuńTyle już ciepłe mądre osoby powyżej napisały, cóż mogę dodać? Tylko to że zgadzam się z nimi. A lubię opowieści o ludziach i o miejscach jedno z drugim jest powiązane, okraszone historyjkami z codziennego życia bo one tworzą smakowitość każdej "potrawy" :)
OdpowiedzUsuńSerdeczności ♥
To ja na chwilkę do tej rzeki.....na Twą tratwę..... hycnę, żeby pogadać wirtualnie...
OdpowiedzUsuńNiedawno rozmawiałam z siostrą mojej koleżanki. Wiedziałam, że awansowała na kierownicze stanowisko,więc oczywiście jej czym prędzej pogratulowałam....że "wspina się", że się realizuje, że więcej zarobi, że zwyczajnie się cieszę, że ona się cieszy.....I tu.....chwila ciszy i zadumy w jej oczach (jak się potem okazało ze wzruszenia)..... Otóż, powiedziała,że bardzo ją pozytywnie zaskoczyłam, ponieważ rzadko słyszała gratulacje, z tą (jak to określiła) szczerą iskierką w oku.....
Smutne.... Nie bardzo wiedziała co odpowiedzieć.... więc zaczęła z ciekawością pytać o jej odczucia na nowym "stołku".
Samo życie......
Współczuję ludziom przepełnionym "chorą" zazdrością, że przez to "zaczopowanie" emocji nie mogą uchwycić wrażliwego smaku szczęścia, miłości. Jakie ich życie musi byś "zimne w środku".......Brrrr...
A czytać Cię lubię CAŁĄ (ale zabrzmiało hi, hi)....z gawędami o drodze do pracy w czasie której zerkasz przez okno do "kuchni" przypadkowego ludzkiego życia na którymś skrzyżowaniu, i opisującą niezwykłość zapachu piekarni z zaskakującą puentą historii pewnej dziewczyny od bułeczek,,,czy opisy bulwarów, zakamarków brukselskich.....z posmakiem frytek i czekolady..... a jak ja Cię lubię słuchać!!!!!!.............To dopiero jest pokarm dla mojej duszy...... mniam, mniam. I to bez kadzenia....Zresztą i głośno Ci o tym mówiłam.
Dobrze że już w "krótkim wkrótce" znowu dane mi będzie cieszyć się na żywca...... Łech, łech...
Tymczasem.... zmykam już z tratwy a Ty płyń dalej....i dalej.....z przystankami na Podlasiu....oczywiście. "Helikoptrem" tu do nas z Twej tratwy hycnij co jakiś czas......
Pozdrówka - Twórczyni inspirującej prozy i jej chłopakom zasyłam...
Ania Ż.
Pakuj się Aniu na moja tratewke, tez "odpozdrawiam" twoich chłopaków i już niedługo, choc na moment w realu.... :)
Usuńach i zapomniałam dodac, że UWIELBIAM jak tak u mnie puszczasz wodze swojej wrażliwości i kreatywności . Pisz, pisz, pisz... Nie chce Cie sploszyć, siedze cichutko i czytam z zapartym tchem twoje komentarze :)
UsuńWow!! Ty to Agus potrafisz zawsze oczarowac - maja muzo, inspiratorka, odwago....Dziekuje.
UsuńI w takich chwilach okazuje się, że tych prawdziwych przyjaciół jest tan na prawdę niewielu. i dobrze, przynajmniej wiemy komu można ufać:) Przyjemności:)
OdpowiedzUsuńVoila! :)
UsuńZazdrość, zawiść - to takie polskie. Bądź ponad to!
OdpowiedzUsuńI jestem! Buziaki!
UsuńMyślę, że działa to tak. Ty zrobiłaś coś fantastycznego i udało Ci się, Twoje koleżanki nawet nie spróbowały i teraz czują zawód i złość na siebie same, a objawia się to ich zazdrością...
OdpowiedzUsuńMiłego dnia :)
świetne podsumowanie! :)
UsuńKtoś kiedyś powiedział, że "Prawdziwych Przyjaciół poznajemy po tym, jak ZNOSZĄ nasz sukces". I bardzo mi sie ta myśl spodobała - bo to niestety w dużej ilości przypadków prawda... Aga - ja Cię lubię czytać zawsze, z przyjemnością wchodzę na Twój blog aby poczytać o Twoich przemyśleniach, pospacerować po Brukseli (czy innych miejscach do których nas zabierasz), o tym, co u Was czy zaczytać sie w "historiach prawdziwych" innych osób. I wstyd się przyznać, ale jeszcze nie mam Twojej książki....planuję i planuję i gdzies mi ten zakup umyka między godzinami życia. Ale już się poprawiam - dziś po powrocie do domu wyszukam i kupię, a co! :-))
OdpowiedzUsuńPomyślności Moja Kochana! Ciesze się z Twojego Sukcesu całym sercem :-))))
Kochana, wcale sie nie martwię, że nie dotarłaś jeszcze do mojej ksiązki, bo jestem spokojna, wiem, że to kiedyś nastąpi. Czuje taki ogrom wzajemnej życzliwości i sympatii, że wiem, że i tak kiedyś ją przeczytasz, jak również wiem, że się spotkamy "na rozstaju dróg" :)
UsuńWitam ,czytam to i czytam i myślę ,że niepotrzebnie poruszyłaś ten temat zazdrości . Teraz powiedzą ,że wywyższasz sie i woda sodowa uderza Ci do głowy . Zobaczysz ,zaczną sie dopiero ataki krytyki i zawiści i to nie będzie to co zazdrość. Uwielbiam Cie tu odwiedzać i życzę szczęścia , zdrowia i weny na następną już powieść . Postaram się przeczytać tę książke i ani odrobiny nigdy nie ma we mnie zazdrości .
OdpowiedzUsuńWręcz przeciwnie. Jesli do mnie zaglądasz regularnie to powinnaś wiedzieć, że poruszam różne, w tym niewygodne tematy dotyczące emocji, ludzkich zachowań, uczuć. Jak widac po komentarzach bardzo dobrze, że poruszyłam. Dodatkowo prywatne wiadomości jakie dostałam w związku z tym tematem na maila utwierdzają mnie jeszcze bardziej w tym przekonaniu.
OdpowiedzUsuń"Teraz powiedzą ,że wywyższasz sie i woda sodowa uderza Ci do głowy ." - :) Ci co mnie znają - nigdy tak nie powiedzą. A ci co tak powiedzą - znaczy, że nigdy mnie nie znali i tych mi nie będzie szkoda.
"Zobaczysz ,zaczną sie dopiero ataki krytyki i zawiści i to nie będzie to co zazdrość." - nie bedzie to miało tu miejsca. Dbam o dobre samopoczucie zaglądających tu ludzi, to strefa pozytywnej energii - konstruktywna krytyka - TAK. Z chamstwem i atakami sobie poradzę. Jest kilka sposobów. Najmniej drastycznym jest całkowita ignorancja. komentarze świadczą o komentujących, a nie o komentowanych :) Jesli to twój typ literatury, to przeczytaj, a jesli nie - to się nie męćz. mój mąż nie przeczytał i nie mam mu tego za złe. :) I tak wie co tam pisałam bo był ze mną podczas tworzenia, łazilismy razem po Brukseli, robił zdjęcia - ale zdecydowanie woli literature faktu i książki historyczne :) I nie ma w tym nic złego. Pozdrawiam cieplutko.
Halo,bez urazy i takich złośliwości ,żle mnie zrozumiałaś.Naprawdę myślisz ,że wszystko co piszesz to jest aż taaaakie dobre ,mądre i nie podlega dyskusji ??
UsuńTo ty mnie zle zrozumialas, bo moj post nie dotyczy mego pisania i nie ma w tym krzty zlosliwosci, nie wiem dlaczego tak odbierasz :) czy dlatego, ze napisalam o roznyc "dziwnych" reakcjach na to, ze ktos cos zrobil innego niez dotychczas robil, bez analizy czy to jest dobre, czy zle, Wielokrotnie podkreslam, ze wszystko podlega dyskusji i nawet nie smiem nazywac siebie siebie pisarka :) jestem osoba, ktora napisala ksiazke, o bzdurkach, o codziennosci, o rzeczach banalnych. Fascynujace jest to co sie wokol dzieje : fajne, zabawne, sympatyczne. A reszta to kwestia gustu jak wszystko :Moze sie podobac lub nie. I. to kompletnie nie chodzi o moje pisanie, lecz o twoja reakcje :) Przeciez pisanie moze byc dla ciebie chlamem, banalem, i wcale sie o to nie gniewam. To tak jakbys mi kazala lubic ksiazki fantastyczne, ktorych nie cierpie :) Chodzi o zupelnie co innego, co pozostali uczestnicy dyskusji az nadto zrozumieli i zrozumieli moje intencje. Tak to cie urazilo do zywego? Skonczmy juz ta jalowa dyskusje. Zazwyczaj nie podejmuje jej z "anonimami", chyba , ze sie podpisuja, lub wiem kto nimi jest jak w tym przypadku. Odplyn spokojnie w inna czesc blogosfery i niech pokoj bedzie z toba , pozdrawiam :) ale przeciez mozesz do mnie napisac na mila sluzbowego:) nie musisz ktryc sie pod anonimem. pa
UsuńOk pokój z Toba ,tak będzie lepiej .Piszę anonimowo ale przecież prawde i nie zrozumiemy się .
UsuńObie piszemy prawde, z dwoch roznych punktow widzenia, dlatego ciezko sie nieraz zrozumiec:) czesto sie z toba nie zgadzam, ale przeciez cie lubie... bez odbioru, musze pracowac:)
UsuńCóż, zawsze się znajdzie jakiś chochlik. Ale w zasadzie, dobrze że są. Bo gdyby ich zabrakło, sukces - rzeka nie byłby zbyt dobrą lekcją :)
OdpowiedzUsuńBuziaki!
pewnie, jak by bylo za slodko to by zamdlilo :)
UsuńA ja tam cieszę się Twoim sukcesem. To takie ludzkie pogrzać się przy blasku cudzej sławy, a ja przecież jestem człowiekiem. Zauważ że skromnie użyłem małego c.
OdpowiedzUsuńPozdrawiam
A ja sie ciesze, ze ty sie cieszysz z mojej przygody i zabawy, ot co! i na dodatek to czuje! male "c" wystarczy dlla skromnych ludzi wielkiego formatu :) wielkosc sama sie obroni :) zmykam cichaczem do roboty :)
Usuńdzięki za miłe słowa i pamięć o moim blogu:)
OdpowiedzUsuńwow, serdecznie gratuluję własnej książki! ogromny sukces:) a zazdrośnikami się oczywiście nie przejmuj, tak niestety reagują często ludzie niezadowoleni z siebie
pozdrawiam Cię serdecznie!
zawsze pamietam o twoim blogu, jest tam taki wspanialy klimat, mistrzowskie zdjecia, tylko z powodu braku czasu sporadycznie wszedzie bywam, ale pamieam zawsze :)
Usuń