Pierwszy warszawski przystanek. UKSW
Punktem wyjścia była Bruksela. Lekką ręką zaczęte dzięki Asi i Jagódce w księgarni pani Eli. Później już tylko sentymentalne jak mój przewodnik, momentami łzawe - powroty. I ludzie, czyli wy. Moja wartość bezwzględna. Bez was żadne z tych spotkań by się nie odbyło. Albo odbyłoby się nie tak.
Pierwszy przystanek. UKSW Warszawa - Bielany. Ciepłe przyjęcie. Znane twarze profesorów, promotora. Siostra Maria - mój administracyjny Anioł Stróż. Przyjechała, choć jest już dawno na zasłużonej emeryturze.
Monika - dobry duch i organizatorka tego fajnego wydarzenia.
I czuję się jak dzieciak, co wyrósł gdzieś w świecie i wraca do domu. Patrzą na ciebie z dumą, w końcu wyszedłeś spod ich ręki. To oni cię "dokończyli" jako ukształtowanego człowieka. Wcześniej miotałam się po różnych szkołach to tu to tam, zdecydowanie bardziej niecierpliwie głodna życia niż wiedzy. To ich osobowości nadały ostateczny szlif mojej duszy, zostawiły piętno. Miłe, serdeczne słowa od pani prodziekan. I książki. Na dobrą drogę najlepszy prezent.
Obecność Pana Darka dodaje mi otuchy. W końcu talentu do wystąpień publicznych nie wyssałam z mlekiem matki. Za to z pewnością szczęście do ludzkiej życzliwości. Pan Kowalski wprowadza w temat, później przekazuje mi pałeczkę. Oboje pochodzimy z tych stron. Oboje znamy belgijską rzeczywistość. Opowiadamy na zmianę, dopowiadamy, pan Dariusz czyta fragmenty książki, przekazujemy sobie mikrofon. Powiedziałabym, improwizowany koncert na cztery ręce, dzięki doświadczeniu aktora - wychodzi wybornie. Zasłuchane twarze... Musimy kończyć. Szkoda... Jak ten czas, dobry czas, szybko biegnie...
Kolejny przystanek. Tarabuk. Warszawskie Bielany. Ale o tym następnym razem. To, że ja żyję moimi spotkaniami, nie znaczy, że wy macie żyć pod ich dyktando. Będę je wspominać sukcesywnie, chronologicznie - by na długo mi tych wspomnień zostało. W międzyczasie będą inne ważne blogowe tematy... Jak dawniej. Powracam do was dawną Agą, jaką byłam zanim moje życie nabrało lekkiego rozpędu... W dużej mierze to wasza sprawka! Jesteście sobie winni. To wy wprawiliście w ruch to niezwykle oporne koło mojej wiary i zaufania do samej siebie. I teraz się turla nabierając szybkości. Prawdopodobnie to mój najlepszy czas za co bardzo WAM dziękuję!
* Niektóre zdjęcia pochodzą ze strony UKSW
Monika - dobry duch i organizatorka tego fajnego wydarzenia.
I czuję się jak dzieciak, co wyrósł gdzieś w świecie i wraca do domu. Patrzą na ciebie z dumą, w końcu wyszedłeś spod ich ręki. To oni cię "dokończyli" jako ukształtowanego człowieka. Wcześniej miotałam się po różnych szkołach to tu to tam, zdecydowanie bardziej niecierpliwie głodna życia niż wiedzy. To ich osobowości nadały ostateczny szlif mojej duszy, zostawiły piętno. Miłe, serdeczne słowa od pani prodziekan. I książki. Na dobrą drogę najlepszy prezent.
Obecność Pana Darka dodaje mi otuchy. W końcu talentu do wystąpień publicznych nie wyssałam z mlekiem matki. Za to z pewnością szczęście do ludzkiej życzliwości. Pan Kowalski wprowadza w temat, później przekazuje mi pałeczkę. Oboje pochodzimy z tych stron. Oboje znamy belgijską rzeczywistość. Opowiadamy na zmianę, dopowiadamy, pan Dariusz czyta fragmenty książki, przekazujemy sobie mikrofon. Powiedziałabym, improwizowany koncert na cztery ręce, dzięki doświadczeniu aktora - wychodzi wybornie. Zasłuchane twarze... Musimy kończyć. Szkoda... Jak ten czas, dobry czas, szybko biegnie...
* Niektóre zdjęcia pochodzą ze strony UKSW
Wiesz Agnieszko że jeszcze w ubiegłą sobotę rano miałam ochotę pojechać na Bielany na UKSW? No ale juz wczesniej na blogu pisałam że będe w Tarabuku i z JanTonim sie tam umówiłam. No i na Powiślu w Tarabuku było jednak bardzo, bardzo nastrojowo.
OdpowiedzUsuńCzekam na ciąg dalszy i serdecznie pozdrawiam:-)
Stokrotko, mam niedosyt z tobą obcowania... i dzięi za niespodziankę w postaci pana Jan Toniego, nietuzinkowa postać! :)
UsuńTo następnym razem jak będziesz w Warszawie zamęczę Cię przy jakiejś kawie i ciastkach :-)))
UsuńBrawo, brawo, ale wspaniały jest p. Darek!!!!! i Ty Aguś wspaniała!!!! bardzo Cię ściskam...i jestem dumna, że mam egzemplarz z autografem...
OdpowiedzUsuńi vice versa, Basiu! :)
UsuńAga warto nie dospać dla takich chwil, emocji, wzruszeń...widzisz???
OdpowiedzUsuńIle ludzi chciało z Tobą spędzić swoj wolny czas.
Czlowiek bez człowieka jest nikim, bez
względu na wiek, stan posiadania , czas, historię.
Niechaj zawsze ludzie będą z Tobą, a ty Mistrzynio zarażaj ich sobą to doskonsly duet na dobry dzień a może dłużej
Dajesz siłę, wiarę, poszerzasz horyzont,zaraźasz szczęściem.
Pięknie powiedziane, od serca i z żarem! dzięki Doris to bedzie udana niedziela, czego i tobie życzę. właśnie zaświeciło słońce...
UsuńJak to miło patrzeć , jak to miło słuchać gdy Komus się wiedzie tak po Jego myśli:); Cieszy to, że cos nam się udaje, że "bliźni" ma usmiech na twarzy..Powodzenia Aga:):
OdpowiedzUsuńteż zawsze sprawia mi to radość... dziękuję!
UsuńPisz, pisz i wspominaj, bo masz co :) Twoja historia jest dowodem na to, że marzenia się spełniają :)
OdpowiedzUsuńWiesz, że w drodze powrotnej do domu wpadłam, kto to ten czarny charakter w Plebanii innego tam chyba nie było :) Nawiasem mówić Pan Darek to chyba najbardziej wyrazista postać w Plebanii i aż trudno uwierzyć, że w życiu prywatnym nieśmiały:)
Pozdrawiam i życzę kolejnych spotkań :)
Tak, tak Jane, to ten najczarniejszy charakter w Plebanii :) w rzeczywsistośc dusza człowiek!
Usuńgratuluj e sukcesów i tego że tak wspaniale karmisz się cudem istnienia:)
OdpowiedzUsuńpozdrawiam :)
karmisz się cudem istnienia:) cudnie napisane... dzięki!
OdpowiedzUsuńWyobrażam sobie te emocje od drugiej strony - od strony słuchaczy. I żałuję bardzo, że nie mogłam dotrzeć. Dlatego pisz. A ja się będę napawać czytaniem relacji. :)
OdpowiedzUsuńDziękuję Ci za cały trud wydania tej książki. Przeczytałam, lecz wciąż zaglądam bo noszę ją ze sobą jakbym czerpała z niej dodatkową siłę. Jest niezwykła, jak jej autorka. Kojarzy mi się z oceanem. Można widzieć tylko piękne fale na powierzchni, ale niektórzy nurkują i odkrywają nowe światy.
OdpowiedzUsuńWarto być tu nurkiem głębinowym!!
Każde twoje słowo wyryłam sobie w sercu i mam łzy w oczach. Dosłownie. Nie potrafię nic więcej powiedzieć, dziękuję Joasiu. za wszystko... Jeszcze ciągle mam w sobie wiele emocji, uwalniam jej powoli na blogu, relacja ze Złotych Tarasów, będzie jako ostatnia. duzo mam refleksji, którymi zechcę się podzielić. Dzieki, że byłaś choć wiem jakie to było trudne dla ciebie logistycznie. sciskam!
UsuńWcale Ci się nie dziwię, że trochę odpływasz w tych wspomnieniach. Bo rzeczywiście, jest co wspominać ;) Oby tylko na tym nie zakończyć ;) Obyś tylko miała jak najwięcej chwil, wartych wspominania ;)
OdpowiedzUsuńKarola, masz rację, przymominasz mi o niebezpieczeństwie spoczęcxia na laurach, a jeszcze tyle do napisania! calusy dla Julka! :)
Usuńuwielbiam odwiedzać ludzi i miejsca, które łaczą się z przeszłością, uwielbiam wspomienia i łezkę w oku :-) Wszystkiego najlepszego Aguś, cieszę sie twoim szczęściem :-)
OdpowiedzUsuńPrzeżywam z Tobą tę niezwykłą przygodę. Czekam na więcej:).
OdpowiedzUsuńUKSW to Twoja Alma Mater? Miałam zajęcia z paroma wykładowcami tejże:).
UKSW to moja Alma Mater, ostatnia, ale nie pierwsza na mojej mozolnej drodze kształcenia :) :) :) Bardzo mile wspominam!
UsuńGratuluję! :) to musiały być chwile pełne emocji i wzruszeń... takie "powroty" zawsze są emocjonujące. Brawo, brawo i jeszcze brawo! :) Cieszę się, że wszystko tak dobrze Ci się układa i że uśmiech nie schodzi z Twojej twarzy - pięknie się na to patrzy :)
OdpowiedzUsuńdzięki za moc dobrej energii! :)
UsuńJa jestem z Ciebie dumna i cieszę się że mogłam Cię poznać nawet gdy to jest tylko wirtualna znajomość:)))Pozdrawiam i życzę aby ten Twój dobrzy czas trwał i trwał:)))))
OdpowiedzUsuńwydaje mi się, że Cię znam Reniu z sąsiedztwa! :) od dawna :)
UsuńMost be challenging talking in front of such a crowd.
OdpowiedzUsuńGreetings,
Filip
more difficult that I have no experience in public projections :)
UsuńRegards,
A
Widać na zdjęciach ,że jesteś bardzo szczęśliwa. Ja Cię podziwiam za takie artystyczne życie ,zwłaszcza ,że jest to dalekie od mojego trybu życia.
OdpowiedzUsuńPozdrawiam.Ania
to życie kochana wyrosło z normalnej codzienności, też się go dopiero ucczę, ściskam Aniu!
UsuńCzas jest bardzo dobry i wspaniały. Trzeba cieszyć się każda jego chwilą :)
OdpowiedzUsuńKorzystaj z tego dobrego czasu Agnieszko, ciesze się, że Cię poznałam...powodzenia...
OdpowiedzUsuńGratuluję sukcesów kochana! Chętnie bym cię posłuchała na żywo. Tak pięknie piszesz, taki dobry z ciebie człowiek, a słowa: To oni cię "dokończyli" jako ukształtowanego człowieka" głęboko we mnie poruszyły pewną strunę.
OdpowiedzUsuńPozdrawiam cię serdecznie :*
Czytam te posty jeden po drugim.
OdpowiedzUsuńOj dzieje się w Twoim życiu.
Pozdrawiam
Zapraszam na www.KobiecaKraina.eu - każda kobieta znajdzie coś dla siebie :)
OdpowiedzUsuń