Bez pomysłu na tytuł. Codzienność.
Gorączka mundialowa trwa. Moja tymczasowa przyszywana ojczyzna święci sportowe triumfy! Chciaż Francuzi przegrali. A jestem aktualnie we Francji i poruszam się samochodem na niemieckich tablicach rejestracyjnych. Nie patrzyli na mnie przyjażnie wczoraj na ulicy... O nie... Belgii kibicuję jak mogę, skoro naszej polskiej reprezentacji zabrakło...Zwycięstwa Belgów mają swój patoriotyczny wydźwięk w biurowej modzie. Oto przykład:
Kurtuazyjnie uczestniczymy w tym show, gdyż na codzień żadni z nas fani sportu. Raczej okazjonalni, od święta. Wieczorami zmagamy się z mężem przed telewizorem wyrywając sobie pilot z ręki. Bo wiadomo, kto ma pilot - ten ma władzę. Małżonek mecze, a ja - tylko nie mecze! Choć nieraz łypnę jak grają, ale nie żeby od razu mecz cały! Aż tak to nie...
We wtorek bodajże "wyłupiłam" w międzyczasie, film "Skazani na Shawshank". To co, że oglądałam go co najmniej siedem razy. A może i częściej, zważywszy na doskonałą znajomość kolejnych scen. Lubię filmy o więziennictwie. Lubię filmy z pozytywnym przesłaniem i koniecznie dobrym zakończeniem. Tak! Zakończenie nie może być złe, nawet jeśli ma trącać banałem. W przeciwnym razie jestem wściekła, nie mogę usnąć, przerabiam w głowie scenariusze, użalam sie nad niesprawiedliwością świata, cierpię... A przecież nie oglądam po to by cierpieć. Wystarczająco na codzień życie bywa mocno "nie teges", żeby nie powiedzieć wprost - gówniane. A zarazem piękne. Taki to jego życiowy - życia - paradoks ! Dlatego koniec filmu ma być jak terapia, jak pogawędka z dobrodusznym przyjacielem. Przy wiadrze popcornu i coca-coli.
I to jeden z powodów, dla których lubię oglądać filmy w kinie. Dla tej atmosfery i zapachu popkornu. Wcale mi nie przeszkadzają odgłosy chrupania. Lubię ten kinowy folklor jak i przemykajacych chyłkiem spóźnialskich. Jedynie czego nie cierpię, to gromady brudów pozostawionych pod siedzeniami - jakby ludzie nie potrafili jeść czysto - i galopujących do wyjścia tłumów po seansie, jakby się paliło.
Ten post ukaże się, gdy ja wyruszę śladami Chagalla do Saint Paul de Vence na Lazurowym Wybrzeżu. Wybaczcie więc, że pozostanę głucha na wasze ewentualne komentarze i nieobecna na waszych blogach. Nadrobię z nawiązką po powrocie. Weekend - to niewiele by nacieszyć się słońcem i bogactwem nicejskiej sztuki. Nie mogę uronić ani chwili. Za to po powrocie jestem cała wasza!
I jeszcze słówko o "stylizacji". Bardzo rzadko jestem spowita w czernie. Nie służą mi. Przełamuję je zawsze odrobiną koloru. A jeśli czernie - letnią porą to tylko przezroczyste. Tę bluzkę - gnieciuszkę wyczaiłam w ciuchlandzie. Najpierw oglądały ją niezdecydowane panie. (Uwielbiam niezdecydowane panie w sklepach!), po czym jak się spodziewałam, z powodu swego niezdecydowania pozostawiły szmatkę na wieszaku. I już była moja, a wówczas panie z żalem i zazdrością w oku zerkały na mój łup, ale było za późno. Może to czegoś je nauczy na przyszłość. Ciuchland to odwieczne pole walki i polowań. Na tym polega fenomen second handów:)
bluzka z ciuchlandu; spódnica - Top Secret; buty - Ryłko; wisior - Basia & Asia; torba - wydębiona od cioci Jasi, która oddała mi ją bez cienia żalu, kochana ciocia! :); ławka - park miejski w Stalowej Woli.
Wyglądasz jak zawsze bardzo elegancko
OdpowiedzUsuńPodoba mi się ta biurowa mundialowa moda.
Pozdrawiam. Udanego weekendu!
żeby było jasne - to nie moje pazurki na zdjęciach, ale koleżanki :) mi brakuje cierpliwości na takie precyzyjne malowanie:)
UsuńPrzypomniałam sobie swoją kochaną ciocię Marysię, która oddała mi swoje prawie nowe buty, gdy te bardzo mi się, jako uczennicy, swego czasu spodobały.
OdpowiedzUsuń:) kochane ciocie! :)
UsuńPoważnie wyglądasz w czerni. Ja lubię ten kolor, bo jest uniwersalny. A bluzka z ciuchlandu jest boska:*
OdpowiedzUsuńzbyt poważnie... :)
UsuńTak wszyscy nasi sąsiedzi w ćwierć finałach ;);) ja i tak dusza i sercem za pomaranczowymi :):)
OdpowiedzUsuńja też...:)
UsuńPodzielam Twoją niechęć do czerni. Ja ją zastępuję czekoladowym brązem, bo pasuje do ciepłych kolorów, a takie lubię. ALE...przy Twoich jasnych włosach nie wygląda ponuro!
OdpowiedzUsuńrobię co mogę, ale i tak czern to nie mój kolor, ale lubie mieć wszystkie kolorki w szafie. masz rację, czekoladowy to baaardzo dobry kolor, uwielbiam go!
UsuńOJJJ Aguś u mnie też tylko mecze, krzyczą, debatują ajjj, a ja z boczku w kątku cichutko nie wadząc nikomu hahha:)
OdpowiedzUsuńDzisiaj w szczególności na bocznym torze, przeciągnięta przez wyżymaczkę nie mam ochoty na zbyt wiele :)
Wyglądasz cudnie i te Twoje nogiiiiiiiii ;*
Ach jak bym chciała Cię uściskac, porozmawiac .......<3
jak tylko będę w Polsce, to dam znać, tez tęsknię...
Usuńok :) będę czekac :*
UsuńA u mnie mąż nie ogląda meczy więc mam w sumie wielki spokój. Mój syn znowuż kibic do potęgi więc wysłałam go do moich rodziców, ponieważ mój tatko tez lubi mecze i wszystkie je ogląda:))). Ja mam spokój za to moja mamcia chyba ma dość:(. Ale ona ma wspaniałe usposobienie i nic ją nie rusza...hehe. Pozdrawiam kochana i nie , że w czarnym źle ale w kolorach zdecydowanie lepiej:))))
OdpowiedzUsuńwiem, wiem, my blondynki lubimy kolory! a to umiałas się nieźle ustawić z tymi meczami :)
UsuńBardzo mundialowo u Ciebie:)))wyglądasz pięknie,jak zawsze zresztą:)))śliczna bluzka:))Pozdrawiam serdecznie:)
OdpowiedzUsuńbuziaki, ej tam! średnio wyglądam w tej czerni, ale tak dla odmiany się pokusiłam... :)
UsuńAgnieszko, przepraszam za to co napiszę, ale w czerni absolutnie Ci nie do twarzy!!!!
OdpowiedzUsuńW pierwszym momencie pomyślałam, że stało się coś strasznego...Do karnacji ani Twojego usposobienia nie pasuje wcale a wcale!!! Proszę nie ubieraj się w czerń...jeśli mogę :))
Kochana, nie masz za co przepraszać, sama napisałam, że mi czarny nie służy, ale czasami kusi... musze go bardziej rozkolorowywać:) jesteś słodka! obiecuję więcej kolorków:)
UsuńHa, ja też w ciuchlandach nieraz krążyłam jak sęp wokół jednej czy drugiej niezdecydowanej :) Elegancko wygladasz.
OdpowiedzUsuńtak, nieraz krążę jak sęp nad łupem... :) fajnie, że wróciłaś:)
UsuńCzarny to zupełnie nie Twój klimat. Jesteś stworzona do kolorów :)
OdpowiedzUsuńwiem... ale teraz nabieram pewności po waszycxh komentarzach:)
UsuńPodoba mi się taka elegancka czerń:)Ale co Ty robiłaś w Stalowej Woli?????Ania
OdpowiedzUsuńto jeszcze zdjęćia z ostatniego pobytu, wrzucilam je przy okazji:)
UsuńLubie ten Twoj swiat, w ktory mozna sie zanurzyc i zrelaksowac. jakby sie czytalo dobrze i madrze napisana ksiazke. pozdrawiam! :*
OdpowiedzUsuńzanurzaj się kiedy tylko chcesz... to dla ciebie jest mój świat, kochana! :)
UsuńChagall- zazdroszczę Ci, ale mam nadzieję, że dasz dużo zdjęć po powrocie.
OdpowiedzUsuńCiucholandy- lubię, nawet bardzo, tam się czuję jak odkrywca:-)))))
Czekam na Twój powrót!
juz połowicznie jestem, bo choc ciałem w Bxl, to duchem w Nice:)
UsuńMój maż kibic, więc rządzi pilotem. Niech już się te mistrzostwa skończą... A życie? Moje teraz w próżni, wielkiej Agnieszko próżni... Pozdrawiam Cię ciepło!
OdpowiedzUsuń.... Basiu, trzymaj się... Nie jesteś sama
UsuńU nas są dwa telewizory, więc nie muszę walczyć o pilota. Przyznam się bez bicia, że mecze mnie nie kręcą:P
OdpowiedzUsuńTak samo jak stylizacje totalnie czarne, powiem więcej , nie umiem kupować czarnych ubrań, jakoś nie dostrzegam ich na wieszakach. Wiem, że jest sporo fajnych ciuszków w tym kolorze i trzeba coś czarnego mieć w swojej szafie.
Czerń to elegancja i tak ją postrzegam, a ostatnio podobają mi się nogi w czarnych rajstopach, szczególnie tak zgrabne jak Twoje.
w ogole malo telewizji oglądam, a jesli już to najchętniej wtedy w towarzystwie męża, i tu lezy pies pogrzebany:) Ela, bo nam służą kolorki raczej niz czerń, dlatego nie zauważasz czerni na wieszakach:) ja przekornie nieraz sięgam, choc z różnym efektem.
UsuńA mnie wyjątkowo wciągnęły tegoroczne rozgrywki piłkarskie. Nie mam swojego typu, któremu kibicuję, jednak mam za to wspólny temat do rozmów z chłopakami z pracy :D :D :D
OdpowiedzUsuńPozdrawiam :)
jak to powiedziała jedna znajoma:"kibicuje tym co wygrywają" :) faktycznie, temat w pracy jest, wypada choc trochę się orientować:)
UsuńMundial wciągnął ;) No a paznokcie extrunia.
OdpowiedzUsuńKolory i tylko kolory!
to koleżanka miała taki pomysł z pazurkami i tak bardzo równo jej to wyszlo, ja tak nie potrafię:)
UsuńPrzede wszystkim - ale masz zawsze dużo okazji do przemieszczania po świecie, ja tak rzadko ruszam tyłek z miejsca :-) Również uważam, że film nawet jeśli zawiera przekaz, to ma mnie zrelaksować, podnieść na duchu, nie cierpię złych zakończeń, nie znoszę, kiedy bohater, któremu dzielnie kibicuję przez kilkadziesiąt minut, po prostu marnie kończy. Nie mam ochoty ronić łez ze smutku podczas seansu, samo życie bywa wystarczająco przygnębiające momentami - potrzebuję dobrej energii płynącej z ekranu.
OdpowiedzUsuńW czerwcu i lipcu tak bardzo obłowiłam się w ciuchlandach, że w nosie mam wyprzedaże :-)
Pozdrawiam!!!
w nosie mam wyprzedaże :-) - bardzo podoba mi się takie podejście! :)
UsuńZazdroszczę tej tematycznej wędrówki.
OdpowiedzUsuńPozdrawiam
Podzielę sie wrażeniami :) Pozdrawiam również :)
UsuńMundial prawie cały zaliczam, na takim poziomie to i ja mogę oglądać, teraz zostali mi do kibicowania Holendrzy, bo właśnie Belgia, jako taka nasza bo europejska, a przy tym mniej utytułowana drużyna była "moją" :)
OdpowiedzUsuńwyglądasz strasznie fajnie, nożyska boskie....
całuski
az poszłam zobaczyć gdzie żes te nożyska zobaczyła:) buziaczki
UsuńAguś nie znoszę czarnego ani na sobie ani na Tobie, Proszę nie ubieraj się na czarno, Jesteś stworzona do kolorów, Jak zobaczyłam Cie w czerni to od razu zrobiło mi się smutno,,,, A propos meczy to nie oglądam..... , wszystko kręci się wokół Hanki ,,,,,,,Kolorowych snów,Basia
OdpowiedzUsuńHej, Bacho przecież to z toba tak byłam ubrana, nie pamiętasz? :) ale masz rację, sama wiem, że czerń mi nie służy, choc czasem korci...
Usuń