Caroline Biss
W ostatni weekend nogi zaniosły mnie do pobliskiego schoopingu. Naprawdę tylko na chwileczkę. I to nie w poszukiwaniu ciuchów, ale po ciasto. Niedawno otworzyli tam niezłą cukiernię, a szukałam ciasta na imprezę do znajomych. Ciasta nie kupiłam. Natomiast natknęłam się przypadkiem na uroczyste otwarcie butiku Caroline Biss. Był szampan, ciasteczka, przekąski. No i nowa, barwna kolekcja, jak na CB przystało. Znakiem firmowym projektantki jest czysty, intensywny kolor. Należy ona do tego nurtu belgijskich artystek, które malują szare, belgijskie ulice na tysiące barw.
Belgijska szarość nie jest tylko wynikiem klimatu, zasnutego deszczem nieba. Wynika również z mentalności Belgów, a nawet z uwarunkowań historycznych. Przez wieki, ciągle pod wpływem silniejszych sąsiadów, mieszkańcy tych zim nauczyli nie wyróżniać się z tłumu. Dla własnej wygody cenią sobie dyskrecję. Stąd mało uświadczysz na belgijskich ulicach nowobogackiego szyku i zadęcia. Ludzie posiadający nawet bardzo duże pieniądze wyglądają i żyją - jakby ich wcale nie mieli. Tak to wyglada na pozór.
Jeden z belgijskich pisarzy ukuł nawet powiedzenie, że "dyskrecja jest cechą narodów okupowanych* i "największym okupantem własnego kraju jest jego własny rząd". I nikt sie jakoś nie obraża o te słowa. Bo przeciętny Belg nie ma poczucia własnej narodowości jak Polak, Niemiec, czy Francuz. Dla niego państwo, to bardziej pewien stan rzeczy, zespół norm, niż konkretny historyczno-geograficzny twór. Państwo w mniejszy lub większy sposób okrada swoich obywateli. Tak już jest.Te poglądy przełożyły się na wspomniany styl życia i modę.
Jednak w ostatnich latach dostrzega się odmienną tendencję. Ulice nieśmiało zaczynają zapełniać się kolorem. Wiodą w tym nurcie lokalni projektanci i niszowe marki. Ciuchy Caroline Biss mieszczą się w nim doskonale. Niepowtarzalne wzory, intensywne kolory i fantazja. Do tego dochodzi solidność wykonania - 100% belge. Po te ciuchy przyjeżdżają do tego malutkiego kraju zagraniczne celebrytki, bo Diora i Chanel to w końcu można kupić wszędzie! A ubrania Caroline Biss jedynie w krajach Beneluxu.
Pozostawiam waszej ocenie jej kolekcję. Zdaję sobie sprawę, że nie jest to moda dla tych, którzy cenią sobie klasyczne, stonowane barwy. Nie dla tych, którzy wolą być raczej anonimowi, niż na świeczniku. Jej ciuch zdają się krzyczeć na ulicy: " Hej! Patrzcie na mnie! Tu jestem". Ale Caroliner Biss to nie tylko wyraziste kolory. To również czerń i biel, a także intensywny brąz. Praktycznie więc, każdy tu znajdzie coś dla siebie :)
sukienka - Caroline Biss, płaszczyk - River Woods, torba - lokalny butik, buty - Zinda, kardigan - H&M
Swgo cienia i scenerii użyczył mi Kościół Sw Antoniego w dzielnicy Etterbeek w Brukseli. Kiedys napiszę więcej o tej dzielnicy. Zaraz obok kościoła jest polski sklep i polska knajpa. Mieszka tu sporo moich rodaków. Bardzo przyjemne miejsce do zycia. Kiedyś, krótko też tu pomieszkiwałam.
A to już propozycje z katalogu:
na koniec: spis sklepów Caroline Biss:
Powinnaś wystąpić o tantiemy za promocję marki. To, co prezentujesz na sobie, to moje ulubione kolory. te poniżej niekoniecznie:-)
OdpowiedzUsuńno właśnie! dobry pomysł! a ja tak nieżyciowo je za darmo reklamuję :)pozdrawiam.
Usuńciekawy katalog ;)
OdpowiedzUsuńładnie CI w niebieski, super zdjęcia, pozdrawiam
Sukienka jest śliczna, szkoda, że nie pokazałaś jej w całości. Uwielbiam taki odcień niebieskiego a torba jest taka jaką szukam.
OdpowiedzUsuńAga, piękne zdjęcia, piękna Ty:-)
Mmmm, piękna kolekcja. Szkoda, że już nie dla mnie. :)
OdpowiedzUsuńPięknie wyglądasz.
dziekuję, a dlaczego nie dla ciebie, jesli mogę zapytać?
Usuńo kurka też tam pomieszkiwałam niedaleko :) a zakupy robiłam w pobliskim Pewexie :)
OdpowiedzUsuńKasiu, to może mijałyśmy sie gdzies w okolicach kościoła świętego Antoniego, albo robiąc zakupy w "Peweksie" nie wiedząc o swoim istnieniu :) jaki mały jest ten świat! :)
UsuńPoproszę zbliżenie na sukienkę! Podobają mi się jej kolory! Szarzy Belgowie też mi się podobają, chyba... :D Strasznie nie lubię okazywania bogactwa, ociekania złotem, kiczem i drogimi autami. Stylu a la Dynastia :))
OdpowiedzUsuńJuż dawno stwierdziłam, że byś tu pasowała :) przybywaj!
UsuńSukienka bardzo ładna;świetnie pasująca do tego torebka;natomiast co do koloru i stylu-masz rację;chcesz być bezpieczna-wskazany "chiński" mundurek i broń Boże wyróżniać się w tłumie;pokazać coś innego-masz być zaszufladkowana i tyle; żadnych ekstrawagancji. Co zaś do Twoich słów o państwie...co Ci kurcze mam powiedzieć jak sam jestem politologiem? ;-(;szczera prawda;państwo mówiąc brzydko okrada i kantuje swoich obywateli ile może;a niestety dużo może i nic nam na to nie pomoże;że państwo za dużo względem nas może..:-)
OdpowiedzUsuńPiękne fatałaszki:)a Ty, jak zwykle, rewelacja:)
OdpowiedzUsuńCzytałem już parę tekstów w których autorzy wróżą Belgii rozpad. Coś więc w tym jest.
OdpowiedzUsuńPozdrawiam
Kolekcja ciekawa, podoba mi się, że choć krzyczy kolorem, to fasony sa dość proste, klasyczne:).
OdpowiedzUsuńI Twój zestaw super, mnie najbardziej urzekł płaszcz, ale to sukienka nadaje charakteru całości.
Śliczna sukienka i modelka tez śliczna!
OdpowiedzUsuńSerdeczności
:) dzięki kochana!
UsuńNo rzeczywiście, aż boli od tych kolorów:-)
OdpowiedzUsuńJa chyba wpisałabym sie troche w mentalność Belgów ( w kwestii kolorów, nie patriotyzmu), kolory dozuję naprawdę ostroznie:-)
Świetna kolorystyka :) Aż ciekawości weszłam sobie na ich sklep on-line - jest kilka ciekawych rzeczy ;)
OdpowiedzUsuńpozdrawiam
O nawet nie wiedziałam, że maja sklep on line :) tez weszłam tam popatrzeć :)
Usuńpo ciasto poszła.. ;)
OdpowiedzUsuń:):):) hi, hi...
UsuńKościół rzeczywiście uroczy :)
OdpowiedzUsuńuWIELBIAM GO!
UsuńGdyby bylo trzeba zapewne cos bym wybrala!
OdpowiedzUsuńSerdecznosci
Judith
Aguś! Wyglądasz SZAŁOWO w tym niebieskim zestawie! Myślę, że na ulicach Brukseli przyciągasz wzrok! Ubrania z katalogu Caroline Biss bardzo mi się podobają! Chyba na takie będę teraz zwracać uwagę - pod względem kolorów i fasonów, za długo skrywałam się za plecami innych ;) Lucy powiedziała kiedyś, czekając na mnie w centrum miasta, że nie wyróżniam się spośród otoczenia - ona w moim wieku szokowała szytymi przez siebie strojami. A wiadomo, jakie były czasy, ręcznie malowany płaszcz w motywy prehistoryczne musiał krzyczeć "spójrzcie na mnie"! :-) Ja to co innego, jestem taka wyciszona, grzeczna... Jest to widoczne również na płaszczyznach: fotografii, grafiki, malarstwa, rysunku... Moja kreska jest delikatna, niepewna, moje projekty graficzne ułożone, wyważone, nie ma szaleństwa. To chyba trochę tak, że we wszystkim chcę czuć się bezpiecznie (?)... Gdy coś projektuję, wiem, że mama powiedziałaby, że jest zbyt ułożone, zawsze mam tę myśl gdzieś z tyłu głowy... Czasami myślę, że jestem zablokowana albo ograniczona pod względem wyrażania siebie za pomocą środków artystycznych. Ta różnica jest widoczna - mama (Lucy) szalona, a ja wyciszona, stonowana... Mama z tatą nie chcieli swojego wesela, ale babcia się uparła, że ma być :-) Urwali się z własnej imprezy o 23:00 cha cha cha... A ja z mężem: mieliśmy wolną rękę, ale chcieliśmy mieć tradycyjne wesele... Czy to już tak działa, że kolejne pokolenie nie jest kontynuacją poprzedniego, a jego zaprzeczeniem? // Dziękuję za miłe słowa dotyczące mojego sposobu pisania, to dla mnie bardzo duże wyróżnienie: taka pochwała z ust pisarki z Belgii!!! Bo dla mnie jesteś rasową pisarką! Już nie raz mówiłam Ci, że powinnaś popracować nad wydaniem czegoś swojego!!!// Napisałaś: "Ludzie posiadający nawet bardzo duże pieniądze wyglądają i żyją - jakby ich wcale nie mieli." - a mnie się to podoba! A dokładnie: umiejętność nie afiszowania się pieniędzmi. // Co do grilla: żona gospodarza (wraz z małżonkiem) będą teraz naszymi sąsiadami, ale pozbawiona jest uroku Angeliny Joli, i wcale nie mam na myśli urody! Postarałam się w zakresie ubioru, dla siebie samej, bo biorąc pod uwagę raczej słabą nić porozumienia między nami, wcale nie musiałabym. Ale nie o to chodzi. Nie chcę też nikogo pochopnie oceniać i "mówić fałszywego świadectwa przeciwko bliźniemu swemu" - dlatego na tym podsumowaniu zakończę :)) Ściskam, Martyna / Lucy i Babcia Bronia również pozdrawiają!!! :-)
OdpowiedzUsuńMartyna, aż mnie wgniotło w krzesło jak zobaczyłam twój dlugi komentarz, zamierzałam połozyć się dziś wcześniej spać, ale MUSZĘ ci jeszcze dziś na świeżo odpisać, już do ciebie pędzę!
UsuńP.s. Gratuluję i bardzo się cieszę, że zapisałaś się na kurs fotografii! Mogę Ci przesłać na maila materiały edukacyjne, które dostałam w trakcie nauki w szkole fotograficznej. Gdybyś chciała, daj znać. I nie możesz się poddać i przerwać w trakcie! Weź sobie do serca, "co Lucy by powiedziała??" ! :-) Mnie to zawsze motywowało! :D
OdpowiedzUsuńJa z pewnością wybrałabym kilka rzeczy z tej kolekcji dla siebie. Piękne nasycone kolory. Nie przeszkadza mi ich krzykliwość. Dojrzałam też kilka świetnych par butów:-)
OdpowiedzUsuńA wiesz, że o tobie myślałam, gdy oglądałam tę kolekcję Caroline Biss? Od razu przyszłaś mi do głowy, bo intensywny kolorek - to twój znak firmowy :)
UsuńPiękny kolor, ślicznie Ci w nim, to ciekawe co piszesz o Belgach....pozdrawiam...
OdpowiedzUsuńJa lubię kolory dlatego spodobały mi się te różne propozycje:)))Ty wyglądasz ślicznie,sukienka super:)Pozdrawiam bardzo serdecznie
OdpowiedzUsuńTe drzwi i surowy mur kościoła bardzo mi odpowiadają swoim wyglądem, podobnie jak Twoja sukienka, ale już tych jaskrawych zieloności z katalogu nie założyłabym, mimo że jestem grumpyGREENmonkey. Co do Twojej sukienki, to zaczynam lubić z powrotem niebieskości, bo kilkanaście lat temu byłam ich miłośniczką i na długo mi się przejadły.
OdpowiedzUsuńTo tak jak u mnie z fioletami. Tak kiedys długo obsesyjnie lubiłam ten kolor, że odmija mi się czkawką! czasami powolutku do niego wracam, ale już w mniejszych ilościach i rzadziej niż niegdyś. Ja mam w swojej kolekcji niezwykle zielono-wściekły płaszczyk. Może kiedyś się w nim pokażę... :)
UsuńNie byłam ,ależ tam pięknie :))) jak walka ze slodkościami?
OdpowiedzUsuńHmmm... ciężko... ale w ramach tej walki ide jutro na pierwsze zajęcia zumby. z doświadczenia wiem, że jak zabieram sie za jakiś sport, to łatwiej mi wtedy ograniczyć słodycze- gdy widze jak szybko dostaję zadyszki :)
UsuńSukienka piekna, cała kolekcja wyglada bajecznie i optymistycznie.
OdpowiedzUsuńBardzo fajnie buziaki Ewa
Teraz ja dawno Ciebie nie odwiedzalam i ogromnie sie stesknilam! Bardzo podoba mi sie styl Caroline Biss, natychmiast kupilabym kilka ciuszkow! Co prawda Twoja sukienka przebila uroda wszystkie, jest przesliczna, ale to zasluga jej wnetrza. Rewelacyjnie wygladasz na tle szarosci murow kosciola, jego surowosc podbija koloryt Twojej postaci.
OdpowiedzUsuńteraz bede czytac wstecz, bo mam zaleglosci. Wysylam usciski juz chyba wiosenne, bo widzialam klucz lecących gęsi, co niewatpliwie oznacza nadejscie wiosny
Cool photos and beautiful look!
OdpowiedzUsuńDo you like to follow each other?
Let me know...
www.expressyourselfbypaolalauretano.blogspot.it
I jeszcze bardzo Ci dziękuję za określenie mojego stylu niekłamanym. Owszem, noszę co lubię i nie zamierzam robić inaczej żeby zyskać na popularności w blogosferze. Za stara jestem na to ;-) Poza tym stawiam na jakość, nie na ilość obserwatorów :-)
OdpowiedzUsuńBo właśnie autentyczność jest dla mnie najważniejsza :)
Usuństyl ten projektantki bardzo mi się podoba, wyróżniające się kolorowe sukienki na wiosnę są idealne :)
OdpowiedzUsuńA.
Osobiście bezpieczniej czuję się w kolorach spokojniejszych ale inspirujesz mnie kochana aby nieraz "zaszaleć kolorem" a szczególnie teraz na wiosnę koniec z szarością!!! Buziaki . Basia
OdpowiedzUsuńCudne kolorki sukienki:)Ja uwielbiam rzeczy charakterystyczne. Takie, które zwracają uwagę i są inne:)I nie muszą się podobać komuś. Mogą tylko mi:)
OdpowiedzUsuń