Z listu do siostry...
Kochana Siostrzyczko,
Połknęłam bakcyla. Od kilku dni uczciwie uprawiam jazdę na rowerze. Pedałuję ponad godzinę ścieżkami rowerowymi, wśród pól i lasów. Patrzę na kipiącą kolorami przyrodę i tak po prostu, bez powodu serce mi się raduje jak głupie. Przychylniejszym okiem zerkam na rowerzystów, przestaję ich traktować jak zawalidrogi. Ja ich nawet zaczynam lubić! Odkąd zamieniłam swój - na ich punkt widzenia, czuję, że przechodzę na zieloną, stronę mocy. Co prawda, nie dojrzałam jeszcze do tych śmiesznych, obcisłych majtek z pampersem w środku, ale ponoć to tylko kwestia czasu - do pierwszych odcisków na pewnej części ciała... Za to dla bezpieczeństwa nabędę wkrótce kask i zacznę przypominać śmieszną mrówkę z przerośniętym mózgiem. Myśl o tym już dziś bardzo mnie "uciesza"!
Z każdej rowerowej wyprawy wracam zdrowsza, spokojniejsza, radośniejsza. Po drodze rejestruję codzienność. Wcześniej nie dostrzegałam jej piękna z okna samochodu!
P.S. Czy uważasz, że powinnam umieć zmienić dętkę lub naprawić zerwany łańcuch? Czy może wystarczy naładowany telefon i butelka z wodą? W samochodzie też nie wiem do czego służy pasek klinowy, a jakoś mi się udaje bez tej wiedzy obywać już kilkadziesiąt lat!... Pozdrawiam.
Twoja A.
"...z okna samochodu nie dostrzegałam piękna codzienności tak namacalnie..."
Witam w klubie :) Ja od lat używam zamiennie roweru,samochodu i własnych nóg, każda opcja ma swoje zalety. Natomiast zauważam, zwłaszcza w Polsce, że rowerzyści, kierowcy i piesi czasem przypominają zwalczające się plemiona - zawalidrogi, jak piszesz - czasem jest to rzeczywiście spowodowane brakiem wyobraźni jednych czy drugich, ale wygląda to tak, jakby ludzie jeżdżący autem nigdy w życiu nie wsiedli na rower i vice versa. Zmiana punktu widzenia bardzo dobrze robi :) Pozdrawiam
OdpowiedzUsuńzwłaszcza się z tym "vice vers" zgadzam! jedni i drudzy uważają się za któlów dróg. na szczęście w Brukseli trochę konfliktowo jest w sercu miasta, gdzie rowerzyści sa uprzywilejowani, a stare ulice nie przystosowane do powiększenia, tak by powstały scieżki rowerowe. im dalej od centrum - Bruksela to po prostu raj dla rowerów. wszędzie wspaniałe sciezki i ułatwienia!
UsuńZmiana perspektywy i świat jawi się nam kolorowo... inaczej. Warto czasami popedałować:-)
OdpowiedzUsuńRanny, sobotni ptaszek z ciebie, zaraz własnie idę na rower :)
UsuńWieki już nie jeździłam na rowerze... Hmm... Chyba podsunęłaś mi plan na niedzielę ;)
OdpowiedzUsuńPrzełam sie, a nie pożałujesz!
UsuńOj, u mnie to nie tyle kwestia przełamania, co po prostu braku roweru :P
UsuńAga tylko jak robisz zdjecia to zatrzymaj rower !!!! ;);) hahajah
OdpowiedzUsuńLubie , ale jakos lokalnie nie mam okazji ;) chodzę pieszo ;) a dalej to dalej ... I tak po gorzystym lux nie dałabym rady ;)
Za to na wiejskich wakacjach ... Codziennie :)
:) wiesz ja do tej pory tylko maszerowałam! to bardzo lubiłam, jak to się mówi - w nogach jestem mocna! :):) teraz odkryłam rower, a warunki sprzyjające mam bo tu gdzie mieszkam plasko - jak na desce:) to już lece odpalać pedala :) to na razie!
UsuńWystarczy, że umiesz fotografować cuda...
OdpowiedzUsuńszkoda, że nie mam takich okularów z aparatem jak detektywi pana malanowskiego, czy jak mu tam :) nie musiałabym się w ogóle zatrzymywac, hi, hi! Basiu, cuda to ty i Konrad uwieczniacie:)
UsuńMilego pedalowania. Ja zaraz lece na korki z frencza. Pozdrawiam Joanna-Jo
OdpowiedzUsuńPowodzenia na korkach aktywna kobietko! :)
UsuńPiękne zdjęcia, ale mnie najbardziej poruszył koń za drutem kolczastym.
OdpowiedzUsuńNie mogłam od tych koni odejść.... stałabym i stała...
UsuńKiedyś namiętnie lubiłam jazdę na rowerze. Teraz po operacji niestety powinnam jej unikać, na ruch - zostały kijki...
OdpowiedzUsuńPiękne zdjęcia, szczególnie to z zbliżenie konia. Ma takie smutne oczy... a może zamyślone. Codziennie padam zmęczona, przepraszam, że jeszcze nie napisałam...
Pozdrawiam Cię ciepło!
Wiesz moja droga, te oczy pełne były much i takich drobnych meszek. Aż się roiło. Stałam i odganiałam to robactwo, a te biedne konie jakby były z tym pogodzone, przecież nie wyjma sobie tego z oka same... Nie moglam od nich odejść, stalam, stałam i wyganiałam z tych ich oczu te meszki....
UsuńNie szkodzi kochana, kiedyś jak bedziesz miała wene czy więcej energii to napiszesz, ja bez wzgledu na to, pamiętam o tobie... tez cieżko mi się zebrać do napisania i odpisywania, wiec rozumiem cie doskonale.... :)
Miało być: to z zbliżeniem...
OdpowiedzUsuńMoje siostry też złapały tego bakcyla. Mówią o tym w podobny sposób. Ja niestety nie potrafię na rowerze jeździć, więc muszę Wam wierzyć na słowo. Czasem z zazdrością popatruję na rowerzystów, lecz cóż...
OdpowiedzUsuńCiesz się, Agnieszko, że możesz w tym kasku wyglądać jak mrówka. Oznacza to, że jesteś szczupłą dziewczyną:)))*
cha, cha, nie jest tak dobrze moja droga :) ja tylko z głowy będę mrówke przypominać :) reszta zdecydowanie cięższej wagi :)
UsuńPiękne widoki i dobre porównanie do widoku z samochodu. Już dwa miesiące nie siedziałam na rowerze, widać lipcowe upały mnie porządnie mnie zniechęciły. Kask też powinnam sobie kupić, zauważyłam, że jeżdżę bez kasku jako jedna z nielicznych...
OdpowiedzUsuńA może dla odmiany dasz się skusić do zabawy "7 faktów o mnie"? Zapraszam do zabawy, tym bardziej, że pewnie wiele osób chętnie taki post u Ciebie przeczyta :-)
z przyjemnością :) tylko za jakiś czas, ale chętnie stworzę taki post:) dziękuję!
UsuńAgnieszko, trudno mi uwierzyć. Nie jeździłaś na rowerze?
OdpowiedzUsuńHihihi, no to teraz wsiąkłaś.
Miłego jutro pedałowania!
Pozdrawiam serdecznie:)
Jeździłam, ale sporadycznie! :) Moje naturalne srodowisko - to samochód :)
UsuńKochana te konie są piękne
OdpowiedzUsuńbardzo...
UsuńCieszę się, że złapałaś bakcyla rowerowego!
OdpowiedzUsuńTo naprawdę fajny sport. wymaga zaangażowania fizycznego ale i dostarcza niesamowitej energii!
Trzymam kciuki za Ciebie!
dziękuję za pozytywną energię :) i za odwiedziny! :)
UsuńHej moja Ago przeczytałam Twój list i BARDZO się ucieszyłam bo to oznacza, że zaraziłam Ciebie bakcylem rowerowym.Hurrra !!!!!! Będziesz zdrowsza radosniejsza spokojniejsza .....wiesz ja też nie umierm zmienić dętki ale trzeba mieć zawsze zapasową bo jakby coś..... to ktoś pomoże......a więc jutro na wycieczkę rowerową.Buziaki,Basia
OdpowiedzUsuńWidzisz Siostrzyczko, warto wierzyć w człowieka do końca i w to, że kropelka drąży skałę, całuski i dobrej nocy... :)
UsuńRower to moje marzenie....chciałam go mieć ale zawsze brakuje kasy aby go kupić bo przecież nie kupię tylko jednego dla siebie bo muszę już dla wszystkich a toooo oj kosztuje!! Ale nie o tym kochana.... ja chciałam powiedzieć, że uwielbiam Ciebie i Twoje porównania jakimi posługujesz się podczas pisania. Normalnie jak Ciebie tutaj nie KOCHAĆ....
OdpowiedzUsuńPiękne i ciekawe zdjęcia powstały przy okazji Twoich wycieczek.
OdpowiedzUsuńNa pewno warto było się przemóc.
Pozdrawiam.
:-)))
OdpowiedzUsuńNa rowerze jeździsz ?
Cudnie....
Chyba już poczułaś co to znaczy i jaka jest różnica, kiedy się chodzi lub jeździ samochodem.
Powodzenia.
Weź kogoś jeszcze do wspólnego jeżdzenia, mnie przynajmniej lepiej jeździ się we dwójke :-)))
Ale sprawdź tę opcję :-)
Mąż się przymierza:) Nawet lubi jeździć, ale wiem czego się boi... że wsiąknie w tę pasję na amen i nie będzie odwrotu! :) no i, że... będzie musiał w końcu skończyc z paleniem, bo to jakoś nie idzie w parze: rower i fajki:) Buziaki!
UsuńDroga Agnieszko!
OdpowiedzUsuńJak fajnie się czyta Twoje oceny tego co nas otacza...............A jakie zdjęcia towarzyszą Twoim opisom- cudne.Jesteś ciepła, serdeczna i dobra - jak Basia.No i jakie obie macie ładne nogi????????????Pozdrawiam Ala Zych
OOO, wielkie nieba! co za niespodzianka! Ala! :) najbardzieej szafiarska i elegancka Stalowowolanka! Milo mi, ze mnie podczytujesz :) serdeczne buziaczki!
UsuńGratuluję podjęcia mądrej deczyji.
OdpowiedzUsuńI zapraszam do siebie na Rysy:-)
Też kiedy tylko mogę wsiadam na rower, łapię resztki lata. Szkoda że do pracy nie mogę jeździć na rowerze, ale niestety za daleko. Dojechałabym tu mokra jak szczur :)
OdpowiedzUsuńTez mam za daleko do pracy, niestety!
UsuńBrawo
OdpowiedzUsuńPozdrawiam
A ja, gdy jadę rowerem, to kręcą się koło mnie dwa pedały... Czy to coś znaczy?
OdpowiedzUsuńhi, hi, jak tylko sie kręca jest w porządku. dopiero jak cię za pupę bedą próbowały schwycić - beda powody do niepokoju :)
UsuńRowerowe wycieczki pasjami uwielbiam.
OdpowiedzUsuńBez umiejętności zakładani łańcucha czasem jednak ciężko się obyć. Z autopsji wiem, ze ta cholera spada w najmniej odpowiednich momentach ;)
o tak, łańcuch to złosliwa malpa, przekonałam się o tym, ale na szczęście był mąż pod reką:)
UsuńZacznę od tego co mogę pochwalić bezdyskusyjnie-piękny kot ;-).
OdpowiedzUsuńNatomiast co do roweru--Aga nie bierz tego do siebie ale moim zdaniem-przynajmniej w moim kochanym mieście jest to najbardziej rozwydrzona i niebezpieczna grupa użytkowników dróg-nie przestrzeganie przepisów ruchu drogowego, stwarzanie zagrożenia na chodnikach, jeżdżenie wariackim slalomem między ludźmi i stwarzanie zagrożenia dla ruchu pieszych, ignorowanie sygnalizacji świetlnej.To tylko część z ich grzeszków w moim grajdołku. Moim zdaniem są większymi ignorantami i stwarzają większe zagrożenie dla ruchu drogowego od wiecznie śpieszących się taksówkarzy-a jak wiesz znam dobrze to środowisko...