Back to school!
Pierwszy tydzień szkoły za nami! I nie dotyczy to tylko maluchów, czy studentów. W naszych czasach ustawiczne samokształcenie jest bardziej normą, koniecznością, niż wybrykiem i fanaberią. Uświadomiłam to sobie wracając jednego z pierwszych dni września po pracy do domu. Kolejki przed różnej maści szkołami dla dorosłych - jak za dawnych czasów w Polsce, gdy mieli rzucić kiełbasę zwyczajną dzieloną na kartki, owijaną w szary papier . I ludzie z taką samą determinacją, jakby niegdyś po tę kiełbasę - stali, by zapisać się do szkoły.
No cóż, wszyscy się kształcą, będę i ja... To właściwie już moja tradycja, bo co roku z nastaniem jesieni wkładam sobie na ramiona jakieś szkolne obowiązki. Najczęściej więcej, niż potrafię unieść. Przynajmniej z czasem jest z czego rezygnować . Hołdując tej zasadzie zapisałam się na doskonalenie dwóch języków i jeszcze dwa inne kursy... Właściwie to już od początku zastanawiałam się, na cholerę mi znów ten flamandzki! Fenomen niewyuczalności tego języka tkwi chyba w mojej głowie. gdzie głęboko w mózgu zakorzeniła się niechęć. Bo coś z tym językiem jest nie tak (albo ze mną). Niby prosty, gramatyka nieskomplikowana, ba! Nauczyciele mnie chwalą, że nieźle mi idzie, a mimo to... taki... ciężki do przyswojenia. Natychmiast jak przestaję się go uczyć, to zapominam! Może wynika to z mego przekonania, że to strata czasu. Włada się nim na niewielkim obszarze i to jeszcze występuje w licznych dialektach. Nie wiążę przyszłości (czyt.starości) z tym krajem (choć, kto wie jak to będzie!), więc bardziej logicznie byłoby szlifować mniej "pogańskie" narzecza :) Jedyny argument jaki znajduję na obronę mojej decyzji, to własna satysfakcja, gdy idę do urzędu gminnego zamówić kubeł na śmieci lub wybrać w mięsnym piekny kawał wołowiny i z panem "buszerem" o pogodzie pogadać. Choć o czym gadać, jak tu wciąż pada? Za bardzo w tym temacie się nie rozwinę. No nic to! Zapisałam się i już! Co się stało, nie odstanie.
O mojej grupie językowej opowiem kiedy indziej! A jest co mówić! Na razie zapomnijmy o szkole, wszak weekend roztacza przed nami swe uroki! Korzystajmy póki ciepło.
Witaj uczenniczko pilna :) jak na uczennicę przystało, wyglądasz super. Język, którym na codzień się nie posługujemy z reguły szybko z pamięci umyka. Jednak warto go szlifować, choćby dla własnej satysfakcji pogadania o wielkości kropli deszczu dziś i wczoraj :)
OdpowiedzUsuńPozdrawiam (tez się zapisałam na nauki) :)
widzę, wiele z nas ma pęd do wiedzy we wrześniu :) zyczę nam wytrwałości, buziaki! :)
UsuńAle, kochana uczennico, warkoczyków mi tu brakuje! Dla mnie flamandzki to szyfr nad szyframi i nigdy nie udało mi się ani słowa z tego wyłowić, no ale krótko miałam z nim styczność. W każdym razie Twoja postawa godna pochwały!
OdpowiedzUsuńJak miałas styczność, to mnie rozumiesz.... :)
UsuńJa powróciłam do szkoły za sprawą mojego syna, który poszedł już do zerówki przy szkole właśnie. Natomiast sama chętnie poszłabym na kurs językowy
OdpowiedzUsuńTo własnie odpowiedni czas by cosposzukać dla siebie... Kursów zatrzęsienie, tylko trzeba wybrać na dobrym poziomie, co wcale nie jest łatwe:)
UsuńJaka ulga ,że nie tylko ja siedzę w książkach:)A ubranko szkolne masz bardzo ładne:).Ania
OdpowiedzUsuńzawsze w kupie raźniej... :) Miłej niedzieli Aniu!
UsuńBardzo ładny strój uczennicy.
OdpowiedzUsuńJęzyka warto się uczyć, bo poprawia pamięć itp., a poza tym poznajesz nowych ludzi :)
Lepiej się uczyć...
Uczenie to najlepsza rzecz na smutki... :) to fragment mego ulubionego cytatu, uważam, że to najlepsza rzecz na wszystko :)
Usuńbardzo ładnie:)
OdpowiedzUsuńNo proszę - dziś będę podziwiać nie tylko wygląd, nie tylko treść, ale również determinację :))))
OdpowiedzUsuńTrzymam kciuki!
P.S Łup z ciuchlandu mega!!!
Potrzebna mi pozytywna stymulacja i wsparcie psychiczne :) dzięki!
UsuńJa Ci dam "uczennice w średnim wieku"!!! ;-); To Ty nie wiesz;że pokolenie <lata 80-te jest "forever young"? ;-).
OdpowiedzUsuńNo i uczennica wpadła...Bo połowa naszego bloga pracuje w szkole zatem bacznie się przyjrzy postępom uczenicy w tym semestrze ;-).
Uroczy jesteś! :) Pilnujcie mnie, bom strasznie leniwa....
UsuńFlamandzki jest bardzo trudny - od samego słuchania bolą uszy a co dopiero nauczyć się go??!!
OdpowiedzUsuńPodziwiam Cię!, bardzo. :) Ale jak już pokonasz barierę niechęci i swego rodzaju rozdrażnienia, to sam wejdzie ;)))
Piękna z Ciebie uczennica :)) ...trzymam kciuki i powodzenia :)
No nie wiem... ale dzięki za otuchę... :)
UsuńŚwietna ta sukienka ;) Aż mam wyrzuty sumienia, że ja nic nie robię tak wrześniowo... ;)
OdpowiedzUsuńTy się ciesz, żeś nie skażona genem przymusu uczenia się! jak ja bym tak chciała!
UsuńWyglądasz cudownie:))sukienka jest piękna:))Podziwiam i powodzenia życzę:))Pozdrawiam serdecznie:))
OdpowiedzUsuńdzieki i pozdrawiam!
UsuńNie sądziłam, że tak szybko zacznie brakować mi uczelnianej ławy, a jednak - najchętniej od października rozpoczęłabym jakiś kurs albo podyplomówkę, ale chwilowo nie mogę i się męczę - z nadmiaru wolnego czasu... :)
OdpowiedzUsuńPowodzenia!
Jak widać nierobienie tez potrafi męczyć :) buziaki!
UsuńJako uczennica wyglądasz świetnie! Życzę Ci wielu sukcesów:-))))) i wytrwałości:-)
OdpowiedzUsuńdziękuję moja ulubiona pani nauczycielko!
UsuńHa! Ja też poszłam do szkoły, w nadziei na znalezienie w przyszłości pracy zdalnej poszerzam wiedzę o komputerach i programach biurowych. Czas do szkółki tralala ;))
OdpowiedzUsuńraźniej w kupie... :) tralala...!
Usuńhehe, lubię moją szkołę, zaczynam w tym tygodniu :) ściskam ciepło
OdpowiedzUsuńuczyć się, czy nauczać? :)
UsuńAgo znowu zawyżasz mi poziom , a może by tak zacząć się uczyć .........ponoć jest to jedno z wyznaczników młodości......siostra
OdpowiedzUsuńZajrzyj siostro w środę na bloga, to sie dopiero zdziwisz...
UsuńPoza tym pęd do wiedzy odmładza
OdpowiedzUsuńPozdrawiam
Wiedza - eliksir młodości? :)
UsuńFlamandzki.. kurcze pierwszy raz słyszę, że ktoś się uczy tego języka. Mi na razie angielski i francuski wystarcza i niech tak zostanie :)
OdpowiedzUsuńPozdrowienia :))
O, nie wiedziałam, że jesteś francuskojezyczna :) buziaki!
UsuńZ tymi językami to tak już jest, nawet dałam sobie spokój z kursami angielskiego, bo nie używam na co dzień, ba - jest mi naprawdę potrzebny może raz w roku, więc zapominam i zapominam. Aktualnie wymyśliłam sobie, że będę czytała angielskie blogi, skoro lubię blogi będzie mi łatwiej :-)
OdpowiedzUsuńTy wiesz, że to jest myśl! dzięki za dobry pomysł! :)
UsuńMam tak samo. co roku na jakieś kursy, szkolenia itp. Chyba się przyzwyczaiłam i muszę coś nieustannie zmieniać, robić w tym kierunku ;) Dal mnie stagnacja życiowa, intelektualna, to grzebanie się za życia.
Usuńmam identycznie! przynajmniej nie mamay czasu za bardzo dzielic wlosa na czworo i zajmowac sie jakimis niepotrzebnymi rzeczami :) uczenie sie to najlepsza rzecz na wszystko: na mozg, mlodosc, smutki, samotnosc, nude... oj, moglabym tak wyliczac! uczenie sie jest niezastapione! :)
UsuńTo fajnie, że ludzie chcą się uczyć. A nawet jak są zmuszeni to też dobrze :) Przynajmniej robią coś rozwijającego :)
OdpowiedzUsuńI z tym językiem to też dobrze. Co z tego, że może niepotrzebny? Może w tej chwili nie, ale nigdy nie wiadomo, co spotka nas w życiu :)
Świetny zestaw! Wszystko bardzo mi się podoba :)
Chylę czoła... w życiu nie nauczyłabym się tak trudnego języka.
OdpowiedzUsuńW ubiegłym roku od września do maja uczęszczałam na oligofrenopedagogikę, mam tyle zajęć od września, że nie dam rady nic upchnąć, a marzy mi się język włoski lub hiszpański. Już trochę się ich uczyłam...
A uczennica z Ciebie cudna. Lubię granat, wszak to też niebieskości.
na Śląsku dzierżyłabyś jeszcze tytę pełną słodkości :)
OdpowiedzUsuńmyślałam, że w tym roku szkolnym będę kontynuować naukę flamandzkiego, ale już nie mam czasu :( zostaje znaleźć flamandzkich znajomych w internecie
powodzenia na kursie :) oby nauczyciel prowadził interesujące zajęcia i koledzy byli sympatyczni
zdradzisz, która to szkoła?
Kasiu, to zwykła szkoła językowa przy komunie, nie wiem jak się nazywa - wazne, że jest niedaleko mego domu. Teraz żałuję, że nie zapisałam sie na ULB gdzie chodze na angielski. (na flamandzkim ULB VUB) bo po pierwszych zajęciach jestem średnio zadowolona z profesorki, miewałam lepsze :) a na uniwerku to zawsze ten poziom troche lepszy :)
Usuńoj w zasadzie poziom jest we wszystkich taki sam, jak uczą z tej samej książki
Usuńw zasadzie najwięcej dały mi prywatne zajęcia w Berlitz, ale były opłacone przez Actiris, który zerwał ze szkołą kontrakt
byleby do przodu :)
No własnie! ale jest jeszcze kwestia indywidualnego podejsćia wykładającego, jego charyzmy, zaangażowana, sposobu przekazywania wiedzy... buziaki!
UsuńA ja się zapisałem na warsztaty fotograficzne. Może wreszcie będę robił fajne zdjęcia...
OdpowiedzUsuńTy też?! Ja też! Zaczynam w środę! Ty juz robisz dobre zdjęcia, teraz tylko doszlifujesz!
Usuń