Relaks!
Na moim blogu nastał sezon ogórkowy. Co prawda, urlop dokładnie za miesiąc, ale moja wena poszła już na zieloną trawkę. Tkwię w słodkim oczekiwaniu na aktywne spędzenie urlopu - nie robiąc nic ponadto co absolutnie niezbędne! Wobec bloga mam stosunek ambiwalentny. Tęsknię za nim, gdy zajęta jestem czym innym, a nie chce mi się pisać gdy do niego zasiadam.
Zapewne znacie te stany. Nie żebym nie miała o czym pisać, mam dziesiątki tematów zapisanych w "roboczych", a jeszcze więcej plącze się po mojej głowie. Ale daję sobie na to czas...
Póki co leniwie przeczekuję. Przyglądam się jak Mundial cudownie połączył skłócone ze sobą dwie belgijskie nacje: walońską i flamandzką. Nawet zwolennicy podziału pochowali do szafy swoje lokalne flagi, a wywiesili dumnie (ogólno)belgijskie. Optymiści się cieszą. Socjologowie studzą tą przedwczesną radość. "To psychologia tłumu" - mówią - "Typowa reakcja wobec zewnętrznego zagrożenia. Jak wszystko się uspokoi, kłótnie powrócą ze zdwojona siłą."
A ja myślałam, że taka postawa to typowo polskie zjawisko. Przynajmniej tak sobie dałam wmawiać. Jak widać, wszędzie dobrze, gdzie nas nie ma!
Nawet koronowanym głowom udzieliły sie emocje. Może to dzięki polskiej krwi w żyłach królowej, ale wypada ona trochę bardziej spontanicznie niż jej małżonek...
Ale ja jak zwykle, plotę trochę wielowątkowo, więc dziś też będzie o wszystkim po trochu. Chciałam zapytać jak się relaksujecie? Ale nie chodzi mi o chwile z ulubioną książką w fotelu, spacer, tudzież pobyt w SPA. Pytam o nietypowe zachowania. Lub na przykład, to co dla jednych jest pracą, dla innych odpoczynkiem.
Podam na własnym przykładzie. Bardzo, ale to bardzo odpręża mnie... prasowanie. Uwielbiam prać, prasować, składać i ... układać. Może dlatego, że jestem chaotyczna i roztrzepana? Taka przeciwwaga. Namiastka mego "poukładania"? Często w tym czasie oglądam film na tablecie, który stawiam na schodach w piwnicy. Ale, żeby nie było tak ładnie, że jestem taka solidna "hause frau"schodzę z piedestału i przyznam się do pewnej słabości... Uwielbiam przestawiać w szafkach, szafach, kredensach... Co jakiś czas oczywiście, nie codziennie. Nie mogę się temu oprzeć. Moich bliskich doprowadzam tym do szału. Zanim się przyzwyczają do nowych porządków, tygodniami leczą się z traumy. Widzę ten lęk w oczach i niepewność, gdy otwierają rano szafkę w kuchni, w poszukiwaniu kubka do kawy...
Albo mąż po całonocnej podróży syczy mi w słuchawkę złowieszczo: "Gdzie się podziała moja szuflada z bielizną, bo tam gdzie była moja bielizna jest teraz twoja biżuteria! A w szufladzie gdzie była biżuteria, leżą teraz ręczniki....." Chciałoby się zawołać jak moja znajoma Włoszka do swego temperamentnego męża: "Calma, bambino, calma"... Ech mężczyźni! O co tyle hałasu? Że po kąpieli biega nago i nie może majtek znaleźć we własnym domu? Też mi coś! Nie dajmy się zwariować. Tylko spokój może nas uratować!
No dobrze, ale co was odpręża? Oddaję wam głos.
Sprzątanie . lubie i juz .
OdpowiedzUsuńChoć dzięki i poprzez dzieci nigdy nie jest idealnie i zawsze mogę ze szmatą pogonić. Tylko okien myć nie lubie :) i odkurzać
Ania, nie lubie dokladnie tego co ty: mycia okien i odkurzania:) ale zaprowadzać ład w domu - bardzo lubię!
UsuńJa też bardzo lubię sprzątanie i chyba to najbardziej mnie odpręża, zwłaszcza jak jestem czymś zdenerwowana. A jeszcze jak mam możliwość sprzątania u kogoś, gdzie wszystko jest dla mnie nowe to już czuję się jak w niebie:) hahah
UsuńAha, a prasować lubię jak mam dobre żelazko i dobrą deskę, a z domowych prac najmniej lubię... gotowanie, ale w tym mąż jest rewelacyjny, więc czuję się usprawiedliwiona :))
Usuńoj, tak! dobre żelazko i deska to podsatawa! Niestety ostatnio wysiada mi żelazko, po żelazku ): i to z tych niby lepszych...
UsuńMam to samo dwa w ostatnim czasie, a też kupuję niby te lepsze, a teraz marzy mi się jakieś takie bardziej profesjonalne, ale to wydatek ponad 1 tys. zł i to za żelazko:), ale jaka będzie satysfakcja z prasowania :)
UsuńOj, znam te stany... Amen.
OdpowiedzUsuńUfff! Kamień z serca:)
UsuńAgniesiu jesteś super" hause fraue" w tworzeniu klimatycznych wnętrz niewiele osób to potrafi. Znam tylko dwie osoby którę lubią prasować. ja mogę sprzątać i myć okna, prasowania nie znoszę. Do " poczytania" w sobotę, a do zobaczenia (mam nadzieję, że w końcu się uda) w wakacje. buziaki dla rodzinki Powiedz Darkowi, że nuda "zabija" związek niech pamięta o tym przy kolejnym poszukiwaniu kubka lub bielizny Ewa
OdpowiedzUsuńEwciu, wiem cos na temat mycia okien przez ciebie:) Moje tez doswiadczyły dotyku twoich sprawnych rąk! :) Juz nie mogą się doczekać, kiedy znów doswiadczą twego dotyku! :) do zobaczenia w wakacje!
UsuńBee na pewno mało oryginalna, ale mnie bardzo odpręża blogowanie. Na początku wiązałam z tym zbyt wiele emocji i zdarzało mi się stresować różnymi rzeczami, ale z czasem nabrałam dystansu i autentycznie zapominam o problemach. A drugi sposób to przymierzanie ciuchów, nowe zestawienia itp ;-)))
OdpowiedzUsuńOOO, przymierzanie ciuchów i blogowanie! to jest to! zapomniałam o tym wspomnieć, ale to też odpręża mnie znakomicie!
Usuńja nienawidzę odkurzać, ale uwielbiam myć za to okna i podłogi... zwłaszcza moim ulubionym obrotowym mopem który spisuje się na 7+ ^^
OdpowiedzUsuńdobry, profesjonalny mop to super sprawa! aż się chce sprzątać!
UsuńNa życiowe problemy nic tak dobrze nie robi jak praca pod presją czasu i w mocno stresujących warunkach. Przykład? Wchodzi manager do kuchni i mówi: "Rose, zapomniałem ci wczoraj powiedzieć, ale za 2 godziny mamy 30 osób na party barbecue. Przygotuj to co zawsze". Dodam tylko, że 3 kelnerów w ciągu tych dwóch godzin stale przynosi nowe zamówienia od gości z sali. A jak się odprężam po takich dniach w pracy? Mycie okien, prasowanie, w międzyczasie przy okazji odkurzania przemeblowanie mieszkania z drobnym remontem przedpokoju :))
OdpowiedzUsuńJesteś jednym słowem nie do zdarcia, Różo! Wulkan energii! :)
UsuńMnie uspokaja nordic walking w moim lesie. 10-12 kilometrów i jestem jak nowo narodzony. Później prysznic, fotel, mocna kawa i coś do czytania.
OdpowiedzUsuńPS. W sprawie pisania bloga mam podobne stany, które regularnie powracają do mnie od siedmiu lat:-)))
tez lubie pójść sobie w siną dal, no może nie 10-12 km... ale kilka... :)
UsuńNie lubię sprzątać, prasować, zmywać... Cokolwiek :P Za to świetnie relaksuje mnie majstrowanie kartek, szycie, tworzenie czegoś nowego, nadawanie starym rzeczom innych kształtów. Takie dziubdzianie. Im więcej czasu muszę nad tym spędzić, tym lepie :P. Albo spacery rzecz jasna :)
OdpowiedzUsuńto twoje dziubdzianie... przepiekne! masz talent w pazurkach!
UsuńAguniu ja tez odprężam się przy prasowaniu,mam wtedy czas na przemyslenia różne i dojścia do zaskakujących wniosków.nienawidzę mycia okien i naczyń!NIENAWIDZĘ!pozdrawiamy uściski!
OdpowiedzUsuńNienawidzę, ja też! Ewa lubi to jak przyjedzie to poprosimy niech maknie, nawet nie zauwazy jak dwa domki trzaśnie! jak Ewcia jest w swoim zywiole, to, ho, ho!
UsuńPrasowania, nie cierpię. Zresztą w moim przypadku to sie nie sprawdza. Co z tego , że wyprasuję coś pięknie kiedy w szafach ciasno. Po wyciagnięciu ciucha z szafy czy zdjęciu z wieszaka , to i tak wygląda jak przed prasowaniem. Marzy mi się wielka garderoba... ogrom miejsca i super porządeczek :-)) Mocno za to odpoczywam przy oglądaniu filmów lub przy książce.
OdpowiedzUsuńu mnie też sie w szafie gniecie, ale ...lubie prasowac, to na nowo prasuję! :)
UsuńNie cierpię prasować! Także podziwiam. Ale lubię składać: ściereczki, ręczniki, ubrania:).
OdpowiedzUsuńZmywanie nawet lubiłam, ale teraz mamy zmywarkę.
podrzuć, to ci troche poprasuję, zwłaszcza takie sliczne małe dziecięce ciuszki :)
UsuńPodobieństwo na pierwszym zdjęciu psuje chyba zbyt duża ilość odzieży modelki.
OdpowiedzUsuńŚwiadczy to o tym, że tytułowy relaks modelce udzielił sie jeszcze nie w pełni, albo, że doskonale wie gdzie znajdują się jej szuflady .
Pozostawiając ten zrelaksowany komentarz pozdrawiam serdecznie.
Błyskotliwa wypowiedź, Antoni! Raczej to drugie - doskonale orientuje się w geografii swoich własnych szafek, w końcu... sama wszystko tam układa!
Usuńhahaha no i ja bym była wściekła szukając swoich rzeczy.
OdpowiedzUsuńMnie.....odpręża spacer, plener, kontakt z naturą, totalne odludzie, cisza
czasami dochodzi na tym tle do spięć, nie zaprzeczam... :)
UsuńTak sobie mysle, co mnie tak naprawde odpreza.... Chyba gotowanie czegos nowego gdy nie musze, to znaczy dla przyjemnosci , a nie dla zaspokajanioa glodu :) A poza domem? Teatr i jeszcze raz teatr:) Do teatru moglabym chodzic chyba co wieczor, pod warunkiem ze nie musze, a robie to dla przyjemnosci.
OdpowiedzUsuńPozdrawiam Nika
Faktycznie, Nika! Gotowanie bardzo lubię jeśli nie jest to przykry obowiązek. Wszystko co jest wymuszone - przestaje natychmiast być dla mnie przyjemnością! :)
UsuńOstatnio nie lubię żadnej czynności domowej:P Totalne lenistwo zawładnęło mną bez reszty.:DD
OdpowiedzUsuńAle.....Aga, widzę, że ktoś Cie mocno zainspirował, tylko odwagi Tobie zabrakło. Prawdę mówiąc czekałam na nogie piersi hahaha. Taki żarcik, mam nadzieję, że Cię nie obraziłam.
A poważnie, to też chodzi za mną taki totalnie biały look, lubię biały kolor i Twoja stylizacja bardzo mi się podoba, chociaż butów znowu brak:-)
Ela, bedzie specjalnie dla ciebie o butach własnie... tych których nie widać :)
UsuńJa - oczywiście podróżując. Teraz nie zapowiada mi się na razie żadna dalsza podróż, ale nawet te krótkie i bliższe mnie cieszą... A w domu, no właśnie, może to dziwne, ale lubię myć okna i lubię zapach świeżych firanek... i zmieniać miejsca przedmiotów w szafkach też od czasu do czasu... Książka dobra jak najbardziej, no i jednak na 1 miejscu - podróże... Pozdrawiam ciepło!
OdpowiedzUsuńMożna zakochac się w podróżach to prawda! I ja dzięki tobie zwiedzam kawał swiata, dziękuję! :)
UsuńZapomniałam dodać, że ślicznie Ci w bieli...
OdpowiedzUsuńmi się wydaje, że jestem przyblada do bieli, myslę, że ty wygladasz w bieli znakomicie:)
UsuńWidzę, że już jeden znajomy mi bloger napomknął coś o tej niepotrzebnej odzieży na pierwszym zdjęciu.
OdpowiedzUsuńJa też uważam, że lepiej przemawiałabyś do Panów bez ubranka.
To kiedy Ty w Polsce będziesz?????
Stokroteczko, początek sierpnia :)
UsuńTo Twoje przestawianie bardzo mi się podoba. Jednak współczuję domownikom.
OdpowiedzUsuńPozdrawiam.
Ja też im współczuję :) Pozdrówka!
UsuńBardzo lubię po pracy grzebać w kwiatkach na działeczce lub balkonie, jeszcze bardziej wedrówki lesne i wycieczki rowerowe, które organizujemy sobie w weekend......ale za 2 dni przyjeżdza Hania i napewno bawiąc się z maleństwem zapomnę o finansach, klientach, kredytach, kontroli............tak że szykuj się kochana na wspolne maszerownie w sierpniu po górkach, relaks masz murowany a stres spłynie po plecach he, he
OdpowiedzUsuńBuziole na dobranoc.Basia
I o to chodzi by nas, zasiedziałych wapniaków troche przegonić Basieńko :) Nie moge się już doczekać:)
UsuńPodobnie jak Ty lubię przestawiać w szafkach,może teraz trochę odpuściłam ale było to moje ulubione zajęcie:))mam też słabość do starych kapliczek,jak jest tylko możliwość to jadę na poszukiwanie:))fajnie wyglądasz w bieli:)))Pozdrawiam serdecznie:))
OdpowiedzUsuńA wiesz Reniu, że przez jakiś czas miałam manię wyszukiwania i fotografowania starych kapliczek? Znów podobieństwo....
UsuńOj mi też było ciężko się zebrać, żeby zrobić posta... ;p
OdpowiedzUsuńklaudynabiel.blogspot.com
ale jak się już zebrałas to "wysmażyłaś" super posta!
UsuńWonderful. I love the first photo! :)
OdpowiedzUsuńNo to lecimy z nietypowymi formami relaksu:
OdpowiedzUsuńa.zaliczenie długiej >400 km nocnej trasy samochodem-wtedy mam luz blues; pełne odprężenie;
b.zasuwanie po górskich szlakach-plażnig smażing jest fajny;le...kilkanaście km zrobiony po górach-lepszy;
c.zrobienie demolki w szafkach i szafie z ubraniami-ale i tak nigdy nic nie mogę potem znaleźć jak przed porządkami ;-);
d. słuchanie na starym mp 3 składanki zrobionej z 5 lat temu-do dziś szkoda mi jej skasować ;-);
rzeczywiście! przypomniałes mi, ze bardzo odpręża mnie długa jazda samochodem: najlepiej nocą, najlepiej przy muzyce, najlepiej...1500 km do Polski :)
OdpowiedzUsuńTylko kto siedzi u Ciebie za kółkiem? ;-) bo ja jeżdżę bez zmiennika ;-).
UsuńNormalnie mój mąż tez jeździ bez zmiennika, chyba , że mam za soba ze trzy noce nieprzespane to go trochę zmieniam, najmilej noca w Niemczech, chyba, że... zdarza mi się jechac zupełnie samej :)
UsuńThat worldwide post my dear! ;D
OdpowiedzUsuńKisses,
Benedetta
http://www.daddysneatness.com
sprzątanie absolutnie nie; nie chcę, ale muszę
OdpowiedzUsuńdla mnie relaks i odprężenie to cała kraina hand made, wiecznie coś kombinuję i dłubię :)
jak się ma takie zdolne rączki :) ja raczej do hand made nie jestem stworzona, ale... lubie pisac! i to mnie odpręża na równi z prasowaniem:)
Usuńwiesz, że jesteśmy bardzo podobne do siebie, już kiedyś pisałyśmy o tym więc nie mam za bardzo co się rozpisywać. Ja tylko , że chce dodać iż kocham Cię za to jaka jesteś:)*
OdpowiedzUsuń