Wielki powrót
Przyszła jesień,a wraz z nią powróciły ONE. Od lat nie widziałam ich już w takiej ilości na półkach.
Tyle kolorów! Tylko krój jeden - prosty, siermiężny, bez niedomówień. Od lat tęskniłam za modą na trzewiki, które gdzieś zniknęły na trochę ze sklepowych półek. Tzn gdzieś tam przewijały się w kolejnych kolekcjach pojedyńcze egzemplarze. Klasyka. Aż tu tego roku prawdziwy wysyp trzewików. Jak grzyby po deszczu! I zatańczyły niecierpliwie do nich moje zwiewne sukienki upchane ciasno w szafie. Bo trzewiki w moim wydaniu dziwnie dobrze kojarzą się z kieckami. I wiem, że jesień jest już moja: obłaskawiona burgundem i butelkową zielenią, obleczona w kamele, żółcie i czerwienie. Aż do ostatniego promienia październikowego słońca, aż do ostatniego rudego listka. I znów zgrzebne, najwygodniejsze na świecie buciory na nogach, jak wtedy gdy pchałam dziecięcy wózek z moim synem, brodząc po kostki w jesiennych liściach. Jakby tyle czasu nie minęło!
Ale,żeby nie było tak poetycko, schodzę na ziemię i opowiem jak na spowiedzi jak to z nimi było. Ich zakup poprzedziła krótka, aczkolwiek znacząca rodzinna scenka rodzajowa. Mąż szukajać czegoś w piwnicy (mojej osobistej piwniczki, żeby było jasne) stanął twarzą w twarz z półką na buty wypełnioną pod sufit podpisanymi kartonowymi pudłami. Jako, że rzadko zagląda w te rejony, zdumienie było dość znaczne. Popatrzył się na piętrzące się pudła, popatrzył się na mnie i mówi: "Wiesz, obawiam się, że jesteś trochę zakupoliczką"
"Ja? Zakupoholiczką? Ty prawdziwych zakupoholiczek nie widziałeś!" - żachnęłam się i dodałam przebiegle stosując ulubiony argument jednej z koleżanek- "Przecież to wszystko jeszcze panieńskie!"
I nagle zabrzmiala mi w uszach rozmowa z piwnicy.
I zadrżałam złością i wstydem, a może odwrotnie. I radością, że je mam!
Im bliżej domu, tym trochę głupiej. Bo jakby mój mąż miał wczoraj rację. A ja tak bardzo nie lubię jak ma bardziej rację niż ja ją posiadam... Ale trudno! Trzeba wypić to piwo i najlepiej od razu. I najlepiej przez zaskoczenie, albo atak. Wyciągnęłam zielone z pudła za cholewki. Z impetem weszłam do pokoju i buch: mężowskiemu pod nos na biurko aż mu laptop podskoczył przed oczami.
- Tak! Jestem zakupocholiczką. Za dwa dni będą jeszcze bordowe. - wyrzuciłam jednym tchem i poczułam ulgę, jakby zeszło ze mnie powietrze.
I nagle zdałam sobie sprawę, że mój mąż nie wie o czym mówię, że dawno już krótka rozmowa z piwnicy ustąpiła ważniejszym rzeczom w jego głowie.
Bo faceci tacy są. Nie rozdrabniają się na pierdoły. To my mierzymy ich swoją kobiecą miarą.
- Ładne? - pytam
- Może i ładne - mruczy - ale zastanawiam się kiedy i gdzie w tych wszystkich śmiesznych butach będziesz chodzić...
Kładę mu głowę na ramieniu - Wiesz, będę ekscentryczną staruszką, codziennie w barwnych śmiesznych butach sprzed ćwierćwiecza. Chyba będę mogła sobie pozwolić na taką ekstrawagancję jeśli dożyję naprawdę sędziwego wieku?
- Musisz być taką wesołą staruszką. Już kiedyś o tym mówiliśmy...
I jak go nie kochać, nawet jeśli nieraz wnerwia mnie na maksa! Słodziak!
Ekologiczny kolczyk ze sznurka i filcu.
Aga, uwielbiam Cię czytać! A Wasze 'scenki rodzajowe' są cudowne!! :-))) Jak mi się tak marzy...ech... Ściskam mocno!!!!
OdpowiedzUsuńNie śpisz jeszcze? to zaparzaj herbi, już do ciebie lecę! :) Czasami iskrzy, ale jest ciekawie:)
Usuńuwielbiam cię czytać :))) twoje nowe buty też, w takich czuję sie najlepiej, i jeszcze zgrywają sie z moją pasją ;)
OdpowiedzUsuńmam nadzieję że jak będziesz już to babcią w trzewikach czy też w glanach to będziesz jeszcze prowadzić bloga :)
musze to zobaczyć ;)
o ile nie wylacza nam internetu... to pewnie bede prowadzic bloga do konca swiata i jeden dzien dalej :) zaintrygowalas mnie swoja pasja. Uwielbiam ludzi z pasja! Pozdrowka!
UsuńPrzecież to glanyyyy! ;)
OdpowiedzUsuńMam moje ukochane od 5 lat w szafie, nie ma nic lepszegona deszczową jesień i mokrą zimę ;)
o! jak dobrze rozmawiac z ludzmi! ciagle sie czegos nowego dowiadujemy. Nie wiedzialam, ze to glany, jeszcze mocniej je lubie! dzieki!:)
UsuńJak to dobrze, że nie wyrzuciłam córce glanów. Ale by się wnerwiła. Moda wraca jak bumerang. Podobają mi się takie trzewiki, ale nigdy nie miałam na nogach, bo ja szpilkowa zawsze byłam i jeszcze trochę jestem. Jak wszyscy to i ja dołożę: podoba mi się Twoje pisanie, humor, lekka ironia. Zaglądam zawsze, chociaż nie komentuję. Pozdrawiam cienkim deszczowym świtem.
OdpowiedzUsuńa u mnie dzis wyjatkowo w tej szaro-burej krainie dzien sloneczkiem wstaje ! I tak ma byc przez najblizsze dni! Ja 3/4 tygodnia tez jestem "szpilkowa", co zreszta bardzo lubie, ale druga moja natura to taka wloczegowska:) Ja wpadam raz na jakis czas do ciebie z wizyta, ale wtedy nadrabiam lekture w towarzystwie kubka aromatycznej herbaty, uwielbiam takie smakowanie blogow:) Nie zawsze cos pisze, zostawiam jakis pojedynczy slad, ale czytam wnikliwie wszystko, milego dnia! :)
UsuńJa tu zaraz pod "moją Azalią" od której moja grafomania się zaczęła się wpisuję....
OdpowiedzUsuńMasz dziewczyno w sobie tyle uroku i wdzięku, że wystarczyłyby Ci jedne buciory na całe życie... :-)))
No i to Twoje pisanie bardzo lubię...
P.S. Czy pamiętasz Pałacyk Szustra na Mokotowie???
Stokrotko! No jasne.... Morskie oko.... Pulawska... Z Grottgera to "rzut beretem"; Musimy, musimy sie wreszcie gdzies tam spotkac, tzn ja mam jakas taka pewnosc, ze sie spotkamy, o to jestem spokojna, tylko kwestia kiedy?
Usuńa co do komentarza: tak sie rumienie! dobrze, ze moj maz nie slyszy tego argumentu o jednych trzewikach na cale zycie, choc to niewatpliwy komplement , zwlaszcza w twoich ustach :)
Ooooooo tak :) Kobieta w ciężkich butach wygląda uroczo. Nogi wydają się szczuplejsze a figura bardziej filigranowa :) Też tak lubię ;)
OdpowiedzUsuń:) my wiemy co tygryski lubia najbardziej :)
UsuńMoja znajoma na pytanie męża: "Czy to nowa bluzka kochanie?" Odpowiada: "Ależ skąd, mój drogi, już 2 dni wisi w szafie". :)
OdpowiedzUsuńooo! odpowiedz warta zapamietania! :)
UsuńLubię tak buty, mam takie czarne i teraz poluje na czerwone :) Jest ich niby tyle na półkach, faktycznie, ale jakoś nie mogę trafić na takie moje.
OdpowiedzUsuńDokladnie tak jak mowisz Aniu, Niby jest ich zatrzesienie, ale ciezko trafic w te "swoje". Dlatego tak sie nii podniecilam, ze az dwie pary od razu, bo sa dokladnie takie jakich szukalam, nic ujac nic dodac, mozna powiedziec: na moja miare!
UsuńCzytałam jak zaczarowana:), nawet w tych kilku słowach widać, jak bardzo się kochacie:).
OdpowiedzUsuńA trzewiki (vel glany) super, uwielbiam połączenie ciężkich butów z sukienkami. I jeszcze te kolory!
Dziekuje Viosenko! takie relacje to lata ciezkiej pracy i kompromisow, ale ich osiagniecie nie byloby mozliwe bez wzajemnego uczucia, to pewne. :)
UsuńBeautiful look!!! I love the boots!!!
OdpowiedzUsuńI added you by g+! I'm very happy if you do the same.
Have a good week! g+ for your post!!!:)))
Besos, desde España, Marcela♥
Have a good week too, kiss :) & thanks!
UsuńKochana, glany nie powróciły, tylko były, są i będą od ZAWSZE :) a przynajmniej od 1.04.1960 (data historyczna - pierwsze buty Dr. Martens - właśnie bordowe - wyszły z fabryki :D)
OdpowiedzUsuńKocham je miłością wielką - i te ciężkie, i wszelkie pseudoglaniki lżejszego kalibru, niestety z moim rozmiarem 41 to naprawdę kawał buta i muszę uważać, żeby nie przegiąć w zestawianiu z lekką górą, coby nie wyszło śmiesznie. Niemniej bardzo mi się podobały takie połączenia, choćby w stylizacjach Audrey Tautou z "Amelii".
Mam teraz ciemnobrązowe, bardzo stateczne :) ale myślę o zwariowanych kolorowych, tylko jeszcze nie trafiłam na "swoje" - dla mnie muszą być made in England, innych nie chcę ;)
A dialog z mężem przedni :)
Rzeczywiscie! Audrey Tautou z "Amelii". swietnie sie prezentowala, dzieki za przypomnienie, zachcialo mi sie znow obejrzec ten film, albo przynajmniej posluchac muzyki. Marza mi sie jeszcze kiedys takie klasyki o kolorze skory, takie wlasnie kiedys nosilam, gdy nie stac mnie bylo na kolorowe wariactwa. praktycznie sciagalam je do spania:) Pasowaly do wszystkiego i ze wszystkim sie zgrywaly. Wiesz, zaryzykowalam pojcie w swoich do biura. Polaczylam je ze sportowa zielona spodnica, biala bluzka (szczypta biurowosci) i czarnym obcislym sweterkiem. Na poczatku byla konsternacja (bo ja zawsze w szpilkach chodze) a zaraz potem wielki zachwyt!
Usuńfajnie piszesz, a martensy piekne...i maz sympatyczny jest pozdrawiam serdecznie
OdpowiedzUsuńdziekujemy, dziekujemy: maz, butki i autorka, czyli ja:)
Usuńo ja też nareszcie mam takie butki, długo nie nie czekałam. Jak ja to rozumiem.:D:D:D:D tylko dlaczego tak szybko mi noga rośnie :D:D:D: i nie mogę sobie kupować w różnych kolrorach ooooooo!!!!! pozdrawiam cieplutko .
OdpowiedzUsuńo ja też nareszcie mam takie butki, długo nie nie czekałam. Jak ja to rozumiem.:D:D:D:D tylko dlaczego tak szybko mi noga rośnie :D:D:D: i nie mogę sobie kupować w różnych kolrorach ooooooo!!!!! pozdrawiam cieplutko .
OdpowiedzUsuńJuz mam ten komfort, ze moje kopytko stare i nie rosnie :) to czekam na twoj post z butkami :)
UsuńJakby Ci to powiedzieć...nadal przy plus 8 stopniach paraduję w japonkach ;-).
OdpowiedzUsuńHmmm, i jesli ci powiem, ze wcale mnie to nie dziwi? :) Podziwiam chlopie twoja konsekwencje, masz charakter! :) czekam z niecierpliwoscia na twoje zimowe stylizacje :)
Usuń:-) chyba Cię nie zaskoczę-bo dwa tradycyjne elementy znajdą się w tych zestawach;aczkolwiek dostosowane do temperatur ujemnych...:-)
UsuńJuż Cię za tą miłość do galanów kocham ;)
OdpowiedzUsuńJa przedwczoraj powynosiłam swoje szpilki i koturny do piwnicy i na powrót przytargałam martensy :)
Wyobrazam sobie jakie mile uczucie towarzyszy tej sezonowej zmianie dekoracji! :) znow mamy podobne upodobania:)
OdpowiedzUsuńAga, uwielbiam Cię czytać!!!
OdpowiedzUsuńA glany są po prostu boskie... Świetnie wyglądasz.
Pozdrowienia:)
Ja ciebie czytam nie z mniejszym entuzjazmem i te twoje cudne zdjęcia!
UsuńFajnie leżą. Komponują się fajnie. :)
OdpowiedzUsuńjak to się mówi: leżą jak ulał! :)
UsuńJa glanów takich prawdziwych nie miałam. natomiast sprawiłam sobie jakiś czas temu ich lżejszą wersję,Sznurowane, płaskie trzewiki z fantazyjnym przodem i też je zakładam do fruwających spódnic i sukienek.
OdpowiedzUsuńPozdrawiam serdecznie :-)
Buziaki! :)
Usuńcudowne, absolutnie kocham takie buty
OdpowiedzUsuńIle ujawniło się milośniczek glanów! Miło cie widzieć w moich progach:)
UsuńNigdy nie nosilam i nosic nie bede...
OdpowiedzUsuńNawet za darmo nie wzielabym, chyba ze dla kogos innego...
Bardzo dobrze w nich wygladasz!
Zreszta wszystko, co na siebie wkladasz lezy i pasuje jak ulal!!!
Serdecznosci
Judyta
Oj, nie wszystko, nie wszystko Judytko! Cieszę się, że jesteś!
UsuńTobie takie buty bardzo pasują więc kup jeszcze wieeele par. Ja nie jestem zakupoholiczka ale czasami na coś sobie pozwalam np. na następną parę butów tylko u mnie to są wysokie obcasy ha!ha!
OdpowiedzUsuńŚwietnie wyglądasz, śliczny kolor zestawu, bo widzę, że to chyba sukienka i narzutka.
Masz wspanialego męża i jak go nie kochać? Pozdrawiam...
Nie kuś! :) no własnie , jak go nie kochać...:) pozdrawiam!
Usuń....mnie ten wysyp, niezbyt cieszy, bo moja córcia już zapowiedziała, ze chce kilka kolorów na tą jesień ;)
OdpowiedzUsuńJa ją rozumiem, ciężko zdecydować się na jeden kolor:)
UsuńZaskoczyłaś mnie takim obuwiem u Ciebie i do takiego stroju, ale bardzo pozytywnie. Mimo, że sama nigdy nie posiadałam i na razie nie zamierzam nabyć, to glany lubię.
OdpowiedzUsuńto cieszę się, że jeszcze potrafię czymś zaskoczyć niekwestionowaną królową najpiękniejszych kiecek :)
UsuńButy są świetne:)))a Twoje pisanie kocham:)))))))))Pozdrawiam serdecznie:)))
OdpowiedzUsuńi z wzajemnością! :)
UsuńTeż kiedyś nosiłem :)
OdpowiedzUsuńNawet nie myślałam, że tak świetnie będą wyglądać do kiecki! Rewelacja, a zielone- marzenie... moje!
OdpowiedzUsuńPrzypomniałaś mi zdarzenie sprzed lat: Wyciągałam męża, żeby mi pomógł zdecydować, które buty kupić, a on odpowiedział: kup obie pary, obym tylko nie musiał wychodzić z samochodu:-)))))
Oczywiście zakupiłam, bo mam ten sam nałóg co Ty i wcale nie ukrywam!!!!!
Ciuchu to fantastyczna sprawa:-)
Suuuuuper! Świetnie wszystko gra i te buty - do których nigdy nie przywykłam , ale może jeszcze wszystko przede mną ;)
OdpowiedzUsuńCzy to są stal capy? :)
OdpowiedzUsuńA z tymi nazwami kolorów to pojechałaś jak rasowa kobieta :D
Boże, znów udowodnię, że jestem blondynka, ale dziś w ogóle nie nadążam za twoim tokiem myslenia, jakas ociężałość umysłowa, pewnie wstyd, że pytam, ale co to są: stal capy? z angielska, czy nazwa własna, tylko się ze mnie nie śmiej! buuuuuuu ):):):
UsuńButy ze stalowym noskiem czyli tzw. buty robocze. Właśnie takie kupiłem.
Usuńhttp://allegro.pl/buty-trzewiki-robocze-farmer-czarne-roz-46-hit-i3502152089.html
P.S.
A może to ja dziś nie nadążam za swoimi myślami? :)
OOO! Mój mąż takie ma, już wiem o co chodzi. To nie można was denerwować, bo jak takim butem się kopnie, to może byc nieciekawie... Moje nie są stal capy, sa cudownie skórkowe:)
UsuńTeż chciałem cudownie skórkowe, ale bez tych nosków nie chcą na budowy wpuszczać :)
Usuńcha, cha! Bo nie jesteś blondynką :) Mnie podejrzewam również na budowę by wpuscili bez tych metalowych nosków :) Widzę, ustawiasz na nowo swoje żagle, przekwalifikowujesz się, to już jestem o ciebie spokojna :)
UsuńPróbuję. Choć mając tyle lat na karku, co mam, łatwe to nie jest.
UsuńŁatwe nie, ale nie niemożliwe...:)
UsuńŁatwe rozwiazania w zyciu zostawmy dla mężczyzn bez wyobraźni .... :) (parafrazując moj ulubiony cytat:)
UsuńTeż takie miałam:) Włoskie z czarnej nabłyszczanej skóry :D Piękne! I też je nosiłam do sukienek oraz do czarnej asymetrycznej spódnicy ołówkowej i dżinsowej katany, i podobnie jak Ty, pchałam dziecięcy wózek przed sobą...super ,że znów są modne! Fajnie je wystylizowałaś.Pozdrawiam serdecznie:)
OdpowiedzUsuńkochana Wysoka! Milo cie widzieć!
UsuńZainspirowałaś mnie .... Do założenia własnej piwniczki ....mmm taaaaaa
OdpowiedzUsuńDobre ;))
Cha, cha! wlasna piwniczka, nawet ciasna- daje nieooooograniczone możliwości :)
UsuńDobre stylowe buty. Korzystaj z życia, jeśli masz takie możliwości. Chciałabym mieć taką piwniczkę. Pozdrawiam.
OdpowiedzUsuńI was also expecting some picture of you with the red shoes.
OdpowiedzUsuńGreetings,
Filip
Mam też takie! Wygodne!
OdpowiedzUsuńsuper buty!
OdpowiedzUsuńNo słodziak z tego Twojego małżonka :))) Mnie szalenie podobają się takie buty, ale jakoś nie mam odwagi kupić! zawsze na obcasie, jedynie z psem na spacer schodzę do parteru, no może jeszcze grill i prace w ogródku itp :) a tak, to tylko obcasy! Ty w twoich bucikach wyglądasz szałowo!! aż mnie korci żeby takie sobie kupić!!! Pozdrawiam
OdpowiedzUsuńGoraco zachecam! sa genialne na te pore roku! :)
UsuńJAK JA KOCHAM TE BUTY, ZA ICH SEXAPIL, PRAKTYCZNOŚĆ I UNIWERSALNOŚĆ...
OdpowiedzUsuńUwielbiam takie buty. I wiele, wiele innych, im podobnych. Gdy idzie o buty, jestem gotowa na wszystko. Butów nigdy dość.
OdpowiedzUsuńNawet nie wiedziałam, że jest nas tyle-milosniczek takich butów! Witajcie w klubie dziewczyny! :)
OdpowiedzUsuńcudowności ! uwielbiam połączenie masywnych butów i zwiewnych sukienek. zdradzisz sklep? :)
OdpowiedzUsuńa ja wczoraj kupiłam dwie stuletnie pocztówki - chociaż kartek mam ponoć za dużo
teraz fontannę miłości z parku Josaphat mam u siebie w domu