"Polish people always moving"
Tak o nas właśnie mówią ludzie na tak zwanym Zachodzie. Zawsze w biegu, wiecznie zestresowani, zmęczeni, przepracowani, smutni. To ostatnie to nie wiem, bo u mnie to gęba wiecznie jest zadowolona, chyba, że miewam melancholię-jednodniówkę. Ale z tym zabieganiem, to jest coś na rzeczy... Sądzę po sobie. Gdzie bym śmiała po innych sądzić! I po swoim mężu kochanym. O ile ja nauczyłam się wyluzowywać (co przyszło mi z wiekiem) i kierować się swoją filozofią życia polegającą na celebrowaniu każdej chwili, mój mąż-ciągle ma z tym kłopoty...
Tydzień temu byliśmy nad belgijskim morzem. Takie połączenie mężowskiego zawodowego spotkania z moim rekreacyjnym pobytem w Knokke. Po załatwieniu przez męża jego spraw zabrałam chłopinę na wydmy, na piasek, włączyłam mu tryb: slow i zresetowałam pośpiech do poziomu zero.
"Bo ze mną można tylko pójść na wrzosowisko i zapomnieć wszystko.
Jaka epoka, jaki wiek, jaki rok, jaki miesiąc, jaki dzień i jaka godzina
Kończy się, a jaka zaczyna." - jak śpiewał poeta.
I tak dokładnie było jak w piosence. Taplaliśmy się w wodzie i piasku jak dzieci. Siedzieliśmy bezmyślnie patrząc na statki i nie mówiąc nic do siebie. Wdychalismy jod, słuchalismy szumu morza z przymkniętymi oczami i więcej nic nam do szczęścia nie było potrzeba. Chwilo trwaj!
A gdy zgłodnieliśmy w sukurs pośpieszyły na slodkie prince polo XXL (sorry, Ewa Ch - wiem, że w twojej diecie nic nie wspominasz o czekoladowych, chrupiących wafelkach w dodatku spożywanych w hurtowej ilości)
Na początku mąż jeszcze miał nietęgą minę, myślał o korkach, które czekają nas w drodze powrotnej do Brukseli, czy podoła ze wszystkim na czas, o jutrzejszym planningu dnia... O tym, że z pewnością przez to siedzenie na piachu nie zdąży wszystkiego zrobić, przygotować, zaplanować...Te wszystkie drobne przeszkadzacze szturające bez przerwy nasze dobre samopoczucie i naszą beztroskę.
Ale po chwili już mu się lico wygładziło, rozpromieniło i oddał się błogiemu nic nierobieniu. Tak mało trzeba, by mieć tak dużo :) By być szczęśliwym. Slow...
To fragment rezerwatu przyrody, który właśnie rozciąga się w nadmorskim pasie tuż koło Knokke . Za tą rozlaną kałużą wody (starorzecze) jest już Holandia. Het Zwin jest najstarszym rezerwatem przyrody w Belgii. Pozstał w 1952 roku i obejmuje 150 hektarów nadmorskich obszarów zalewowych. Będzie stanowił łakomy kąsek dla miłośników przyrody, głównie ptactwa. Więcej o tym miejscu można pooglądać i poczytać tutaj.
Wypada mi na koniec "polecieć" stylizacją:) W roli głównej wystąpiła "marynarska" bluzeczka z Promod i utrzymany w takim samym klimacie zegarek (na bawełnianej bransoletce w niebieskie paski). buty- Gabor, skórzana torba, ostatnio moja najlepsza koleżanka-przywieziona z Litwy, spódnica- Sandwich, sweterek-Camaieu, biała spódnica na ostatnim zdjęciu- SH, koturny-mały sklepik
Powiedz Twojemu Mężowi, że jest wielkim szczęściarzem bo ma Ciebie:-)
OdpowiedzUsuń:) bardzo dziękuję! on też to mówi:)
UsuńWygląda podczas tego wypoczynku (mowa o Twoim mężu) na zdezorientowanego i nieszczęśliwego. Może za jakiś czas dotrze do niego, że dzięki Tobie zatrzymał się na chwilę i odpoczął.
OdpowiedzUsuńBo jak patrzę na Ciebie to widać, że wypoczywasz całą sobą:-)
Cha, cha! Fakt, nie jest to jego naturalne środowisko, ale się uczy, a ja jestem dobrą nauczycielką! taka ciekawostka: akurat w chwili gdy to piszesz ja mam otwartego twego bloga i czytam post: Szwagier Mariana :)widzę, Krzysztof, że wracasz na dobre do blogosfery, podobnie jak ja - nabieram rozmachu!:)
UsuńPani Ch. wybaczy Ci te wafelki :D zjadane w najmilszym towarzystwie! fajnie jest się spotkać ,tak sam na sam ze swoim mężem, zwyczajnie pobyć , pomilczeć :D Celebrować chwilę kiedy można być tylko dla siebie :)zapomnieć chociaż na chwilę o codzienności, o problemach! Życzę Tobie i Twojemu małżonkowi jak naj więcej takich momentów :)P.S. Fajne fotki i stylizacja !!
OdpowiedzUsuńBardzxo dziekuję Kasik! Tobie zyczę miłego tygodnia, na lie to mozliwe: slow:)
OdpowiedzUsuńA ja dziś wyjątkowo nie skomentuję Twojej stylizacji; tylko skupię się na tym co napisałaś i..odpisze Ci linkiem:
OdpowiedzUsuńhttp://www.youtube.com/watch?v=QI2GZxB95UQ
czy czegoś Ci to nie przypomina? Czy nie tak wygląda nasze życie?
o stara dobra Budka Suflera:)
Usuńlovely photos! I just adore your floral sandals :)
OdpowiedzUsuńChe
style-che.com
Thanks! :)
UsuńJaki optymistyczny post... i te wafelki, normalnie ich nie jadam, ale kojarzą mi się właśnie z ukradzionymi chwilami słodkiego nieróbstwa.
OdpowiedzUsuńJa też wyjątkowo tylko się nimi obżeram, w takich chwilach totalnego luzu, lubię tak dogodzić swemu podniebieniu:)
UsuńMusze spapugować i zabrać się z mężem..tyle razy chciał mnie zabrać:):
OdpowiedzUsuńAle jak patrze na Ciebie tak radosną, nabieram ochoty na taki wypad:)
Pozdrawiam
Polecam, stwierdziliśmy oboje , że sa to cudowne chwile ukradzione z codziennosci, taka escape, tylko we dwoje na chwilę, i juz akumulatory naładowane. Jak pisałam tego posta, mąż zerknął mi przez ramię i mówi: wiesz to fajna sprawa taki spontaniczny wypad, nabieram na takie wycieczki coraz większej ochoty:) Pozdrawiam cieplutko!
UsuńTak, ładowanie akumulatorów jest konieczne
UsuńDo miłego:)
przepiękne zdjęcia, morze i dziewczyna.Pozdrawiam serdecznie.
OdpowiedzUsuńdziewczyna :) tak milo zabrzmaialo! dzieki! milego tygodnia!
UsuńJak to przyjemnie popatrzeć na szczęśliwych ludzi!
OdpowiedzUsuńNiech tak będzie zawsze Agnieszko!!!
oby! dzieki Stokrotko!
UsuńNo tak, pędzimy-lecimy. Mnie cały czas coś goni, ale to taki wewnętrzny galop, chyba ADHD. Nawet jak siedzę, to i tak czuję jak Ziemia się kręci :))
OdpowiedzUsuńjak to mama mowila jak bylo sie malym? ze ma sie motorek w dupce :) buziaki!
UsuńTeż tak gadam :D
Usuńcha, cha! :)
UsuńMąż jaki zadowolony, chociaż na pierwszym zdjęciu to myślał o tych korkach w drodze;)
OdpowiedzUsuńPodoba mi się idea bycia dziećmi, na moment, gdy nas nikt nie widzi - ile w tym radości:)
lubie pielegnowac beztroskie dziecko w dojrzalej babie :) pozdrawiam!
UsuńTo Twój mąż dał się "zblogować"? Ooooo, to mojejmu jeszcze super hiper daleko do takiego wyluzowania i dystansu:-)
OdpowiedzUsuńZ czego to wynika? Ten nasz wieczny pęd? Chcemy więcej, szybciej, bardziej?
he, he, lata pracy powiedzialabym :) troche go posrawilamprzed faktem dokonanym, ale mocno nie protestowal :)
Usuńten ped wynika chyba z postepu techniki, cywilizacji i tego, ze zatracamy podstawowe poczucie wartosci zastepujac je wlasnie jak to traffnie ujelas: szybciej, wiecej, bardziej, pozdrawiam cieplutko!
Jesteśmy zabiegani, bo staramy się nadrobić coś, co Zachód ma od wielu, wielu lat. Niepotrzebnie.
OdpowiedzUsuńA zdjęcia cudowne. Morze naprawdę nieźle ładuje baterie. Kiedyś, gdy nie moglem sobie poradzić ze sobą (po śmierci ojca i stracie pracy), którejś nocy spakowałem się i o 2 w nocy ruszyłem nad morze. Przed 11 byłem na miejscu. Wystarczyły 3 dni, by wrócić do równowagi.
Taka darmowa i najlepsza psychoterapia...
UsuńTrzecie zdjęcie rewelacja :)
OdpowiedzUsuńKtore to: 1, 2, 3, juz wiem! dzieki i pozdrowionka na tydzien!
OdpowiedzUsuńO jak ja tak lubię ! Puste nadmorskie plaże poza sezonem ... Może być Knokke ;)) może być Bałtyk , bez tłumów klimat ten sam .
OdpowiedzUsuńSDM ... Jest już za późno ... Nie jest za późno .... By zwolnić i po prostu żyć !
Fantastyczny klimat zdjęć Agnieszko !!!
dziekowac, dziekowac :)
UsuńPiękne te zdjęcia, aż chciałoby się tam być! Uwielbiam wszystkie morza poza sezonem, nic tak nie ładuje baterii. Przypomniało mi się jedno wakacyjne wspomnienie, gdy wybrałyśmy się z siostrą w góry; trapery, swetrzyska, śpiwory itd. Po zdobyciu jednego szczytu popatrzyłyśmy na siebie i popędziłyśmy w dół próbując zdążyć na jedyny pociąg do Świnoujścia. Udało się, ale wzbudzałyśmy niezłą sensację na plaży w tych ciuchach:) Pozdrawiam!
OdpowiedzUsuńOj! Co tam korki?!!! Dla takich zdjęć... warto było!
OdpowiedzUsuńNajbardziej zazdrościłam Holendrom, że potrafili skończyć pracę i odpoczywać . Sobota i niedziela, żeby się paliło i waliło mieli odpoczynek, a wszystko im grało i przynosiło dochody. Ja pracuję bez ograniczeń i jeszcze nie za bardzo mam efekty. Po prostu inny styl. Dobrze, że mieliście takie cudne chwile . Otoczenie idealne do takiego zapomnienia ale ważniejsze, że jest z kim to przeżywać - to największa wartość.Pozdrawiam Was oboje!
OdpowiedzUsuńUroczo wyglądasz na plaży:))))Pozdrawiam Was serdecznie:)))
OdpowiedzUsuńTrwaj, chwilo, trwaj, i to jak najdłużej!
OdpowiedzUsuńPozdrawiam.
niestety polska rzeczywistość teraz już nawet od małego narzuca taki zabiegany stresujący tryb życia:|
OdpowiedzUsuńurocze miejsce, uwielbiam morze i pustą plażę
A good serie. I am impressed with the way you build up your article.
OdpowiedzUsuńGreetings,
Filip
Piękne zdjęcia. :) Normalnie pozazdrościć relaksu. :) Pozdrawiam
OdpowiedzUsuńWidzę, że u Ciebie na blogu jeszcze morze, marynarski look....lato:-)
OdpowiedzUsuńFajne zdjęcia, pokazujące nie tylko modę ale i związek dwojga ludzi. Fajnie, ze po latach bycia razem umiecie spędzac wspólnie czas.
Jestem w tym roku bez urlopu, bez widoku morza i dotyku piasku....och jak Wam zazdroszczę tego taplania w wodzie, tego szumu fal.
Aga, pozdrawiam was serdecznie.
Ach! to zabieganie, to nie tylko ludzie zachodu, u mnie to samo, ostatnio trudno o wspólny wypoczynek a trzeba, świetnie, że Ci się udało zrelaksomać męża. Chwilo trwaj! Masz rację! Wyglądasz świetnie i piękne zdjęcia a pani Ch. wybaczy Ci ha!ha! /ja też lubię////pozdrawiam...
OdpowiedzUsuń
OdpowiedzUsuńja zwolniłam i powiem Ci, ze zwolnił cały świat ze mną...
plaża na zdjęciu, a właściwie piasek i roślinność identyczne, jak w rydze - nieco więcej kamienia i ciemniejsze..
Pozdrawiam
http://eksperyment-przemijania.blog.onet.pl/
http://kadrowane.bloog.pl/
Ta kałuża, za którą już Holandia piękna :) Morze i plaża też.
OdpowiedzUsuńFilozofię życiową masz bardzo słuszną i że tak to ujmę zdrową. Życie jest za krótkie na pośpiech nerwy i bezrefleksyjność. W sumie w dzisiejszych czasach usiąść, celebrować chwilę bez zbędnych ceregieli nad grafikiem dnia, to nie lada umiejętność i na wagę złota :)
Pozdrawiam :)
Za 2 dni idę na koncert SDM, bo uwielbiam te klimaty "iść na wrzosowisko i zapomnieć wszystko jaka godzina, jaki dzień....."Ciesze się kochana ,że wykradliście dla siebie te szczęśliwe chwile.Życzę jak najwięcej takich chwil "Tak mało trzeba by mieć tak dużo" . Ściskam, buziaki Basia
OdpowiedzUsuńTo tam pospiewaj Basieńko w moim imieniu pod sceną :) buziaki!
Usuńjakie fajne widoczki no i ten styl marynarski - jak ja kocham paski!!! ooooo i znajome klimaty hehehe Mamidło moje, to ma tak jak Pani mąż. :D:D:D:D też nie umie się odprężyć. Zawsze wszystko w biegu, zaplanowane, z zegarkiem w ręku i cały czas coś tam sobie kombinuje w głowie i marszczy czoło :D:D:D:D no chyba,że gdzieś wyjedziemy na dłużej, to wtedy może po 5 dniach już jest inaczej. oj chyba mnie powiesi ;) za zdradzanie rodzinnych tajemnic :D:D:D:D pozdrawiam cieplutko
OdpowiedzUsuńjakie fajne widoczki no i ten styl marynarski - jak ja kocham paski!!! ooooo i znajome klimaty hehehe Mamidło moje, to ma tak jak Pani mąż. :D:D:D:D też nie umie się odprężyć. Zawsze wszystko w biegu, zaplanowane, z zegarkiem w ręku i cały czas coś tam sobie kombinuje w głowie i marszczy czoło :D:D:D:D no chyba,że gdzieś wyjedziemy na dłużej, to wtedy może po 5 dniach już jest inaczej. oj chyba mnie powiesi ;) za zdradzanie rodzinnych tajemnic :D:D:D:D pozdrawiam cieplutko
OdpowiedzUsuńjakie fajne widoczki no i ten styl marynarski - jak ja kocham paski!!! ooooo i znajome klimaty hehehe Mamidło moje, to ma tak jak Pani mąż. :D:D:D:D też nie umie się odprężyć. Zawsze wszystko w biegu, zaplanowane, z zegarkiem w ręku i cały czas coś tam sobie kombinuje w głowie i marszczy czoło :D:D:D:D no chyba,że gdzieś wyjedziemy na dłużej, to wtedy może po 5 dniach już jest inaczej. oj chyba mnie powiesi ;) za zdradzanie rodzinnych tajemnic :D:D:D:D pozdrawiam cieplutko
OdpowiedzUsuńoj, tam, oj tam! jakie tam zdradzanie, wszystko zostanie miedzy nami blogerami :)
Usuńbuziaczki!
Dobry wieczór, kochana! :* Cieszę się czytając to, co napisałaś! Trzeba czasami odłączyć się od rzeczywistości: obowiązków i - jak to ujęłaś - planningu następnego dnia. A pan Darek chyba zadowolony! (ze zdjęć wnioskuję) Ja pracowałam zawzięcie przez ostatnie 2 tygodnie nad zdjęciami (nie ma "zmiłuj", więc poświęcam się stuprocentowo tylko temu) - teraz mogę chwilkę odetchnąć. I cieszę się z małych rzeczy. Zawieźliśmy dzisiaj (po pół roku) zdjęcia do wywołania i do powieszenia na ścianie w sypialni - ostatnio była u nas moja przyjaciółka z mężem i trzymiesięcznym synkiem - synek nie chciał zasnąć w naszej sypialni i przyjaciółka stwierdziła, że jakaś żyła tu płynie niekorzystna. Trzeba rozweselić ściany! :-) Z łatwością zasnął za to w moim "biurze", moim pokoiku pełnym szpargałów, zdjęć i osobistych pamiątek. Całuję, Martyna
OdpowiedzUsuńDziękuję, Aguś, że zawsze tak szybko odpisujesz na moje wiadomości niesiona emocjami, to takie miłe! :* :-) Oczywiście, że będzie nam dane częściej się kontaktować, a zależy to tylko od nas, prawda? Możemy się umówić na jakiś dzień na skypa, jak znajdziesz chwilkę. Ściskam najmocniej! Wkrótce napiszę post o łazience, którą Lucy zrobiła u siebie - sama, układając mozaikę - tak jak poprzednio to zrobiła w swoim klubie plastycznym. Byłam dzisiaj u fryzjera, podcięłam włosy i mam świeży kolor - czuję się lepiej! :-)
Usuń