A mi jest szkoda lata - post leniwy
A mi jest szkoda lata… A tak naprawdę,to wcale, a wcale… I
tutaj wiem, że narażę się większości z latolubnych czytelników. Lubię urlop, spotkania z bliskimi, wypoczynek,
ale co za dużo to niezdrowo. Jestem wtedy kompletnie wybita ze swego rytmu,
nawet lekko zagubiona, po tygodniu “nic nierobienia” zaczynam kręcić
się w kółko bez celu i szukać sobie zajęć. Zaczynam potęskniwać (co to za słowo!) za
jesienią…
Pani Jesień to moja najlepsza, dystyngowana przyjaciółka. Nie
mogę doczekać się jej powrotu. W sukni ciężkiej od kwiatów i kapeluszu pełnym
dojrzałych owoców. Stroszę piórka jak nie przymierzając ptaki
przed odlotem, gorączkowo ogarniam swoje otoczenie, wyciągam barwne w ciepło
obleczone spódniczyce i swetrzyska. Solidne trzewiki juz parskają niecierpliwie
w kącie sznurówkami, bo oto zbliża się ich czas wędrówek i zanurzania skórzanych
nosków w szeleszczących górach liści…
Gdy słyszę pierwsze kroki Jesieni spływa na mnie spokój – jak Łaska. Przyoblekam się w zadumę, cierpliwość i pewność, że oto nadchodzi czas realizacji moich najlepszych pomysłów, wdrażania sekretnych planów i przekraczania własnych ograniczeń.
Gdy słyszę pierwsze kroki Jesieni spływa na mnie spokój – jak Łaska. Przyoblekam się w zadumę, cierpliwość i pewność, że oto nadchodzi czas realizacji moich najlepszych pomysłów, wdrażania sekretnych planów i przekraczania własnych ograniczeń.
Szkoły zapełniają się dziećmi, uniwersytety studentami, a
samochody grzęzną chłodniejącymi rankami w korkach i umierających liściach.
Ostatnie ptasie marudy zbierają się w daleką podróż. Są i takie, które tej
jesieni nigdzie nie odlecą. W ubiegłą niedzielę na jednym z nadmorskich parkingów
w Knokke widzieliśmy bociany.
Łaziły jak po swoim, prawie z ręki wyżarły mi przywiezione z Polski sezamki. Nie wyglądały na to, że się gdzieś wybierały. Tacy ptasi rezydenci…
Łaziły jak po swoim, prawie z ręki wyżarły mi przywiezione z Polski sezamki. Nie wyglądały na to, że się gdzieś wybierały. Tacy ptasi rezydenci…
Ilekroć widzę te długonogie ptaszyska, przed oczyma mam teksty napisane przez Stokrotkę: tutaj i tutaj .
I za każdym razem jestem tak samo wzruszona. Nie znam nikogo, kto by piękniej oddał im hołd i szacunek. Nie znam też nikogo, kto by o boćkach pisał z większą miłością – dziękuję Stokrotko!
I za każdym razem jestem tak samo wzruszona. Nie znam nikogo, kto by piękniej oddał im hołd i szacunek. Nie znam też nikogo, kto by o boćkach pisał z większą miłością – dziękuję Stokrotko!
Jesień ładuje mi akumulatory dobra energią, napełnia moją
studnię inspiracji, snuje cienką, pajęczą nicią marzenia w mojej głowie… Czekam
każdej jesieni na nowe, nagłe zwroty akcji w moim życiu, wspaniałe
nieoczekiwane wydarzenia dla mojej rodziny, zaskakujące puenty… Ona zawyczaj
nie zawodzi mnie swoją kreatywnością. Szkoda tylko, że gości tak krótko. Ucieka, gdy tylko poczuje za sobą kroki bezdusznego, szarego przedzimia...
Ja też lubię jesień pod warunkiem że nie pada!!!szkoda mi tylko że dzień robi się krótki! Bociany bardzo lubię, często je widuje jak krążą nad domami :)Mam nadzieję że będę je widywała jeszcze długo. Niestety na polach budują domy, ptaki już nie mają gdzie żerować, sarny chodzą nam po ulicy, nie wspomnę już o dzikach!! Pozdrawiam gorąco
OdpowiedzUsuńa ja to nawet lubię taka zadeszczona jesień, chodze opatulona w kolorowe, cieple ubrania, miłego weekendu Kasiu!
UsuńDziękuję za odwiedziny. Również wpraszam się i poczytuję:)
OdpowiedzUsuńTak na marginesie, wyjeżdżałem do pracy do Belgii, okolice Sint-Triuden. Pozdrawiam,
O8 To okolo 70 km ode mnie. Nastepnym razem zapraszam na kawe! :)
UsuńJa też pod koniec lata czekam z utęsknieniem na jesień, dosć mam upałów, słońca, wakacji :)
OdpowiedzUsuńa wiec jest nas troche wiecej niz myslalam :)
UsuńU nas bocianów już nie ma :( Jeszcze tylko złota jesień, a potem ta ohydna zima. Myślę, że na zimę powinienem odlatywać do ciepłych krajów :)
OdpowiedzUsuńohydna zima, dobrze powiedziane. Jakis taki to smutny okres, nawet Boze Narodzenie, mim, ze piekne to jakies nostalgiczne i eozdzierajce serce, bo albo mysle o tych co juz odeszli, albo o tych co wyfruneli, czy z roznych powodow nie moga byc ze mna, a poza tym czlowiek taki zmeczony zyciem pod koniec roku... ech, chetnie tez bym na ten okres gdzies wyfrunela! pozdrowka
UsuńTo fruniemy? :)
Usuńobierz jakis dobry kierunek, wrocimy wraz z ptakami na wiosne :)
UsuńA ja wierzę w bociany i basta! Udowadniam to TUTAJ.
OdpowiedzUsuńPrzepraszam za prywatę, ale musiałem się tym podzielić... znów:-)))
dziel sie, dziel z nami dobry czlowieku! pozniej sobie przeczytam
Usuńjestem zagorzałą zwolenniczką lata, jednak jesień to też czas szczególny - kiedy wszystko wraca na swój tor, do normalności, do stabilizacji - też lubię ten czas :-)
OdpowiedzUsuńo! milo cie widziec!
UsuńTeż tak mam! Lubię jak od września dom wchodzi swoisty rytm. Tęsknię do miękkich sweterków i pantofelków na obcasie, których nie da się nosić w upały, bo stopy puchną. A dzieci jak były małe zaczynały mówić o Gwiazdce. Miły czas ta jesień. W ubiegłym roku październik był ciepły i bardzo kolorowy, pamiętasz?
OdpowiedzUsuńrzeczywiscie! przypomnialas mi ubiegloroczna jesien, tak duzo kolorowych zdjec wtedy zrobilam :) oby i tegoroczna byla laskawa i szczodra w slonce i kolory:)
UsuńDziękuję Agnieszko za ten letnio-pożegnalny tekst. I za te bociany :-)
OdpowiedzUsuńz wielka przyjemnoscia Jadziu :)
UsuńI ja się jesieni nie boję, nie odpędzam jej a nawet czekam na wybuch kolorów, który nam zaserwuje!
OdpowiedzUsuńte kolory to bardzo inspirujace sa, prawda? :)
UsuńJesIeń to moja ulubiona pora roku .... Barwy , spokój , i miękko przedzierające się przez kolorowe liście słońce :)) poranne mgły i zapach butwiejących liści ... Nie jestem upałolubna , ale jestem też zmarzluchem ... Zimą powinnam hibernować , ale jesień ....
OdpowiedzUsuńChyba dlatego urlop na wsi to od lat końce sierpnia ... Urzeka mnie cisza w przyrodzie ,Widoczne w przyrodzie przemijanie , upływ czasu ....
Nota bene pięknie wygladasz na Tych zdjęciach ... I tak kojarzę cię z przytulenymi swetrzyskami :))
Oj, Aniu! tez mam identycznie! ciagle sie zastanawiam co do niedzielnego maratonu, zostawie u ciebie wiadomosc:)
UsuńNapisze maila , ale przyjeżdżam już w piątek :))
UsuńJestem zdecydowanie za jesienia, bo wszystko ma swoj czas!
OdpowiedzUsuńSerdecznosci
Judyta
krotko, zwiezle i na temat :) sciskam cie Judytko!
UsuńJesień...i wszystko wraca do normy:-) Człowiek jednak potrzebuje rutyny:-) I wellingtonów, ciepłych swetrów, złotych liści:-) A u nas leje niemiłosiernie....
OdpowiedzUsuńU mnie wyjatkowo dzis nie leje, ciekawe na jak dlugo...
UsuńTeż się narażę - nie przepadam za latem, wolę inne pory roku. Lato mnie za bardzo rozleniwia, wręcz o ból głowy przyprawia upałami (których mój organizm nie lubi) i w ogóle ciężko mi się zorganizować. Jesień staje się wówczas wytchnieniem, zaczynam się bardziej motywować do jakiegokolwiek działania i zaczynam snuć bardziej dalekosiężne plany. Co więcej - zaczynam je nawet powoli realizować! Tak jak obecnie :-) Miło mi, że nie jestem sama w moim jesienio-lubnym klimacie, nawet deszczowym! No ale...Siostry Wodniczki - się rozumie ;-) Ściskam mocno!
OdpowiedzUsuńCoz ja mam ci na to powiedziec siostro Wodniczko! nic ujac nic dodac!
Usuń1. Kocham jesień...
OdpowiedzUsuń2.Uwielbiam bociany ( najpiękniejszy, moim zdaniem obraz to "sejm bociani" Władysława Maleckiego z 1879 r- Galeria sztuki polskiej w Sukiennicach, zawsze się na niego gapię- jest urokliwy, polski, sentymentalny, tajemniczy).
3.Stokrotka pisze rewelacyjnie- byłam!
4.Jeśli jesteś Wodnikiem to witaj w klubie!
5.Wyglądasz wspaniale!
6. Piszesz tak, jak lubię!
7.Pozdrawiam kolorowo!
Jak super wypunktowalas! Jeszcze jedna Wodniczka! witam cie z radoscia w naszym klubie :) dzieki i milego weekendu!
UsuńBardzo lubię jesień. Zwłaszcza, gdy już pojawią się kolorowe liście. Jest w niej coś przyjemnego, magicznego. Byle tylko nie za dużo deszczu. Umiarkowane opady zniosę - hi, hi
OdpowiedzUsuńpozdrawiam :)))
Wreszcie pole do popisu maja kalosze! gdy pada (jak u mnie w tej chwili!) buzka!
OdpowiedzUsuńa ja kocham lato, ale zawsze nie mogę się doczekać jesieni- dla nas to czas zmian. Kiedy wracam do szkoły i zaczyna się wszystko od nowa. W mojej rodzinie, to chyba wrzesien jest takim Nowym rokiem a nie Sylwester. Przed szkołą jest wszystko planowane, zmieniane, ustalane, nawet przemeblowywane. I wszystko było by dobrze, gdyby nie to, że jesienią najwięcej chorujemy no i ta chlapa. A ja znów leżę chora :(, jak zawsze jesienne paskudne przeziębienie. pozdrawiam cieplutko jak zawsze.
OdpowiedzUsuńNo wlasnie Saro, to jak u mnie. Wrzesien to taki moj prywatny nowy rok! u ciebie duze zmiany w tym roku, nowa szkola , mama nadzieje, ze wszystko ok i jestes zadow<olona... :)
UsuńNie da sie ukryć, chłodne poranki i zmine wieczory to juz jesień. Nie powiem , że nie lubię jesieni ale te najcieplejsze i najsłoneczniejsze godziny dnia spędzam w pracy. Niestety sloneczko do okna mi nie zagląda ... :-(
OdpowiedzUsuńZostaje terapia kolorami, ale ty akurat jestes mistrzynia kolorow i ciepla! :)
UsuńA ja się z Tobą nie zgodzą;bo lubię skrajności-albo lato albo zimę;szczerze mówiąc jesieni nie cierpię-jakoś kojarzy mi się ze śmiercią;grobami;przemijaniem;po prostu ze smętnością; ciepło słońca letniego;radosne opady śniegu-tak; jesień-nie.
OdpowiedzUsuńMariusz, bo do trudnej sztuki zycia w przyjazni jesienia po prostu dorasta sie z wiekiem :) pozdrawiam cieplo!
UsuńFaktem jest, że własnie jesienią zaczyna się robić poważne plany na życie; jesień jest bardziej "pracowita". A jednak szkoda lata...
OdpowiedzUsuńPewnie, jakas tam nostalgia za latem zostaje zwlaszcza jak bylo udane :) pozdrawiam!
UsuńWszystko to piękne:)))lubię jesień bo jak napisałaś uspakaja i pracy jakby mniej u mnie oczywiście:)))żeby jeszcze była piękna i złota i po niej nie przyszła zima:))))mnie jednak szkoda lata:)))Pozdrawiam serdecznie
OdpowiedzUsuńtez Reniu sciskam cie, zyczac milego weekendu:)
UsuńAga, IMO wzniosłaś się na wyżyny tym postem. W prozie poezja.
OdpowiedzUsuńPiotrze! Poeta poete zawsze doceni :):):)
OdpowiedzUsuńU Ciebie Kochana zawsze cudownie się odpoczywa, działasz na mnie kojąco, magia... :))
OdpowiedzUsuńty u mnie odpoczywasz, a ja u ciebie czerpie inspiracje! jestes takim moim oknem na swiat mody:) buziaki!
UsuńOj ja przeżywam koniec lata jak mrówka okres, czuję przemijanie, mam trudności z przestawieniem się, jednocześnie uwielbiajac kolory jesieni, właśnie tak jak piszesz cieplutkie swetrzyska, rudości, żółcienie itp... Buziaki :))))
OdpowiedzUsuńjak mrowka okres, he, he! podoba mi sie! :)
Usuńjeszcze nigdy w życiu nie stałam tak blisko bociana, jak Ty na powyższych zdjęciach
OdpowiedzUsuńchyba bym się za bardzo bała :)
i już po lecie :( teraz czekam na piękną jesień, niech tylko ta plucha sobie pójdzie
Nie taki bocian straszny jak go maluja! caluski Kasiu!
UsuńDziękuję za odwiedziny i miłe słowa ;)
OdpowiedzUsuńA co do jesieni... O ile lubię ten powrót do uporządkowana, o tyle pogodzie i aurze jesiennej mówię jedno wielkie i stanowcze: nie! Dlaczego? Apsik! No właśnie dlatego. Na wschodzie zimno. Dlatego też pozdrawiam cieplutko! ;)
oj ciepelka sie przyda i odpornosci! wzajemne!
UsuńI am surprised how close this bird is coming.
OdpowiedzUsuńGreetings,
Filip
Me too :) Greetings :)
UsuńBonne nuit Agnieszka, fais de beaux rêves :)
OdpowiedzUsuńBonne nuit Agnieszka, fais de beaux rêves :)
OdpowiedzUsuńEt toi aussi, je te souhaite bonne semaine :) bisous!
UsuńKocham babie lato, dymy na polach po wykopkach, dywany z liści....ale i tak jest mi szkoda lata....Buziaki Jesienna Królowo. BCH
OdpowiedzUsuńPamiętam, jak rok temu mówiłaś mi, że każdy ma swoją myszkę Miki, z której nie wyrasta :)
OdpowiedzUsuńDobrze Cię widzieć uśmiechniętą. Ja też nienawidzę, jak się lato kończy, ale uczę się jak polubić jesień w tym roku.
Hej! Milo cie widziec znow w blogowym swiecie:) Mam nadzieje, ze masz sie dobrze, widzialam, ze kwitnaco wygladsz :)i pamietasz co mowilam rok temu! to naprawde mile! :)
OdpowiedzUsuńa my też takiego boćka miałyśmy, nie odleciał i Mamidło ratowało, przywiozło do domu i karmilismy tego boćka mięskiem i wątróbką. Ale trzeba było zobaczyć jak Mamidło próbowało tego boćka złapać :D:D:D:D ganiała dookoła samochodu a on uciekał a my płakaliśmy ze śmiechu. Potem oddaliśmy boćka do weterynarza w janowie. smieszne te bocki, a jak mocno mogą dziobnąć. pozdrawiam cieplutko
OdpowiedzUsuńa my też takiego boćka miałyśmy, nie odleciał i Mamidło ratowało, przywiozło do domu i karmilismy tego boćka mięskiem i wątróbką. Ale trzeba było zobaczyć jak Mamidło próbowało tego boćka złapać :D:D:D:D ganiała dookoła samochodu a on uciekał a my płakaliśmy ze śmiechu. Potem oddaliśmy boćka do weterynarza w janowie. smieszne te bocki, a jak mocno mogą dziobnąć. pozdrawiam cieplutko
OdpowiedzUsuńa my też takiego boćka miałyśmy, nie odleciał i Mamidło ratowało, przywiozło do domu i karmilismy tego boćka mięskiem i wątróbką. Ale trzeba było zobaczyć jak Mamidło próbowało tego boćka złapać :D:D:D:D ganiała dookoła samochodu a on uciekał a my płakaliśmy ze śmiechu. Potem oddaliśmy boćka do weterynarza w janowie. smieszne te bocki, a jak mocno mogą dziobnąć. pozdrawiam cieplutko
OdpowiedzUsuńJuz to sobie wyobrazilam! Mamidlo ganiajace za bockiem!
OdpowiedzUsuńKocham lato i nic na to nie poradzę.
OdpowiedzUsuńJesień owszem ale słoneczna, złota i piękna.
Deszczowa, zimna brrrrrr, już źle się czuję.
Pozdrawiam:)