Obserwatorzy

Ciechanowiec - miło jest wracać do miejsc i ludzi.



Jaki dzisiaj mamy dzień? - zapytałam wczoraj syna jadąc do pracy rano. Spojrzał na mnie i się uśmiechnął - Ciężko wrócić do codzienności, prawda mamo? - powiedział...

W czwartek zajechałam z lotniska do swego polskiego domu o drugiej nad ranem. Szczęśliwie rolnicy nie blokowali dróg. Obeszłam swoje podlaskie kąty, zrobiłam herbatę. Wtuliłam się w szeleszczącą pościel... Nazajutrz z rana pojechałam do Ciechanowca. Następny powrót do źródeł...
Sprawczynią tego całego cudownego ciechanowieckiego zamieszania, była ta drobna osóbka, moja podlasko-warszawska "menadżerka" :) Ela.



Najpierw w szkole, z młodzieżą - prawie każdy z nich ma przecież kogoś w Belgii. Zwiedziłam szkołę, poszczególne klasy. Budynek piękny, dopieszczony, czuje się pasję pracujących tu ludzi. Tylko dzieci z każdym rokiem mniej...






Później: Miejski Ośrodek Kultury, a w międzyczasie wywiad do lokalnych mediów. Obce - znane twarze, dużo radości, wzruszeń, wspomnień. I rozmowy, rozmowy, rozmowy... Okazuje się, że moja książka jest pretekstem, punktem wyjścia do rozmów o rzeczach, które dotyczą nas wszytkich: o miłości, akceptacji, wyobcowaniu... Dostałam w prezencie kalendarz promujący Ciechanowiec. Bo muszę wam powiedzieć, że w Ciechanowcu całkiem dużo się dzieje! Jeszcze tu powróce latam, a najlepiej na święto chleba. 



Pani dyrektor ośrodka przyszła mimo wysokiej gorączki i choroby. Bardzo to doceniam! Dziękuję :)




O gościnności mieszkańców Ciechanowca miałam okazję się przekonać już wiele lat temu, gdy prowadziłam w tym miasteczku sklepik z biżuterią. Tym razem zaskoczył mnie sympatyczny gest dyrekcji Hotelu Nowodwornego, gdy dyrekcja zafundowała mi kawę i wielki, pyszny kawał torta. Skąd oni mnie znają? Hmmm. Musiała w tym maczać palce moja ciechanowiecka Ela... Tym niemniej, bardzo miły gest, a hotel nowy, piekny i wytworny. 
Początek mego pierwszego polskiego tournée bardzo udany. Następnego dnia przystanek: Warszawa. 







Komentarze

  1. Aguś, jak ja się cieszę...Żyj pełną pisarską piersią:-)
    Mów ludziom o tym, o czym piszesz dla nas.
    Wielkie buziaki Ci posyłam!

    OdpowiedzUsuń
  2. Naprawdę, nie mogę wyjść z podziwu. Szalony miałaś ten weekend ;)

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. To ja nie mogę wyjść z podziwu, że tyle godzin jechałas by się ze mną spotkać! dzięki! :)

      Usuń
  3. Byłem, czytałem, podziwałem :)
    Bardzo fajnie :)

    OdpowiedzUsuń
  4. To niesamowite, by spełnić się w Polsce jako autorka musiałaś wyemigrować. Na szczęście niezbyt daleko, ale zawszeć to obce miejsca. Jeszcze raz gratuluję Agnieszko:-)

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Uswiadomiłes mi cos niebywałego, Caddi!: "by spełnić się w Polsce jako autorka musiałaś wyemigrować." faktycznie tak jest, dziwnie się zycie plecie...

      Usuń
  5. Aż się wzruszyłam ;") Pięknie się dzieje !!!

    OdpowiedzUsuń
  6. Ach, powroty.... najwspanialsze, kiedy sa takie miłe i tyle dobrych ludzi wokół "generują". Muszą być z Ciebie bardzo dumni!!!!!!!!

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. to niesamowite, co się dzieje, dobre emocje się mnożą w zastraszającym tempie! też jestem z nich dumna!

      Usuń
  7. bardzo to piękne Agnieszko :)

    pozdrawiam :)

    OdpowiedzUsuń
  8. Aga ale twoje zycie przyspieszylo.....

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. jakoś tak nagle... nie zdążyłam zapiąć pasów bezpieczeństwa! :)

      Usuń
  9. To Twój czas.....piękny czas :)

    OdpowiedzUsuń
  10. Wspaniały, owocny czas. Zasłużony.
    Do Ciechanowca ze swym tatą jeździły moje dzieci na wakacje. Jakoś straciliśmy z rodziną kontakt...

    OdpowiedzUsuń
  11. Dzieję się pięknie! Gratulacje ;)

    OdpowiedzUsuń
  12. I tak włąsnie powinno być:):):

    OdpowiedzUsuń
  13. Jeszcze raz gratuluję i czekam na relację z Warszawy :)
    W weekend dodam wpis u siebie. Mam nadzieję, że wywiad z AM udany :)
    Pozdrawiam.

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. cieszę się, że mogłam ci ę poznać, kogo jak kogo, ale ciebie w ogóle się nie spodziewałam, wiedząc, że jesteś ciągle w rozjazdach! mega niespodzianka, jeszcze raz dziękuję!

      Usuń
    2. Kiedys napisałam, że chętnie przyjdę na Twoje spotkanie autorskie, jeżeli będzie w Warszawie lub Lublinie, więc kiedy nadażyła się taka okazja (chociaż niewiele brakowało, abym nie przeczytała tej informacji) nie mogłam sobie odmówić, a tym bardziej, że było naprawdę warto:). Jesteś mega pozytywna i nieźle ładujesz akumulatory :)

      Usuń
  14. Cieszę się Aguś że tyle fajnych przeżyć dostarczyły Tobie spotkania w rodzinnych stronach..Buziaki,Basia

    OdpowiedzUsuń
  15. Gratulacje! Same sukcesy!!! Pozdrawiam :)

    OdpowiedzUsuń
  16. Naprawdę Agnieszko jest tak, że prawie każdy ma kogoś w Belgii?

    OdpowiedzUsuń
  17. Słowo honoru! To naprawdę rzadkość, wyjątek gdy w jakiejś rodzinie jest inaczej. :) specyfika miasteczka...

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. U mnie z kolei prawie każdy ma kogoś w rodzinie, który jest w Niemczech albo Wielkiej Brytanii...

      Usuń
  18. Ciesze się z Twojego sukcesu, obserwuję na Fb....

    OdpowiedzUsuń

Prześlij komentarz

Witam w moim świecie LA VIOLETTE. Mój blog nie ma aspiracji politycznych, społecznych, ani żadnych innych. Moja przestrzeń jest otwarta dla wszystkich, którzy kochają życie w każdym jego przejawie bez względu na poglądy i wszelkie inne kryteria. To strefa dobrej energii w sieci i dbam o to by tak zostało.

Będzie mi miło, jeśli zostaniesz na dłużej.
agaa2086@gmail.com