One
Było ich trzy. Perfekcyjna Pani Domu, Narodowościowa i ta trzecia, przy przygodach której „Pięćdziesiąt twarzy Graya” wydaje się być niewinną bajką na dobranoc dla grzecznych dziewczynek. Poznały się dzięki mężom, którzy byli kolegami z jednego podwórka. Ta sama niania pilnowała ich dzieci, gdy one biegły rano do pracy. Tak samo emigrowały (bo tam, skąd pochodziły, emigracja była wpisana w ludzki los), wracały, reemigrowały. Mijały się. Rozchodziły, schodziły się ich kręte ścieżki. Wszystko przeminęło z wiatrem. Najpierw rozeszły się drogi ich mężów, później dorastające dzieci straciły się z oczu, a na koniec one same – wykuwając swój kręty los, przestały mieć czas, a nawet ochotę na wspólne spotkania. Odnalazły się szczęśliwie po latach na miejscowym cmentarzyku w dzień Wszystkich Świętych. Zupełnie inne, a zarazem takie same jak przed laty. W momencie, gdy bardzo potrzebowały swojej obecności.
cd zapraszam: https://www.korzeniewska.com/blog/one
Szkoda że jest tak wieku emigrantów.
OdpowiedzUsuńAle w końcu ich rozumiem.
Pozdrowienia.
No, niestety... Też do nich należę, pozdrawiam!
UsuńPrzeczytałam całość.
OdpowiedzUsuńW każdej tej kobiecie odnajduję część siebie...
Tak, na szczęście mam kobiecą kotwicę.
To wielkie szczęście.
Tak Basieńko, każda z nas jest sumą kilku kobiecych losów, można powiedzieć... ściskam
Usuń