Obserwatorzy

Zatęskniłam za Wami bardzo.


Ostatnio nie mogę się połapać na jakim żyję świecie. Każdy z nas zna ten nierówny rytm ludzkiej egzystencji: odpływy i przypływy. Gdy jest nas czasami świadomie trochę mniej dla świata, a nawet dla samych siebie. 

Mną tak szarpnęło i wyniosło na pełne morze, że nawet brzeg straciłam z oczu...

Jednym słowem, tak sobie  uciekłam od siebie w "swój własny wgłąb", jak mawiał bohater pewnej komedii romantycznej. Od Was ciężko mi uciec, bo po prostu zwyczajnie tęsknię...

Poczułam to nagle dzisiaj bardzo mocno. Od kilku dni szukam środkow wyrazu, bo pisanie jakoś mi nie idzie.
Przypadkowo wpadły mi w ręce, a raczej w uszy i oczy nagrania z koncertami Andre Rieu. 
Najpierw nacieszyłam organ wzrokowy niezwykłym widowiskiem jakim jest każdy jego koncert, patrzyłam na szczęśliwe, wzruszone, rozbawione twarze ludzi i uśmiechałam się do siebie. Nagle jak łaska spłynęła na mnie wena, czymkolwiek ta męczydusza jest. I zatęskniłam jeszcze mocniej i zapragnęłam podzielić się z wami moją refleksją. 



No więc, jak wspomniałam, na dobre wsiąkłam z tym Andre  Rieu i jego orkiestrą. 
Jak terapię dla duszy ogladamy z mężem do snu fragmenty jego koncertów na całym świecie.  Obejrzeliśmy między innymi te polskie.... w Łodzi na przykład... I szokujące odkrycie! 

Zawsze myślałam, że my Polacy jesteśmy spontaniczni, lubimy się bawić, improwizować. Porównanie koncertów Andre w różnych zakątkach świata, z różnorodną widownią, uzmysłowiło mi jakimi jesteśmy sztywniakami! 

Podczas gdy Niemcy, Amerykanie, ba! nawet ci zdawałoby się flegmatyczni Anglicy szaleją podczas koncertu, śpiewają, tańczą, my siedzimy dostojnie na widowni, z pewnym onieśmieleniem tylko "falując" ciałem i na na boki zerkając czy sąsiedzi też tak robią... Poza tym nijak mają się światowe koncerty do tych polskich ze względu na brak odpowiedniej infrastruktury: sale małe, nieprzystosowane, na scenie mieści się zaledwie połowa orkiestry; żenada. No nie, jak obejrzało się światowe koncerty, to tych polskich nie dałam rady... Ale może się mylę, to taka moja luźna, spontaniczna refleksja. Sama zdziwiona jestem tym odkryciem... Macie jakieś spostrzeżenia w tej materii? Czy potrafimy się bawić?  
A skoro jesteśmy przy muzyce poważnej, to zachęcam Was do zapoznania się z ciekawym przedsięzwzięciem kulturalnym, jakim jest PRESTO, czyli  "Prosto o muzyce klasycznej" Fajna sprawa, bedę jeszcze o tym pisać. Ale póki co, gęba się drze do spania. Najwyższa pora, już po 1.00...

Na koniec mam dobrą nowinę. Jutro zaczyna się weekend. I dla mnie będzie trwał do poniedziałku. W Belgii, w maju jest najwięcej wolnych ustawowo dni. Poproszę powtórkę z maja... :) 
Dobranoc!

Komentarze

  1. Hmmm, co do Niemców i ich temperamentu, to mógłbym się spierać, nie zauważyłem jakichś erupcji emocjonalnych u nich... ;)

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. :) az sie rozesmialam do siebie czytajac twoj komentarz. No niby tak... Niemcy i spontanicznosc... Ale jak juz popija tego piwka, pojedza kielbasek to i spontanicznosc z siebie wykrzesza :) Jak napisalam byc moze sie myle, zwlaszcza, ze jestem ostatnia, ktora wyszukuje nasze narodowe wady i zawsze twierdze, ze cos takiego nie istnieje; po obejrzeniu ilus tam koncertow na swiecie, gdzie naprawde byla, jak to okreslasz erupcja emocji, gdy na koniec wzielam sie za te grane w Lodzi, czy Gdansku, to odnioslam takie wrazenie, o ktorym pisze w poscie. A moze juz tak bylam nasiaknieta emocjami, ze te "nasze" wydaly mi sie mocno blade.... Nie wiem... milego weekendu :)

      Usuń
  2. Ja moje dzieci mają werie 2 tygodnie wiec bedzie wesoło

    OdpowiedzUsuń
  3. Potrafię się bawić, nie mam z tym problemów. Zwykle jestem jedną z pierwszych osób, które zaczynają podrygiwać :))
    Może dlatego, że nieczęsto mogę w takiej imprezie uczestniczyć, toteż kiedy mi się uda znaleźć czas, wówczas chcę go wykorzystać na to po co przyszłam, czyli na zabawę. :)
    Masz rację, Polacy są sztywniakami... albo wpadają w drugą skrajność czyli szaleją bez umiaru...;p

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Jestesmy skrajnosciowi jako narod :) tak mi sie wydaje. buziaki, tez lubie sie pobawic na koncercie, uwolnic emocje :)

      Usuń
  4. Ja za Tobą też, nawet bez zaglądania na bloga o Tobie pomyślałam, jak mąż rano do Brukseli pojechał...och zabrać się z nim i choć kawę wspólnie wypić w lunch time :)
    ale czy ja bym się dogoniła ...twoje życie tak pędzi ostatnio....

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Ojejjku! to bylo wskakiwac z nim! Takie spontany sa najlepsze! :) Jestem mistrzynia szybkich, cieplych spotkan "lunchowych", jak trzeba to i z dziewczynami budzik w telefonie nastawiamy, bo jak sie zagadamy, to mozemy poplynac.... tylko trzeba bylo wczesniej wiadomosc bzyknac, czy akurat nie jestem z kims umowiona. Na drugi raz nie zastanawiaj sie! :)

      Usuń
  5. No to Belgowie mają rację, bo maj jest najpiękniejszy!
    Polacy byli wychowywani " na sztywno", ale młode pokolenie jest już inne!
    A swoją drogą, fajne, że zatęskniłaś!!!!!

    OdpowiedzUsuń
  6. Weekendowego wypoczynku życzę
    POzdrawiam

    OdpowiedzUsuń
  7. Życzę więc miłego weekendu, wypoczywaj...pozdrawiam Agnieszko...

    OdpowiedzUsuń
  8. A wiesz, ze tez stesknilam sie za Toba. Moj czas sie ostatnío skurczyl a moze to ja sie zestarzalam i nie nadazam. Z wielka tesknota czekalam na weekend aby odetchnac.
    Co to tematu postu to mysle, ze umieja sie dobrze bawic ludzie z poczuciem humoru i odrobina inteligencji aby bylo wesolo ale nie rubasznie. Ja mam taka znajoma ktora jest glosna i krzykliwa i uwaza siebie za dusze towarzystwa a mnie jej zarty strasznie mecza. Troche odbieglam od tematu wiec koncze komentarz i zycze Ci Agnieszko milego weekendu kiss

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Fajne spostrzeżenie: wesoło, lecz nie rubasznie. Krzykliwość i zwracanie na siebie uwagi nie ma nic wspólnego z dobra zabawą! Wcale nie odbiegłaś od tematu, przeciwnie - rozszerzyłaś go :) do zobaczenia w sieci, a może kiedyś w realu :) Miłego weekendu.

      Usuń
  9. Najważniejsze abysmy my sami umieli sie bawić i cieszyć,,,wszystko zależy chyba w jakim towarzystwie przebywamy...mam koleżankę z która mogewariować mimo naszego"statecznego " wieku a i mam takie które tylko na poważnie, bo np . nie wypada...
    Ciepło pozdrawiam

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. mimo "statecznego" wieku :) moje kolezanki też tak się dzielą, na pozytywne wariatki i stateczne panie. Jestem w tej pierwszej grupie... :)

      Usuń
  10. A jeśli chodzi o mnie to ja żyję w stanie takiej permanentnej tęsknoty - nawet jak najbliższych mam koło siebie - to już tak na zapas za nimi tęsknię:-)))

    A ponieważ Ciebie też zaliczam do bliskich mi osób - więc tęsknię już od spotkania w Tarabuku...

    Przytulam na odległość:-))

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. I ja też Stokrotko! Jeszcze wiele przed nami. Popijam twoja herbatkę... :)

      Usuń
  11. Chyba potrafimy się bawić. Ale chyba nie zawsze.
    Pozdrawiam :*

    OdpowiedzUsuń
  12. Może ilośc przyziemnych problemów trzyma nas na wodzy? Coś musi być na rzeczy, bo muzyka , koncert porywa niezależnie od wieku, nacji i miejsca. Nie widziałam ale wiem np o Discopolo, tam zajrzyj abyś zmieniła zdanie, chociaż wtedy odrzuci Cię od muzyki. To żart oczywiście.
    Aga, zrobiłas na mnie tak wielkie wrażenie swoim pisaniem blogowym, że spotkanie było jakby tylko premią i deserem. Sens wielu Twoich słów cały czas mam w sobi. Jesteś więc wciąż ze mną czy chcesz, czy nie. Stale tęsknię. Buziaki!

    OdpowiedzUsuń
  13. Fajnie tak złapać wenę :), widziałam Twoje zaproszenie na spotkanie w Warszawie, dziękuję. Niestety tym razem zdecydowanie musiałam i chciałam spędzić czas z moim Lubym, który zostaje tylko do poniedziałku, bo w Niemczech też jest to jeszcze ustawowy dzień wolny od pracy.
    A u mnie praca.
    Czy się umiemy bawić. Widziałam wiele polskich imprez różnego rodzaju i zdecydowanie umiemy być spontaniczni, ale nie zawsze i nie wszędzie.
    Ja pod wpływem dobrej muzyki zawsze i tak przynajmniej się kołyszę, a najchętniej tańczę. Ale jeśli jestem sama, to jakoś tak głupio wśród sztywniaków polskich czy niemieckich tańczyć. :))
    Pozdrowienia serdeczne

    OdpowiedzUsuń
  14. Kochana też za Tobą tęsknię.....a co do zabawy i spontanu jestem na Tak ,ciągle na TAK .Spij dobrze Aguś,Basia

    OdpowiedzUsuń
  15. Bliska jest mi odpowiedź Lusiuni i Pat z Różowej Chmurki.
    Ja też mimo zawirowań przeróżnych patrafię czerpać radość życia, chociaż czasem jest to baaardzo trudne.
    Oj marzę już o wolniejszych dniach, a maj taki piękny, tylko czasu na wszystko brak.
    Wypoczywaj. Pozdrawiam Cię ciepło! Za moment skropnę maila, teraz już na pewno...

    OdpowiedzUsuń
  16. I mnie się tęskni, a jeszcze mocniej, gdy sobie pomyślę, że nie będzie nam dane się spotkać jeszcze długo, długo. Chyba, że naprawdę gdzieś niechcący na siebie wpadniemy, przez totalny przypadek.

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. a ja coś czuję, ze nie tak strasznie długo, zycie nieraz szykuje również miłe niespodzianki :)

      Usuń
  17. Witaj Agnieszko, dawno u Ciebie nie bylam i taka niespodzianka na wstepie piekne zdjecie! Zgadzam sie z Twoja obserwacja bardzo czesto nie umiemy spontanicznie sie bawic i bardzo niesmialo pozwalamy sobie na jakies "szalone" podrygi. Tacy jestesmy troszke: nie rob tego bo nie wypada, nie zachowuj sie tak czy siak bo jak ty wygladasz, a co sobie ludzie pomysla?? Tracimy dzieki tej poprawnosci na spontanicznosci ktorej moze nie brak innym narodom. Pozdrawiam serdecznie :)

    OdpowiedzUsuń

Prześlij komentarz

Witam w moim świecie LA VIOLETTE. Mój blog nie ma aspiracji politycznych, społecznych, ani żadnych innych. Moja przestrzeń jest otwarta dla wszystkich, którzy kochają życie w każdym jego przejawie bez względu na poglądy i wszelkie inne kryteria. To strefa dobrej energii w sieci i dbam o to by tak zostało.

Będzie mi miło, jeśli zostaniesz na dłużej.
agaa2086@gmail.com