Top 5 moich ukochanych miejsc.
Poniższy wpis powstał w ramach majowego projektu Klubu Polki na Obczyźnie.
No cóż. Belgia, małe państewko w sercu Europy, o niesprzyjającej aurze może nie powali Was od razu na kolana, nie zachwyci zapierającymi dech w piersi widokami jak słoneczna Italia, czy malownicza Grecja.
Ale, bądźcie czujni. Nie trudno jest stracić dla Belgii serce. To kraj dla wtajemniczonych. Patrzy się na nią przez pryzmat ludzi, przez pryzmat sztuki. Wszystko jest tu skondensowane i wszystko co trzeba masz w zasięgu ręki. Ciągle zachwyca mnie fakt, że w ciągu jednego dnia mogę być w górach i nad morzem, że mogę zjeść śniadanie pod Big Benem w Londynie i na kolację wrócić do domu. Belgia, a konkretnie Bruksela to świetna baza wypadowa i niezwykle barwna mozajka narodowościowa.
Ci, którzy zaglądają tu często, poznali już jej niektóre elementy. Poszczególne miejsca opisywałam na blogu, dziś zbieram moje "top 5" sercem dyktowane w jednym miejscu. Postaram się narzucić sobie olbrzymią dyscyplinę, by przedstawić je jak najkrócej. Nie będzie to łatwe, bo o moich ukochanych miejscach mogę opowiadać bez końca...
Pragnę podkreślić, że wybór opisywanych miejsc ma charakter zupełnie subiektywny.
1) Saint-Gilles.
To jedna z najwiekszych, najstarszych dzielnic Brukseli, leżąca prawie w sercu miasta. Nie ma o niej za dużo wzmianek w przewodnikach, a szkoda. Na każdym kroku można podziwiać tu przepiękne secesyjne kamieniczki. Bo przecież Bruksela secesją stoi... Tu żył i pracował ojciec belgijskiej secesji - Art Nouveau, Victor Horta. Miłośnicy i znawcy jego sztuki przybywają tu jak do Mekki. Wiele z pięknych domów popadło w ruinę. Kiedyś ta część miasta należała do najbogatszych. Dziś jeszcze znakiem tamtych czasów są przepiękne, rozłożyste burżuazyjne "Maisons de maître".
W tych niezwykłych-zwykłych domach mieszkają nierzadko zwykli emigranci, głównie z Afryki i Polski. W tej chwili stanowią już ok 60% pięćdziesięciotysięcznej populacji Saint-Gilles.
Ja też zaczynałam tu moją brukselską podróż życia... Z wielkim sentymentem wracam do tych miejsc, gdzie spotkało mnie wiele dobrego.
2) Ixelles.
Burżuazyjna dzielnica, która do dziś nie straciła swego prestiżu, choć na pierwszy rzut oka tego nie zauważasz. Nierówne chodniki, dziury, w których na zawsze możesz zostawić obcas, nie uświadamiają ci rangi miejsca. Ixelles (Elsene po flamandzku) to miejsce, gdzie mieszkałam na początku mojej belgijskiej przygody, tu urodził się mój syn, tu chodził do przedszkola, to wreszcie tu wróciłam po latach i podjęłam pracę. Ixelles to nie tylko wspaniałe zabytki secesji, to także wiele parków i jeziorek. Najbardziej ulubione przeze mnie to Park Tenbosch i jeziorka przy place Flagey, który jest kultowym miejscem spotkań młodzieży. Codziennie przejeżdżam między nimi do pracy, biegam i spaceruję w porze lunchu, oraz karmię moich skrzydlatych przyjaciół. Jak dobre słowo, mam zawsze dla nich w torebce kawałek chleba.
Bruksela to jedna z najbardziej zielonych stolic Europy. Istnieje tu wiele "ukrytych" przed okiem turysty parków.
3) Marolles.
Prastara część miasta ze swoim specyficznym klimatem, przypominającym warszawską Pragę, ze swoją kulturą, dialektem. Rdzenni mieszkańcy Brukseli to Bruxellois.
Uliczki Marolles to mieszanina sklepów z antykami i słynnymi czekoladkami - najwięksi ich przedstawiciele znajduja się na Place Sablon, któremu można poświęcić osobny post. To królująca tu sztuka, również ta uliczna, targ staroci czynny 7/7, tygiel narodowościowy,
ale też Pałac Sprawiedliwości, posiadający swoją mroczną historię - największa tego typu budowla na świecie.
4) Villers-la-Ville.
A gdy mnie znuży miasto uciekam w ciszę, 40 km od Brukseli położony jest przepiękny kompleks, to mój azyl... Ruiny opactwa Cystersów w Villers-la-Ville.(fr. Abbaye de Villers) Opactwo zostało założone przez świętego Bernarda w 1146 roku jako 46 (!) filia klasztoru w Clairvaux.
5) Dolina Mozy (Dinant).
Piątą moją miłością, do której nieustannie wracam i chwalę się nią wszystkim, którzy do mnie przyjeżdżają jest miasteczko położone nad brzegiem Mozy Dinant. Chociaż nie tylko samo miasto zachwyca, ale jadąc wzdłuż tej rzeki można napawać się pięknymi widokami przez całą jej długość.
Dinant, ze względu na swą lokalizację było ważnym punktem strategicznym na mapie i przechodziło bezustannie z rąk do rąk, zapisując się krwawo na kartach historii.
Ale tu też urodził się wynalazca saksofonu, pan Sax, oczywiście!
Dinant, ze względu na swą lokalizację było ważnym punktem strategicznym na mapie i przechodziło bezustannie z rąk do rąk, zapisując się krwawo na kartach historii.
Ale tu też urodził się wynalazca saksofonu, pan Sax, oczywiście!
Mam nadzieję, że was nie zanudziłam. Starałam się podać wam Belgię w pigułce. Jeśli za mało, to po szczegóły zapraszam na bloga w zakładce places. A najlepiej przybywajcie naocznie się przekonać, posmakować piwa, czekoladek i frytek: narodowych dóbr tego kraju.
Ten projekt jest dedykowany Stowarzyszeniu Piękne Anioły.
Jeżeli spodobał Ci się mój post, możesz wesprzeć Fundację dowolną kwotą. Więcej informacji na naszym blogu:
Zdjęcia mnie zachwcają i opis tych miesc jest ciekawy
OdpowiedzUsuńPiękne miejsca a na Place Sablon już biegnę:-))))))
OdpowiedzUsuńBierz mnie pod rękę :)
UsuńAle cudownie zwiedzało mi się Belgię z kubkiem parującej kawy w dłoniach :) Świetny wpis na poranny rozruch i dowód na to, że te nasze miejsca na ziemi wcale nie muszą nam powszednieć i stawać się "zwyczajne".
OdpowiedzUsuńUściski przesyłam, u mnie też aura też nie powala ;)))
Podróżować mozna na wiele sposobów, również z kubkiem gorącej herbaty, na przykład :) usciski!
UsuńNo proszę , niby tyle razy byłam w Belgii i Brukseli a żadnego z nich nie widziałam ....
OdpowiedzUsuńJa dodałabym Gandawę , choć pewnie bardziej turystycznie ja znam , grotte de Han i wogole lubie kamienną zabudowę małych miasteczek - lubie te architekturę zwłaszcza części Flandrii :)
Fajnie, że dorzuciłaś te cudowne miejsca do listy. Ja ograniczona byłam magiczną piątka więc sięgnęłam po te mi najbliższe :) pozdrawiam!
UsuńBo mi blazer do tej poludniowej czesci i na pewno mniej od ciebie znac Bruksele :)
UsuńLubię Twoje przewodniki po Brukseli :) Aż chce się tam pojechać :)
OdpowiedzUsuńCZEKAM Karolina! :)
UsuńByłam w Belgi przelotem , ale warto byłoby ją pozwiedzać.
OdpowiedzUsuńPodobała mi się :-)
Miło Cie widzieć Krystyno Bożenno :)
UsuńMiejsca istnieja wiele lat, czasami wiekow, ale dopiero Twoja miłość do nich wzbudza w czlowieku chęc natychmiastowego z nimi kontaktu. Uczucia zawsze mają tą irracjonalną siłę jesli są szczere. Bardzo chcę zobaczyć te miejsca i koniecznie przepełniona Twoimi słowami.
OdpowiedzUsuńps. zdjęcia....tam też widać miłość do Świata!
Piękne ciało nic nie jest warte, jeśli nie opromienia go blask duszy, Ty swiecisz jak Pochodnia. Agnieszko, kocham wszystko co robisz. :)
Oj Asiu kochana, cos może w tym jest, czasami mam kompleksy, ze jestem za malo wymagająca, bo we wszystkim i wszedzie dostrzegam cos co mi się podoba, sciskam!
UsuńBelgia to oczywiście dla mnie postać Herkulesa Poirot. Filiżanka czekolady w małej, starej kawiarence. Gdyby teraz ta postać towarzyszyła Ci podczas spaceru, mimo zmiany epoki, czasu, wśród wąskich uliczek, niskiej zabudowy kamieniczek... Tak odbieram też klimat Twoich zdjęć :)
OdpowiedzUsuńA strange list for me but beautiful.
OdpowiedzUsuńGreetings,
Filip
places close to my heart :)
UsuńCiekawe miejsca, pełne uroku.
OdpowiedzUsuńJeśli chodzi o miasta, bardzo w nich cenię parki, jeziora.
To dla mnie ważne :)
dla mnie też, Bruksela jest bardzo zielonym miatem, bardzo mi to odpowiada :)
UsuńPiękne miejsca, w których jeszcze nigdy nie byłam!
OdpowiedzUsuńwitam, witam i zapraszam :)
UsuńZdjęcia i opisy u Ciebie są jak zwykle fantastyczne.
OdpowiedzUsuńLubię Belgię. A tutejsze czekoladki i frytki (oczywiście bez majonezu) szczególnie.
Pozdrawiam serdecznie:)*
Popatrz! a ja uwielbiam twoje zdjęcia! :) Pozdrawiam
Usuń12 lat temu byłam w Belgii na Erasmusie (w Liege), potem kilkakrotnie wracałam po piwo, frytki, czekoladę oraz po wspomnienia oczywiście :-). Dinant zwiedziłam i przyznaję, że to wspaniałe i urokliwe miejsce. Pozdrawiam.
OdpowiedzUsuńWitaj Ciekawostko w mojej krainie, jak miło, że wpadłaś!
UsuńNo to do jesieni :)
OdpowiedzUsuńszykuję się... :)
Usuńach i och, wybieram się tam jak sójka za morze i wybrać nie mogę ale każdy tego typu wpis mobilizuje :) Dzięki!
OdpowiedzUsuńChyba w końcu muszę się wybrać do Brukseli. No i Belgii w ogóle - jak dotąd bywałam tylko w Ardenach. Piękne zdjęcia! :)
OdpowiedzUsuńTen komentarz został usunięty przez autora.
OdpowiedzUsuńZapraszam, zapraszam... :)
UsuńOj ciągle marzę, by wreszcie dotrzeć do Brukseli...Rewelacyjne zdjęcia.
OdpowiedzUsuńJestem pewna, że w końcu dotrzesz, jak już objedziesz atrakcyjniejsze zakątki świata - brukselę zostaw sobiwe na deser, bo ona tuż, tuż obok :)
Usuń