Cisza...
Nastała cisza. I nie mówię o tej wyborczej, która miłościwie wylewa się z telewizora.
Mówię o ciszy, która na mnie spłynęła po pierwszym uniesieniu autorskich wydarzeń.
Całe to zamieszanie, adrenalina, spotkania są inspirujące i podnoszą tętno. I niech dalej się toczą. Świadczą o tym, że jest dobrze, że sprawy obierają właściwy kierunek, że trafiają jak celne strzały prosto w serce, bo gdyby trafiały wyłącznie drogą rozumu, doczekałabym się już zapewne wielu krytycznych rozpraw.
Ale w ferworze ogromu wrażeń, Ona, moja wierna towarzyszka życia, usunęła się gdzieś w cień. I teraz, gdy ucichły pierwsze fanfary spłynęła na mnie jak obłok.
Gdy przestałam się miotać, pozbyłam się rozgardiaszu w głowie, ustaliłam priorytety w pracy i w domu, i wiem na czym stoję - przyszła niespodziewanie, jakby zawsze obok była. (Co prawda Joasia R. uspokajała mnie, że to normalna kolej rzeczy).
Powróciła przy inspirujących dźwiękach Davida Garetta.
I już od kilku dni piszę, klawisze nie nadążają spijać myśli z moich rąk. I już znowu wiem co chcę powiedzieć, mam w głowie jasność, pewność i odwagę.
Ostatnie spotkania w Warszawie i Bielsku Podlaskim miały inny charakter niż te wcześniejsze. Kameralne, półformalne spotkania kawiarniane, przyszli Ci, którzy wiedzieli, niektórzy już wielokrotnie jak Jane, Janusz, czy JanToni, nie wspominając o moich wiernych koleżankach, ktorych obecność była dla mnie tak naturalna jak, to, że chodzę i oddycham.
Poniżej: najmłodszy uczestnik spotkania, Mateuszek.
Pan Władysław od "Presto" umknął mi z kadru, ale magazyn został.
Niektórzy przyjechali aż z Krakowa. Innych nie widziałam wiele lat! Wisienką na torcie była obecność niezwykle charyzmatycznej i lubianej aktorki, posiadającą tę legendarną klasę i godność, której w obecnych pokoleniach aktorskich znajduje się jak rzadka perłę. Mowa o Pani Marii Ciesielskiej, związanej przez wiele lat z Teatrem Starym w Krakowie, Teatrem Polskim w Warszawie, oraz odtwórczynią wielu ról filmowych.
Nie było nas dużo, ale za to można było poświęcić sobie więcej serdecznej uwagi. jak to określił Janusz:"Inspirujące dyskusje w podgrupach". Rozmawialiśmy nie tylko o mojej książce, ale o filmach Janusza, o projektach Meli, o pracy, rodzinach, życiu...
Między spotkaniami przenieślismy się do jednego z warszawskich barów, ma to dla mnie wydźwięk sentymentalny, bo chodziłam do "Krokiecika" jako studentka, tu wiele lat później wykonałam obwieszczające moim bliskim telefony, że wreszcie skończyłam te ciągnące się jak makaron spagetti studia, tu w końcu... jadałam najpyszniejsze naleśniki i krokieciki (zgodnie z nazwą lokalu).
I ten błąkający się między ścianami urok barów mlecznych, choć może "Krokiecik" (po remontowym lifftingu) obraziłby się za to porównanie.
Rozmowy jakie odbyliśmy odbieram jako niezwykle pouczające, wyniosłam z nich wiele dla siebie. Ruszyłam do Bxl z głową nowych, ważnych projektów (juz nie marzeń!), które zaczynam realizować z nowym zapałem.
Dziękuję Wam za wszystko i nie mogę się doczekać, kiedy znów Was zobaczę!
W szczególności dziękuję moim organizatorkom Elom (warszawskiej i ciechanowieckiej), Zeni, a także właścicielom i kierownictwu lokali, w których odbyły się spotkania:
ODK (Osiedlowy Dom Kultury) w Bielsku Podlaskim,
oraz wszystkim przyjaciołom i gościom.
Ja tez cichutko czekam, ze zawitasz blizej Czestochowy i uda mi sie poznac Ciebie osobiscie. Czytac moge Ciebie bez przerwy, masz lekkie pioro i madra glowe i super nogi. Musialam o ich zgrabnosci napisac bo przeciez prowadzisz bloga i to jest wazne. No i stanik tez masz super hihi pamietam to.
OdpowiedzUsuńMilego weekendu Aga
Ela, na pewno dojadę do Częstochowy i licze na to, ze się poznamy. Oczywiscie, ze pamietam stanik :) Początki naszej znajomosci :) równiez zycze miłego weekendu, u nas poniedziałek jest wolnym dniem :)
UsuńBądż i nadal pisz:-)
OdpowiedzUsuńJestem i pisze, ale ... dziękuję przede wszystkim, że Ty jesteś i na dodatek kojarzysz mi sie z najprzyjemniejszymi latami spędzonymi w Wwie :) kiedy to na Placu unii Lubelskiej był... bar koktajlowy z pysznymi koktajlami na ktore chodziłyśmy z dziewczynami :)
UsuńNo to czekam z niecierpliwością na następną książkę:)
OdpowiedzUsuńI nie mogę się pogodzić z tym, że nie mogłyśmy się spotkać.
Jeszcze będzie tych spotkań trochę :)
UsuńSpotkania w mniejszym gronie często bywają ciekawsze. Widać na zdjęciach, że było interesująco, z humorem.
OdpowiedzUsuńPozdrawiam :)
Powtórzę za Stokrotką: Bądź i pisz... A jak będziesz w okolicach Katowic, to proszę, daj mi znać.
OdpowiedzUsuńPrzyfrunę na skrzydłach.
Uściski.
Katowice, Katowice... Jeszcze tam mnie nie było! z radością Cie usciskam :)
UsuńAgnieszko przed chwilą nareszcie udało mi się wysłać maila do Ciebie.
UsuńNie ma to jak zadowolenie z tego co się wykonuje i pasja , którą widać i czuć w Twoich słowach....
OdpowiedzUsuńWszystkiego najlepszego :-)
Kocham to robić, Bozenko i cieszę się że czuć moja autentyczność, dziękuję i pozdrawiam!
UsuńI ja Ci juz odpisałam :)
UsuńTylko pogratulowac !! Czekamy na nastepna ksiazke!! W.
OdpowiedzUsuńU mnie też ostatnio cisza. Choć nieco inna, taka wynikająca z naturalnej kolei rzeczy, nieubłaganych praw natury. Cisza jest dobra. I potrzebna. Oczyszcza. I pozwala "iść dalej", chociaż czasami ma się ochotę w niej odpłynąć i uparcie stać w miejscu.
OdpowiedzUsuńCieszę się, że spotkania się udały. Tym razem nie miałam możliwości. Może następnym?
Ale jeślibyś przypadkiem odwiedzała Lublin, to pojawię się na 200%.
Buziaki, Aguś :*
A u mnie wciąz stoi dla ciebie i Julka malusia paczusia, ale ciągle mam nadzieje, że cie spotkam osobiście i zwlekam... ale co sie odwlecze, to nie uciecze :) sciskam cię mocno!
UsuńA my czekamy z nadzieją na drugą książkę! :)
OdpowiedzUsuń:)
UsuńJa też czekam:-)
OdpowiedzUsuńBardzo mnie cieszą relacje ze spotkań. Z tego, że dają Ci one radość i satysfakcję, a i obecność ciekawych ludzi dopisuje. I mam chociaż namiastkę tego, co mnie ominęło ;)))
OdpowiedzUsuńDziewczyny, ja głęboko czuje i wierzę, że wszystkie Was spotkam szybciej niż nam się to wydaje! Oby... :)
UsuńAgnieszko!
OdpowiedzUsuńJesteś stworzona do pisania, relacjonowania zdarzeń i przekazywania swoich uwag, myśli..Czynisz to w sposób - wyjątkowy.......Bardzo się cieszę, że Kasia mogła reprezentować nas na spotkaniu w Warszawie.Kiedyś przyjedziemy całą rodziną na spotkanie autorskie z Tobą.Pozdrawiam ciepło, Ala Zych
Kochana Alu, dzięki Ci za obecność Kasi, to dla mnie miła niespodzianka i słodki upominek :) Na pewno się kiedyś jeszcze spotkamy, może przyjadę do Stalowej Woli, kto wie:)
UsuńCzekamy na kolejne ksiazki Agnieszko.
OdpowiedzUsuńdziękuję Agnieszko, cos tam sie pisze :)
UsuńAgnieszko, po tak intensywnych chwilach musi być trochę ciszy...ale ciesze się, że jesteś i piszesz...gratuluję sukcesu...pozdrawiam...buziaki...
OdpowiedzUsuńWielkie Brawo Agnieszko ,poza tym rozgardiaszem rozkwitasz w oczach ( i nie tylko :) ) :*
OdpowiedzUsuńNASZA GWIAZDA ROSNIE CATY CZAS SSUPER GRATULACJE!!!W.
OdpowiedzUsuń