Był sobie raz Filigran...
T. H. White`a, pt. "Był sobie raz na zawsze król"
Książki... Wiele razy przeprowadzałam się w życiu. Zaczynałam od początku. Zapuszczałam korzenie. Zanim wiedziałam gdzie w nowej dzielnicy/miejscowości jest przychodnia, sklep, basen, pierwsze kroki kierowałam do...biblioteki. Zapach farby drukarskiej, cisza i skupienie jednakowe dla wszystkich tego typu przybytków świata, dają mi poczucie przynależności i bezpieczeństwa. Szeleszczące kartki w jakiś sposób porządkują chaos wokół mnie i często w mojej głowie. Biblioteki i księgarnie... Początki każdej z moich nowych dróg...
Dziś opowiem wam o jednej z nietypowych brukselskich księgarni - czytelni.
Historia Filigranes rozpoczyna się w 1983 roku w dzielnicy eurokratów, na Rue de l'Industrie, pomiędzy Rue de la Loi i Rue Belliard. Są to dwie arterie (jednokierunkowe) w jedną i drugą stronę stanowiące krwioobieg dzielnicy europejskiej. Przecinają je poprzecznie - jak równe kawałki prostokątnego torta, liczne mniejsze uliczki. Jedną z nich jest wspomniana Rue de I`Industrie. To jeszcze te czasy, gdy internet nie jest powszedni jak codzienny chleb i niezbędny do życia jak tlen. W prężnie rozwijającej się dzielnicy instytucji europejskiej brakuje odpowiedniej infrastruktury: ciężko uświadczyć tu kafejkę, restauracje można policzyć na palcach jednej ręki. Nie mówiąc o potrzebach wyższego rzędu - jak obecność księgarni czy czytelni.
W takich okolicznościach rodzi się pierwsza i jedyna w tej okolicy księgarnia, wówczas jeszcze nosząca nazwę "La Providence", a właściwie większy kiosk z gazetami i książkami. Jej właściciel - Marc Filipson - nie mógł lepiej trafić w zapotrzebowanie pracujących tutaj ludzi. Idąc za ciosem, kierowany marketingową intuicją, a może jeszcze bardziej zwykłą ludzką życzliwością, wstawia do sklepu... ekspres do kawy i częstuje gości filiżanką gorącego, aromatycznego trunku lub szklaneczką porto. I to jest strzał w dziesiątkę!
Pięć lat później Marc Filipson zmienia lokal na większy (dawna siedziba banku na Avenue des Arts), gdzie otwiera Filigranes. Nowe miejsce, ale stare, dobre zwyczaje pozostają.
Obecna siedziba księgarni znajduje się pod numerem 39-42. To 2600 m2 przyjemności. Księgarnia otwarta 365 dni w roku. Posiadająca mnóstwo cichych lub bardziej żywych zakamarków, przyjazna strefa dla ludzi w każdym wieku, gdzie na pianinie przygrywa muzyk, gdzie można umówić się na kawę z koleżanką, popracować na laptopie, zjeść ciastko, do woli napawać się książkami wszelkiego sortu, czy kupić butelke dobrego wina. To miejsce, gdzie jest najbardziej życzliwa obsługa na świecie, miejsce gdzie lubię się zgubić rankiem, wieczorem, lub w południe. To miejsce dla mnie. To miejsce dla wielu z was.
Zazdroszczę Ci tej wspaniałej świątyni wiedzy...
OdpowiedzUsuńJa mogę tylko zamknąć się w swoim małym pokoiku, sam na sam z książką...
Kocham książki, chyba od urodzenia:-))))))
to tak jak ja, chyba od urodzenia, chociaż teraz jakby mniej czasu mam chwilowo na czytanie, ale wożę książki w samochodzie, mam w pracy, koło łóżka... każda chwile trzeba wykorzystać, pozdrawiam Basiu
UsuńChce tam ! Na kawę , na porto, a przede wszystkim dla książek ....
OdpowiedzUsuńKsiążki , moja najwieksza milosc ... Ale i największy kłopot przy przeprowadzkach .... Bo ciężkie , bo po co , bo duzo miejsca .... Ale ta dom Moj gdzie Moj ksiegozbior .... Teraz porozrzucany ... W Krakowie , na zamojszczyznie , na Śląsku u babci i w Luksemburgu .... Czas kupić kolejny regał .... Ale lubie tez to ze w empikach powstawiali fotele i można czytać na miejscu , więc w takiej księgarni napewno bym sie odnalazła .... Albo zagubiła .... ;)
to tam musimy sie wreszcie spotkac!
UsuńUwielbiam takie miejsca. Zaciszne, inspirujące, nienachalne. Książki są tym, bez czego trudno byłoby mi żyć.
OdpowiedzUsuńZauważyłam, zauważyłam twórcza kobieto:)
UsuńHej, brzmi jak klubo-kawiarnia:-) uwielbiam takie miejsca, w Wa-wie jest taka namistka w Emipku junior, gdzie mozna wypic kawusie, przegladajac w tym czasie ksiazki lub czasopisma...w DE jeszcze nie trafilam na takie miejsce:-( usciski!!!
OdpowiedzUsuńW Brukseli mam dwie takie ulubione, drugą opisze za jakiś czas:)
OdpowiedzUsuńWow ale metraż 2600m2 ??!!
OdpowiedzUsuńNieźle !
Jest z czym powalczyć :)
UsuńCiejawie napisany
OdpowiedzUsuńSzkoda że u nas takiej nie ma:)))moja córka byłaby szczęśliwa:)))ja lubię w domciu w ulubionym kąciku:)))Pozdrawiam serdecznie:))
OdpowiedzUsuńjakas namiastka jest w empiku, ale juz w mniejszych miejscowościach jak moja - to tylko pomarzyć!
UsuńCoś niesamowitego. Księgarnie i biblioteki to dla mnie najlepsze miejsca na ziemi. Ta cisza, spokój, książki, które aż czekają, aby je otworzyć. Najbardziej lubię buszować między regałami, czytać krótkie opisy z tyłu i wybierać, jaka książka będzie dla mnie odpowiednia.
OdpowiedzUsuńJa też, to prawdziwa uczta dla ducha!
Usuńmuszę w końcu odwiedzić to miejsce
OdpowiedzUsuńpóki co moją ulubioną księgarnią jest Cook & Book przy Woluwe shopping center
Kasu, też uwielbiam cook & Booka, napisze o tym też. To pierwsza odkryta przeze mnie tego typu klubo-księgarnia, mieszkałam bardzo blisko kiedyś
UsuńNie wiem, czy kiedykolwiek tam trafię, ale opisałaś to wszystko tak sugestywnie, że zatęskniłem za zapachem książek i kawą. Skoro wywołuje w Tobie takie emocje, musi to byc miejsce naprawdę urokliwe.
OdpowiedzUsuńTrafisz! idź za zapachem książek :)
UsuńWłaśnie to, zapach książek , druku, chwila skupienia i z aromatem kawy...uwielbiam takie miejsca.
OdpowiedzUsuńA jeśli do tego przeurocza obsługa, to tylko tam.
Też tak mam że w nowym miejscu wyszukuję tych " moich miejsc."
Od obsługi dużo zależy :)
UsuńMogłabym pracować w takim miejscu!
OdpowiedzUsuń2600 metrów...to tyle nie miałem nawet w Empiku całym powierzchni;ie mówiąc o dziale książki na którym pracowałem :-). Co zaś do częstowania kawą i napojami w księgarniach-wiesz Aguś nie kupuję tego bo zawsze jest ryzyko uciapania książki i potem kupienie takowej ;-(. Na koniec mogę zaś pochwalić się swoim osiągnięciem majowym-na postojach w maju "zaliczyłem" 4000 stron książek; co dość wymownie świadczy o ruchu w moim interesie...
OdpowiedzUsuńWiesz, co do czytania i picia kawy sa zdania podzielone. Np w tej drugiej mojej ulubionej ksiegarni, nie mozna tego robic jednocześnie, mozesz sobie czytac przy półkach przy stołach, stolikach, ale nie tam, gdzie pije się kawę czy spozywa jedzenie. tutaj jednak chyba podjeli to ryzyko, moze dlatego, ze wszytkie książki są zafoliowane, a tylko egzemplarz pokazowy - nie. O to rekordzista jesteś!
UsuńCóż;efekt plaży na postojach-ale widzisz; z książkami u Was jest wyższa kultura-w empiku każdy brał i szfolcował po kolei książki z półki; nigdy nie zainteresował się już otwieraną i używaną..
UsuńNiesamowite miejsce... Chciałabym kiedyś je zobaczyć... Książki są ze mną od zawsze, część z nich została w rodzinnym domu, część w byłym domu, część u córki, część w pracy, część oddałam do Domu Spokojnej Starości i Domu Dziecka i bardzo duża część jest nadal ze mną... Już nie wiem, gdzie je układać... Wiele z nich ma dla mnie osobiste znaczenie. Miłej niedzieli. Pozdrawiam Cię ciepło!
OdpowiedzUsuńZobaczysz, zobaczysz, przecież kiedyś tu przyjedziesz moja podróżniczko:)
UsuńJeśli chcesz kochana poznać bliżej moje dzieci, to zapraszam nieśmiało na mój ostatni post. Buziaki!
UsuńJak miło ,że tu trafiłam do Ciebie:-) Ciekawa kobieta jesteś :-) A miejsce oczywiście ,że mega cudowne, jednak ja wolę antykwariaty , zapach starych książek to jest to, ten klimat ! A książki tak jak Sivka napisałam problemem są tylko przy przeprowadzkach a miałam ich sporo . Pozdrawiam Cię :-*
OdpowiedzUsuńwitam, witam! ubiegłaś moje mysli, bo zapomniałam dodać, że o pewnym antykwariacie tez napiszę wkrótce, uwielbiam antykwariaty! :) dzięki za wizytę:)
UsuńW takim razie czekam z utęsknieniem na post o antykwariacie :-) Również miłej niedzieli. Ja za chwilę zabieram się za ciastka owsiane :-D
UsuńByłam kiedyś w podobnej księgarni. Ma sie wrazenie, że czas się zatrzymał. Cisza i spokój.
OdpowiedzUsuńPozdrawiam.
Co prawda, w tzw godzinach szczytu jest tam daleko od ciszy, bywa harmider niezły, ale każdy znajdzie dla siebie swój zakatek :)
UsuńTo miejsce dla mnie, choć ja czytam w domowym zaciszu. Nie przekonam się chyba do nowoczesności i do "nowoczesnej książki", książkę muszę mieć w ręce i poczuć jej zapach. Moja córka uwielbia, dużo pożyczam od niej. Kiedyś były czytelnie, tam spędzało się wiele czasu. Pewnie nadal są ale ja już nie chodzę. Antykwariaty są u mnie ale małe, warto jednak poszperać.Pozdrawiam....
OdpowiedzUsuńJa też wole papierowe wydania niż elektroniczne:) bo to cały rytuał:)
UsuńTak to opisałaś, że wyobrażam sobie naprawdę magiczną krainę :)
OdpowiedzUsuńBo jest:)
UsuńEmpik doszedł do podobnego wniosku, że kawa i książki idą w parze, ale jednak sieciówka to nie ten klimat. za to w wielu kawiarenkach widuję półeczki, z których można sobie wziąć książkę i przynieść w zamian inną.
OdpowiedzUsuńTeż sympatyczny zwyczaj wart naśladowania:)
UsuńW małej księgarni mam ochotę "wynieść" połowę książek :) a co by było w takiej ogromnej???
OdpowiedzUsuńno cóż, poszłabys najwyżej z torbami, ale za to jaka szczęśliwa:):):)
UsuńInspirująca historia, dziękuję:)
OdpowiedzUsuńto ja dziękuję za odwiedziny :)
UsuńZ pewnością to miejsce także dla mnie.
OdpowiedzUsuńChociaż wolę bardziej kameralne jak np. księgarnia Górska w Zakopanem czy księgarnia na ul. Lubelskiej w Kazimierzu.
Serdeczności Agnieszko :-)
też lubię klimat tych bardziej kameralnych, koło mnie koło pracy jest kilka takich, lubie tam postać sobie i poczytac w południe
UsuńUwielbiam ksiazki, to moja obsesja :D Chetnie bym sie tam przeniosla :D
OdpowiedzUsuńGodna naśladowania "obsesja" :)
UsuńKsiążka jest jak najlepszy przyjaciel i nic jej nie może zastąpić....Basia
OdpowiedzUsuńKsiążki kocham ;D
OdpowiedzUsuńKsięgarnia z ambicjami .Ostatnia taka widziałem w filmie "Masz wiadomość" z Meg Ryan
OdpowiedzUsuńPozdrawiam
o tak, to te klimaty:)
UsuńByłabym przeszczęśliwa mając takie miejsce w pobliżu. Również wiele razy się przeprowadzałam i kolejnego dnia po przeprowadzce zabierałam się za namierzanie biblioteki. Teraz czytam odrobinę mniej, mam ostatnio problemy z organizacją czasu ;-) ale książki wymieniłabym na pierwszym miejscu wśród rzeczy, bez których nie wyobrażam sobie codzienności. Ale z moich obserwacji wynika, że z takim zamiłowaniem człowiek się po prostu rodzi. Mój tata ciągle "połyka" książki, natomiast dzieci, pomimo moich nieustannych zachęt i wspólnego czytania w dzieciństwie już tej pasji nie odziedziczyły.
OdpowiedzUsuńZ ust mi to wyjelas! jakbym siebie sama slyszala! tez duzo mniej czytam niz kiedys (brak czasu-zla organizacja), ale ksiazki otaczaja mnie przez cale zycie i nawet sama ich obecnosc duzo mi daje. I doslownie tak jak ty: od dziecka czytalam synowi i zachecalam, dom nasz byl pelen ksiazek, ale on nie odziedziczyl niestety tej pasji, nad czym mocno ubolewam, bo nie rozumiem jak bez ksiazek mozna zyc!
Usuńpiękny i madry tekst, wspaniałe miejsce <3
OdpowiedzUsuńLubię Twoje wpisy, są interesujące, włączają w mojej głowie myślenie. Jednak mam pewien niedosyt, dlaczego Ktoś uciął Twój dół, brakuje mi Twoich nóg. Coś zielonego widdzę ale czekam na więcej.
OdpowiedzUsuńBuziaki
to fotograf tak mnie złośliwie potraktował! czujesz pismo nosem, jak rasowa kobieta, bo tu głównie buty 'grały" pierwsze skrzypce w tym zestawiku :) to bedzie oddzielny post, specjalnie dla ciebie - może nie jutro, ale wkrótce:)
UsuńKocham takie miejsca. Mogła bym spędzać w księgarniach całe dnie, nawet w tych, którym brakuje duszy. Najzwyczajniej w świecie uwielbiam książki. Ich zapach, magię. Nic tak nie poprawia samopoczucia jak kawa i lektura :)
OdpowiedzUsuńTen komentarz został usunięty przez autora.
OdpowiedzUsuń