Róża i ja.
Głównie rozmawiamy o naszym pisaniu. Rzeczowo. Czasami żartujemy. Nie powiem jak, bo posądzilibyście nas o megalomanię, a my doskonale wiemy ile jesteśmy warte, a zarazem świadome własnych słabości, czy ograniczeń.
Ale obie wiemy, że gdy ziemia osuwa się spod nóg, można do siebie wykonać telefon by być wysłuchanym.
Na szczęście ta ziemia zadrżała w powałach tylko raz. A później wyszło słońce. Jednak tego typu sytuacje - na zawsze określają międzyludzkie relacje. I choć trudno nazwać naszą znajomość przyjaźnią to wiem, że Róża jest tym właściwym człowiekiem na mojej drodze. I ten człowiek wydał właśnie na świat swoje pierwsze literackie dziecko.
Komentarze
Prześlij komentarz