Było ich trzech.
Pamiętacie jak mówiłam, że o klimacie Brukseli stanowią ludzie? Bez nich byłaby ona tylko niewielką stolicą małego kraju w środkowej Europie; miastem o powierzchni porównywalnej do Katowic, czy Jaworzna, w którym mieszka nie tak znów wiele ponad milion mieszkańców. To właśnie ludzie nadają kolorytu szarym, zadeszczonym ulicom. Jakoś tak desperacko, powodowana instynktem samozachowawczym budzi się w nas, Brukselczykach z konieczności bądź wyboru, pogoda ducha i optymizm. Bo jakoś trzeba przetrwać i nie zgłupieć :)
Odkąd dzięki Nice zlokalizowałam i poznałam pizzerię "Mniam, Mniam", dziwnie moje drogi, głównie kołowe ,przebiegaja koło tego lokalu na rogu... Niby gdzie Kortenberg, Ixelles a gdzie Merode, a jednak, przysięgłabym, że pizzeria leży w pobliżu mego domu i jest zawsze "po drodze". Zwłaszcza w takie niedziele jak ostatnia, gdy nie tylko gotować, ale nawet żyć się odechciewa, a za oknem rzuca żabami... Mąż jest mocno na "tak" - byle pizza nie z Pizza Hut, młodemu obojętnie jaka - byle nie ziemniaki i schabowy! Więc pomykam. Godzina taka - między klientami - chwila wytchnienia, lokal pusty. Można spokojnie pogadać, zanim pizza, sprawnymi dłońmi pana Pawła - się "zaczyni". Nie pierwszy raz jestem w "Mniam, mniam", ale po raz pierwszy spotykam panów: Pawła, Piotra i Michała. Wcześniej poznałam Pana Darka i właściciela. Mam nieodparte wrażenie, że personel dobierany jest według pewnego klucza, może zupełnie nieświadomie. Panowie są pogodni, dowcipni, otwarci i przysięgłabyś, że ich słowa uśmiechają się do ciebie, zachęcając do rozmowy! A każdy ma wiele do powiedzenia! A oczy im błyszczą wesołymi iskierkami!
W bardzo krótkim czasie dowiaduję się o najświeższej miłości Pana Piotra - jego wnuczce. Poza tym Pan Piotr pochodzi z tego samego miasta na Podlasiu co mój mąż.
Zresztą my tu prawie wszyscy pochodzimy z Podlasia. Jesteśmy znaczącą siłą w tym mieście, czego sobie do końca nie uświadamiamy. Ale wracając do wnuczki... Ach te małe dziewczynki raz dwa owijają sobie tych dorosłych facetów, swoich dziadków dookoła małego paluszka. To czuć i widać w rozkochanym wzroku, gdy o niej mówi. Wydaje mi się, że z nich trzech, to pan Paweł dźwiga najcięższy bagaż życia na plecach. To z pewnością niezły materiał na melodramat. Może kiedyś Pan Paweł go napisze, zwłaszcza, że nie brakuje mu wrażliwości i głębokich literackich przemyśleń.
Póki co, z wielkim znawstwem i lekkościa podrzuca pizzę, zanim wsadzi ją do pieca. Pan Michał, może z racji młodego wieku, a może dlatego, że nie dopuszczamy go do głosu mówi najmniej. Za to z wielką starannością miesza mi drinka o doskonałych proporcjach.
Za oknem leje, z radia sączy się muzyka, w piecu dochodzi smakowite ciasto, a ja nie mogę się z Panami nagadać jakbym znała ich od dawna. Czuję się tu jak bym była między swymi. Jestem między swymi.
Taki właśnie jest klimat polskiej pizzerni niedaleko Merode...
Kochanie - dziwi się mąż - z tego "Mniam, mniam" to chyba przez Koluszki jechałaś... Pizza prawie ostygła.
Dlaczego akurat przez Koluszki - wzruszam ramionami. - Owszem, zahaczyłam o Płock, Bielsk Podlaski, Siedlce... ale żeby zaraz Koluszki...
Pozdrawiam Was Panowie z pizzerni: specjalistę od wesołych napojów (Michał), wypasionych sałat (Piotr)
i najbardziej włoskiej pizzy (Paweł). Do zobaczenia w następną deszczową niedzielę pachnącą aromatycznymi ziołami i leciutko zakrapianą drinkiem, po którym świat wydaje się bardziej kolorowy. Może po znajomości jakąś kartę VIP dostanę ;) Żartuję!
i najbardziej włoskiej pizzy (Paweł). Do zobaczenia w następną deszczową niedzielę pachnącą aromatycznymi ziołami i leciutko zakrapianą drinkiem, po którym świat wydaje się bardziej kolorowy. Może po znajomości jakąś kartę VIP dostanę ;) Żartuję!
Mamija!!!!! Powinnam zaglądnąć TU do Ciebie jutro jednak. Mam za swoje. Ratunku......jestem chyba.....Ach!!! Ci faceci i ich specjały.....Razem istne niebiańskie Mniam Mniam.....
OdpowiedzUsuńMoze zasnę.....A.Ż.
Ach ty obżartuszku, to jeszcze ci czekoladki przywiozę, niech ci prybywa w biodrach na zdrowie :)
UsuńGdziebyś nie poszła Agnieszko - to wszędzie Polskę spotykasz...":-)
OdpowiedzUsuńJak zdążysz - to zajrzyj do mnie proszę
:-)
Nasze polskie - obce drogi :) zajrzę Stokrotko
UsuńSwój do swego ciągnie :) smacznego w tą kolejną niedzielę :)
OdpowiedzUsuńi ludzie o podobnej wrażliwości się przayciągają :)
UsuńTakich dwóch jak ich trzech nie znajdziesz ani jednego .
OdpowiedzUsuńPodlasie w Belgi , Roztocze w Szwecji , Dolny Śląsk w Luksemburgu ....
Dobrze powiedziane! Nic ująć, nic dodać :)
UsuńAż zgłodniałam ;) Fajnie, że są takie miejsca w Brukseli :)
OdpowiedzUsuńPrzyjeżdżaj, co to dla Ciebie taka odległość ;)
UsuńCzyli znów się potwierdza maksyma - Polak potrafi :)
OdpowiedzUsuńnawet najlepszą włoską pizzę zrobić!
i to lepiej od niejednego Włocha! :)
UsuńAch, jakże Ty pięknie piszesz! Wiesz, co Aga? Ty jesteś prawdziwym kolorem tego miasta. Fotka idealnie pasuje. Buziaki. Zapraszam do siebie. Zagłosuj na mojego wnusia!
OdpowiedzUsuńWpadne Doris, jak na wnusia to koniecznie i z największa przyjemnością :)
UsuńBardzo przyjemni panowie trzej. Do tego gotować umieją:)
OdpowiedzUsuńIdeały! :)
UsuńZapomniałam powiedzieć, że płaszczyk czerwony poruszył mnie bardzo. Chyba będzie mi się śnił:)
UsuńNie moglam sie oprzec, jak wyszłam z pracy z kolezanka na lunch i na chodniku zobaczyłam starszą Panią w tym własnie płaszczyku. Zapytaqłam czy moge ją sfotografować, a ona na to kokieteryjnie:" Dobrze, ale z tyłu, bo jestem bez makijażu" :)
UsuńToż to historia na osobną opowieść!
UsuńNo wlasnie! Na trylogie nawet, pozdrawiam juz swiatecznie :)
UsuńVery nice effect in your second picture.
OdpowiedzUsuńGreetings,
Filip
:) Street of Ixelles
Usuńwspaniale miec takie miejsce i z takimi ludzmi :)
OdpowiedzUsuńTakie miejsca do wytchnienia :)
Usuńplaszc marzenie jak i miejsce zapewne rowniez :) :)
OdpowiedzUsuńOj tez tak sie romarzylam, ze teraz szukam tylko takiego w sklepach,a w sklepach czesto sam banal! Pozdrawiam :)
UsuńWszystkiego, co najpiękniejsze Aguś, na Święta i na każdy dzień!
OdpowiedzUsuńAgnieszko!!!!!
OdpowiedzUsuńRadosnych, słonecznych i Rodzinnych Świąt!