Obserwatorzy

Sztuka, czy kicz?


Nie ma powodu, by dyskutować o smaku. To prawda. Ale bezustannie to robimy. Podziwiamy, zachwycamy się, oburzamy. Bodźce wzrokowe, słuchowe, zapachowe i smakowe dostarczają nam cennych informacji, koją lub podrażniają zmysły.
Co jest piękne, co jest brzydkie? Czym jest "wysoka"  i "niska" kultura? Czy książka jest dobra, lub zła i kto o tym ma decydować? Czytelnicy, czy krytycy, którzy często sami są niespełnionymi pisarzami?
Czy w dzisiejszych czasach, gdy wszystko jest względne, możemy nadal mówić w tych kategoriach? Tyle znaków zapytania, tyle interpretacji i zdań, ilu jest nas.
Ale wracajmy do rzeźby, której poświęcam dzisiejszy wpis.
Moja, że tak to ujmę, meteorologicznie szara Bruksela (i cała Belgia) od czasu do czasu jaśnieje kolorami, bądź też metaliczną rdzą. I budzi emocje w przechodniach, chociaż niewiele już rzeczy wydaje się w Brukseli dziwić.

Okolice Komisji Europejskiej, dzielnicy Etterbeek i Uclle wzbogaciły się jakiś czas temu (tylko ciągle nie miałam czasu o tym napisać) o ceramiczne potworki, które pretendują do miana sztuki i z pewnością dla jednych sztuką są, natomiast dla innych -  kiczem. Osobistą ocenę pozostawiam każdemu z Was.
W każdym razie w mieście zawrzało. Jedni mówią, że jest ładniej, kolorowiej. Inni trzęsą się z oburzenia:
„Świat na psy schodzi. Wstyd dla miasta!.”
„Nie można nazwać sztuką czegoś, co można kupić w większości turystycznych, rzemieślniczych sklepów.”
Ponoć celem było rozjaśnienie przestrzeni miejskiej. A prace nad „rzeźbami” powierzono młodym artystom.
„Gdyby spytać nieżyjącego już dziś specjalistę od sztuki przestrzennej, Jana Hoeta o takie nazwiska jak Susanne Boerner, Guillaume Bottazzi, William Sweetlove to przewróciłby się w grobie.” – twierdzą Belgowie.
Jan Hoet był wielkiej sławy prekursorem sztuki nowoczesnej i współczesnej w Belgii i za granicą, a także wielkiej kultury i klasy człowiekiem. W 1999 roku założył w Gandawie Muzeum Sztuki Nowoczesnej S.M.A.K  (Stedelijk Museum voor Actuele Kunst Gent.) 
Często bywam w okolicach placu Arezzo w brukselskiej dzielnicy Uccle. Tego samego, który jest miejscem akcji książki E.E Schmitta (pan od „Oscara i Pani Róży”) „Papugi z Placu Arezzo”. Papugi już dawno wypędzono, były niezwykle kłopotliwe i agresywne, zaczęły zagrażać innym ptakom, a nawet ludziom.
Ich miejsce zajęły zupełnie niegroźne, ale budzące wiele emocji dwa gigantyczne plastikowe pudle Williama Sweetlove'a. Ich autor jest artystą z wybrzeża, który jest wyznawcą nihilizmu, uważa, że ma on pierwszorzędne znaczenie. Zwłaszcza nihilizm Nietzschego, podkreśla. 

A Wy co sądzicie na temat współczesnej sztuki w Brukseli?
Podoba Wam się, czy przeciwnie? 
Po resztę zabawnych zdjęć i ciąg dalszy tekstu zapraszam tutaj: klik

Komentarze

  1. Mam inne preferencje, ale szanuję każdy rodzaj sztuki, byle tylko nie obrażała nikogo i nie kpiła z wartości.

    OdpowiedzUsuń
  2. Sztuka dzieje się w oku i sercu obserwatora. To naczelna zasada. Nie ma chyba innej :-) Ja nie wiem jakie ktoś ma wartości, na czole nie ma wypisanych. Jednego obraża czerwony pies, drugiego krzyż z genitaliami. Mnie sztuka nie obraża. Może przestraszyć, może zadziwić, może budzić niesmak, ale nie obraża :-) Jak sztuka może obrazić? Każdy obraża się SAM, osobiście.

    OdpowiedzUsuń
  3. U mnie zazwyczaj pojawiają się dwie, może trzy emocje: niektóre rzeczy mnie zachwycają, chwytają za serce od razu, inne wydają mi się dziwne, ale są też takie które mnie zniesmaczają, a nawet powiem mocniej - zohydzają (jeśli w ogóle jest takie słowo?) i może to właśnie odczucie jest powszechnie interpretowane jako obraza? Chociaż teraz zastanawiam się nad tym, co napisałaś. Nad znaczeniem słów. Skoro sztuka może zachwycić, to może chyba i obrazić. Hmmm. A może to jest bardzo subiektywne. A co z wartościami uniwersalnymi? Skoro wszystko jest względne, to poczucie smaku i kicz jak najbardziej też?... Za dużo pytań, a ja już jestem zmęczona, idę spać. Jutro o tym pomyślę. dzięki za pobudzenie do myślenia :)

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Ponieważ te wszystkie odczucia i emocje człowiek wytwarza w środku siebie, na bazie własnych tzw. pogladów i wartości, to są jego. Każda emocja jest wyytwarzana przez niego osobiście. Kiedy widzisz psa na łańcuchu, czujesz, że cierpi, że jest głodny i biedny. Ale tak naprawdę nie wiesz, czy tak jest. Może on jest na łańcuchu tylko w dzień, gospodarz go dobrze karmi i spuszcza na noc :-) Ale czujesz...to są twoje emocje, pokazują ci co masz w środku. To trudne dla nas, wolimy je wyprojektować na zewnątrz, bo są zyt bolesne, za nimi stoi coś co nas ogranicza, coś co bolało. Jedyną wartością uniwersalną jest miłość do wszystkiego co JEST. Bardzo trudne do osiągnięcia. Ale chyba trochę możliwe. Ludzie poprostu nie lubią jak im ktoś zaburza ich światopogląd. Mają, uklepali, siedzą i czują się w miarę bezpiecznie, a tu czerwony, wielki pies :-)

      Usuń

Prześlij komentarz

Witam w moim świecie LA VIOLETTE. Mój blog nie ma aspiracji politycznych, społecznych, ani żadnych innych. Moja przestrzeń jest otwarta dla wszystkich, którzy kochają życie w każdym jego przejawie bez względu na poglądy i wszelkie inne kryteria. To strefa dobrej energii w sieci i dbam o to by tak zostało.

Będzie mi miło, jeśli zostaniesz na dłużej.
agaa2086@gmail.com

Popularne posty