Obserwatorzy

List do przyjaciółki


KAMYKI NIEMOCY
"Słuchaj, ja dziś uśmiecham się do życia pełną gębą, ale uwierz mi – nieobce mi są takie stany. Nie będę się wymądrzać, wszak nie wchodzę w Twoje buty i nie wiem, jakiej skali są Twoje problemy. Powiem tylko, jak ja sobie radzę w takich sytuacjach. Gdy ciąży ciało, dusza, serce, staram się największym wysiłkiem ruszyć czubek góry lodowej moich problemów. Zmuszam się, by stawić czoło choć najmniejszemu z nich. Wiem, wymaga to nadludzkiej siły... Ale gdy nadkruszysz choć jeden z tych mniejszych kamyków niemocy: wykonasz telefon, zmusisz się do rozmowy na trudny temat z partnerem, spróbujesz negocjacji z firmą windykacyjną, która bombarduje Cię złowrogimi listami, poczujesz wielką ulgę i przypływ siły. Pokonasz strach. Pierwszy i najważniejszy krok do zwycięstwa. Dalej samo pójdzie. I nadejdzie dzień, gdy pełną gębą uśmiechniesz się do świata. Oni mają rację. YOU CAN DO IT! Tylko jeszcze o tym nie wiesz. Do roboty zatem."
Agnieszka Korzeniewska czyli ja 🤔

Jaki zbieg okoliczności. Gdy zabierałam się do wpisu o kamykach niemocy napisałaś do mnie, że nie dajesz rady. Że zżera Cię depresja i ciągnie na dno. Że rozedrgane histerycznie świąteczne dekoracje pogłębiają pustkę. Czyhają za drzwiami, oblepiają zgiełkiem, a za sztucznymi maskami świętych mikołajów – głęboka noc i nierozwiązane problemy Czeluść bez dna.
Odłożyłam telefon i przetarłam zmęczone od komputera powieki, rozprostowałam zdrętwiały kark i się zamyśliłam.
Znam stan, o którym piszesz. Znam tą epidemię niemocy, która jak zakaźna choroba obejmuje późną jesienią świat. Gdy przyroda nie ma już nic na swoje usprawiedliwienie, jesień wyłysiała i nie można zakamuflować przemijania kiścią barw.
Zapragnęłam być blisko Twoich trosk.
"To tylko taki przedświąteczny okres – napisałam Ci – każdy jest z lekka trącony depresją. Po tym wszystkim co przeszłaś, i z powodu tego jakie wartości prezentujesz – nie możesz się poddać teraz, ani nigdy. To byłaby zbrodnia. Nie jesteś sama, nawet jeśli w okno zagląda tylko nocy chłód. Gdy pomyślisz, zawsze znajdziesz przynajmniej jedną osobę, która jest Twoim cichym, lecz solidnym filarem. Mam nadzieję, że moje słowa, choć nierówne, chybotliwe z nich podpory, czasem jak zapałka na sekundę rozjaśnią mrok.
Dziś widzisz czarno.
Ale musisz wiedzieć, że...
Twoje stosunki z dziećmi/ rodzeństwem/ rodzicami/ byłym mężem/ światem/ Tobą samą – nie są gorsze, ani lepsze od stosunków innych normalnych ludzi, więc to nie mogą być powody do złych nastrojów. Niech się dzieje samo: życie płynie, a my z nim. Wybierajmy z niego to, co pozwala nam płynąc z prądem, dostrzegać sens i piękno świata, być wdzięczną za TU i TERAZ.
I nie daj sobie wmówić, że z prądem płyną tylko martwe liście.
Jest czas budowania zapór i czas akceptacji tego, co jest poza zasięgiem Twojej mocy. To drugie – jest oznaką dojrzałości. Niecierpliwej młodości nie daje się doń biletu wstępu.
Dlatego reszta, której nie potrafisz zmienić, niech się dzieje. Wbrew pozorom i naszym wysiłkom, mamy znikomy wpływ na to, co przychodzi. Ale to co z tym zrobisz, co dostałaś od losu – masz wpływ.
Stwórz swój rytuał rozwiązywania problemów. Najczęściej je rozdmuchujemy, ty zrób coś odwrotnego – podziel je na kawałeczki jak deser, a wypatrosz każdy z nich – jak rybę. Rozbite na kawałki problemy tracą na sile. Zaatakuj je. Jak w dzisiejszym cytacie na początku tego wpisu.
Rusz ten najmniejszy kamyk niemocy, reszta potoczy się z hukiem.
Dlatego uśmiechnij się. Może góry nie przesuniesz, ale jeden mały kamyk – dasz radę.
Nie bądź przy tym zbyt wymagająca dla świata i siebie samej.
Piszesz, że ja działam, że wciąż w drodze... w ruchu... że spełniam się...
Tak, ale pamiętaj, że trawa u sąsiada zawsze wydaje się bardziej zielona...
To prawda, robię wiele i daje mi to ogrom satysfakcji, ale ponoszę swego życia inne koszty, o których być może Ty nie wiesz. Każdy los ma swój cennik.
Mój, to chroniczne zmęczenie, ciągły pośpiech, huśtawki nastrojów. Też nieraz tracę sens... ale wstaję, otrzepuję pył z kolan, prostuję obolały kark, poprawiam tę cholerną koronę i zapier...m dalej. Bo innej drogi nie ma. Musimy wycisnąć maksimum z tych dni, które nam zostały, a nikt nie wie ile. By odejść bez żalu i w wielkim stylu, gdy przyjdzie czas, ale jeszcze nie teraz.
Więc wstawaj i idź do przodu.
Możesz zrobić wiele rzeczy, nawet jeśli wielu innych – z powodu Twoich ograniczeń nie uczynisz.
Ty powinnaś prowadzić bloga.
Smacznie gotujesz, pięknie fotografujesz. Masz intuicję. Prowadzić bloga, zarabiać na nim i być niezależna. To ma sens, nawet jeśli myślisz, że brzmi to idiotycznie.
Uśmiechasz się. Wiem, co masz na końcu języka. W końcu znam Cię nie od dzisiaj.
Uwierz, nie święci garnki lepią. Szkoda, że jeszcze tego nie czujesz, ale wiara we własne cuda może przyjdzie z czasem. Na razie niech to skromne ziarenko słowa w Tobie kiełkuje, niepokoi, doskwiera. Aż przyjdzie dzień, gdy zechcesz zmian dla siebie.
Jestem dziś bardzo zmęczona. Niewiele spałam. Ale cóż, trzeba pracować na materiale jaki jest. Ściskam i miej naprawdę dobry dzień w cichości swojej spokojnej duszy.
Wszystko będzie dobrze. Wiem co mówię. Często przechodzę przez burzę. Zaufaj mi.
A problemy?
Tylko ludzie martwi ich nie mają. Ty ciągle żyjesz.
Tylko nie mów, że chciałabyś się zamienić, bo uznam to za kiepski żart i Ci nie uwierzę.

Komentarze

  1. Pięknie i mądrze napisane ale czasem trudno ogarnąć wszystko.Wiem że jak się już zacznie to powoli ubywa ale zacząć bywa ciężko....Pozdrawiam serdecznie i miłego tygodnia życzę:))

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Najgorzej jak te kamyki niemocy ułożą się w dość pokaźną górkę, wtedy już jest najtrudniej. Pozdrawiam Reniu!

      Usuń
  2. Depresja ma różne oblicza i różne jakby stany...ale dużo Osób w tych naszych pieknych ale trudnych czasach dopada...Depresja zabiera taką Osobę od życia i to jest przerażające..wiem co mówię bo widzę jak koleżanka mojej siostry się oddala od ludzi i wpada coraz bardziej w szpony depresji..leków nie chce brać..to trudne dla Niej ,dla rodziny...Oddala się,zaszywa...Pieknie napisałaś...pomyślałam co ja mogę zrobić by pomóc Komuś kogo porwała depresja???
    Pozdrawiam ciepło

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Bardzo dziekuję Ci za ten wpis. Myślę, że najważniejszą sprawą - przerabiałam to też na swoim podwórku, nie pozwolić takiej osobie znaleźć się w piekle własnego wykluczenia. Jak napisałaś - oddaa się od ludzi... właśnie to jest w depresji najgorsze, człowiek sam skazuje się na powolną samotność, i to jest właśnie piekło. wtedy wszystkie sprawy i problemy nabierają jeszcze głębszej czerni...
      Wbrew pozorom okres świąteczny oprócz radości wyczekiwania niesie ze sobą dla wielu ludzi smutek, depresję, nasila się tęsknota i poczucie osamotnienia... Pozdrawiam serdecznie

      Usuń
    2. Tak bo to taki czas gdy jak jesteśmy samotni,to ciężko patrzeć na szczęście innych, na to,że są razem..depresja jest podstępna,,wpędza człowieka w blędne koło..zazdrości innym, cierpi z powodu samotności ale tak naprawdę z drugiej strony bardzo jej się trzyma i mówi ludziom"nie"
      Oby nas omijała z daleka ta pani depresją zwana:):)Pozdrawiam z nad Bałtyku obecnie:):)

      Usuń
  3. Droga Agnieszko, wiem, że ten list nie jest dla mnie, a jednak wiele jego fragmentów, zdań, słów pasuje do tego z czym się zmagam.
    Coraz więcej poważnych problemów przygniata mnie do ziemi, poznałam też smak - początki depresji.
    A jednak "walczę" z tymi demonami, próbuję stawić czoła lękom i nie jest to łatwe...
    Dziękuję za życzenia imieninowe. Jestem obecnie na L-4, może uda nam się wreszcie zdzwonić?
    Pozdrawiam Cię bardzo serdecznie.

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Gdy czytam te słowa, jest już 11 grudnia. Ostatnio mało zaglądałam do kompa.
      Basiu, ten list jest RÓWNIEŻ dla Ciebie. Gdy pisałam go do Niej, przesuneły mi się przed oczyma wszystkie bliskie, wrażliwe osoby. Jestem myślą, ale też może uda nam się wreszcie zdzwonić przed świętami.

      Usuń
  4. Kochana, dziękuję !!! Jaki mobilizujący i optymistyczny tekst !? Na pewno potrzebny teraz wielu osobom, by przebrnąć przez mroki tej szarej pory roku ( tudzież stawić czoła problemom). Uwielbiam czuć taką dobrą energię. Grunt to nie przejmować się i iść do przodu z uśmiechem na ustach … ale też nie zaniedbywać spraw ważnych i walczyć z własnymi słabościami. Cudnie napisałaś i chwała Ci za to ! Lubię tu być :) Ściskam :))

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. To Ty CUDNIE napisałaś. Tego typu wpisy utwierdzają mnie w tym, że to co robię ma sens. Ze słowo czytane ktoś jeszcze ceni i rozumie w dobie zalewu obrazkami. że to jest potrzebne i potrafi nieść otuchę. DZIĘKUJĘ!

      Usuń

Prześlij komentarz

Witam w moim świecie LA VIOLETTE. Mój blog nie ma aspiracji politycznych, społecznych, ani żadnych innych. Moja przestrzeń jest otwarta dla wszystkich, którzy kochają życie w każdym jego przejawie bez względu na poglądy i wszelkie inne kryteria. To strefa dobrej energii w sieci i dbam o to by tak zostało.

Będzie mi miło, jeśli zostaniesz na dłużej.
agaa2086@gmail.com

Popularne posty