Energia.
Luty zaczyna się wielkim smutkiem. Osobistym. Takim, który wpisany jest w pożegnania z
pewnością ostateczności. Bez możliwości odwrotu. Ryzyko tych rozstań jest
nieuchronnie związane z ludzkim losem. Sprawia, że się zatrzymujemy na chwilę.
Może to błogosławione paradoksalnie momenty życia, bo inaczej nigdy nie
znaleźlibyśmy w jego pędzie, czasu na refleksję o jego kruchości. Dopiero,
kiedy braknie kogoś, kto zawsze w naszym życiu był, zanim pustka zarośnie na
nowo nawałem zdarzeń, absurdem niepotrzebnych czynności zagłuszającym potrzebę
relacji. Nasze tępe, współczesne zagłuszacze głodu kontaktów z żywym człowiekiem.
Pożeracze energii.
Bo energię można tracić na dwa
sposoby. Lubię ją tracić z Tobą
na rozmowy, zarwane noce, które niosą ukojenie, radość, śmiech, reset umysłu i
odpoczynek dla ciała. Z radością ją tracę, gdy praca, którą wykonuję rozpala mi
krew w żyłach! Nie żałuję jej, gdy przemierzam pola wzdłuż i wszerz, po kostki w
glinie z moim psem. I gdy trzeba wyciągnąć kogoś z opresji gdy traci pod nogami
grunt, na twórcze kłótnie jej nie żałuję. Najwspanialsze idee rodzą się w ogniu
sprzecznych opinii. Na bycie piękną dla mnie samej – tracę ją szczodrze.
Wiem, że akceptacja siebie jest pierwszym krokiem do tego by kochać Cię bez
ograniczeń. Na płacz – bo wraz z nim, jak wiosenny deszcz blaszaną rynną
wypłukuję z siebie toksyny, lęki, smutki, nieporadności. Już dziś wiadomo,
że i chłopaki płaczą. Ba, prawdziwy mężczyzna powinien od czasu do czasu
pokazać swą wrażliwą stronę męskiej mocy. Tracę energię na celebrację śniadania
z Tobą, poranną kawę, wieczorną lamkę wina w towarzystwie innej inspirującej
mnie kobiety, zrobienie pysznej pizzy dla tego jedynego błysku w Twoim oku. Tańczyć w deszczu i robić niepoważne rzeczy. Oto na co nie żal mi twórczych sił! Wydatkować energię czuwając przy łóżku bliskiej, lub całkiem nieznanej osoby. Na walnięcie pięścią
w stół, gdy wymaga tego sytuacja. Na postawienie na swoim, lub wielkość...
rezygnacji, nawet za cenę swoich prywatnych zysków emocjonalnych. Wtedy, gdy wiem, że
tak dla Ciebie będzie lepiej... A to nie jest łatwe. To zżera sporo mojej energii.
Nie zawsze chcę być szlachetna. Nieraz zwyczjnie tylko: CHCĘ postawić na swoim.
Być małą zachłanną, egoistyczną dziewczynką.
Na nocne pisanie tych słów dla Ciebie przed nagłym wyjazdem do Polski nie
żałuję energii, bo jutro gdy ja będę mknąć jasną wstęgą autostrady, Ty będziesz
czytać te słowa. One będą wywoływać w Tobie jakieś myśli i emocje. To, że w
Tobie poruszam wrażliwe struny, warte jest każdej dawki boskiego prądu. Gdy
zamieniamy się miejscami, wiem ile dobra potrafisz mi dać, zużywając Twoją
energię na moją skromną osobę. Lubię oglądać po raz enty filmy z pozytywnym
przesłaniem, za każdym razem na koniec wzruszam się i płaczę. Ale to dobry
płacz.
To wszystko nie jest strata. To
inwestycja. Pomnażanie. Najlepszy
fundusz inwestycyjny.
Ale są dni, gdy nagle energia uchodzi ze mnie jak powietrze z przebitego
balonika i czuję się jak wypruta z życia szmaciana lalka. Moją siłę potrafią
wyssać wampiry energetyczne, ale ludzi czerpiących z mojej energii nie obawiam
się najbardziej. Z tym potrafię sobie jakoś radzić. Unikam jak ognia kwaśnych,
zgryźliwych, wiecznie narzekających. Gdy tylko wyczuję takie klimaty, cichutko
zamykam drzwi i spadam. Nic tam po mnie. Inaczej daję się nieraz wpuścić w ten
kanał i... też zaczynam na wszystko narzekać i snuć czarne wizje.
Tracę energię, gdy wbrew sobie angażuję się w sprawy, do których nie jestem
przekonana, tylko dlatego, że boję się odmówić. Gdy nakładam na swoje ramiona
jeszcze więcej obowiązków, bo mam zakodowane w jakichś chorych komórkach, że
musze być the best we wszystkim co robię i robić tego jak najwięcej. Mam ochotę nieraz podrzeć wszystkie kalendarze, terminarze i powtarzać za Kusym z serialu „Rańczo:
„Nic nie muszę. Jak zrobię, tak będzie dobrze.”
Najgorsze są zakamuflowane pożeracze
naszej twórczej siły.
Wszyscy je znamy. Może są nieliczne wyjątki, ale one sa jak dinozaury,
które dawno wyginęły. Pułapki na naszą energię są wpisane w nasze życie. Dobrze
wiecie o czym mówię. Facebook, skoro tylko otworzymy oczy (nieliczni tylko nie mają tam jeszcze konta), skrzynka mailowa, telefon,
komputer... Regina Brett w jednej ze swoich książek, nie pamiętam już której
pisze:”Swój sprzęt elektroniczny traktujemy lepiej niż własne ciała. Co noc
podłączamy telefony komórkowe do ładowarek, ale sami rzadko śpimy dość długo,
by naładować własne baterie.” Chyba ma rację i mogę powiedzieć z całą pewnością
na własny temat, że śpię dużo za krótko...
Jak się ratować? Zapytasz.
Odpowiedź jest zdumiewająco prosta. Ale to właśnie najprostsze rozwiązania
są genialne.
Modlitwa, medytacja, celebracja
życia, otaczanie się dobrymi ludźmi.
Staram się na te rzeczy znaleźć czas. Dlatego tak bardzo cieszę się z moich
spotkań autorskich bo są doskonałą okazją do zatrzymania się, spotkania
wspaniałych ludzi, dla których zwyczajnie w tym zagonionym i zagłuszonym świecie
brakuje czasu. Bo mogę wypić z Tobą filiżankę kawy, piwo, lamkę wina,
cokolwiek, bądź też szklankę wody i porozmawiać o tym co nas boli i cieszy.
Nie daj się zaszczuć cywilizacyjnymi zdobyczami tego świata. łap równowagę. Czy może ktoś
z Was zauważył jak zbawiennie wpływa na nas dzień odcięcia od wszelkich mediów?
Jakby człowiek na nowo się narodził! Spróbujcie, polecam. Rzadko mi się to
zdarza, ale czuję się po tym jak po pobycie w najlepszym SPA.
Skoro i tak utrata naszej energii jest nieuchronna, skieruj jej strumień w
odpowiednią stronę. Byśmy z tej utraty czerpali siłę.
Gdy to będziesz czytać, będę w drodze. Ale myśl o tym, że skłoniłam Cię do chwili
refleksji i relaksu, dodaje mi... energii.
Wszystko będzie dobrze. Takie banalne
zdanie, ale jaki w nim ładunek energetyczny. Czasem nawet nie zdajesz sobie
sprawy jak najprostsze słowa potafią leczyć, przywracać wiarę. Bo słowo to też
energia. Potężna. Wiem to z autopsji.
Życzę Wam dobrego dnia. Aga Ko
Również uważam, że poczucie obowiązku w dużym stopniu psuje mi radość życia. Jednak trudno się od tego uwolnić.
OdpowiedzUsuńSerdecznie pozdrawiam :)
W umiarkowanym stopniu jest pozadane :) Pozdrawiam gorąco :)
UsuńBardzo lubię do Ciebie zaglądać bo zawsze piszesz coś bardzo ciekawego i pouczającego:))masz wiele racji w tym co piszesz:)))niestety nie zawsze nam się udaje żyć zgodnie z naszymi potrzebami:)))Pozdrawiam serdecznie:))
OdpowiedzUsuńżycie to ciągłe kompromisy i walka :) Pozdrawiam Reniu i dziękuję :)
UsuńOch, Agnieszko - nie żałuję ani jednej sekundy spędzonej z Tobą. Na rozmowie, na pobycie w Twojej drugiej ojczyźnie, na czytaniu napisanych przez Ciebie słów na blogu...
OdpowiedzUsuńdopiero zobaczyłam Twój komentarz Różo, jakoś mi umknął. I nawzajem. Ten wzajemnie spędzony czas chyba trzeba rozpatrywać w kategorii wielkich duchowych zysków... :) Pozdrawiam cię bartdzo, bardzo mocno...
UsuńAguś, przytulam Cię wirtualnie wspaniała Dziewczynko i nie żal mi czasu!
OdpowiedzUsuńJa myślę, że pewnego dnia spędze go z Toba dużo i realnie Basiu:)
UsuńKochana moja jesteś wspaniała :-) Wybacz, że tak rzadko komentuję, ale zawsze czytam, czytam i jeszcze raz czytam :-) Mnie osobiście kopa do życia daje muzyka (zkładam słuchawki i wydzieram się na całe gardło (tzn. wg mnie ja śpiewam:-)) słuchając starego, dobrego rocka :-) Moja córka, też daje mi motywację do działania :-) Jestem trochę wariatką, ale na poważnie nie dałoby się przeżyć ;-) Przede wszystkim robię to, co sprawia mi i mojej rodzinie, przyjaciołom przyjemność, a w nosie mam to, co inni na ten temat myślą. Żyję w swojej bajce i wyścig szczurów, to nie dla mnie. Ściskam mocno !!! Buziaki
OdpowiedzUsuńJa też mam Cię na oku kochana! :) w sercu i pamięci...
Usuń"Życie się nie kończy, ono się zmienia".
OdpowiedzUsuńPiszesz o energii, a ona tylko przechodzi z jednego miejsca w inne choć nas to zawsze zasmuca.
dokładnie, momenty przejścia czasami nas wybijają z rytmu... Pozdrawiam!
UsuńCytat na dziś:
OdpowiedzUsuńModlitwa, medytacja, celebracja życia, otaczanie się dobrymi ludźmi.
Jestem teraz w pracy, czytam twój wpis. Piję powolutku zielony jęczmień i delektuję się twoimi słowami. Wszystko, co piszesz jest mi znane, można by powiedzieć na to wszystko- takie życie. Ale ja się nie angażuję w takie myślenie, wolę zaangażować umysł w coś, co mnie uszczęśliwi- a jest tego wiele i są to najczęściej malutkie rzeczy, jak na przykład delektowanie się wschodzącym słońcem, które towarzyszy mi w drodze do pracy.
I tobie życzę pięknego dnia Agnieszko:)
Jaka piękna celebracja zycia. O Ciebie i Twój czas nie muszę się martwić... Ty jesteś jego panem, a nie on - Twoim...
UsuńLubię luty, kwitną moje ukochane przebiśniegi i mam urodziny :-) Energię czerpię głównie ze swojego wnętrza. Nie wiem skąd ona się tam znalazła. A może jestem buzującym wulkanem, w którym ciągle bucha i bulgocze :-)
OdpowiedzUsuńRazem świętujemy, wiem.... zdradź mi, lub przypomnij kiedy Twoje? dokładnie?
UsuńDużo pozytywnej energii Agnieszko posyłam...tak bywa, raz mamy jest więcej, innym razem mniej...buziaki...
OdpowiedzUsuńdzięki! uzupełnię swoje niedobory paliwem w razie czego :)
UsuńAga, jesteś cudowna! Twoje wpisy zawsze sobie zostawiam na wolną chwilę, żeby przeczytać je w spokoju, ciszy i niczego nie przeoczyć. Pięknie to wszystko ujęłaś! W pełni Cię popieram :)
OdpowiedzUsuńPozdrowienia :)
Miłej lektury kochana! :)
Usuńpożegnania zawsze są smutne a nawet trudne, przytulam Aga
OdpowiedzUsuńim więcej Cię czytam tym bardziej odnoszę wrażenie, że jesteśmy do siebie podobne... nie wiem co to, może to po prostu nasze wspólne strony z których pochodzimy, a może doświadczenie życiowe by nie napisać mądrość ;)
uściski Aga
aż się wzruszyłam, coś w tym jest.... przytulam!
UsuńJeden z moich poprzednich szefów powszechnie nazywany był wampirem energetycznym. Było w tym określeniu wiele prawdy a przeciw nie pomagał nawet czosnek o srebrnych spinkach do mankietów nawet nie wspominając
OdpowiedzUsuńPozdrawiam
Pozostawał drewniany kołek, ale to byloby zbyt radykalne rozwiązanie... :) Pozdrawiam!
UsuńW tym biegnącym i pospiesznym życiu warto się zatrzymać choć na chwilę..
OdpowiedzUsuńniezbędne...
UsuńOj, trzeba mieć duże pokłady energii, aby normalnie żyć. Dla mnie luty też się tak przygnębiająco zaczął - smutek tych kałuż i błota, brzydka pogoda - ponura i w ogóle bez sensu. Pozdrawiam! :)
OdpowiedzUsuńbedzie lepiej, wiosna idzie...
UsuńKażdemu potrzebne jest refleksyjne spojrzenie i oddech w pędzie życia.
OdpowiedzUsuńbo inaczej się zwariuje... Pozdrawiam!
UsuńOj, Agnieszko, dotknęłaś problemów , z którymi często się borykam i nie zawsze wychodzę z nich zwycięsko, choć z wiekiem zdarza mi się częściej unikać toksycznych ludzi, toksycznych sytuacji, kierować energię na właściwe tory. Jednak, gdyby ktoś mnie zapytał, czy nie żałuje tego, co zrobiłem, w czym brałem udział , to powiedziałbym, że niczego nie żałuję; może coś zrobiłbym teraz inaczej, czegoś bym nie powiedział, ale nawet przykre, albo bardzo bolesne doświadczenie z ludźmi procentuje u mnie pozytywnymi myślami. Jednym z moich nauczycieli życia jest Leopold Staff. Pozdrawiam, Tomasz
OdpowiedzUsuńTomaszu, ja tez jeszcze często popełniam błędy, ale tak chyba trzeba, ciągle się uczę. A wiesz, ja podobnie, niczego nie żąłuję oglądając się wstecz, nawet tego co było bolesne - wycjągnęłam wnisoski na przyszłość... Pozdrawiam serdecznie, miłego dnia!
UsuńTo Mądrość którą masz w sobie i Miłość pozwalają na pisanie w prosty sposób o tak trudnych sprawach. Wydaje się wszystko wręcz oczywiste.......a po Twoich słowach nagle nabierają wagi sprawy, które są najważniejsze. Wiesz, że spotkanie Ciebie to dla mnie jak wielka nagroda! Uściski.
OdpowiedzUsuńDobrze piszesz
OdpowiedzUsuń