Świat z natury jest dobry, tylko czasem psy buty zżerają.
Psychologowie wymyślili, że ludzie, którzy otaczający nas świat traktują z ufnością i entuzjazmem, czerpią z niego dużo więcej satysfakcji i radości. I ja się chyba z nimi wyjątkowo zgodzę!
Wtedy wszystko idzie lepiej, nie mówię, że jak z płatka. Ale nastawienie sprawia, że nawet poobijane kolana nie bolą. Otrzepujemy ubranie po upadkach, analizujemy, co poszło nie tak i dalej do dzieła!
Kiedyś bałam się odnosić z ufnością do świata, węszyłam wiszące w powietrzu wojny, choroby, swiństwa jakie ludzie moga sobie zrobić. Tyle, że to wcale w życiu nie pomagało. I moje zamartwianie się nie sprawiło, że ludzie przestali się zabijać, chorować, a świnie jak podkładali, tak podkładają.
W końcu dotarło do mnie, że uprzedzanie nieistniejących jeszcze wydarzeń, krakanie, czy podejrzliwość na nic się nie zdadzą.Bo nikt nam nagle nie zaoferuje innego, lepszego świata wolnego od trosk. A skoro nie, to po co trwonić cenny czas na uprzedzenia, czy dywagacje: co by było gdyby?
Czyż nie prościej jest podejść do życia zadaniowo, z przeświadczeniem, że świat jest z natury dobry, ale nawet w dobrym świecie zdarzają się nieraz mendy czy negatywne doświadczenia.
Ciężko żyć lekko - jak mawiał mój znajomy.
Negatywne doświadczenie, pierwsze z brzegu - to takie, że gdy wracam do domu i widze, jak Tosiek zjada już druga parę moich ulubionych butów. A mąż spokojnie patrzy w telewizor. Bo nie jego. Buty nie jego, a nie telewizor. Gdyby Tosiek zabrał się za Gadającą Skrzynkę to reakcja pewnie byłaby natychmiastowa i adekwatna do uszczerbku na plastikowym cielcu!
Swoja drogą zastanawiam się dlaczego psiak zżera akurat różowe?
Czasami w tym fajnym świecie, którego jestem fanką zdarzają się mendy, o których pisałam juz poprzednio w którymś poście. Mendy czasem pisza donosy na innych i w taki sposób stają się Anonimami. Anonim brzmi szlachetniej niż menda, bo przecież sam słynny Gall nim był w słusznej sprawie zresztą.
O instytucji Anonima też pisałam ze dwa lata temu. Donosiciel Anonim, to taka bardziej paskudna odmiana mendy, która bojąc się spojrzeć w oczy po kryjomu, zza węgła oblewa pomyjami uciekając zwrokiem.
I jeszcze pół biedy gdy chodzi o donosy tego typu, jak się zdarzyło mojej znajomej, gdy pewnego dnia policja zastukała do jej drzwi. Z pewnym zażenowaniem policjant wydukał, że anonim mieli (od sąsiadki, he, he - żeby było jasno), że "Pani...że Pani... pierdzi w kratkę wentylacyjną i sąsiadka usnąć nie może..." - I tu stróż prawa oblał się purpurowym rumieńcem. No, ale z tego to co najwyżej można się pośmiać.
Gorzej jak ciężejsze działa i do tego zupełnie wyimaginowane wyciągają.
Jest jedno ale...
Donosiciele zapominają, albo tak są krótkowzroczni, że tak naprawdę to strzelają w swoje własne kolano, bo tchórzy i anonimów nikt nie lubi. Ani opinia publiczna, ani prokuratura, ani policja. Wszyscy nimi gardzą, choć sprawdzić muszą, takie procedury... Ale jak tylko się da - ukręcą hydrze łep.
A wspominam o tym, bo też mam osobistą "wielbicielkę", która raz na parę lat się uaktywni i rzuci incognito paroma paszkwilami. A że i tak wszyscy wiedzą kto się kryje za tarczą anonima, to po prostu, luzik jak to mówią.
A piszę to dlatego, żebyście nie przejmowali się takimi ludźmi, kiedy staną na waszej drodze. Każdy z was wie ile jest wart i prawda zawsze sama sie obroni. I niech to nie zmieni waszego pogodnego postrzegania rzeczywistości i kochania ludzi.
Pamiętajcie! Świat jest z natury dobry, to nie ściema! Ale nawet w dobrym świecie zdarzają się czasem negatywne zdarzenia:)
Zwykła statystyka - prawdopodbieństwo błędu.
I niech moc będzie z Wami!
Do soboty!
Agnieszka, ty chyba dzisiaj specjalnie dla mnie to napisałaś:)
OdpowiedzUsuńDla Ciebie tez, wielu z nas tego doświadcza. Ale zauważ ze tacy ludzie nie budzą sympatii nawet tych, u których spodziewają sie uzyskać zainteresowanie. Człowiek o zdrowych zmysłach stroni od takich anonimów. A tak na marginesie to wczoraj wspominaliśmy cie cieplutko z Roza :)
UsuńPo pierwsze: psychologowie nic nie wymyślają, tylko mówią, co widzą, albo co zbadali. Po drugie: czy świat jest dobry czy zły to zależy od dnia tygodnia. W środę i czwartek jest jeszcze przyjazny, ale w niedzielę to mam ochotę strzelać już do ludzi (mowa tu o mojej pracy). Ale jak odpocznę w poniedziałek, to we wtorek już kocham cały świat :) A po trzecie: to nie wspominałyśmy cieplutko, tylko mówiłyśmy, że z Sollet jest pozytywna jednostka ludzka i wykorzystamy być może jej potencjał w przyszłości ;)
UsuńRóżo z tymi psychologami to tak z przymróżeniem oka napisałam :)!no jak to. Pozytywna - to i ciepło :) nie zaczepie cie w niedziele obiecuje, hi hi. Przetwarzam juz nasza wczorajsza rozmowę na działanie
UsuńJuż nie mogę doczekać się tego wykorzystania mojego potencjału:))
UsuńPrzecież się nie obraziłam, psychologowie mam nadzieję też ;)
UsuńSollet, cierpliwości, wszystko w swoim czasie :)
Doświadczam tego i wiem, o czym piszesz. Ktoś od trzech lat co jakis czas próbuje obrzucić błotem a to u znajomych na FB, a to poprzez komentarze na na zaprzyjaźnionych blogach. Raz jest to Iwona Kowalska, raz Makowska.... można by wymieniać różne wersje. Juz się nauczyłem z tym żyć, ale przyjemne to nie jest.
OdpowiedzUsuńWiem bo ta twoja "wielbicielka" próbowała nawet mi zmienić światopogląd i wypisywała na prive. Ale domyślasz sie gdzie ja posłałam :) cóż ci ludzie próbują ugrać. Czy naprawdę sa tak mało inteligentni i bez wyobraźni ? Miłego dnia :)
UsuńNie mają nic do zaoferowania, tylko to błoto.
UsuńRzecz w tym że mają toksyne w środku i to ich zabija z ból żucają na prawo i lewo
OdpowiedzUsuńto prawda:)
UsuńNie mogę przestać się śmiać z pomysłu na wykorzystanie kratki wentylacyjnej, oesssu! Bohaterce zdarzenia zapewne nie było do śmiechu, ale nie mogę:))) Czego to ludzie nie wymyślą! Mogliby swoją kreatywność wykorzystać na innym polu. Taki proceder i tacy ludzie to jest jedna z tych spraw, których nie potrafię zrozumieć.
OdpowiedzUsuń:) tez się długo z tego śmiałam!
UsuńAbsolutnie się z tym zgadzam! Też kiedyś ciągle się martwiłam, przejmowałam, zastanawiałam niepotrzebnie. A po prostu trzeba sobie powiedzeć (i to na początku wiele razy powtarzać), żeby skupiać się na tym na co mamy naprawdę wpływ. Tego można się naprawdę nauczyć :) Świetny tekst :)
OdpowiedzUsuńA z tego, co wiem to pies zjada Twoje buty z nudów ;)
Pewnie tak (o Tosku mówię) bo przez cały dzień się nudzi, co prawda troche daje sie we znaki dwóm staruszkom, ale one nie sa skore do zabawy i potrafią go potraktować z lekka zebami :)
UsuńKochana, jak piszesz-Donosiciele zapominają[...], to ja jeszcze bym dodała, że zapominają o tym, że wszystko do człowieka wraca. Prędzej czy później. Że koło karmy się kręci, że anonimowość nie zwalnia ogoni z pokuty.
OdpowiedzUsuńA z pierwszym zdaniem także się zgadzam. Doświadczyłam tego na sobie- co myślisz to masz:)
No własnie, energia krąży :)
UsuńPozytywne myślenie daje nam siłę, a wszystkie szuje ja ignoruję, szkoda zdrowia dla takich!!!!
OdpowiedzUsuńZaczynamy w Polsce długi weekend, jutro piękne święto- Boże Ciało i to jest powód do radości. Pa Aguniu!
A ja jutro niestety pracuję, to nie jest wolny od prqcy dzień, za to miałam ustawowo wolne Zielone Świątki. Co kraj to obyczaj :)
UsuńZamartwianie na zapas jeszcze mi całkiem nie przeszło,ale walczę z tym:)))anonimy to paskudztwo i masz całkowitą rację nie ma się co nimi przejmować:)))oczywiście że świat jest piękny:))))))Pozdrawiam serdecznie:))
OdpowiedzUsuń:)
UsuńJak Kuba Bogu tak Bog Kubie. Tyle w temacie.
OdpowiedzUsuńJa rozliczam siebie, innych zostawiam innym . Ja szanuję siebie natyle, żeby się podpisać pod wlasnym zdaniem i opinią, Samoszacunku życzę innym .
Nic ująć nic dodać, amen :)
UsuńWieczny pesymizm utrudnia życie. Człowiek wiecznie niezadowolony nie kocha nawet samego siebie i dlatego jest mu źle na świecie. Wieczni utyskiwacze zatruwają innym życie tak samo jak mendowate anonimy.
OdpowiedzUsuńDobrze Agnieszko, że nauczyłaś się patrzeć na świat oczami radości :) Życie mamy tylko jedno, trzeba go przeżyć dobrze, bo "ripleja" nie będzie :)
Pozdrawiam radośnie :)
Dokładnie, jak napisałam w pewnym poście i książce: "życie to nie próba generalna" :)
UsuńZatęskniłam za Tobą Agnieszko. Kiedy będziesz w Warszawie?????
OdpowiedzUsuńJadziu, będę w Polsce 20/07-10/08, a później koniec września - na pewno. Też za toba zatęskniłam, tak na spokojnie, prywatnie...
UsuńW drugiej połowie lipca wszystkie dzieci i wnuki powyjeżdżają - to może wreszcie wtedy uda nam się spotkać całkowicie prywatnie w Łazienkach..... Pamiętaj o tym - dobrze???? Zresztą ja Ci przypomnę w odpowiednim czasie :-)))
UsuńO, chociaz raz sie dobrze sklada! to tak wstepnie jestesmy umowione:) trzymaj reke na pulsie, milego weekendu:)
UsuńWierzę w dobry świat. Niech będzie MOC :)
OdpowiedzUsuńI tak trzymajmy! !:)
UsuńCała prawda Agnieszko, mimo, że są tacy ludzie to i tak świat jest dobry i piękny. Ludzie potrafią zranić, po co to robią, na dodatek anonimowo? Tak chyba łatwiej! Niech moc będzie z Tobą, niech moc będzie z nami...buziaki...
OdpowiedzUsuńPrawda, prawda i jeszcze raz prawda :) Problemem nie jest sam problem, ale Twoje do niego nastawienie. Dlatego też między innymi nie mam telewizora w domu, w ten sposób jestem poinformowana na tyle na ile tego chcę, a nie bombardowana na okrągło wizjami wojny, morderstw i przekrętów. Im bardziej skupiamy się na złych rzeczach tym częściej je dostrzegamy. Dlaczego więc nie skupić się na tych dobrych? :) Dobro przyciąga dobro. "Mendy" i inne pijawki zawsze były i będą, ale nie muszą mieć wpływu na nasze życie :) Pozdrawiam Cię serdecznie :)
OdpowiedzUsuńAgnieszko ostatnio doświadczyłam czegoś, co nie mieści się w moim systemie wartości. Napiszę Ci o tym, bo temat nie nadaje się na publiczną dyskusję.
OdpowiedzUsuńOsoba, która mnie skrzywdziła robi to od lat, zawsze wybiera jakąś ofiarę. Nikt nie rozumie, dlaczego i po co to robi... Szkoda słów.
A z drugiej strony - przepięknie wyglądasz na zdjęciach. Buziaki.
Fantastic picture of you both in B&W and color.
OdpowiedzUsuńGreetings,
Filip
Odpowiednie nastawienie to kluz do sukcesu -> tak trzymaj :)
OdpowiedzUsuńMyśli bywają sprawcze i jak ciągle węszymy podstęp, to go w końcu wywęszymy.
OdpowiedzUsuńPrzyjmuję postawę: co ma być to będzie, ale dopomagam szczęściu jak mogę. Skutkuje.