„Nawet jeśli niebo zmęczyło się błękitem, Ty wstań i idź!” fragmenty książki:"W deszczu tańcz"
"Budzę się rano, mocno za późno. Moje noce przypominają przykrótkie kołdry,
które histerycznie próbuję naciągać na głowę bladym świtem. Za oknem zimno,
ponuro, ciemno, jakby to nie wiosna była, ale sam środek najbardziej kapryśnej
i nieżyczliwej jesieni. Nie chce się wyłazić z łóżka. Psa na dwór nie wygonisz.
To znaczy wyganiam na „siku” – nie mam wyboru. Wracają z ubłoconymi po pachy
łapami. Wrrr. Do czyszczenia 12 psich łap na dzień dobry. W domu – dwóch
chorych mężczyzn. Co prawda to tylko mocna grypa, ale każda kobieta wie, co to
oznacza.
Podwójna tragedia i wszechobecna atmosfera przygnębienia i niemocy. Ech...
Ale skoro wszędzie piszą, że szczęście jest wyborem, to właśnie desperacko
próbuję sobie wmówić, że na przekór wszystkiemu – będzie to szczęśliwy dzień."
"Między jeziorkami na Ixelles, jak
co dzień, pozdrawiam ruchem ręki miedzianą (chyba) statuę – moją niemą
koleżankę i widzę kątem oka, jak pani concierge z pobliskiego bloku zagania
gęsi nad jezioro. Tak. Te pewne siebie, dostojne gęgały czasami opuszczają
swoje naturalne środowisko i z ciekawością zapuszczają się dalej w betonową
dżunglę miasta. Niezadowolone, nieśpiesznym krokiem, mamrocząc coś pod dziobem,
wracają gęsiego, jedna za drugą, w poprzek jezdni. Poranny, nerwowy, uliczny
ruch na kilkadziesiąt sekund staje w miejscu. Uśmiecham się do siebie! Lubię
moją Brukselę na miarę Paryża Amelii Poulain."
"Taaak... Tosiek skopał nam dziś znów ogródek (byłam wściekła!), ale to
znaczy, że mamy sporą przestrzeń życiową. Wróciłam zmęczona z roboty, ale to
znaczy, że mam pracę. Jutro będę musiała wstać rano, dużo wcześniej niż
zazwyczaj, by odwieźć koleżanki synka do przedszkola, ale to znaczy, że mam
przyjaciół, którzy mogą na mnie liczyć. Tęsknię za mężem, który wyjeżdża na
kilka dni służbowo, ale to znaczy, że ciągle go kocham po 20 latach
małżeństwa... I tak dalej, i tak dalej. Mogłabym tak wyliczać bez końca... A ty
za co dziś jesteś wdzięczny/a?"
"Upinam, drapuję, stosuję warstwy... Odwracam uwagę od zbędnych kilogramów w
miejscach na moim ciele, gdzie chciałabym, by było ich zdecydowanie mniej. Brak
pewności pokrywam nadmiernym jej okazywaniem... Uśmiecham się, gdy chcę
płakać... To moje łzy, nie lubię dzielić się nimi ze światem. Nic do nich
nikomu. Odwracam uwagę... Odwracanie uwagi. Najstarszy w świecie mechanizm
obronny. Sposób na uniknięcie konfrontacji z: bólem, rozczarowaniem,
niebezpieczeństwem, śmiercią, złudzeniami, strachem. Nasze podświadome,
pierwotne zachowanie drapieżnika. Ptak odciąga uwagę wroga od gniazda swoich
małych, sam wystawiając się na niebezpieczeństwo. Dziecko w sierocińcu gryzie
do krwi własne dłonie, odwracając uwagę od cierpienia duszy braku
przynależności. Mój Kajtek prowokuje atak, pozorując odwagę. Odwraca uwagę od
kołaczącego z przerażenia serca. Źle pozrastane drobne żebra ciągle dają znać o
sobie. Pamiątka po ludzkich kopniakach."
"Siedzisz na strychu życia i leczysz rany jak Ikar połamane skrzydła. A ja
ci powtarzam jak mantrę: Póki żyjesz, możesz jeszcze je zebrać do kupy i
pofrunąć, jak dobrze powieje. Pewnych rzeczy nigdy już nie zrobisz z racji
wieku, stanu zdrowia, braku pieniędzy, ale ciągle posiadasz bonus w postaci
życia – możesz go wykorzystać na wszelkie sposoby. Tylko nie trać czasu, by nie
upłynęła data ważności. Patrzę przez okno. Jest mroźnie, ale słonecznie. Jest
cudnie. Miałam ciężki tydzień w pracy, podobnie jak ty i ty też. Uwieńczony
wczoraj wspaniałym spotkaniem z blogową koleżanką. Odkąd zaczęłam pisać bloga,
poznałam całe mnóstwo kreatywnych osób. Te wirtualne znajomości nabierają
realnych kształtów. Niektóre zaowocowały trwałymi przyjaźniami. Szybko
przelewam myśli na papier, bo chcę jeszcze wyjść na spacer. Wykorzystywać swój
bon na życie, by data ważności nie minęła. Zrób to samo. Zamknij kompa i idź do
lasu. Pooddychaj świeżym powietrzem i pomyśl o tym, co tu napisałam. A wirtual
poczeka. Jest cierpliwy i nieskończony. Jak wieczność. Tylko ty jesteś tu
przechodniem. Wykorzystaj twój czas i doprowadź sprawy do szczęśliwego końca.
Da się. Może nie wszystko od ciebie zależy, ale bardzo dużo tak. Nawet nie
wiesz, jakim jesteś mocarzem!"
"Blue Forest to wspaniałe miejsce na rodzinne wypady, bieganie, spacer z
psami czy konną jazdę. Spędziłam tam ostatniej wiosny naprawdę udane
popołudnia. Gdy napawałam się niecodziennymi widokami, przyszła mi do głowy
pewna refleksja. Pomyślałam sobie, że tak naprawdę: Każdy ma swój magiczny las,
do którego lubi się czasem zapuścić. To nieograniczona ludzka wyobraźnia.
Ale byłaby ona niczym bez swojej siostry Wytrwałości. Podczas gdy
Wyobraźnia jest dzieckiem szczęścia: radosna, kreatywna, nieograniczona, jej
siostra – to straszna nudziara. Mało spontaniczna, nieskora do improwizacji i
szalonych wyskoków. Uparta, wstrzemięźliwa, zdyscyplinowana. Bliźniaczka
Systematyczności. Wielu z nas, a już na pewno ja – lubimy je omijać szerokim
łukiem. Gdybym słuchała ich rad, byłabym dużo dalej w realizacji swoich marzeń.
Ale próbuję im i sobie zamydlić oczy. Uciekam w mechanizmy obronne, a jednym z
nich, moim ulubionym, jest zapełniony po brzegi kalendarz, który sprawia, że
czuję się wiecznie zapracowana i to, co kluczowe, z lżejszym sercem odkładam na
później, i jeszcze później... Czasami na świętego „nigdy”.
"Tak... Wiem, że „mieć” posiada tylko wtedy wartość, gdy służy jakiemuś
„być”. Sama tego nie wymyśliłam. To jedna z myśli-drogowskazów. Zapożyczonych.
Stosunkowo wcześnie zrozumiałam, że zbytni balast jest życiowym obciążeniem.
Pozwoliło mi to nabrać dystansu i pokory. To działo się jeszcze wtedy, gdy
byłam jeszcze bardzo głodna „mieć”. Najlepiej szybko i dużo. Młodość ma wpisane
w dowodzie drugie imię – Niecierpliwość.
W końcu lat 90. przyjechaliśmy do Belgii. Ja i mój chłopak, a niedługo
później mój mąż i ojciec naszego dziecka. Gorączkowo zaczęliśmy się dorabiać.
Oboje ceniliśmy sobie względny luksus i wygodę. Młodzieńcze prawo zachłanności.
Pierwszy telewizor, telefon, mieszkanie. Pierwszy własny samochód. I wtedy
nastąpiło przebudzenie."
"Enjoy your life! Tak. Koniecznie musisz się dobrze bawić w życiu! Nie
czekać aż przyjdą trudne chwile. Bo przyjdą wcześniej lub później. Nie, żebym
krakała i była Kubusiem Fatalistą, nie zrozum mnie źle – życzę ci tylko
pięknych chwil w życiu! Ale wiem, że jest ono jak tort-przekładaniec! Trochę
słodki, trochę kwaśny, a czasami, niestety, z kompletnym zakalcem! Tym bardziej
ciesz się tu i teraz, żebyś nie czuł się oszukany: „Całe życie ciężko
pracowałem, a los mi tak odpłacił...”. Nie, nie, to się nie uda! Nie oczekuj
niczego od świata, bo nie jest ci nic winien. Był tu długo przed tobą i po
tobie też się nie skończy. Tym bardziej: Enjoy your life!"
Ja potrafię się cieszyć małymi rzeczami i być wdzięczna, ale ostatnio niewiele mam do tego powodow. I nie wiem, co się sprzysięglo i brak mi sił. Staram się i gówno z tego wychodzi, z goryczą żegnam ten rok :(.
OdpowiedzUsuńtakie "końce roków" tez mam na koncie, nie jest mi obcy smak takiej goryczy... Jedynie głęboki oddech i przeświadczenie, że wreszcie - cholera - karma musi się odwrócić! czego Ci gorąco życzę w tym nadchodzącym roku!
UsuńNo i niech mi ktoś powie, że umieć się cieszyć z małych drobiazgów i z codzienności to jest takie naturalne dla wszystkich ... niestety nie. Dobrze, że się tego nauczyłam, nauczyłam się śmiać z siebie - będę mieć ubaw do końca życia , dobrze, że potrafię cieszyć, że jest słońce i że pies jest szczęśliwy, że potrafię się uśmiechnąć do mojej imienniczki, która na zdjęciu wygląda jak z piosenki Kuby Sienkiewicza "CZŁOWIEK Z LIŚCIEM NA GŁOWIE"
OdpowiedzUsuń"nauczyłam się śmiać z siebie - będę mieć ubaw do końca życia" - biorę to za moje motto, Imienniczko :)
UsuńMasz całkowitą rację, życie jest jak tort, więc warto wyjadać smaczne kęsy:-)
OdpowiedzUsuńjem całymi garściami, tak... ale to kosztowało dużego treningu:)
UsuńJa potrafię cieszyć się z małych rzeczy muszę przyznać. :-)
OdpowiedzUsuńbrawo! nie każdy to potrafi!:)
UsuńNie maż jeszcze książki fragmenty są ciekawe
OdpowiedzUsuńmam nadzieję już jutro mieć :)
UsuńDla różnych ludzi różnie wyglądają te "małe rzeczy". Mnie cieszy nawet brak kłopotów, nie wspominając już o drobnych przyjemnościach, a jak naprawdę coś mi się uda, to jestem na takim haju, jakbym się czegoś naćpała. :D
OdpowiedzUsuńA z tymi fragmentami książki to nie masz litości dla ludu, oj nie masz. Kusisz i nęcisz, a głód doskwiera, bo i skąd, i gdzie, i jak dorwać resztę? Ech! ;-)
Ach, Agnieszko, gdy czytam twoje posty, a szczególnie te, z fragmentami twojej nowej książki, to bardzo się wzruszam... Cieszę się z tego że je czytam- to znaczy, że widzę, rozumiem, ze mam na prąd. Uczucie wdzięczności to oprócz uczucia miłości i szczęścia jest moim ulubionym uczuciem, teraz je właśnie czuję i to dzięki tobie:)
OdpowiedzUsuńA cytat na dziś brzmi: Nie oczekuj niczego od świata, bo nie jest ci nic winien.
Amen.
"ze mam na prąd" :) bardzo podoba mi sie to okreslenie :) zdrowych, pogodnych swiat wrazliwa dziewczyno! :)
UsuńSamych cudowności- na święta i po- kochana moja Agnieszko:)
UsuńJa rozpoczynam w koncu przygotowania do swiat, ale to znaczy, ze mam rodzine i jedzenie na stole... Pozytywne spojrzenie na swiat ratowalo mnie w najgorszych momentach, bo i takie byly. d lat na szczescie zostalo mi we krwi. JA tez czekam z niecierpliwoscia na dzien gdy sobie siade do lektury twej ksiazki... I az sobie sprawdzilam w kalendarzyku kiedy to idziemy razem do teatru :))) Coz, sporo jeszcze dni, ale poczekam...
OdpowiedzUsuńWesolych swiat ! dla wszystkich tu komentujacych i czytajacych:)
tez nie moge doczekac sie naszego spotkania, zwlaszczea, ze ostatnio nawalilam :) juz sie za toba bardzo steksnilam :) zdrowych i pogodnych swiat dla Ciebie i wszystkim czytelnikom mego bloga :)
UsuńCieszę się małymi rzeczami i dlatego przetrwałam ciężki czas i nadal sobie tym pomagam:))bardzo staram się aby moje dzieci też potrafiły dostrzec piękno w drobiazgach:)))Pozdrawiam serdecznie i cudnych świąt życzę:)))
OdpowiedzUsuńna pewno beda potrafily, juz potrafia... dajesz im Reniu piekny przyklad! zdrowych pogodnych swiat dla Ciebie i rodziny :)
UsuńAguś Ty moje ukojenie. :) czytam i uśmiecham się pod nosem. :) Buziaki Anka
OdpowiedzUsuńwpadne do Ciebie na bloga... po swietach/// a Ty- walcz!!!! :)
UsuńPoruszyłaś wiele ważnych tematów i mój ulubiony temat wdzięczności :)
OdpowiedzUsuńdzieki, sciskam swiatecznie:)
Usuńależ masz świetny sweterek! A Twój psiak jak gustownie siedzi te łapki ;*
OdpowiedzUsuńdzieki :) o Tak, Tosiek ma arystokratyczne maniery :)
UsuńAgnieszko!
OdpowiedzUsuńAleż to przyjemność zaglądać tu .....do Ciebie.
Zawsze przeczytam coś co mnie wzruszy, zaciekawi
albo rozbawi.Piszesz o tym, co prawie każdy dostrzega
ale nie umie to tak fajnie wyartykułować.
A jak ja lubię jak czasem wspomnisz mojego ukochanego
poetę- K.I.G.lub jak ostatnio wspomnisz- Bullerbyn.....
Życzę Tobie i Twoim bliskim-pięknych, zdrowych
i radosnych Świat a w Nowym 2016 Roku wszystkiego
co najlepsze dla świetnej,mądrze piszącej kobietki, pa Ala Zych
Alu, dziekuje Ci za takie serdeczne, dobre zyczenia. Niech do Ciebie wracaja z jeszcze wieksza moca, wiesz dobrze, ze uwazam Cie za wrazliwa, cudowna kobiete :) i bardzo sie ciesze, ze moglam Cie poznac i ze moja siostra ma Ciebie tak blisko... a podejrzewam, ze ksiazka niedlugo trafi w Twoje rece :)
UsuńChwile i te cudne i te bolesne są potrzebne, aby człowiek poczuł,że zyje. Śliczne życzenia. Dziękuję.
OdpowiedzUsuńRadosnych Świąt Bożego Narodzenia, spełnienia marzeń i wszelkiego dobra.
Agnieszko droga nie płacz! masz piękne ,spełnione życie a te 12 łap to też fajna przygoda .Inni tak nie mają - może tylko 4 łapy . Ściskam i życzę samych cudownych chwil !
OdpowiedzUsuńRadosnego świętowania Agnieszko. Wesołych Świat w rodzinnym gronie, wielu sukcesów kochana...
OdpowiedzUsuńBuziaki posyłam...