Obserwatorzy

Mówić, nie mówić?


Ludzie marzą o spotkaniu swojej drugiej połówki TEGO SAMEGO jabłka w życiu, a ja luźno przytoczę za Grocholą: "Módlcie się by to było JAKIEGOKOLWIEK jabłko, bo najczęściej się trafia połówka gruszki czy innego owoca." Dlatego też obserwacja i doświadczenie życiowe każe mi raczej postrzegać związek dwojga ludzi jako dwa zbiory zachodzące na siebie (a nie połówki tego samego jabłka). Mają wspólną część, ale również tylko własne, odrębne obszary...




archiwum.wiz.pl


I tu dochodzimy do sedna sprawy. Jak przetrwać w małżeństwie/ partnerstwie i nie zwariować? Gdzie jest granica prywatności i czy coś takiego istnieje? Czy mówicie o wszystkim swoim małżonkom, czy istnieje jakiś margines, za który druga połówka nie może, albo przynajmniej nie powinna wchodzić? 

Podczas wakacji wpadają mi w ręce częściej różne kobiece czytadła, bo w ciągu roku z trudem znajduję czas nawet na regularne czytanie książek, nie mówiąc o gazetach. W jednym z ostatnich numerów Claudii zrobiono ankietę, w której postawiono pytanie:


O czym nie mówimy swoim małżonkom? Takie drobne, niewinne przemilczenia lub kłamstewka.  





Wiem, wiem, wiem! Przecież niektóre z Was oczy by mi wydrapały, przecież one wiedzą absolutnie WSZYSTKO o swoich partnerach. Tak jak znam matki, które twierdzą, że wiedzą absolutnie wszystko o swoich dzieciach. A okazuje się, że sąsiedzi wiedzą o ich dzieciach więcej niż one same. 

Dlatego pokornie twierdzę, że o swoich bliskich wiem tylko tyle ile oni chcą, abym wiedziała. 


I nie wyklucza to dobrych, przyjacielskich relacji między nami. Szanujemy swoją odrębność, swoje skryte marzenia, swoje lęki, czy niektóre wstydliwe sytuacje. Nawet nie chciałabym wiedzieć ABSOLUTNIE WSZYSTKIEGO o nich. Bo to znaczyłoby dla mnie, że nie mają swojej odrębności, swojej osobowości, że potrzebują drugiej osoby do tego by o sobie stanowić w elementarnych sprawach

Na szczęście na codzień spotykam się w większości ze zdrowymi postawami. Rozsądny mąż nie chce nieraz znać niektórych niewinnych kobiecych sekretów, choć z pewnością zdaje sobie z nich sprawę. Mój, zdecydowanie odwraca głowę od tzw. aspektów zakupowych. Myślę, że nie chce znać prawdy o ilości butów, które kupuję, no bo co mężczyzna może wiedzieć o kobiecym zapotrzebowaniu na buty? No co? Nawet jak się dowie to i tak nigdy tej potrzeby nie zrozumie. Z kolei ja mam tę świadomość, że mąż nie opowiada mi o swoich lękach związanych z pracą, no bo po co obarczać mnie rzeczami, na które i tak nie mam żadnego wpływu - argumentuje. Czasami przymykam oko na to ile czasu jeździ czołgiem (wirtualnym). Świadomie zaciemnia mi (czyt: klamie) obraz na temat ilości wypalanych papierosów. I zdarza mu się jadać na mieście, podczas gdy w domu jest ugotowany obiad. A że przytrafia mi się dokładnie to samo: pójść na lunch z psiapsiółką, mimo gotowego obiadku w domu - więc potrafię być wyrozumiała. 


Więcej niewinnych grzeszków (męża) na dzień dzisiejszy nie pamiętam. Ale sobie przypomnę! (On oczywiście myśli, że nie znam jego wszystkich przemilczeń, a ja, jak na mądrą kobietę przystało, utrzymuję go w tym przekonaniu.) Zapewne działa to też w drugą stronę. Z pewnością wie o mnie więcej niż mi się wydaje. W końcu nie jest  głupi! Nie wyszłabym 
przecież za głupka!






A oto, do czego mężczyźni nie przyznają się swoim partnerkom (według Claudii, sierpniowy numer)

- W biurze otaczają mnie piękne kobiety,
-  Męskie wieczory nie zawsze są męskie,
- Jem niezdrowo, kiedy żona nie widzi,
- Nie mówię jej, co robiłem dzisiaj w pracy,
- Fantazjuję nie tylko o swojej partnerce,
- Nie dzielę się z żoną swoimi lękami.




Kobietki wcale nie są lepsze:

- Udają, że ta gładka cera to zasługa genów,
- Ukrywają, że ta trzecia para butów w tym miesiącu sama się kupiła, a tak w ogole... to       jeszcze panieńskie... (patent mojej koleżanki MM.)
- Wyrzucaja stare ubrania męża,
- Flirtują, gdy tylko nadarzy sie okazja,
- Ukrywaja, że obiad wylądowal w koszu... 

Najbardziej rozbroiło mnie jednak wyznanie pewnego staruszka, który powiedział, że jego żona od kilkudziesięciu lat nie wie, gdzie chowa on słodycze, których jeść mu nie można, ze względu na stan zdrowia...  

A jakie są twoje niewinne kłamstewka lub przemilczenia?
Takie, które choć stanowią tajemnicę, to nie rzutują na jakość waszego związku?
Nie mówię tu oczywiście o kłamstwach dużej wagi, podwójnym życiu, które zagraża rodzinie, czy związkowi i na co absolutnie nie można przymykać oka.

O swoich malutkich grzeszkach możesz wypowiedzieć się anonimowo. :) żeby tajemnica pozostała tajemnicą :)

Komentarze

  1. Nie mogę napisać, bo mój M. od czasu do czasu zagląda na blogi z mojej listy, i może się zdarzyć, że trafi akurat na ten post :) A tak na poważnie, to staram się mieć ich jak najmniej, bo i tak mnie "korci" żeby powiedzieć. O ilości butów, torebek nie muszę kręcić, bo większość kupujemy razem, a niektóre nawet on sam, bo ja nie chcę już więcej :) Chociaż czasami zdarzają mi się przemilczenia, ale jakie nie powiem, dlaczego? Patrz wyżej :)
    A Ciebie Aga pozdrawiam i to już oficjalna wiadomość: do zobaczenia wieczorem )

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. twój M to anioł, albo ty anielica - bo nie chcesz więcej butów ;) hip, hip, hurra! nie moge się doczekać wieczora! :) :):)

      Usuń
  2. Super potrzebny post!!!!
    Każdy człowiek musi być wolny! i musi zostawić sobie taką odrębność, o której wie tylko on...

    OdpowiedzUsuń
  3. Cóż, ja mogę tylko gdybać, ale... Nigdy nie można nikomu mówić wszystkiego.Trzeba mieć coś tylko dla siebie :)

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. no własnie! a z taką bujna wyobraźnią jak twoja i wrażliwoscią - niezbędne miec tylko wlasne obszary :) bo inaczej nie idzie zyć1 buziaki

      Usuń
  4. Hmmmm .... Lista męska mnie niepokoi ;);)
    Lista żeńska jakaś od czapy - obniżam ceny ubrań i butów , ale przecież trudno nie zauważyć ze nowe ;) jak sie jest z kimś od 10 lat i szafę współdzieli ... Zreszta On nauczył sie już o te ceny nie pytać .
    Cera kwestia genów ?! A czego by innego ?! Ze niby wizyty u kosmetyczki ?! Ze niby botox ?! Mój miał dwie siostry , uważa ze ja w tej kwestii jestem .... Powściągliwa ;);)

    Flirtuja ?! Moze ?! Nie pamietam , nie spotkałam ostatnio za dużo mężczyzn ....
    Nie wyrzucam jedzenia , czasem nie chce mi sie go gotować ... Ale wyrzucać .. ?!?!
    Co jeszcze można ukrywac ?! Moze inteligentnie jest nie gadać o byłych , i dotyczy to obu stron . O fantazjach seksualnych dotyczących nie-partnera , No myśle ze nie tylko Oni je mają ....
    ja tez w Pl , szkoda ze tak daleko ....

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi

    1. ojej, Ania! znów się mijamy! ale do czasu.... do czasu..... :)

      Usuń
  5. Wszystko to prawda ale sprawa jest głębsza, po prostu nie jesteśmy identyczni ,nigdy nie znajdziemy"jabłka" -najprawdziwsze są te dwa okregi zachodzace na siebie częściowo. Kto tego nie wie zwykle przegrywa na ringu małżeńskim czy partnerskim. A kłamstewka są wynikiem lęku przed niezrozumieniem z drugiej strony. No chyba,że się mylę...

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Bardzo mądrzer pogłębiłas ten temat :) trafnie i bardzo zwięźle ujęłaś to co tam mi światalo miedzy wierszami :)

      Usuń
  6. Hm.... Grzeszki? Myślę właśnie...
    A tak, wybaczam wspaniałomyślnie wszystkie, te o których wiem i się domyślam. Dlatego też, bo wcale nie czuję się lepsza w kwestii grzeszenia, grzeszę na potęgę - taka już moja anielska przypadłość. ;)

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. jeteś slodka! zawłaszczam ten tekst: "jestem grzeszenia, grzeszę na potęgę - taka już moja anielska przypadłość. ;)" :)

      Usuń
  7. No przecież po to się ma tajemnice, żeby nimi pozostały :)))

    Moje tajemnice, mój mały własny świat, daje mi poczucie wolności

    OdpowiedzUsuń
  8. Masz rację Agnieszko, każdy jest osobną istotą więc ma prawo do osobistych przeżyć.
    O czym nie wie mój mąż... hmmmmm... o tym, że piszę bloga. Chyba nie wie ;)

    OdpowiedzUsuń
  9. Dopóki niewiedza partnera dotyczy tak mało istotnych spraw, jak ilość, czy cena butów, to wszystko jest w porządku. Nawet nie nazwałabym tego grzeszkiem, a raczej rodzajem gry. Takie przekomarzanki. Małe słabostki, od których absolutnie nikt nie jest wolny. Dopóki są nieszkodliwe, mogą nawet stanowić o urodzie życia. To ten margines wolności, bez którego związek staje się symbiozą - a to już jest niebezpieczne. Mówienie sobie o wszystkim wcale nie jest zdrowe. A jaka to pokusa, aby wykorzystać tę wiedzę w chwili np. niewielkiej nawet kłótni!?

    OdpowiedzUsuń
  10. Nigdy nie ma tak, żeby były połówki idealne, trzeba trochę zrozumienia i kompromisów. Z obu stron. Małe tajemnice, czemu nie! Nowej rzeczy i tak nie zauważy to po co mówić, czasami zauważa starą i leci hasło: "znów nowe". Co do zakupów mogę mówić wszystko więc nie ukrywam. Obiadów nie wyrzucam, ubrań też a jak tak to mówię, mój się godzi na wszystko co dotyczy ubrania. Nawet jak coś zrobię z samochodem to mówię, nie udaję, że się samo zrobiło ale nie ma pretensji. Ja też potrafię być tolerancyjna, gorzej z cierpliwością, czasami "ręce opadają" ale daje radę od ponad 40 lat.
    Pozdrawiam serdecznie...

    OdpowiedzUsuń
  11. Ja popełniam drobne gafy żeby żona nie odkryła, że jestem idealny
    Pozdrawiam

    OdpowiedzUsuń
  12. Z tymi obiadami w koszu to chyba chodziło o niepowodzenia, bo ja też "po cichu" wyrzucam spalony obiad i naprędce robię co innego, udając, że od rana miałam ochotę na spagetii :P. Próbuję też udawać, że mniej czasu spędzam w necie podczas nieobecności męża, ale tego to on się na stówę domyśla. On udaje, że nie kupił sobie właśnie nowego telefonu, na który nas nie stać, znaczy kupił sobie, ale ten stary to już do niczego się nie nadawał, a w ogóle to była mega promocja... Mój w pracy nie ma koleżanek, ale widząc ładną kobietę zazwyczaj komentuje głośno jej urodę, bo wie, że ja też lubię oglądać ładnych ludzi, ale raz miałyśmy okazję z moją siostrą przyjemność obejrzeć zachowanie naszych panów, gdy wydawało im się, że nas nie ma, a akurat jakieś panny szły... ulalala dzika dżungla ;-)

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Mamy dużo podobnych "grzeszków" :)

      Usuń
    2. i ubawiłam się ostatnim zdaniem! jestes super, az te chlopy! wszyscy tacy sami:)

      Usuń
  13. Nie ma ideałów, powinno być wzajemne zrozumienie i szacunek dla samych siebie

    OdpowiedzUsuń
  14. Takie drobne przemilczenia uwazam za normalne :)

    OdpowiedzUsuń
  15. Oczywiście, masz rację,że nie można zabierać przestrzeni innej osobie. Nawet niemoralne. Ja np.też ma m swoje tajemnice, ponieważ chowam nie tylko słodycze, których mi nie za bardzo wolno, to jeszcze lubię podjadać wieczorami, siedzę w nocy przy komputerze, a nie powinnam itp.Mówię, że skoro to moje zdrowie, to mi wolno. Jak widać, ideałem nie jestem. Pozdrawiam.

    OdpowiedzUsuń

Prześlij komentarz

Witam w moim świecie LA VIOLETTE. Mój blog nie ma aspiracji politycznych, społecznych, ani żadnych innych. Moja przestrzeń jest otwarta dla wszystkich, którzy kochają życie w każdym jego przejawie bez względu na poglądy i wszelkie inne kryteria. To strefa dobrej energii w sieci i dbam o to by tak zostało.

Będzie mi miło, jeśli zostaniesz na dłużej.
agaa2086@gmail.com

Popularne posty