Наташа część 2
Ona była jego przewodnikiem prywatnie,
ale służbowo, to on ją prowadził za rękę. Imponował dziewczynie szybkością
decyzji, dojrzałością, intuicją w biznesie. Zapraszał do restauracji, a ona go
do galerii. Usługa za usługę. Mroźną zimą śledził płatki śniegu tańczące we
włosach Nataszy, gdy spacerowali po Placu Czewonym i otulał ją futrem przed
ostrym chłodem. Ta opiekuńczość i czułość
nie była niemiła. Obojgu sprawiała przyjemność, choc wprawiała ich w duże zakłopotanie.
Po rozmarzonych głowach krążyły słowa piosenki: “La Place Rouge était vide, devant moi marchait Nathalie. Elle avait un
joli nom, mon guide : Nathalie” …
Jakby Gilbert Becaud śpiewał właśnie o nich, dla niepoznaki tylko zmieniając imię dziewczyny. Nawet nie byli zdziwieni pierwszym pocałunkiem. Nietrudno było się w Nataszy zakochać. Nietrudno było nie lubić Jean Paula. Nie oszalała na jego punkcie, ale uczciwie darzyła go serdeczną przyjaźnią. Co nie oznaczało że chciała zaraz za mąż wychodzić.
Jean Paul działał metodycznie i konsekwentnie jakby Natasza była kolejnym punktem strategii ich firmy. Podszedł do sprawy zadaniowo. Ściągnął jej rodziców, którzy przyjechali tysiąc kilometrów, by go poznać. Czuli, ze coś ważnego się waży, może nawet los ich jedynaczki. A niczego dla niej bardziej nie pragneli niż to, by ich mała Nataszka mogła żyć w przepychu na jaki zasługiwała i żeby dobrego mężczyznę dostała.
Jean Paul gruchnął teatralnie w “restauranie” na dwa kolana przed matką Nataszy i prosił ją o rękę córki. Przyrzekał żarliwie, że puchu ptasiego jej nie będzie brakować. Na potwierdzenie swoich deklaracji wyjął z kieszeni aksamitne pudełeczko z ogromnym brylantem w środku. Mama Nataszki, jeśli wcześniej może nie do końca była przekonana, to taki prezent był nie lada argumentem na korzyśc narzeczonego. Wzruszona, ze łzami w oczach spojrzała na córkę i rozanielona rzekła po rosyjsku: „Córciu, jak on ciebie kocha! Jak on cię kocha! Może być i „Belgijec”, aby cię na rękach nosił!” Natasza siedziała dumna jak paw. Już od przedszkola lubiła być w centrum uwagi.
Tego wieczoru, dla przypięczętowania decyzji Jean Paul przelał z jej ojcem sporo alkoholu w hotelowym barze. Nad ranem byli na „ty” i potężnym kacu. Obaj przekonani, że własnie ubili najwspanialszy interes życia.
Wiesz – Natasza rozdmuchuje grzywkę, która niesfornie opada jej na oczy – Rzeczywiście, nigdy mnie tak nikt nie kochał jak on. Dosłownie, nosił mnie na rękach – mówi w zamyśleniu.
Jean Paul zabrał dziewczynę
do Brukseli, gdzie spełniał jej wszystkie zachcianki. Nie zauważyła, kiedy zaczęła
tęsknić za jego powrotami do domu z pracy i„sama z siebie” dobierać
troskliwie krawaty do garniturów. Unikała wielkich słów, a nawet przemyśleń na
ten temat, gdy nagle zdała sobie sprawę, że go kocha! Przestało być ważne, że siwieje mu skroń i
jest od niej starszy całe piętnaście lat. Nie przypominał jej napakowanych
młodych byczków w zrywnych beemkach, jakich znała z moskiewskich dyskotek, ni
bezkompromisowych yuppis na szklanych korytarzach wieżowca Lukoilu.
Miał dobre, czułe dłonie i dostrzegał
w jej twarzy to czego jej rówieśnicy nie potrafili nawet się starać zobaczyć. Uwielbiała
być całym jego światem. Gdy widział, że mała Nataszka jest smutna, rzucał
wszystko i wiózł Nataszkę do Spy, albo dalej na południe Francji. By mogła
spełniać się zawodowo, kupił jej własną firmę konsultacyjną, której Natasza
była szefem. W końcu w kremowej sukience wykończonej skromnymi, ale
brylancikami poprowadził swoją wybrankę do magistratu by zalegalizować ich
rozkwitłe uczucie. Był rozważnym mężczyzną, który osiągał zazwyczaj w życiu to
co zaplanował. Poczekał, aż Natasza bedzie pewna tego kroku. Aż w
jej oczach znajdzie ten blask, o który mu chodziło. Oswoił
ją z miłością.
cdn
autorka bloga
cdn
autorka bloga
Oswoić z miłością - przepiękna fraza, która nie wiedzieć dlaczego przywołała z pamięci dialog lisa z Małym Księciem: Jeżeli mnie oswoisz, będziemy się nawzajem potrzebować. Będziesz dla mnie jedyny na świecie. I ja będę dla ciebie jedyny na świecie.
OdpowiedzUsuńOjejku, jak ty wcześnie wstajesz w niedzielę! Skowronek z ciebie :)
UsuńI tu Krzyśku, twój cytat jest jak najbardziej na miejscu, właściwie jest dopełnieniem - bo dokładnie tak było! Oswoił ją z uczuciem do siebie... Dzięki!
Prosisz się o wizytę w Belgii celem zlinczowania Cię ;-);czemu chorobo nie napiszesz wszystkiego w jednym kawałku tylko dzielisz na części? ;-).
OdpowiedzUsuńMariusz, bo przeprowadziłam własną, blondynkowatą analizę, która wykazała, że w epoce, gdzie głównym nośnikiem szybkiego przekazu informacji jest obraz - nie ma miejsca na dłuższy przekaz słowny. Tekst, którego nie da się przeczytać w trzydzieści sekund skazany jest na niepowidzenie :):):) Idę z duchem czasów, hi, hi :) Pozdrawiam!
OdpowiedzUsuńAha, osobiście też wolałabym wszystko naraz, ale należę do gatunku nudnych moli książkowych, a to gatunek na wymarciu :) miłej niedzieli!
Usuń... to sie zle skonczy...chyba jestem pesymistka dzisiaj!
OdpowiedzUsuńSerdecznosci
Judyta
Nie kracz...! :) sciskam :)
UsuńMasz prawdziwy dar opowiadania :)
UsuńFajnie, że będzie ciąg dalszy:)pozdrawiam
OdpowiedzUsuńNo Ty to potrafisz wprowadzić napięcie!!! Ranek tak mi się cudnie zaczął, a to już mi się adrenalina podniosła! No a ta kawa to oczywiście aktualna - balkon czeka :-))) Ściskam, B.
OdpowiedzUsuńa napięcie rośnie ... :)
OdpowiedzUsuńpozdrawiam tym razem z z Prayssac (FR Lot, czyli departament 46)
Nika
super, ciągle się przemieszczasz, Nika :)
UsuńNO tak każda matka chciałaby,aby jej córka była szczęśliwa i by wybranek JEJ godny był, szanował, kochał,,na rękach nosił''!!!
OdpowiedzUsuńJednak w życiu bywa różnie i nie zawsze nasze matki są takie jak ta Nataszy !
Ale dobrze jest poczyatc, zapomniec i wierzyc ....:)
Piękna miłośc ...czekam na cd.
Pozdrawiam Aguś :*
Beti, ściskam!
UsuńCoś mi się wydaje, że nie będzie bajkowego "i zyli długo i szczęsliwie..."?
OdpowiedzUsuńzbyt pięknie by było, prawda?...
UsuńJak pięknie opowiadasz :-)
OdpowiedzUsuńCzekam na CDN
smutek drugiego człowieka tak łatwo nie zauważyć
OdpowiedzUsuńtak łatwo coś przegapić, to prawda...
UsuńCzuję w kościach, że w następnym odcinku będzie ją oswajał z samotnością.
OdpowiedzUsuńdobrze ci kości podpowiadają :)
UsuńNasuwa mi sie na mysl, ze jest "przerazliwie pieknie!", trudno uwierzyc, ze zycie nie zniszczy tak krysztalowego zwiazku. Bardzo by sie chcialo miec dla siebie taki krysztal i czesto z zazdrosci ludzie niszcza ideal. Co bedzie z nimi?????????
OdpowiedzUsuńUsciski!
tak bywa tylko w filmach, rzeczywistość jest tak inna... była kiedyś taka piosenka chyba Joasiu, buziaki!
UsuńOjej, jak pięknie! Chciałabym aby im się udało...
OdpowiedzUsuńCiekawi mnie zakończenie. Będzie źle czy dobrze...
OdpowiedzUsuńZnów nas trzymasz w napięciu:)))Pozdrawiam serdecznie:)))
OdpowiedzUsuńAguś, piszesz gotowe scenariusze do filmów.....czekam na ciąg dalszy. Buziaki na dobranoc.Basia
OdpowiedzUsuńjak bym słyszała Aznavoura..... ale miłośc jest krucha.....
OdpowiedzUsuńKuku La Violette!
OdpowiedzUsuńNadezda, je suis ravie de te voir chez moi! bisous!
UsuńAleż pięknie snuje się ta opowieść... Ale mimo wszystko widzę smutek w tle...
OdpowiedzUsuńBrzmi jak bajka. Czekam na cd.
OdpowiedzUsuń***
Serdeczności.
oj coś za pięknie jest
OdpowiedzUsuńsię posypie historia :/
A-G-A!!!!!!!!!!!!!!!!!!!!! Ja chcę więcej!!!!!! Szybciej!!!!
OdpowiedzUsuńa wiesz, że na lekkie wspomnienie... właśnie dziś rano pomyślałam o tobie, że wieki u ciebie nie byłam i muszę cię odwiedzić, i proszę, wieczorem zaglądam, a ty u mnie jesteś :)
UsuńMnie też bardzo ciekawi zakończenie ale cóż, dawkujesz więc czekam cierpliwie...pozdrawiam...
OdpowiedzUsuńJa stawiam na smutne zakonczenie;-)
OdpowiedzUsuńfajne zdjecia:)
OdpowiedzUsuńaleksandra-fortuna.blogspot.com
Jak dobrze, że miałam małą przerwę.
OdpowiedzUsuńJuż pędzę do następnego postu.
Jak Ty cudownie piszesz.
To zdjęcie jest fantastyczne.
Pozdrawiam:)