Kuku!
Nie mam pomysłu na tytuł więc do was "kukam", bo zacząć jakoś trzeba.
Pomyślałam, że żeby was nie zanudzić moimi opowieściami o Brukseli, będę dodawała na zmianę: raz post o tematyce "ciuchowej", a raz innej. W ten sposób, mam nadzieję, usatysfakcjonuję wszystkich po trosze. Poza tym, bardzo zmotywowała mnie Lucy, która motywuje Martynę ( pozdrawiam was dziewczyny!) i idąc waszym śladem postaram się dodawać posty dwa razy w tygodniu.
Ostatnio mam okres: "zaszyj się w kiecy" i zgodnie z tym hasłem lubię schować się w zamaszystych fałdach spódnicy i do tego wygodne buty. Wiem, wiem, może nie do końca korzystnie, nawet doczekałam się konstruktywnej krytyki :), ale obiecuję: będzie cieplej - będzie krócej, czyli tak jak lubie najbardziej, cierpliwości :)
Jeszcze słówko o koszuli, która mam na sobie. Jest to jedna z tych niszowych mark, znana głównie na rynku belgijskim, niderlandzkim i francuskim. Jeden z najbliższych postów, będzie poświęcony stylizacji z kolekcji tej projektantki. Poza tym spódnica Camaieu, wygrzebana na ciuchach ( znana z poprzednich postów) i bardzo delikatny, moherowy sweterek, również tego samego pochodzenia. Pasek Esprit, buty - stary prezent od męża, torba z lokalnego butiku i płaszczyk River Woods dopełniaja całości.
Życzę wszystkim miłego tygodnia do samego końca - jesteśmy na półmetku. Mam nadzieję, że nie będę miała jutro problemu z dotarciem do pracy, bo w Brukseli jest strajk generalny. Organizowane są dosyć często, więc był czas się przyzwyczaić :)
Dawno juz nie zakladalam zadnej spodnicy... Jakos mi za zimno :))
OdpowiedzUsuńJa do pracy mam dokladnie 4 km (wlasnie sprawdzilam) na piechote , albo 4,3 km rowerem. Nie wiem jeszcze na co sie jutro zdecyduje. Chyba bedzie zalezalo od temperatury. No ale ja na strajki jestem juz uodporniona i taki malutki jednodniowy to tylko urozmaicenie rutyny d-codziennej :) Najdluzszy jaki przezylam trwal 3 tygodnie , a zaczal sie w dniu 25 listopada 1996.... Pamietam dokladnie, bo go w Paryzu oglosili nagle a ja mialam rozmowe kwalifikacyjna w sprawie zmiany. Dotarlam tam po 25 minutach marszu jak na manewrach wojskowych:) No ale prace dostalam i pracowalam potem w tej firmie przez 5 lat...
No to courage na jutro, bo ty chyba masz chyba wieksza odleglosc do pokonania, a pewnie beda korki :))
O, to ciekawa historia z tym pamiętnym strajkiem w dzień rozmowy kwalifikacyjnej :) Tez jestem uodporniona na strajki. Co prawda mieszkam za Brukselą i do pracy mam z pół godziny samochodem, ale znam wszystkie małe "dróżki", więc będe unikała newralgicznych punktów w mieście... Np. rondo Montgomery. A jak się nie uda, to ostatecznie w takiej sytuacji wyjątkowo z domu będę pracować. Tobie też courage na jutro :)
OdpowiedzUsuńCóż skoro tak często są strajki to faktycznie trzeba się do nich przyzwyczaić...
OdpowiedzUsuńTez lubię takie spódnice :-)
TY MASZ WIOSENNE ZDJĘCIA!!!
OdpowiedzUsuńI jaki tworzą piękny kontrast z moim widokiem za oknem, gdzie śniegu po pachy :(
Wyglądasz super - zgrały się kolory i fasony. No ale przede wszystkim zazdroszczę Ci butów - cacuszka :)))
u mnie ani krzty śniegu! ale zimno... dziękuję, powiem mężowi o butach to się uciezy, bo to on mi je kupił :) dobranocka
UsuńOczom nie wierzę! Wzmianka o Lucy i o mnie na Twoim blogu, to dla nas wyróżnienie!!! Dziękujemy! :-* Swoją drogą, niezła ta Lucy - ma moc mobilizowania! :-) Ja dziś pamiętając o moim celu: posty w środy i w soboty, zabrałam się do roboty i pod koniec dnia (wciąż w "zakresie" środy ;) opublikowałam wpis. Cudownie, że wyznaczyłaś sobie tor, którym będziesz podążać - bardzo spodobał mi się ten plan: raz modowo, raz "ogólnoświatowo" (takie określenie właśnie przyszło mi do głowy i zrymowało się :-))! Podoba mi się ta stylizacja: mięciutki sweterek - moher: wspaniały materiał (!) i odznaczający się doskonałą jakością! Do tego ładnie skrojona spódnica z paskiem podkreślającym talię i koszula - pięknie eksponująca biust. Całość utrzymana w miłej stonowanej kolorystyce. Ale jak mogłaś napisać o butach: "stary prezent od męża" :D?? Cha! Aż się do siebie uśmiechnęłam - przypomniała mi się zasłyszana gdzieś anegdota o Polkach, które reagują na komplement np. "Ładna sukienka" - "A, nie - stara jest" :-) Ściskam, Martyna. Lucy również dołącza się do pozdrowień, a babcia powiedziała przez telefon "To niech ta pani z Belgii przyjedzie do Bornego!" :-)
OdpowiedzUsuńcha, cha! rzeczywiście tak Polki reagują na komplementy, "a nie - stara jest!", to z kolei skojarzyło mi się z tym co mi moja koleżanka opowiedziała ( pozdrawiam cię Marzenko!) Mąż mówi: o znów masz nowy sweterk! a żona na to: Nie, to jeszcze panieński... :)
UsuńPowiedz babci, że niech uważa, bo człowiek nie zna dnia, ani godziny i kto wie, czy kiedyś nie zawieje mnie w tamte strony.
a Lucy, cóż, hmmm, taka siła oddziaływania na ludzi ( w moim przypadku bardzo pozytywna), może Lucy ma cos wspólnego z nadprzyrodzonymi siłami :) pozdrawiam i jeszcze raz wszystkiego z okazji urodzin :)
Och! Zawsze się uśmiecham czytając wiadomości od Ciebie! Jesteś fantastyczna, Agnieszko! :-) Babcia się nie boi - lubi ludzi, a skoro jesteś moją i Lucy koleżanką, to jesteś także koleżanką babci! :-) Jak jej przekazałam pozdrowienia od Ciebie, za pół godziny zadzwoniła ponownie z pytaniem "A czy ta pani jest z Danii?" - "Nie, babciu, z Belgii" - "Aaa, myślałam, że to może moja koleżanka, która mieszka w Danii" :-) No to ja mówię babci, że z tą panią z Belgii poznałyśmy się przez bloga i że ta pani polubiła babcię z samych zdjęć i z opisu :D Powiedziałam też babci, żeby odwiedziła swoją sąsiadkę, panią Marysię, która ma internet - i żeby przeczytała sobie mój wpis, ale chyba nie miała na razie czasu :-) Dziadek jest bardzo schorowany, jeździ 3 razy w tygodniu na dializy i dzień babci podporządkowany jest opiece nad dziadkiem. Ale nie ma w rodzinie smutku z powodu choroby dziadzia (oprócz dializ jest jeszcze rak płuc...) - jest wola życia i niesamowicie pozytywna energia, sama widziałaś na zdjęciach :-) A my, rodzina, jesteśmy ze sobą bardzo zżyci. Rok temu była fatalna sytuacja, stan dziadka był beznadziejny, lekarze dawali mu tygodnie życia. Cała rodzina się zjechała: moja siostra z Anglii, my z mamą, kuzynka z mężem, kuzyn... Dziadek zobaczył jak bardzo go kochamy i ... nie wiem jak to nazwać? Cud? Dziadek odżył, wstał z łóżka, zaczął jeść, przestał się buntować przed dializami (na które nie chciał już jeździć)... Minął ponad rok od tamtych chwil... W październiku dziadek przyjechał po mnie i po moją siostrę na dworzec samochodem! To jest naprawdę niesamowita historia... // Przepraszam, znów się rozpisałam. Dziękuję Ci bardzo za życzenia urodzinowe i pochwałę mojego makijażu (Lucy nauczyła mnie jak się malować)!!! Lucy prosiła jeszcze, bym Ci przekazała, że nie ma ideałów, ale zawsze można do ideału dążyć :-) Serdecznie dziękuje Ci za te słowa :)! Ściskam, Martyna
UsuńCześć, Aguś! Dziś mam nadzieję będzie krótko z mojej strony :-) --> jestem w trakcie przygotowywania smakołyków na jutrzejszy rodzinny zjazd, zrobiłam też prezentację ze zdjęć - od dzieciństwa do teraz i muszę ją dopracować :-) // Z babcią spotkasz się prędzej w Bornem :-)Babcia NIGDY nie była za granicą! A mnie na bilet do Stanów dała! Mimo, że dziadek cały czas powtarzał: "Po co Ci Stany?! Przyjedź do nas, do Bornego, pojeździmy razem samochodem..." Ech! Wyobraź sobie, że prawo jazdy też zawdzięczam babci i dziadkowi, a dziadek był pierwszą osobą, która ze mną jeździła! Śmiesznie było! Raz się zdenerwował, jak mi samochód zgasł, jechaliśmy na pizzę, dziadek kazał mi się przesiąść :D // Dziękuję, Agnieszko, za to że jesteś :-) :* Ściskam, Martyna
UsuńP.s. Z Twoim postem archiwalnym chętnie się zapoznam, jak mi babeczki wyrosną w piekarniku - na pewno podzielę się wrażeniami i emocjami, które towarzyszyły mi podczas czytania.
P.s. 2 Jutro sobota! Pamiętasz, że piszemy jutro?! U mnie będzie chyba kulinarnie :D Do usłyszenia!!!
U mnie jest etap "zaszyj się w domu", to chyba reakcja na ponowne opady śniegu:(
OdpowiedzUsuńAga , zamiast napisac " stary prezent od męża" wystarczy napisac..." w stylu retro" i już brzmi inaczej:P
I jeszcze chciałam się doczepic do biustonosza ;) pamiętasz? ale nie da się, jest idealny heheh.
A teraz poważnie....uwielbiam takie przepastne, spódnice. Pasek pięknie podkreślił Twoją talię, mnie się podoba.
Nie daj się strajkom.
Spokojnej nocki:*
dzięki :) dobranoc ( a buty stare od męża - bo z ubiegłego roku :)
UsuńSzkoda, że tak kiepsko widać tę niszową bluzeczkę:)
OdpowiedzUsuńMnie tam ciekawią posty o Brukseli, ale na Ciebie też miło popatrzeć w tych ciuszkach ;)
Ja widzę, że u Ciebie to prawie wiosna, też bym chciała tak lekko się ubrać a nie czapy, szale i grube ciuchy, i na cebulkę, bo zima nadal i znowu spadł śnieg. Ja również chętnie zobaczyłabym dokładnie Twoją bluzeczkę, może następnym razem pokażesz dokładniej. Długie spódnice świetnie wygladają z butami takimi jak Twoje a na dodatek grzeją, masz rację, będzie cieplej, będzie krócej...pozdrawiam...
OdpowiedzUsuńNie wiem, czy uda mi sie to dobrze określić. Ale wyglądasz tak ciepło, przytulnie i tak, że powierzyć mi można każdy sekret:) Spódnice, to wiesz jak kocham, za to sweterek ma mój kolor i cudnie wyciągnięte przody, którymi można zająć ręce w razie czego:)
OdpowiedzUsuńMiało być, ze powierzyć Co można każdy sekret, a nie mi :) Sorki.
Usuńdobrze zrozumialam :):):)
Usuńa z tym sekretem to zgadlas, mozna mi powierzyc kazdy, milcze jak grob, pociesze i przytule wbiedzie :) buziaki!
UsuńKuku ryku, pieję z zachwytu :D Zwłaszcza nad tą szarą cudownością. Od tyłu widać,jak się dobrze układa! Strajk - oj tam, co to dla Polki :D
OdpowiedzUsuńDla mnie fenomenalna i dziwna sprawa-z jednej strony prezentujesz się w odcieniach szarości;kolorze bezpiecznym;spokojnym-z drugiej-kurcze nie wiem na czym to polega;ale..wyglądasz tak jakoś "ciepło" ;-).
OdpowiedzUsuńNa trudności uśmiech. Pozdrawiam więc słonecznie
OdpowiedzUsuńślicznie wyglądasz, spódnica bardzo fajna sama bym w taką wskoczyła choć z pewnością nie wyglądałabym korzystnie bo nie mam chyba odpowiednich kształtów ale co tam raz się żyje ;p
OdpowiedzUsuńSama od czasu do czasu, a właściwie co raz częściej, mam ochotę ukryć się w jakimś sweterzysku i nawet najgorsza krytyka nie jest w stanie tego zmienić.
OdpowiedzUsuńTwój moherowy sweterek jest piękny, lubię bardzo moher, w każdym wydaniu, no może oprócz tego jednego, hi hi hi :-) pzdr!
Oj tam oj tam, spódniszcze jest fajne - też lubię w takich utonąć... I proszę się motywować, bo mi Ciebie tu brakuje:-)) i hm hm...czy przypadkiem ktoś nie urodzinował?? :-PP ściskam mocno!!
OdpowiedzUsuńoj, miał ktoś , miał urodzinki!.... wszystkiego dobrego z okazji naszego wspolnego święta, siostro Wodniczko! :)
Usuńspódnica! więc jest dobrze ;) przez zimę patrzeć już nie mogę na spodnie ;p bardzo fajne buty kochana, no i ten kościółek...ahhhh...czuję się jak na wycieczce :)
OdpowiedzUsuńmiłego dnia Agunia :****
Miłego dnia zatem życzę!
OdpowiedzUsuńchoć zazdroszczę Ci pogody, dobrze mi tu, gdzie jestem ;) Pozdrawiam!
OdpowiedzUsuńWyglądasz fantastycznie ;)
OdpowiedzUsuńNo z tymi tytułami jest najgorzej:) Czasami nic nie przychodzi ciekawego do głowy:) Ładnie Ci w szarościach:) I fajną masz narzutkę. Buziaki Aga. Ps. Mam nadzieję, że lepiej się już czujesz:)
OdpowiedzUsuńMezczyzni w mojej rodzinie mowia, ze ladnej kobiecie nawet w worku bedzie dobrze...
OdpowiedzUsuńTrzeba umiec po prostu "nosic" na sobie spodnice, bluzki itp, nieprawdaz?
Serdecznosci
Judith
Ależ kieca jest fantastyczna!Sama chętnie bym się w takiej zaszyła:D;) Ściskam Cię mocno Aguś:*
OdpowiedzUsuńLubię takie połączenia; szeroka w sensie marszczona spódnica i trochę dłuższy sweterek.Dodatkowo jak jest uszyta z " pomiętego" materiału to odpada prasowanie :-)
OdpowiedzUsuńPodoba mi się połączenie spódnicy i kozaków ! :)))
OdpowiedzUsuńW czymś takim po początkowym "Kuku!", możesz zakrzyknąć "Zadzieram kiecę i lecę!" i będzie to wyglądać naturalnie. Taka kiecka przynajmniej nie będzie przeszkadzała w bieganiu. ;-)
OdpowiedzUsuńNo wlasnie, inaczej sie biegnie w takiej kiecy, a inaczej paniusia na obczasikach drobnymi kroczkami; a ja jestem z tych co bardzo zamaszyscie chodza :)
UsuńTakie zamaszyste fałdy spódnicy bardzo do ciebie pasują! ;) służą ci absolutnie :)
OdpowiedzUsuńBardzo lubię takie spódnice i wygodne buty:))dla mnie jak najbardziej korzystnie:)))widzę że umiesz wyszperać w SH niezłe cudeńka:)))Wyglądasz bardzo fajnie:))Pozdrawiam serdecznie
OdpowiedzUsuńTakie miłe ,spokojne zestawienia kolorów - szarości , granat a do tego brąz czekolady (belgijskiej :) ) w obówiu - wszystko razem tworzy dobrze zgrany zespół. Pozdrawiam wiosennie - pewnie już kwitna irysy ...( w Bretanii widziałam je 27 lutego...)
OdpowiedzUsuńTE buty na TYCH nogach po prostu zazdrosc mnie zzera. No, sprobuje ja zwalczyć:))))).Calosc ciepla i przytulna, więc się przytulam.
OdpowiedzUsuń