Nie zabiorę Was jesienią do Brukseli.
Poranek wstawał leniwy. Pozwoliliśmy sobie dziś na trochę dłuższe spanie. Nocowała
u nas S. Dzieci miały na później do szkoły. Ja z mężem, każdy zaplanował swoje
biurowe sprawy w domu.
Boso, w krótkiej koszulce, z kubkiem kawy witać nieśpiesznie
wspaniały, słoneczny wtorkowy poranek - bezcenne.
Rozmowy przy kruszącym się „croissancie”, bagietka na śniadanie z konfiturą
fromboise, poranna lektura – takie to wszystko z lekka francuskie, dobra jakość
spokojnego życia.
Dzieci udają się na uczelnię. K. ma odwieźć S. w pobliże metra. Wychodzą.
Siadam do komputera. Na ekranie telefonu pojawia się imię mojej siostry.
Nie zdążyłam odebrać, za chwilę dzwoni ponownie. Z lekko spłoszonym sercem
odbieram i pierwsza myśl, ktora przychodzi mi do głowy, to taka, że coś z
rodzicami nie tak. Poranne, natarczywe telefony nie przynoszą zazwyczaj dobrych
wieści.
Siostra z ulgą oddycha słysząc mój głos. Zamach w Brukseli. Terroryści
zaatakowali lotnisko w Zaventem, zaledwie kilka kilometrów od nas. Jeździmy
nieraz w pobliże pooglądać schodzące do lądowania samoloty. Czasami stamtąd
latamy do Polski.
W telwizji słyszę, że zaatakowano również metro Maelbeek. Włos jeży mi się
na głowie. W tym kierunku pojechał K. z S. Już nie moge się do nich dodzwonić. Stają
mi przed oczami wspomnienia ataków na World Trade Center, a także te ostatnie z
Paryża.
Brak połączenia z wybranym numerem to zły zwiastun.
Na szczęście kilka trwających
wieczność minut przerywa dźwięk dzwonka. Dzieciom udaje się do mnie dodzwonić.
Wracają. Bruksela jest już zblokowana niemocą, sparaliżowana strachem i chaosem.
Gdy wszystkie sposoby łączności zawodzą, na wysokości zadania staje znienawidzony
przez niektórych Facebook. Ludzie odnajdują się i komunikują na ścianach. Jak podczas
wojny, gdy szukano swoich bliskich. Rodzą się społeczne inicjatywy, by
organizować transport w określonych dzielnicach. Przecież komunikacja miejska
jest sparaliżowana. Wiadomości spływają kropelka po kropelce. Weryfikuję i odchaczam
kolejno znajomych. Uff! Są bezpieczni. Niektórzy o mały włos nie znaleźli się w
centrum krwawych wydarzeń. Ktoś tego dnia nie pojechał kolejką, bo zaspał, inny
był w wysadzonym metrze pół godziny przed wybuchem. Ktoś inny wyjątkowo dziś
zamiast metrem wsiadł do autobusu...
Tym razem się udało... TYM RAZEM? Czy ja
to powiedziałam? Czy to nie żałosne, że „tym razem” moim bliskim i mnie udalo
się nie zginąć? Czy tak odtąd ma wyglądać nasze życie?
Dzwoni znajoma, czy nie odbiorę jej kuzynki, która przyleciała tego ranka
do Brukseli na święta. Miała szczęście, została „tylko” ranna. Z lotniska
przewieziono ją wraz z innymi poszkodowanymi do centrum miasteczka Zaventem
(podmiejska dzielnica Brukseli, gdzie znajduje się lotnisko) Miejsca w
karetkach ustępowano ciężej rannym. Zanim wyruszę z domu, mam informację, że
ktoś był bliżej i już odwiózł ją do szpitala. Najbliższy szpital obsługujący
ofiary zamachu to akademicki Saint Luc.
Nie nadążam odpowiadać na telefony i wiadomości rodziny i znajomych z
całego świata. Czuję, że jesteśmy dla nich ważni. Wszyscy się martwią, więc
staram się odpowiedać na bieżąco.
Jednocześnie zaczyna się w mediach, na portalach społecznościowych cały ten
łzawo-emocjonalny cyrk na kółkach. Solidarność z poszkodowanymi to piękny gest,
ale podejrzewam, że deklaracje typu:”Je suis Bruxelles” nie robią na
terrorystach najmniejszego wrażenia. Możemy sobie... pogadać. Celują w tym, jak
zwykle politycy. Stroszenie piórek, zapewnienia, kondolencje, sraty-pierdaty.
W piękne papierki owijają rzeczywistość, ci którzy za przysłowiową garść
srebrników sprzedali nasze bezpieczeństwo. Bo nie mam najmniejszych
wątpliwości, że zaistniałej sytuacji w Europie winni są pazerni politycy. Zachłanni na władzę, wpływy, pieniądze. Ich
krótkowzroczność, sprzedajność, nieudolność.
Nasza piękna demokracja, z której tak byliśmy dumni, stała się batem na
nasze i naszych dzieci głowy. Ale to nie wystarcza pani Merkel i bandzie jej
podobnych. Z pewnością historia kiedyś oceni ich działania. Szkoda tylko, że
będzie to nas dużo kosztowało.
Z demokracją jest jak... z perłami rzucanymi
przed wieprze.
Sorry za to porównanie, ale jest ono według mnie niezwykle
trafne. Nie wszystkie społeczeństwa dorosły do tego, by korzystać ze zdobyczy
demokracji. Nie poznają się. Nie docenią. Zdepczą, zniszczą, stłamszą. Nie
zostanie na kamieniu kamień ze starej cywilizacji. Dlatego trzeba ich izolować.
Nie da się ich edukować. To mrzonki naiwnych polityków, ktore niestety się nie
sprawdziły. Ile trzeba jeszcze istnień niewinnych ludzi, by ta prawda dotarła
do toczonych korupcją i chorą ideologią głów?
Wiem, że nie wszyscy się ze mną zgadzają. I dobrze. Ja też nie muszę się ze
wszystkimi zgadzać. Znam ten kraj od ponad dwudziestu lat i niestety pozbyłam
się złudzeń.
Pamiętacie szumne hasła polityków i idealistów po zamachach w Paryżu?
„Udowodnimy,
że nie da się nas zastraszyć, że będziemy żyć z godnością, celebrować naszą
codzienność, chodzić do teatrów, kina...” CHA-CHA-CHA. Chciałoby się zaśmiać,
tylko niestety, nie jest nikomu do śmiechu.
Swoją drogą terroryści muszą mieć świetny ubaw z tych internetowych
deklaracji.
Raz, dwa pokazali nam kto tu rozdaje karty i gdzie jest nasze
miejsce. Pozaganiani jak szczury do nor, siedzimy w naszych domach, pozamykano nam
metra, tunele, szkoły, uczelnie... Oto nasza wolność. Możemy sobie jedynie popisać na FB, na blogach, na forach...
Tylko politycy mogliby powstrzymać odważnymi i radykalnymi decyzjami to szaleństwo.
Ale politycy nie jeżdżą metrem. I to nie ich bliskich zasuwa się w
plastikowe worki... Oni mają na to wywalone, jak mawiają młodzi.
To, że zamachy będą nie było dla nikogo czymś nieprzewidzianym. Tylko skala i czas
nie były nam wiadome. Nie jesteśmy zaskoczeni. Jesteśmy przygnębieni.
Już wiem, że nie zabiorę Was jesienią do Brukseli, choć bardzo tego
chciałam...
Chciałam pokazać Wam piękne, secesyjne kamieniczki – perły tego
miasta, wypić z Wami kawę na Grand Placu, pokazać kościoły i dzielnicę
eurokratów. Chciałam byście poczuli się tu jak u siebie, bezpiecznie, jak ja do
tej pory się czułam...
I nie wierzcie politykom, że wszystko wróci do normy. Nie wróci. Przynajmniej
dla tych co stracili dziś życie, lub bliskich. Dla
wielkiej polityki to tylko cyferki okupione poprawnymi, krokodylimi łzami. A
każda cyferka to czyjeś istnienie, wielkie plany i nadzieje, to powiązany ciąg z
innymi ludzkich losów. Po nich, w świadomości ich bliskich zostanie lej jak po
bombie. Dosłownie.
Hołd poległym. Hańba politykom.
Agnieszko jak ja bardzo zgadzam sie z Toba, czekalam, zagladalam tutaj, chcialam zebys sie odezwala, napisala i jestes, napisalas tak jak i ja mysle, dziekuje, bardzo mi bylo potrzebne uslyszec, przeczytac 'Nie poznaja sie. Nie docenia. Zdepcza, zniszcza stlamsza.' No i wiemy ze nie da sie ich edukowac. Przeraza mnie wszelka utrata wolnosci, a to coraz czesciej sie pojawia. Jestem daleko od Was, w Australii i juz ponad rok, a moze i dwa lata jak premier T. Abbott zatrzymal te lodki z nimi, ale jest nowy rzad i nigdy nic nie wiadomo co przyszlosc przyniesie, zreszta mamy ich i zamachy terrorystyczne tez byly. Teresa
OdpowiedzUsuńDziękuję Tereso...
UsuńŚwiat się niestety kurczy - ale paradoksalnie w tym złym znaczeniu. Coraz mniej do zwiedzania. Pocieszam się, że w Brukseli byłem - choć ledwie jej posmakowałem...
OdpowiedzUsuńresztę smaku chyba będziesz musiał odnaleźć w mojej książce... niestety ):
UsuńJa też odetchnęłam gdy mi odpisałaś.
OdpowiedzUsuńAgnieszko - a może to znak żeby .... no wiesz... mówiłaś mi w Kazimierzu, że o tym myślicie...
Przytulam serdecznie.
tak, tak... Stokrotko... Powoli się zbliżam...
UsuńDzięki Bogu, że jesteście cali i zdrowi, ale inni...
OdpowiedzUsuńTak, inni kochana Basiu...
UsuńW tym natłoku myśli nawet nie wiem co napisać. Ciarki idą mi po ciele gdy czytam Twój tekst. Myślami jestem z Tobą i Twoją rodziną. Pozdrawiam.
OdpowiedzUsuńDzięki Grażynko...
UsuńPani Agnieszko zgadzam sie z Panią w 100% .... Wczorajszy dzień dla Nas byl dniem strasznym niczym scena z horroru... To Nam politycy zapewnili bezpieczeństwo.... Jak sie tu dobrze i bezpiecznie czuliśmy to i teraz te bezpieczeństwo zanikło jest teraz strach smutek przerażenie i pytania kiedy Nas wybija te bez duszne osoby ? Kiedy kolejny atak ? Czy można wyjść spokojne z domu ? Czy ten pan obok mnie w kolejce w sklepie ma zamiar sie wysadzić ? Strach na jakie kolwiek wydarzenie większe kulturalne iść z rodzina ... Pozostaje Nam jedynie bać sie ... A politycy gdzies maja nas szarych ludzi ... Oni cale życie tylko obiecują ... Ich tak na prawdę to nie dotyka oni są bezpieczni oni i ich rodziny ... Dla mnie to tez chore jest to ze dzisiaj sa szkoły otwarte :/ boże kiedy to wszystko się skończy ? . Pani Agnieszko zapraszam do siebie naobcejziemi.blogspot.be dopiero zaczynam Pozdrawiam i życzę spokojnego dzisiejszego dnia :(
OdpowiedzUsuńI dodam jeszcze ,ze wszystko działo sie nie daleko mnie ... Gdzie na mojej dzielnicy znaleźli bombę ... Strach na prawdę z domu wychodzić ...
UsuńTe pootwierane szkoły to żeby zamanifestować, że zycie toczy się "normalnie", ale ono już dawno straciło swoją normalność... Pozdrawiam ciepło...
UsuńDokladnie :(
UsuńJak wiele wydarzeń ważnych w życiu informacja zastała mnie z zatkana buzia , tym razem na fotelu dentystycznym .
OdpowiedzUsuńWróciłam i zaczelam gorączkowo szukać twojego maila , maila moich znajomych z Brukseli ..... Potem przeczytam info na FB , ze z Agnieszka ok , ze dzieci w domu , Przemek w domu .... Potem rozdzwoniły sie telefony czy mój maź w domu , wszak często jeździ zawodowo do Brukseli ..... Maila do ciebie nie odszukałam , z niepokojem czekałam wiec zebys sie odezwała .... Bo to łatwiej niz odpowiedzieć na 100 telefonów i tyle samo maili ....uffff
Mam kuzynkę w Paryżu , koleżanka swoje dzieci ... Ponownie przeżyłyśmy niepokój , strach ... Jeszcze nigdy zagrożenie nie było tak blisko . Było gdzieś tam na Bliskim Wschodzie , w Stanach ... Teraz to u nas .... Bezpośrednio nas ... Poza nic nie znaczącymi gestami solidarności , nasilają sie ruchy nacjonalistyczne , te złe - nienawiści - zapakujemy wszystkim ciapatym kulkę w łeb , zapakujemy ich i do gazu , albo chociaż w strefę Gazy , niech wracają , zlikwidować ich ....
Odpowiedzialność zbiorowa .
Spirala nienawiści . Na pewno jak i ja masz znajomych muzułmanów , wpakowalabys im kulkę w łeb , tylko za kolor skory czy wyznanie religijne ?! Chyba w tym ten złożony problem demokracji , ze skoro nie chcemy byc tacy jak oni , to jacy ?!
Nigdzie nie wspomniałam o zbiorowej odpowiedzialności. Nie wiem dlaczego, gdy mówi się o respektowaniu demokracji pojawiają się jakieś podejrzenia o stosowanie skrajnych rozwiązan. Jest mi po drodze z tolerancją, zyję i pracuję w wielokulturowej społeczności, w każdym dostrzegam człowieka, ale przeraża mnie przewrotność Ja rozumuję tak: z demokracji wynikają prawa oraz obowiązki. To już nie jest demokracja, gdy pobłaża się jednym, a drugich zmusza się do respektowania tego. Demokracja to RÓWNE PRAWA I OBOWIĄZKI. Kto ma z tym problem, niech zmieni adres zamieszkania. Pod naszym wielkim dachem nieba nie zabraknie miejsca dla nikogo. Ale demokracja nie powinna pozwalać na zniewalanie większości przez mniejszości. I tu powinny być radykalne rozwiązania. Najczęściej sposób widzenia zmienia się z punktem siedzenia. Zapytaj tych, ktorzy stracili wczoraj bliskich - czy terrorysta może być traktowany demokratycznie. To chore jednostki. Powinny być eliminowane z otoczenia, bo są zagrożeniem również dla swoich rodaków. Człowiek, ktory z premedytacją zabija dziesiątki, setki ludzi, powinien być wyjęty spod jakiekolwiek prawa. Bo prawo życia jest jednakowe dla wszystkich brz względu na religie, na poglądy i pochodzenie. Kto z premedytacją, przygotowując się do tego starannie, występuje przeciwko temu prawu - nie jest dla mnie człowiekiem. To monstrum: chciec zabić jak najwięcej osób na miejscu. Chory umysł, ktory trzeba izolować od zycia w każdym jego przejawie. I jestem daleka od nienawiści, zawsze byłam za tolerancją i równymi prawami, ale to nie znaczy, że mam się zgadzać na zło i niesprawiedliwość.
UsuńAgnieszko, podczytuję regularnie Tę notkę powinni umieścić w dziennikachPokazuje prawdziwe życie z uchodzcami Zgadzam się z Tobą z każdą Twoją wypowiedzią Politycy zniszczyli nam Europę Koniec bezpiecznych podroży koniec normalnego życia. Pozdrawiam serdecznie
UsuńAguś nie pisze , ze Ty o odpowiedzialności zbiorowej , ale wystarczy polski internet odpalić ... Ilośc nienawiści mnie przeraża - słowa Cejrowskiego , Korwina czy zwykłych szaryc ludzi ,ze czekaja na nowego Hitlera zeby Europę odrodzić , a po " ciapatych " na kogo przyjdzie kolej ?! Na pewno chcemy ?!
UsuńAgnieszko, a ja własnie czytam Twoją książkę o tej pięknej Brukseli. O urokliwych zakątkach, wielokulturowości, zabytkach, a tu taki grom. Dobrze, że nic Wam się nie stało. Trzymajcie się, bądźcie silni.
OdpowiedzUsuńPoznaj ją, taką jaką była "przed" Dorotko...
UsuńTrzymaj się, Aga
OdpowiedzUsuńDzięki Róża! ściskam
UsuńPierwszą moją myślą, kiedy usłyszałam o tych zamachach było pytanie, co z Tobą i czy dobrze się macie.
OdpowiedzUsuńZamiast demokracji mamy wojnę, całość idiotycznych zabiegów solidaryzowania się doprowadziła nas do tego miejsca, gdzie właściwie już nie ma odwrotu. Będziemy już zawsze żyli w zagrożeniu i tego nie da się przeskoczyć, obejść, jakoś niestety trzeba będzie nauczyć się z tym żyć.
Współczuję Wam, trzymajcie się.
Bardzo Ci dziękuję...
UsuńHołd poległym, Hańba politykom! Agnieszko zgadzam się z Tobą w 100% .Pozdrawiam
OdpowiedzUsuńjak pięknie to napisałaś
OdpowiedzUsuńKasiu, Basiu, dziękuję...
UsuńPierwsze co to pomyślałam o Tobie i Twojej rodzinie a westchnienie ulgi jest ...bez sensu. Tam zginęli ludzie komuś innemu bliscy a wiec "nie pytaj nigdy komu bije dzwon, bije on tobie". Morze uderza o skały i porywa kawałki lądu ...to z Hemingwaya.
OdpowiedzUsuńA więc hańba politykom ale .... Agnieszko nie ma przypadków, przypadki nie istnieją :(
Serdeczności kochana i pozytywnych myśli. ♥
Wiem, wiem Elu... wszystko wiem...
OdpowiedzUsuń"Je suis Bruxelles" - ?
OdpowiedzUsuńNie, zdecydowanie nie.
Bo to dla terrorystów jest po prostu śmieszne.
Cieszę się, że jesteś cała - i Ty, i Twoja rodzina.
Niedługo ja ze swoją mogę być na miejscu tych, co u Was zginęli... abo tych, co ocaleli...
Pozdrawiam ciepło.
Póki jeszcze mogę.
Nawet nie wiesz, kochana Agnieszko, jak bardzo sie ciesze, ze zyjesz. Kiedy w telewizji podali, ze 2 Polakow jest rannych odetchnelm z ulga, ze to nie TY. Jednak kiedy kilka godzin poznij podali, ze liczba rannych Polakow, to nie 2 osoby, tylko 3 i ze wsrod rannych Polakow jest jedna Polka, od razu pomyslalam, nie daj Boze, zebys byla to TY. Dlatego ciesze sie bardzo, ze zyjesz i nic Ci sie nie stalo, a takze Twojej rodzinie, choc zdaje sobie sprawe, ze przygnebienie i wszechogarniajacy strach to emocje, ktore towarzysza nie tylko Wam, ale i nam wszystkim, gdziekolwiek jestesmy. Nasza planeta nie jest juz tak bezpieczna jak dawniej i obecnie niczego nie mozemy byc pewni, dlatego cieszmy sie kazdym dniem spedzonym z naszymi bliskimi!!
OdpowiedzUsuńTez marzylo mi sie pojechac z rodzina do Brukseli, choc raz bylam juz tam bardzo krotko przelotem i podziwialam dosc krotko piekne kamienniczki kupcow-koronkarzy, dlatego obiecalam sobie, ze kiedys przyjade tu na dluzej z rodzina, a takze marzylam zabrac ziecia do Paryza, ktory choc jest pol-Francuzem, nigdy nie byl w Paryzu, ale predzej pojedziemy do Polski, gdzie mu sie bardzo podoba i gdzie jak narazie jest bardziej bezpieczniej...
Dlatego nie przejmuj sie, ze nie mozesz nas "chwilowo"(daj Boze) zabrac do Brukseli. Moze doczekamy sie jakims CUDEM BOZYM tego czasu, kiedy wszystko wroci do NORMY i ze spokojem i poczuciem bezpieczenstwa pospacerujemy sobie po Brukseli i ze ogromna ochota wpadniemy do kafeki napic sie kawy!!??
Pozdrawiam Cie goraco, kochana Agnieszko oraz Twoja rodzine i mocno Cie sciskam:) Sercem i myslami jestesmy z Toba i Twoja rodzina ♥♥♥
dzięki kochana Elu za ten pozytywny, dodający otuchy wpis. mimo ogólnego smutku, niesie on tyle nadziei i jestem niezmiernie wzruszona troską blogerskiej braci, bo tak chyba nas musze nazwać i to się czuje w takich chwilach. Jedną z tych rannych osób była pani z naszego miasteczka w Polsce. Brak słów na to wszystko. Ale dobrze, że jesteś, że jesteście, że Was Czuję, DZIĘKUJĘ! i mocno, mocno ściskam
OdpowiedzUsuńdodam tylko, że wierzę w to gorąco, że po Brukseli i tak Cię kiedyś oprowadzę, po tych kramach z koronkami, już Cię tam widzę, twój zywioł! i uśmiecham się do siebie :) pozdrawiam gorąco!
OdpowiedzUsuńTez goraco w to wierze, ze tak sie stanie, kochana Agnieszko:)
OdpowiedzUsuńZe bedzie panowal na nasze planecie spokoj i ludzie dla siebie beda zyczliwi i dobrzy! Bo tak naprawde, to nienawisc do zycia i do samych siebie prowadzi takich ludzi, dla ktorych nic sie nie liczy nawet wlasne zycie, do takich ohydnych czynow...
Pozdrawiam Cie serdecznie...a te koronki beda snic mi sie po nocach...moze je kiedys ujrze...jak bedzie panowal tam spokoj i bezpiecznie mozna bedzie sie tam czuc!!
Mocno Cie sciskam i przesylam moc usciskow:)
Chciałoby się otworzyć serce dla innych i radować wiosną tak dawno wyczekiwaną. Zamiast tego całkiem INNI ranią nam serce za pomącą ładunków wybuchowych!
OdpowiedzUsuńChoć mówisz jak mędrzec,to politycy słuchają tylko diabelskich doradców, my możemy tylko płakać.
Zaraz pomyślałam o Tobie! Dobrze, że jesteś bezpieczna, cała i zdrowa, niestery, nie wszyscy miele szczęście...buziaki kochana...
OdpowiedzUsuńSmutek bierze górę nad wszystkim innym
OdpowiedzUsuńPozdrawiam
Pięknie napisane. To straszne co dzieje się na świecie. :<
OdpowiedzUsuńPrzyznam się...Bałam się zajrzeć na Twojego bloga...
OdpowiedzUsuńNiech spoczywają w pokoju..
OdpowiedzUsuńBardzo smutne:( pozdrawiam i życzę szczęśliwych chwil
OdpowiedzUsuńPrzykre to i smutne. Trzymaj się cieplutko Agnieszko, trzeba wierzyć, że nic więcej złego się nie zdarzy
OdpowiedzUsuńByłam i jestem całym sercem z Tobą i Twoimi bliskimi.
OdpowiedzUsuńW tym czasie niestety nie mogłam się odezwać...
Agnieszko, znów widziałam Cię w programie telewizyjnym Polonii.:)
A do Brukseli i tak kiedyś przyjadę, przecież Bóg jeden wie, gdzie jest mi cos pisane...
Moc uścisków i buziaków.
Wspomnijmy teraz wyrżniętych przez Corteza Azteków, przez Pizarra Inków, muzułmanów zabitych w wyprawach krzyżowych, zapędzonych do rezerwatów Indian i Aborygenów, itd., itp. Może teraz przyszedł czas, kiedy to nie my, cywilizowani, biali, chrześcijanie napadamy ale, jesteśmy napadani... Może tak się wypełnia sprawiedliwość dziejowa?
OdpowiedzUsuńWszystkie zbrodnie przeciwko ludności budza sprzeciw i sa komentowane. Sa nieakceptowalne według mojej folozofi zycia. masz rację. Dla porządku dodam, że nie po raz pierwszy, na przestrzeni wieków, my cywilizowani, biali chrześcijanie jestesmy napadani i mordowani. Ale nie chodzi o licytowanie się. Generalnie chodzi chyba o cos innego: czy w imię jakiejkolwiek religii powinni ginąc ludzie, jacykolwiek?
UsuńOczywiście, że nie powinni. Ale religia obok pieniędzy i władzy była, jest i niestety będzie przyczyną przemocy. Nie potępiajmy innych za to, co sami robiliśmy.
OdpowiedzUsuń"Nie potępiajmy innych za to, co sami robiliśmy." - co za logika! zawsze bede potepiac za zadawanie śmierci. nie da sie obok tego przejśc obojętnie. smierć to smierć.
OdpowiedzUsuńNo właśnie, śmierć to śmierć. Przecież nie będziemy żyli wiecznie. Umrzeć każdy musi i nie od nas zależy kiedy i jak to się stanie. Śmierć została nam zadana już w Raju.
OdpowiedzUsuń