Marolles by Ieva. Sunday artist walk!
Co robić w Brukseli w niedzielny ranek, gdy nie ma co robić? To proste! Pójść w Marolles.
Robotnicza dzielnica w
kształcie pięciokąta (Pentagon) usytuowana w starej części Brukseli, w sąsiedztwie
Pałacu Sprawiedliwości, na styku Sablon, St Gilles i Ixelles. To tak najkrócej
jak można powiedzieć o czymś, o czym można mówić bez końca. Chcesz poznać
klimat tego miejsca, zajrzyj do moich wcześniejszych postów sprzed dwóch lat: Marolles i Marolles.Rue des Minimes
Marolles gwarantuje Ci, że
nie będziesz się nudzić. Niby przeczesałeś je wzdłuż i wszerz, ale Ci się tylko
zdaje, że znasz je jak własną kieszeń! Za każdym razem odkrywasz coś nowego. Taka
jest cała Bruksela. Jedna wielka animacja. Porcjuje Ci emocje. Uwalnia
stopniowo zachwyt. Odsłania po trochu swoje tajemnice.
Co do tego zgodni są wszyscy
przyjezdni, którzy trochę uważniej zaczynają przyglądać się temu miastu. I jak
ja, nie potrafią powiedzieć, kiedy ono uwiodło ich bez reszty!
Bardziej znana mi jest część Marolles w okolicach Placu Sablon. Mieszkałam w bezpośrednim sąsiedztwie.
Ale w ubiegłą niedzielę
spotkałam się z Ievą, która zaprosiła mnie na niedzielny spacer – JEJ ścieżkami.
„Pokażę Ci MOJE Marolles. To będzie spacer artystyczny.” Bo stara, robotnicza
dzielnica to zarazem wylęgarnia artystycznych klimatów i jedynej w swoim
rodzaju bohemy. Wszystko się przeplata, przesiąka: stare uliczki, antykwariaty
z dziełami sztuki, ślepe zaułki ze ścianami pokrytymi komiksami, „prawdziwi
brukselczycy” ze swoją charakterystyczną gwarą, biedni obcokrajowcy, snobistyczni
bywalcy eleganckich kafejek w pobliżu Placu Sablon, artyści różnej maści, second
handy i eleganckie sklepy, a bliżej dworca Południowego – orientalne bary z kebabami.
Spotykamy się koło słynnej windy, która nie przestaje transportować spacerowiczów z górnej części miasta, do serca Marolles i odwrotnie. Stamtąd ruszam za Ievą jedną z najbardziej znanych ulic: Rue Haute (Hoogstraat), czyli ulicą Wysoką. To najdłuższa ulica wspomnianego Pięciokąta.
Podążam za moją
przewodniczką. Uliczkami, zakamarkami, chodnikiem i po kocich łbach. Przestępujemy
progi artystycznych atelier i sklepów vintage. Zaczepiają nas uliczni domokrążcy
i żebracy. Na słynnej „pchełce” podziwiamy różnorodność oferty handlowej! Oprócz
smakowitych perełek, ileż tam rupieci, czyli „brolu”.
Oglądam się, bo słyszę
polską mowę. To nasi rodacy podążają do Kościoła Notre Dame de Chapelle, znajdującego
się w najdalej wysuniętym czubku marollowego pięciokąta.
Wracamy Rue des
Tanneurs, która wiedzie do Bulwaru Południowego, a stamtąd, już tylko krok do
Gare du Midi, nieco dalej szkoła przy Polskiej Misji Katolickiej, a przy niej
księgarnia Pani Eli, i tak dalej i tak dalej... ale to już nie Marolles. To
opowieść na następny spacer...
Wracamy z Ievą tą samą
windą, która wypluwa barwną, ludzką masę u stóp najbardziej ponurego Pałacu
Sprawiedliwości na świecie. Pochłania następną grupę spacerowiczów, by ich
wysypać na progu dolnego miasta. Jeszcze tylko parę fotek na panoramę Brukseli.
Jest sucho, choć trochę mgliście, widoczność jak na tę porę roku jest całkiem
niezła.
Zwalniam migawkę
aparatu. Gołębie z suchym trzepotem skrzydeł podrywają się do lotu. W tle ktoś
na akordeonie przygrywa jeden z najsłynniejszych walców Johana Straussa.
Zwieńczeniem naszej
porannej wyprawy jest odebranie przesyłki od zaprzyjaznionego polskiego przewoźnika
na Bulwarze Waterloo.
Przecież nic tak nie
pachnie Polską i rodzinnym domem, jak
siemiatycki chleb z PSSu i kiełbasa „Żywiecka”.
I żadne brukselskie
frykasy nie są w stanie na długo ich zastąpić.
Żegnam się z moją
przyjaciółką, obie naładowane pozytywną energią na resztę dnia. Thank you Ieva
B.
Pełno tu ślepych
uliczek, oto jedna z nich. Nasz polski akcent: Impasse de Varsovie.
Photos by Ieva and Aga Ko.
Więcej zdjęć szukajcie
na Śliwkowa Czapeczka
Zatęskniłam za Brukselą.
OdpowiedzUsuńTak dawno tam byłam.
I tylko parę godzin.
:-)
musisz przyjechac na dluzej Stokrotko, choc na caly dzien, to juz cos :) jesli chodzi o zwiedzanie - zawsze do uslug! :)
UsuńCzy my wszystkie mamy zaburzony rytm snu? Fakt, dzisiejsza godzina in plus to super sprawa. Co do zwiedzania Brukseli w twoim towarzystwie Aga jest zajefajne. Dzieki. Milej niedzieli. Joanna-Jo
OdpowiedzUsuńmamy, mamy, panny nocki ;) milego dnia!
UsuńDziękuję Ci za cudowny spacer! Pozdrawiam przemiłą Przewodniczkę. A zdjęcie z gołębiami cudne i znów wracam do " Spóźnionych Kochanków"...
OdpowiedzUsuńprawda?.... to te klimaty :) dziekuje Basiu! milej niedzieli
UsuńPiękna wycieczka. Miło tak poszwendać się w niedzielne po południe po mieście dalekim, ale przecież na nas ważnym.
OdpowiedzUsuńPiękna i kolorowe budynki super się czytało ten post.
OdpowiedzUsuńBruksela wygląda sympatycznie i kolorowo. Co chwila wyraźny kolorowy akcent. Zawsze wyłapuję takie rzeczy, bo kolory wyraźnie dodają mi energii :-)
OdpowiedzUsuńo tak! to jest to co w brukseli bardzo lubie :)
UsuńLike the graffiti.
OdpowiedzUsuńGreetings,
Filip
Me too :) Merci! :)
Usuń" Z Tobą chcę oglądać świat" , takie słowa nasunęły mi się na myśl. Nikt inny niż Ty nie potrafi być lepszym przewodnikiem. Buziaki dl Ciebie i pozdrowienia dla Twojej współtowarzyszki wycieczki.
OdpowiedzUsuńO jak pieknie zanucilas :) dziekujemy :)
UsuńŚwietne fotografie! Wiadomo, że te wielkie pięknie się ogląda, ale tu chodzi o ujęcia miejsc, faktycznie do zakochania jeden krok choć w Brukseli jeszcze nie kroczyłam.
OdpowiedzUsuńJak już będę tam, i nie będe mieć co robić idę za Twoim przewodnikiem, na bank, albo na boheme, na coś na pewno ;)
do uslug :)
UsuńPiękny spacer ;) Relaksujący ;)
OdpowiedzUsuńprzepiękne zdjęcia! jestem oczarowana Brukselą ! :)
OdpowiedzUsuńhttp://lamodalena.blogspot.com/
Przyjezdzajcie dziewczyny w te pedy! :) Poki nie pada :)
UsuńTeż bym tak chciała spędzić poranek:)))piękne masz miejsca do spacerów:)))Pozdrawiam serdecznie:)))
OdpowiedzUsuńzapraszam :)
UsuńGmail sent.
OdpowiedzUsuńPospacerowalam z Wami. Ach, jak było miło.
OdpowiedzUsuńDziękuję.
Zapraszamy częściej, Basiu :)
Usuń