Zwykły życia bieg. Podlaskie powroty.
Pierwszy tydzień grudnia był bardzo intensywny. Trzy spotkania odpowiednio od siebie oddalone. Pierwsze, na własnym, podlaskim podwórku, w wypełnionej po brzegi bibliotece publicznej w naszym mieście. Bibliotece, która dzięki niezwykłej determinacji jej dyrekcji nabiera coraz piękniejszego wyglądu. Widać rozmach włożony w remont i rozbudowę, trud - odzwierciedlają zmęczone oczy siłaczki, która ruszyła w ruch wielkie koło marzeń o miejscu do czytania z prawdziwego znaczenia. I koło podtrzymywane w ruchu wysiłkiem wielu ludzi, podjętych decyzji, uruchomionych procedur nabiera zawrotnego pędu.
Spotkanie - trochę inne niż wszystkie. Z przymrużeniem oka i wielkim humorem. Taka była koncepcja i zamysł Ani, prezesowej wydawnictwa Od Deski Do Deski. W roli przepytywanych: Blondynka i Brodacz, czyli podlaska autorka w mojej osobie i dziennikarz, pisarz i reporter Tomasz Sekielski, prywatnie mąż Pani Prezes. :) Nie było sztywnych pytań: "Co autor miał na myśli?" za to mnóstwo drobnych dygresji, zdradzanych naszych autorskich sekrecików, upublicznienie niewinnych naszych wad i słabości. Czyli tak normalnie, po ludzku. Znajomi dopisali jak zwykle, Ich obecność po raz któryś z kolei daje mi ogromne poczucie bezpieczeństwa, bo przecież to już wyświechtany slogan, ale wszyscy wiemy, że "najtrudniej być prorokiem we własnym kraju". Zgrzeszyłam czekoladkami. Od Melanii. To już też tradycja. Dzięki Mela, że dbasz o moje słabości i moją słabą wolę. Wielkie dzięki!
Tak... Koty... Szybko obiegła je wieść o tym, że na chwilę pojawiłam się w moim domu na wsi. I jeszcze, że nie ma ze mną Tośka. Bal na całego! Krótka noc, koty i ja. Nie dały się już wyprosić z domu.
No dobra, przyznam się, niech będzie... Spałam z Frankiem... Odkrył przyjemność dotyku i głaskania. Chyba mu się spodobało. Usnęłam z jego mruczącą melodią przy uchu. Drań uciekł gdzieś nad ranem. I niewdzięcznik, sprowadził pchły. Przynajmniej tak powstała moja teoria spiskowa na temat Franka swędzącym porankiem, choć przyznam szczerze, żadnej pchły szachrajki nie widziałam. Następnej mruczącej opowieści Frania wysłucham w Boże Narodzenie. On tego nie wie. Ja wiem i było mi przykro, że ta noc z Frankiem jest taka krótka. Nieuchronna w świt. Na szczęście dla niego czas istnieje inaczej niż dla mnie. W rzeczy samej taki Franek jest nieśmiertelny, bo pewnie nie wie co to śmierć. Nie ma jej świadomości. Żyje dniem dzisiejszym. Nieraz myślę, że chciałabym być takim Frankiem przywiązanym do obecnej chwili i swego jednego miejsca na ziemi. Krótkie noce skłaniają mnie do niemądrego filozofowania...
Odjeżdżam. Patrzą obrażone. Odchodzą z godnością z uniesionymi dumnie ogonami. Nie nabiorą mnie na plewy. Za stary wróbel jestem. Nie wpędzą w poczucie winy. Wiem, że mają się dobrze (lodówka pełna puszek) i worek suchej karmy. Dba o nie co najmniej kilka osób. Nieformalnie mamy je z sołtysem do spółki. Poza tym, raczej na zamorzone nie wyglądają. Lubię, że są. Są częścią tego mego podlaskiego ładu, tęsknoty i dzikości, są częścią tego świata, który z daleka - wydaje mi się jak reszta Polski. Dopiero gdy przyjeżdżam po długiej nieobecności widzę, że to ciągle całkiem inny świat. I kocham.
całość doczytajcie na: http://www.korzeniewska.com/blog/zwykly-zycia-bieg-podlaskie-powroty
Agnieszko, uwielbiam czytac, c napiszesz. W Twoich opowieściach jest tyle czaru, lekkości. dziękuję ,że jesteś!
OdpowiedzUsuńdziękuję :) a i ja lubię zajrzeć do twego pełnego twórczych zajęć życia :) teraz rzadziej wszędzie wpadam, ale zamierzam się poprawić :)
UsuńOch, te czekoladki!
OdpowiedzUsuńJa również nie potrafiłabym się powstrzymać :)
Pozdrowienia :)
Prawda? :) pozdrawiam cieplutko :)
UsuńTwoje posty Agnieszko to materiał do nowej książki. Ciągle w rozjazdach? Ale zawsze najmilsze są powroty. Natomiast koty maja swoją trochę dziką naturę i poczucie niezależności oraz świadomość, że to właścicielka winna za nimi tęsknić, przytulać, na co wspaniałomyślnie przyzwalają. Pozdrawiam
OdpowiedzUsuńTomaszu, jakie miłe i budujące są Twoje komentarze, bardzo dziękuję, jesteś mi bardzo życzliwy :)
OdpowiedzUsuńBardzo się cieszę kiedy znów się odzywasz:)))tak jak już napisano,Twoje teksty są cudne:)))Pozdrawiam serdecznie i miłego tygodnia życzę:)))
OdpowiedzUsuńMerci :) Merci :) Merci :) kochana! wzajemnie, pięknego przedświątecznego czasu!
Usuńbardzo ciepły post uśmiech sam mi pod nosem wyskoczył :)
OdpowiedzUsuńa mi też... uśmiech... do Twego uśmiechu i komentarza :)
Usuń