Mąż - najulubieńszy człowiek żony.
Nasz dom opustoszał nagle. Jak z bicza strzelił, rozpierzchli się. Rozjechali. Na wakacje.
Zostaliśmy sami: „Bez taty i mamy”. Jak w piosence:. I bez reszty naszej codziennej rzeczywistości w postaci chłopaków.
Niby zwyczajna małżeńska kolej losu w niezwyczajnym naszym magicznym domu. Gdzie ludzi i zwierzyny przepływ wielki i nieokiełznany. Gdzie ciekawskie ściany uszu nadstawiają, liczą kaszlnięcia, orgazmy, salwy śmiechu, radość, smutek, szloch. I tylko schody bardziej skrzypią w tej niewydarzonej ciszy.
I słyszymy wyraźnie swoje oddechy.
ciąg dalszy poniżej, zapraszam :)
Mąż - najulubieńszy człowiek żony :)
a to idę na ciąg dalszy :D
OdpowiedzUsuń:)
Usuńu mnie tez coraz wyraźniej słychać oddechy, ale ja to lubię ;)
OdpowiedzUsuńTak to miłe, daje poczucie bezpieczeństwa, ale czasami muszę odpocząć od gwaru :) pozdrawiam!
UsuńU mnie to ja wyjechałam, mąż radzi sobie sam...pozdrawiam Agnieszko z Ustronia...
OdpowiedzUsuńMiłego wypoczynku Basiu!
UsuńA ja zostałam sama bez najulubieńszego człowieka żony, cisza jest przyjacielem w nasłuchiwaniu, a nuż przejdzie koło mnie... pozdrawiam
OdpowiedzUsuńcisza jest przyjacielem w nasłuchiwaniu... fajnie powiedziane... :)
UsuńMoim sztandarowym songiem było`"Wyjechali na wakacje wszyscy nasi podopieczni. Gdy nie ma dzieci w domu to jesteśmy niegrzeczni..." Bardzo lubiłam, oj bardzo...
OdpowiedzUsuńU mnie gwarno cały czas. Cieszę się,ale wieczorami umykam słuchać świerszczy i kombajnów w samotności.
OdpowiedzUsuńpiękna muzyka....
UsuńKochana, rozumiem cię doskonale. U mnie dom smutny i pusty. Zostałam sama z córką i dziadkiem. Wszyscy powyjeżdżali i cały dotychczasowy gwar zamienił się w ciszę i spokój...
OdpowiedzUsuńprawda? :) pozdrawiam cieplutko!
Usuń