"Świat potrzebuje ludzi, którzy czują, że żyją."
Za oknem siarczysty mróz, a na moich kolanach przysiadły dziesiątki barwnych motyli. Tak w środku zimy? Jakiś cud? Cuda...
Ostatnio tylko takie stany, jako forma przeżycia mnie dotykają. Wróc!
Powiem inaczej:
Ostatnio tylko takie stany, jako forma przeżycia mnie INTERESUJĄ!
Nie, żeby moja codzienność była usłana różami. Nie jest, jak Twoja i Jego też. Na co dzień borykam się z różnymi problemami, chorobami najbliższych, postępującą niedołężnością, tych co zaczynają powoli odchodzić...
Dlatego mocno wierzę w cuda. Zaklinam rzeczywistość. I odnajduję cuda w codzienności.
Kiedyś zastanawiałam się czego potrzebuje ode mnie świat, rodzice, nauczyciele, wszyscy wokół... To bardzo męczące musieć sprostać oczekiwaniom całego świata. Niewykonalne. Odkąd sobie to boleśnie uświadomiłam, po raz pierwszy kiedyś, dawno temu zadałam sobie pytanie: A co sprawia, że Ty jesteś szczęśliwa. Co robisz dla siebie?
Wiecie co? Zamiast odpowiedzi usłyszałam w głowie kłopotliwą pustkę i pustą po niej gonitwę spłoszonych myśli.
I postanowiłam natychmiast coś z tym zrobić. Przecież nie dostanę drugiego życia w prezencie. Trzeba pracować na materiale, który jest. A jest nim suma dni i lat, które zostały nam jeszcze do przeżycia. Czujesz to?
Nie zastanawiaj się, czego potrzebuje świat. Zastanów się, co sprawia, że czujesz, że żyjesz, a potem zacznij to robić. Bo świat potrzebuje właśnie ludzi, którzy czują, że żyją.
Mam wrażenie, że ostatnio tylko tacy ludzie mnie otaczają. Co czują, że żyją! Mający odwagę wyjść z utartych schematów, co wcale nie jest takie proste. Ich odwaga jest moją siłą. Napędzają mnie, inspirują, sprawiają, że po prostu lubię z nimi trwonić czas, bo to "trwonienie" jest bardzo cenną formą wymiany dobrej energii między nami.
*********
Gdy zobaczyłam tę motylą spódnicę w jednym z białostockich sklepów, nie mogłam się oprzeć. To jeden z tych rzadkich momentów w moim życiu, gdy natychmiast muszę posiąść mój obiekt pożądania. Nawet gdybym miała się zapożyczyć! Zazwyczaj bywam odporna. i dosyć rozsądna. Ale przecież drobne słabości, o ile nie przeradzają się w nałogi, są takie urocze. Dzięki nim nie stajemy się nudnymi, chodzącymi ideałami. Jesteśmy ludźmi z krwi i kości. A motyla spódnica, tak zwana motylica
będzie mnie cieszyć przez okrągły rok. Jeszcze nieraz ją ujrzycie. Będzie przewodnim motywem rozweselającym bieżącego roku. A jakie są wasze drobne radości, słabości, gadźety, rytuały? Coś co wyznacza rytm zaczarowanej codzienności? Wasze nieszkodliwe, urocze dziwactwa?
Tej motylicy też bym się nie oparła:-)))))
OdpowiedzUsuńSłabość: dobra książka przy lampce wytrawnego trunku
Gadżety: całe setki figurek aniołków w domu
Rytuał: kawa po turecku o 6 rano przy kompie na znajomych blogach
I wiele drobnych radości każdego dnia- pozdrawiam aguś!
Sorki- AGUŚ!
UsuńKolana są równie ładne jak spódnica.:-)
OdpowiedzUsuńdobre :) dziekuję! pozdrawiam!
UsuńBardzo mi sie spodobala ta "zaczarowana codziennosc" i rzeczywiscie tak jak piszesz probuje odnajdowac cuda w codziennosci. Na serio to mam duzo lat i b. powazne choroby, ale ciagle chce czuc ze zyje i duzo sie smieje, regularnie rozmiesza mnie moj psiak, ktoregos dnia przypadkowo obejrzalam na internecie polskiego komika jak gotowal kartofelki z koperkiem i z kefirem i jeszcze mleko zsiadle, moja ulubiona potrawa, wiem jak gotuje sie ziemniaki ale dalam mu szanse i obejrzalam, on byl taki wesolutki caly czas, ze teraz juz zawsze i ja bede wesolutka gotujac moje ziemniaczki a jego kartofelki. Kiedy jedna Blogerka opisala swoj upadek w domu, a wedlug mnie smiesznie to opisala, stopniowo od lekkiego smiania doszlam niemal to histerycznej radosci, oczywiscie musialam jej to w komentarzu napisac przepraszajac ale tez dodalam ze to jej wina.Ona wcale sie nie obrazila, tylko mile mnie powitala na jej blogu, inne komentarze byly bardzo powazne, jeden mial kompletnie czarny scenariusz. Lubie pic z ladnych kolorowych kubkow, albo z pieknej porcelany, mam takie pojedyncze egzeplarze, uwielbiam kolorowe miseczki, piekne talerze. Mam zawsze kwiaty w dzbankach, czajniczkach a fiolki moje ulubione w delikatnych filizankach. Uwielbiam zapach ziemi, drzew, krzewow w deszczu; dla mnie jest tylko codziennosc ale ja ja lubie, wzruszam sie, smieje i placze. Teresa
OdpowiedzUsuńWitaj Tereso!
UsuńDziękuję Ci za taki obszerny, refleksyjny komentarz. Zwłaszcza w epoce pośpiechu, taka celebracja zycia, ktorą czuc w każdym Twoim slowie, zachwyca! Jestes bardzo barwnym człowiekiem i bardzo mi miło, że zbładziłaś pod mój wirtualny dach :) Mam nadzieję gościć Cię częściej. A wiesz, że mamy podobne pasje, aż się uśmiechnęłam. Tez kolekcjonuję filiżanki i celebruję picie herbaty z kolorowych kubków:) Pozdrawiam w Nowym Roku! :)
Ja wlasnie dzis w nocy dostalam olsnienia - co potrzebuje zrobic dla siebie?? Wylazac wiecej zainteresowania bliskimi, tymi, ktorzy przeciez nie sa na zawsze, ale czlowiek tak bardzo o tym zapomina. Potrezbuje spedzic wiecej czasu z mama, btaream, bratanicami, ciotkami nawet...dla siebie samej, tak zupelnie egoistycznie....Szeczesliwe chwile to motyle :-) Sciskam Cie bardzo mocno Aga!!!!
OdpowiedzUsuńrzeczywiście super refleksja! Taki flesz! Tez nieraz u mnie to kuleje. Motywujemy się nawzajem. Bardzo gorąco pozdrawiam!
UsuńSłodki wzór. Niech ich skrzydła uwznioślają Twoje myśli a ich trzepotanie wprawia w dobry nastrój. Moją słabością są buty, kosmetyki pachnące owocami i kwiatami oraz dzbanuszki do herbaty. Mam ich około 10 sztuk :-).
OdpowiedzUsuńWiesz, chyba własnie te motyle maja symboliczny charakter, dlatego nie odpuściłam sobie tej spódniczki :) Ty mi to uswiadomiłaś, dzięki. Pozdrawiam serdecznie! dzbanuszki do herbaty... słodko... :) :) :)
Usuńwpsaniały post dający do myślenia :)
OdpowiedzUsuńdla mnie relaks to ucieczka w liryczny świat ,to armia aniołów ,blask latarenki i światło w każdej postaci ,to lampka dobrego wina i zgłębianie wiedzy medycznej :)
pozdrawiam ciepło a spódnicy w motyle to troszkę zazdroszczę a jeszcze w środku zimy to brawa za odwagę i magię :))))))
to jest super: "blask latarenki i światło w każdej postaci ,to lampka dobrego wina i zgłębianie wiedzy medycznej" :)
UsuńPozdrawiam!
Twoja śliczna spódniczka w ten mroźny dzień, jest jak ciepły promień słońca.
OdpowiedzUsuńWidząc ją pomyślałam, ze to już wiosna.
Pozdrawiam serdecznie:)
Ta spódnica ma odwracac uwagę od mrozu i dawać nadzieję na wiosnę, chociażby... w sercach :)
UsuńMoim fisiem są kubki, a konkretnie to, że w pracy co roku mam inny, taki śmieszny, żeby kawa lepiej smakowała. Był już m. in kubek z owcą czy z Marchevką, w tym roku mam Reksia, tego z kreskówki :)
OdpowiedzUsuńKiecunia super, gdybym nosiła takie wdzianka, to pewnie chciałabym mieć taką samą albo podobną :))
dobrze wiedzieć, czym można sprawić Ci radość ;)
UsuńMotylaspódnica piękna :) nacieszę się u Ciebie bo sama nie założę :/ zazdroszczę nóg :P
OdpowiedzUsuńmoje słabości to koncerty, w największej ilości dżemowanie :) choć w ostatnim roku bardzo zbastowałam, uwielbiam zamknąć za sobą drzwi i zostawić wszystko za nimi, oddać się totalnie muzyce - choć w moim przypadku to trochę egoistyczne, ale tylko moje ;)
wracając do poprzedniego wpisu zastanawiam się kiedy ty odpoczywasz? Aga przecież ostatnio kursujesz na zmianę między Polską a Brukselą
buziaki
"koncerty, w największej ilości dżemowanie" :) :) :)
UsuńNauczyłam się szybko regenerować siły, spać krótko, lecz intensywnie, inaczej się nie da... oczy na zapałki. chyba ucze sie szanowac i wykorzystywać każda chwilę... Jutro w nocy, znów w drogę :)
Mróz trzyma. Zimno, brrr... Motylki cudowne! :D Pozdrawiam! :)
OdpowiedzUsuńdziś trochę zelżał, ale ciągle -10, pozdrawim motylkowo! :)
UsuńBardzo ładny wzór na spódnicy :)
OdpowiedzUsuńLubię motyle motywy, uskrzydlają mnie :)
UsuńAgnieszko jesteś cudowna.
OdpowiedzUsuńBędąc u Ciebie, mimo łez uśmiecham się...
Ja mimo że jeszcze nigdzie nie lecimy, planuję w głowie zestawy wakacyjne, dodatki - taki moj świr, widzę się już tam, gdzieś daleko...jeszcze nie wiem do konca gdzie...
Też lubię kubki, mam ich mnóstwo :)
Ty masz piękną spódnicę w motylki, ja mam kubki w kwiaty i w motylki:)
Komentarz Anonima - Teresy mnie wzruszył...
Zasyłam Ci dużo ciepłych pozdrowień w ten mroźny wieczór.
A mnie wzruszył Twój komentarz Basiu...
UsuńAkuratnie Agnieszko w tym wieku spódnica (sama) nie jest już dla mnie obiektem zainteresowania, ale cała inspirująca otoczka - taaak. No i bardzo lubię motyle. Bardzo zastanowiły mnie Twoje słowa. Masz rację. Żyjąc w pewnych schematach, zapominamy o zmienności, jaką nam niesie czas i o związanych z tym niespodziankach. Ja na przykład zostałem zaskoczony sytuacją, gdy od marca przyszło mi "uczyć się" powolnego umierania bliskiej mi osoby. Życzę wielu cudów w Twoim życiu. Tomasz
OdpowiedzUsuńDrogi Tomaszu, to niezwykle trudna lekcja, uczyć się powolnego umierania bliskiej osoby, już to kiedys przerabiałam, przerabiamy to ponownie, ale za kazdym razem jest tak samo trudno, chyba tak naprawde nie sposób te lekcję przyswoić... Pozdrawiam serdecznie :)
UsuńTacy ludzie o których piszesz to chyba w Czechach. Tak mi wynika z lektury czeskich pisarzy i Mariusz Szczygła
OdpowiedzUsuńPozdrawiam
musze pogrzebac przy Szczygle :) Nie miałam okazji czytać, choc słyszalam, że fajnie pisze:)pozdrawiam:)
UsuńJa pierniczę, czy ja czuję, że żyję? Bardzo bym chciała!
OdpowiedzUsuńMam nadzieję, że poczujesz, w tym pozytywnym znaczeniu tego słowa. Wtedy nie bedziesz miała co do tego wątpliwości, pozdrawiam cieplutko...
UsuńZastanawiam się jak jest u mnie ...Jestem w pracy wczesnej niż muszę, lubię:-) Piję kawę w ciągle w tym samym kubku, od lat używam tych samych perfum . Pełno jest takich drobnostek, które nawet niewiem kiedy stały się moimi "rytuałami" ale to właśnie jestem ja :-)
OdpowiedzUsuńnie uświadamiamy sobie zbyt czesto, że jestesmy zbudowane z takich codziennych drobiazgów, naszych przyzwyczajeń, rytuałów... :)
Usuń