Wiara w Ciebie czyni cuda.
Sierpień. Czuję na karku
lekki powiew wczesnej jesieni. Niektórzy jej nie cierpią, dla mnie ma ona
zbawienny, terapeutyczny smak. Nie wydźwięk, znaczenie, ale właśnie - SMAK.
Smakuje czereśniami, agrestem i niedojrzałą śliwką węgierką, od której, jedzonej zachłannie cierpnie język. Jesień ma też
zapach: wiatru, nocnego chłodu i pustki zżętych (?) pól. Pachnie ziemią, której częścią tak bardzo się czuję. Włącza mi się jakiś turbo-atawizm, dotykam go każdym zmysłem. :) Jak pies chłonę jesień węchem. Pragnę jej się nawąchać na całą zimę! No i kolory ma ta pora roku, rzecz
jasna! Żaden mistrz pędzla jej do pięt nie dorasta! Może co nawyżej u niej uczyć się rzemiosła!
I tak gdzieś w okolicach grudnia moja jesień pokornieje i łysieje. "Październiczeje" - pozwolę sobie powtórzyć za poetą. Entuzjazm nadchodzących świąt miesza się z przeraźliwą tęsknotą, która zaczyna deptać mi po piętach. Tęsknotą - za nieobecnymi. Kurczowo obejmuję i tulę do siebie życie. Póki jest...
I tak gdzieś w okolicach grudnia moja jesień pokornieje i łysieje. "Październiczeje" - pozwolę sobie powtórzyć za poetą. Entuzjazm nadchodzących świąt miesza się z przeraźliwą tęsknotą, która zaczyna deptać mi po piętach. Tęsknotą - za nieobecnymi. Kurczowo obejmuję i tulę do siebie życie. Póki jest...
Budzę się rano i zastanawiam
się, który mam dzień urlopu. Przekraczam właśnie połowę wakacji i od tej pory
następuje odliczanie wstecz... Moja pula wolnych dni i nocy niebezpiecznie maleje, a ja zastanawiam się - gdzie popełniłam błąd, bo jakoś tak mi te dni przeciekły przez palce... Pod
skórę nieświadomości wkrada się lodowaty lęk... Irracjonalny, no bo czego tu
się bać?... W końcu jesień - pisałam o tym wielokrotnie - to początek wielu
nowych zdarzeń, zalążek śmiałych marzeń i realizacji planów... Nie marudź. Jesień jest ok!
Wracając przedwczoraj z
Białegostoku widziałam niecodzienne (dla mnie) widowisko. Na łąkach przy drodze
bociany urządziły ptasi poligon, manewry przed odlotem, szkolenie rekrutów.
Niebo było pełne bocianich dziobów, łap (chyba bardziej nóg?) i trzepoczących skrzydeł.
Młode bocianiątka bawiły się, dokonywały brawurowych zwrotów,
ścigały się jak lekkie biało-czarne szybowce... Beztroskie. Nikt ich pewnie nie straszył, że nie dadzą rady. Gdyby znały swoja trasę, pełną niebezpieczeństw, wiele z nich pewnie by nawet nie wyruszyło w tę drogę. Powiedziałyby sobie, zakładając skrzydło na skrzydło: "Ja pierdzielę, przesiedzę jakoś tę zimę u gospodarza, może nie dadzą mi zdechnąć z głodu ".
Ale nikt nie zachwiał wiary w ich własne skrzydła, nie mają w mózgu takiej opcji, że się nie uda. W końcu to specjalność nas - ludzi... One są pewne swoich możliwości. Na niebie - swobodne jak ryby w wodzie!
Ale nikt nie zachwiał wiary w ich własne skrzydła, nie mają w mózgu takiej opcji, że się nie uda. W końcu to specjalność nas - ludzi... One są pewne swoich możliwości. Na niebie - swobodne jak ryby w wodzie!
Bo wiara w siebie czyni
cuda...
Ech, my ludzie, gdybyśmy choć
w niewielkim stopniu byli jak te bocianie dzieci przed odlotem... A my? Boimy
się ufać sobie i innym. Wierzyć we własne możliwości. Bo jakiś cień wątpliwości
pozostaje. Taka zaszłość, ułomność dzieciństwa: " Niech ja Cię skrzywdzę,
ale inni niech Cię docenią"- Brzmią mi w uszach słowa niektórych
nauczycieli na różnych etapach zdobywania wiedzy. I tak, w dobrej wierze –
wyświadczyli mi/nam niedźwiedzią przysługę. I człowiek tak czeka na to docenienie, aż nie zauważa, że życie przeczekał. I pies z kulawą nogą nie pochwalił! I tak boi się zaufać, że potencjalnie najpiekniejsze momenty życia przechodzą mu koło nosa.
Hej, wiara w siebie to nie grzech!
To niezbedny element wzrostu i rozwoju Twego i Twoich dzieci. Bez tej wiary nie będziesz nigdy wiódł życia twórczego i szczęśliwego, nie będziesz jak ten wolny, bociani żółtodziób prujący z pewnością siebie w przestworzach.
Ja w Ciebie też wierzę. Chociaż czego to mi o Tobie nie naopowiadali!
Że się nie nadajesz, że nie potrafisz, że nie chcesz...
Wiem, że każdy do czegoś się nadaje. Czasem tylko nie starcza determinacji i czasu by to "coś" odnaleźć. Moje szukanie tego "czegoś" zajęło mi połowę dorosłego życia. Na szczęście podświadomie, zawsze wierzyłam, że jest jakaś dziedzina w której jestem niezła, choc szaleństwem byłoby się do tego głośno przyznawać, by nie być posądzonym o zarozumiałość! Ale nie wszyscy są tacy uparci i zdeterminowani. I nie wszyscy mają w sobie tę wrodzoną nutkę szaleństwa, która chroni przed "normalnym życiem". Oczywiście wiele razy w siebie wątpiłam, ba, codziennie to robię! Ale wątpliwości nie paraliżuja mego działania, już nie...
Że się nie nadajesz, że nie potrafisz, że nie chcesz...
Wiem, że każdy do czegoś się nadaje. Czasem tylko nie starcza determinacji i czasu by to "coś" odnaleźć. Moje szukanie tego "czegoś" zajęło mi połowę dorosłego życia. Na szczęście podświadomie, zawsze wierzyłam, że jest jakaś dziedzina w której jestem niezła, choc szaleństwem byłoby się do tego głośno przyznawać, by nie być posądzonym o zarozumiałość! Ale nie wszyscy są tacy uparci i zdeterminowani. I nie wszyscy mają w sobie tę wrodzoną nutkę szaleństwa, która chroni przed "normalnym życiem". Oczywiście wiele razy w siebie wątpiłam, ba, codziennie to robię! Ale wątpliwości nie paraliżuja mego działania, już nie...
Więc nie martw się, że ludzie oceniają Ciebie i mówią... Od tego są żeby mówili i oceniali.
A ja nie daję wiary temu co słyszę o Tobie.
Daję wiarę swemu własnemu poznaniu Ciebie. Mówisz, że ryzykuję? Ale ile mogę zyskać gdy poznam Cię bliżej!
Daję wiarę swemu własnemu poznaniu Ciebie. Mówisz, że ryzykuję? Ale ile mogę zyskać gdy poznam Cię bliżej!
Spotkałam Ciebie tu i teraz.
Buduję swoja prawdę o Tobie bez obciążeń. Ufam temu co sama widzę, a nie temu - co inni o Tobie mówią.
A widzę wiele: twoją wrażliwość, gdy pobiegłaś/eś na pomoc komuś bez wahania, twój uśmiech gdy patrzysz na
dziecko. Pamiętasz, by nie zabrakło mego ulubionego chleba, gdy przychodzę do Ciebie w gości, potrafisz pięknie
śpiewać, rysować lubi opowiadasz tak ładnie, że aż się chce słuchać...
Drobne, codzienne zdarzenia, które składają się na całą o Tobie prawdę... I vice versa. Na Twoją prawdę o mnie...
Ufaj tylko temu co sam widzisz. A patrz nie tylko oczami. Patrz sercem. Ono nie zawiedzie.
Drobne, codzienne zdarzenia, które składają się na całą o Tobie prawdę... I vice versa. Na Twoją prawdę o mnie...
Ufaj tylko temu co sam widzisz. A patrz nie tylko oczami. Patrz sercem. Ono nie zawiedzie.
Jesteś białą,
niezapisaną kartą, którą chcę zapełnić złotymi zgłoskami. Samodzielnie. Bez pomocy innych.
Chociaż mowisz, że z Ciebie
beznadzieja. Że jesteś takim nieprzystosowanym do (tego) świata Świrkiem Muchomorkiem.
Ja w to nie wierzę. Bo widzę w Tobie ogromny potencjał.
Moja wiara W
CIEBIE uczyni cuda...
Tak jak wiara innych we mnie sprawia, że chce mi się chcieć.
Tekst jak zwykle wzruszający Agnieszko.
OdpowiedzUsuńA ja chciałam tylko wyrazić żal, że tym razem też nie udało nam się spotkać aby porozmawiać dłużej.
Nic to - ta wielka chwila jeszcze ciągle przed nami.
Serdeczności Kochanie :-)
Ten komentarz został usunięty przez autora.
OdpowiedzUsuńJeszcze się rozkoszuję latem, jeszcze nie jest za późno. Uwielbiam sierpień i zamierzam spędzić go najmilej, jak się da! :)
OdpowiedzUsuńpozdrowienia
Piękne, Aguś... Niech się dzieją te cuda.
OdpowiedzUsuńKorzystaj z ostatnich dni wolnego, korzystaj na maksa!
Buziaki! :*
PS Ja też ciągle szukam ;)
Ale celne słowa. Mogę Cię zestawić z Bosmansem:-) Jego też lubię czytać...
OdpowiedzUsuńWaśnie w dzisiejszej rozmowie tak chcialam przekonac wspaniałą osobę, aby uwierzyla w siebie i nie zwracała uwagi na złe gadanie, ale brakowało mi slow.. Zapamietam więc to co piszesz tak pięknie, głeboko poruszając czytającego i użyję Twych słów. Dziękuję, bo i ja poczulam się ważniejsza. Pozdrawiam Cię, czuła, mądra Agnieszko!
OdpowiedzUsuńTrzeba brać przykład z bocianów.
OdpowiedzUsuńgenialny blog!
OdpowiedzUsuńwww.loviseta.blogspot.com/
Wiara gory przenosi. :) Joanna-Jo
OdpowiedzUsuńTo oczekiwanie na cudze docenienie jest upokarzające.
OdpowiedzUsuńJakbyśmy sami nie wiedzieli, że jesteśmy cudem. Ale właśnie często tak jest - nie wiemy o tym :)
Ło Matko i Córko...Mam coś z bociana...;o)
OdpowiedzUsuńPiękny i wzruszający tekst. Przykład bocianów jest wspaniały. Pozdrawiam Cię serdecznie.
OdpowiedzUsuńhttp://balakier-style.pl/
Agnieszko!
OdpowiedzUsuńUwielbiam bociany- to wyjątkowo mądre i piękne ptaki.Widok bociana na gnieździe, spacerującego po zielonych łąkach czy sejmik bocianów- zawsze wywołuje u mnie radość i nastraja optymizmem.Fajnie, że o nich piszesz i ich pokazujesz, pozdrawiam Ala Zych
bardzo ładnie napisane.
OdpowiedzUsuńwiary w siebie - tego mi brakuje...
OdpowiedzUsuńJeszcze nie nacieszyłem się latem, a Ty już o jesieni wspominasz.
OdpowiedzUsuńPozdrawiam
Wiara przenosi góry! Bardzo fajnie napisane i świetne zdjęcia :)
OdpowiedzUsuńKiedyś już napisałam tu już długi komentarz i ...wcięło go...wiata czyni cuda i tego będę się trzymać...buziaki...
OdpowiedzUsuńświęta racja!
UsuńCzasem jedno budujące zdanie, potrafi zainspirować kogoś do działania. W drugą stronę podobnie. Źle dobrane słowa krytyki, mogą zburzyć najlepszy plan i naszą kreatywność. Nie można ludzi oceniać po okładce. Trzeba dać im szansę.
OdpowiedzUsuńbardzo pięknie i treściwie powiedziane, dziękuję :)
UsuńNispiracja i doszukiwanie się poztywów pozwala budowaś wiarę w siebie.
OdpowiedzUsuńGdyby nie wiara w... Moje życie już dawno zatraciłoby sens...
OdpowiedzUsuń