Obserwatorzy

Chodź, opowiem Ci bajeczkę...

No i mam zagwozdkę. Tym większą, że już nie mam małych dzieci w domu, a wnucząt, poki co - też jeszcze nie. Czyli trochę nie na bieżąco...

Czytać dzieciom bajki, czy nie czytać?



Zadzwoniła do mnie Iwonka, cała w głębokim szoku. Natrafiła w polskim sklepie w Irlandii na poczciwego "Pinokia". Wspomnienia dzieciństwa powróciły i postanowiła swoim dzieciom zafundować kawałek ulubionej lektury.
Wspólne czytanie zamieniło się w jakiś koszmar! Czyżby to czas wygładził wspomnienia i odbiór bajek z dzieciństwa? Czy to dorosłość każe nam inaczej na nie patrzeć? Wydaje nam się, ze kiedyś bajki były bardziej "soft"? Były, czy nam się wydaje?...

W miarę lektury włosy jeżyły się jej na głowie, co drastyczniejsze fragmenty próbowała ominąć zręcznie jakąś łagodniejszą interpretacją, a mały... długo nie mógł później zasnąć w nocy i kilkakrotnie budził się z krzykiem. 

No, ale rzeczywiście, jak tu zręcznie ominąć coś takiego? 



Poruszyła temat na jakimś forum. Wiele rodziców podzielało jej oburzenie, niektórzy twierdzili, że się czepia. Że taka jest rola bajek. 
Zaczęłam szperać w pamięci oraz internecie. Rzeczywiście, w bajkach aż roi się od  przemocy! Twórcy horrorów i trillerów mogą z nich czerpać inspiracje pełnymi garściami! 

Rodzice obawiają się, że baśnie braci Grimm czy Andersena mogą wystraszyć maluchy i opowiadają o problemach, których dzieci nie rozumieją - donosi "Daily Mail".


Nawet poczciwy Kopciuszek trafił na czarną listę. Ostatnio miałam okazję przyjrzeć się złej królowej z bajki o królewnie Śnieżce. (W końcu mój mąż grał tam Czarodziejskie Lusterko) Mówiąc szczerze też zadrżałam, gdy królowa kazała przynieść myśliwemu serce niewinnego dziewczęcia. Zauważyłam, że niektóre dzieci siedzące tuż przy scenie z płaczem uciekały do rodziców... 



"Profesor Ireneusz Krzemiński uważa, że zło należy stopniować. Jeśli jakąś scenę pominiemy za rok warto do bajki wrócić. Nie wolno w ogóle pozbawiać dzieci drastycznych opisów świata. - Świat baśni jest światem, który przybliża dziecku realność. Wobec tego unikanie w opowieściach pewnych elementów czyni te dzieci bezradnymi wobec zła bez którego świat przecież nie jest wolny - tłumaczy."

A wy co sądzicie?
Proponuję zamiast baśni Andersena, Dzieci z Bullerbyn. 
Albo moją książkę jako lekturę przed snem. 


Zobaczcie jaka Hania jest szczęśliwa i wyluzowana. Nazajutrz od rana ma dobry humor! :) Kiss, kiss. Oddaję wam głos. 


Komentarze

  1. Taaa, a jeszcze jak się poczyta współczesne interpretacje niektórych bajek (na przykład Czerwonego Kapturka) to już w ogóle zgroza. Cóż, każdy rodzic musi zdecydować sam. Ja małemu niewiele bajek czytałam. Ech, głównie z lenistwa. Bajki nie, ale za to w obrotach były wierszyki. Tuwim, Brzechwa itd. Mam do nich sentyment, jako dziewczynka znałam chyba większość na pamięć. Ale! Żeby nie było tak różowo, wierszyki dla dzieci też potrafią dać do wiwatu. Weźmy chociaż Jachowicza (autor min.: "Chorego kotka") "O Juleczku(!), co miał zwyczaj ssać palec". Uwaga, spoiler! Wiersz kończy się tym, że krawiec obcina Juleczkowi palce... Także ten... Ale pomysł ze stopniowaniem zła, kupuję ;)
    Miłego dnia ;)

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Groza w czystym wydaniu! z tymi obiętymi paluszkami.... Zdecydowanie lepiej Brzechwę i Tuwima ;)

      Usuń
  2. Niby dzieciaki powinny wiedzieć, że w życiu bywa nie tylko słodko, ale te sceny z Pinokia to już przesadzone. Śmierć? Czysta abstrakcja, chyba nawet dla mojego dziewięciolatka. Jednak abstrakcja niosąca ze sobą dużą dawkę grozy i niepewności. Temat śmierci odłóżmy na później.

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Masz rację, niektóre sceny w Pinokiu ( w tym konkretnym wydaniu) mocno drastyczne...

      Usuń
  3. Zupełnie inaczej pamiętam Pinokia!!! Chyba nikt go nie wieszał, ani żaden świerszcz młotkiem nie oberwał?
    Stopniowanie zła.....no ok. Ale wieszanie stopniowaniem nie jest.
    Ja bym tam dzieciom oszczędziła zbyt drastycznych bajek.

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. tez mam wrażenie, że mój Pinokio z dzieciństwa nie zawierał az takich scen...

      Usuń
  4. Hania zasnęła i miałam chwilkę, więc pomyślałam ze wpadnę zobaczyć co słychać na moim ulubionym blogu, a tu akurat taka notka z Hania :) a ksiązka z Pinokiem przerażająca! lepiej poczytać Zabiorę Cię jesienią do Brukseli :)

    A.

    OdpowiedzUsuń
  5. Szczerze powiedziawszy, bajki wcale nie są dla dzieci, tylko dla dorosłych. I mam wrażenie, że pisali je frustraci, głównie po to, by sobie ulżyć. Nawet bajeczkę o poczciwej Myszce Miki uważam za niemądrą i szkodliwą. Jak można pokazywać dzieciom, że po przejechaniu walcem, upadku z dziesiątego piętra, czy też kompletnym "rozmontowaniu na części" można wstać zdrowym i całym.

    OdpowiedzUsuń
  6. Uważam, że ten profesor wygaduje bzdety. Zresztą, najlepsze są książki w typie "Dzieci z Bullerbyn". Twoja książka, Agnieszko, jak najbardziej:).

    OdpowiedzUsuń
  7. Ja się wychowałam na baśniach Andersena, Pinokia nie znam to się nie wypowiem. Ale moje dociekliwe dzieci tez dopytywały czy to prawda że baba Jaga chciała zjeść Jasia, i dlaczego tato zostawił je w lesie, co było dla nich absolutnie niezrozumiałe......jak można dziecko !!!! zostawić samo !!! NO tato!!!!! przecież to jakaś głupota.

    Ale jedyną książkę, którą ze zgrozy nie mogły słuchać to ....przekład biblii dla dzieci... w strary testamencie krew się leje stumieniami i ojcowie chcą zarzynać własnych synów.....
    tak ...wolimy Muminki, Plastusiowy Pamiętnik , Anię z Zielonego Wzgórza czy dzieci z Bullerbyn.... albo Matyldę :)

    OdpowiedzUsuń
  8. Agnieszko, to co przedstawiłaś, to nie jest stopniowanie zła. T czyste zło, zgroza i horror. Chcemy, by nasze dzieci wyrosły na zdrowe (także na umyśle), mądre i sprawiły, aby ten świat był lepszy. No jak one to maja zrobić, jak od maleńkości oczytają się o zabijaniu??? Opinia profesora jest zupełnie pozbawiona logiki i znajomości dziecięcego rozumowania, ale cóż, profesorem się zostaje niekoniecznie będąc mądrym i rozsądnym.
    Pozdrawiam Cię serdecznie :)

    OdpowiedzUsuń
  9. Chyba jestem nienormalna, bo lubiłam bajki i wcale się tych strasznych nie bałam, ani moje dzieci. Mnie interesowało jakim cudem w małym brzuchu wilka zmieściły się dwie osoby, wtedy mi mówili, że to taka bajka i tyle.
    Pinokio mnie irytował i nie pamiętam sceny z wieszaniem. Do Lindgren dotarłam jako już dorosła (na studiach) i Karlsson z dachu mnie też drażnił. To chyba chodzi o wiek i realia otaczającego świata w danym okresie. Andersen z małymi wyjątkami jest według mnie zbyt przygnębiający.

    OdpowiedzUsuń
  10. Oczywiście że czytać. Dzieciom czytałam, to i wnukom czytam. Wczoraj do snu Pytalskiemu czytałam Brzechwę /jesteśmy we dwójkę na działce/
    Serdeczności Agnieszko:-)

    OdpowiedzUsuń
  11. Podobno dzieciaki lubią bajki z dreszczem -wiem z psychologii rozwojowej. Coś w tym jest... Ważne, żeby sie dobrze skończyło. Myślę,ze najgorsza jest przesada. Buziaki.

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Dorosli tez uwielbiają się bać :) w końcu wyrosli z tych dzieci lubiących bajki z dreszczem, pozdrawiam cieplutko:)

      Usuń
  12. Czytać, czytac, czytać..połykałam wszystkie bajki, baśnie, legendy a potem książki historyczne, potem kryminały itd,itd Wszędzie poza małymi wyjatkami (np Ania z Zielonego Wzgórza....) groza, krew, przemoc, ale Dobro zazwyczaj zwycięza, i to utrwala przeswiadczenie, ze Dobro jest ważne.
    Jednym słowem chcę powiedzieć, że trzeba samemu wypracować swój pogląd czytając wiele opowieści. Teraz nie mam ochoty na czytanie kroniki wypadków w poczytnych gazetach. One widocznie są dla osób, które nie znają horrorów z dziecinnych bajek. ;-)

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Chciałabym wierzyć Joasiu, i ciągle w to wierzę uparcie, że dobro zawsze zwycięża, choc niestety historia coraz częściej mówi inaczej. Dobranoc moja kochana dziewczyno!

      Usuń
  13. Trzeba czytać ale może nie te z przemocą i okrucieństwem. Pinokio, o ile pamiętam, to lektura szkolna.
    Pozdrawiam Agnieszko, miłego weekendu...

    OdpowiedzUsuń
  14. mi bajki tato opowiadał na dobranoc a właściwie była to jedna i ta sama bajka, o trzech świnkach :D ale tylko zakończenie było takie samo, reszta to wg fantazji :D

    http://lamodalena.blogspot.com/

    OdpowiedzUsuń
  15. hah genialny komentarz, uwielbiam kapelusze:) dziękuję za pamięć i miłe słowa:)
    zgadzam się, że zło należy stopniować, a nie odcinać od niego dzieci zamykając w różowej bańce
    bardzo szybko nauczyłam się czytać i pamiętam, że w bajkach dla dzieci przemoc występowała, był jednak jasny podział na dobro i zło
    wydaje mi się, że to właściwy punkt wyjściowy, dopiero w pewnym wieku uczymy się, że świat nie jest tak naprawdę czarny lub biały

    p.s pięknie wyglądasz na tym zdjęciu u góry strony!:)

    OdpowiedzUsuń
  16. O tak! "Dzieci z Bullerbyn" - to najwspanialsza książka.
    Moje dzieci tez ja uwielbiały :)

    OdpowiedzUsuń
  17. Faktycznie ... przerażające. Nie przypominam sobie, żeby moje bajki z dzieciństwa, były w takiej formie napisane i ilustrację też mi się nie podobają :) (ale to kwestia gustu).

    Pozdrawiam

    www.peacehappinessfamily.blogspot.tw

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Mi też zdjęcia zdecydowanie się nie podobają, to juz nie kwestia estetyki, ale... etyki! Pozdrawiam! :)

      Usuń
  18. Pinokio był kiedyś lekturą w IV kl szkoły podstawowej i mądra "pani od polskiego" tłumaczyła nam wszystkie aspekty tej pouczającej książki. Każda książka musi" mieć swój czas", a życie jest jakie jest i nikt nie jest w stanie" wyhodować dziecka za szybką". Wcześniej, czy później zetknie się z rzeczywistością. A wiele współczesnych ekranizowanych baśni wmawia dzieciom, że można zabijać bezkarnie, a potem wpadnie " jakieś coś", co postawi wszystkich na nogi. Najbardziej oburza mnie nierealność współczesnych lektur!

    OdpowiedzUsuń
  19. Agnieszko, podpisuję się pod słowami Basi. Młodziez często "wierzy", że życie można sobie kupić, zdobyć, rozmnożyć etc.
    Niestety to fakt w, literaturze jest zbyt dużo przemocy i śmierci. 80 procent utworów z podstawy programowej są pesymistyczne, mówią o wojnie, zabijaniu, umieraniu... To mnie przeraża.
    Za mało radości, optymizmu, dobra... Ale Pinokio się chyba jednak nie powiesił, jak mnie pamięć nie myli...

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. No właśnie, tak makabrycznie chyba nie skończył, tez mi tak się zdaje...

      Usuń
  20. Aż mnie zamroziło, bo "Pinokia" przerabiałam w podstawówce i nie pamiętam tych drastycznych scen. Niemożliwe, żebym nie przeczytała książki, bo czytałam, wychodzi na to, że chyba jakaś gruboskórna jestem, bo nie zapadło mi to jakoś w pamięć. Za to doskonale przypomniało mi się coś, co kiedyś przeczytałam w internecie i teraz to przekopiuję, żebyśmy się wszyscy pośmiali, bo jest to do szpiku kości prawdziwe :D

    "Jak mamy być grzeczni skoro jak byliśmy mali to oglądaliśmy Tarzana który chodził półnago i żył z małpami.
    Pinokio kłamał.
    Kopciuszek wracał do domu o 12:00 w nocy.
    Alladyn był złodziejem.
    Batman jeździł 320km/h.
    Papaj palił fajki i miał dużo tatuaży.
    Królewna Śnieżka mieszkała z 7 facetami.
    Pacman biegał po ciemnej sali i zjadał kolorowe pigułki od których dostawał energii.
    Bolek, Lolek i Tola żyli w trójkącie.
    Pan Kleks czytał poradniki Młodego Zielarza.
    Żwirek i Muchomorek byli parą.
    Kaczor Donald chodził bez majtek.
    Smerfetka była tylko jedna na całą wioskę!
    a my mamy być grzeczni. :/"

    Źródło: http://demotywatory.pl/3510668/To-nie-nasza-wina/To-nie-nasza-wina :)

    OdpowiedzUsuń

Prześlij komentarz

Witam w moim świecie LA VIOLETTE. Mój blog nie ma aspiracji politycznych, społecznych, ani żadnych innych. Moja przestrzeń jest otwarta dla wszystkich, którzy kochają życie w każdym jego przejawie bez względu na poglądy i wszelkie inne kryteria. To strefa dobrej energii w sieci i dbam o to by tak zostało.

Będzie mi miło, jeśli zostaniesz na dłużej.
agaa2086@gmail.com

Popularne posty

Starsze posty

Pokaż więcej