Tam, gdzie mieszkają ludzie o gorących sercach - Drohiczyn n/Bugiem. Zapomniana Perła Podlasia.
Ich położenie wyznacza wijąca się wstęga pieknej, niepokornej i groźnej rzeki; ich rytm życia monotonnie odmierzają pory roku. Małe, urocze miasteczka nad Bugiem. O przebogatej historii, często niedocenione... Ich mieszkańcy nie chcą się na to zgodzić. To ludzie o gorących sercach, wielu talentach i niespożytej energii do tego by "coś się działo" pomimo obiektywnych trudności, braku środków, wyludnionych po zmroku ulic. Im bardziej trudno, tym więcej kreatywności. W jednym z takich miejsc gościłam w ostatni czwartek. To Drohiczyn - perełka Podlasia, gród nad Bugiem, o którym już kiedyś pisałam. Nie będę rozwodzić się zbyt długo, bo jedną nogą już jestem w podróży. Powinnam była wyruszyć o świcie, przede mną 1500 km drogi, ale ciągle jeszcze nie moge rozstać się z miejscami, do których należy moja dusza, gdzie nieustannie grzeję się w cieple stuprocentowej akceptacji, przyjaźni, miłości. Niedługo napiszę więcej o Drohiczynie, ludziach, spotkaniu. Chciałam się tylko w naprędce podzielić pewną refleksją i złożyć podziękowania. Dziękuję serdecznie za pośrednictwem Pani Ani Bujno (która była motorem tego spotkania), wszystkim, którzy byli zaangażowani w tak pięknie przygotowany wieczór autorski, gościom, oraz mojej kochanej Ani Żebrowskiej (żałuję, że się nie spotkałyśmy), pomysłodawczyni całego przedsięwzięcia.
Moja refleksja jest taka, że małe miejscowości do takich spotkań przygotowują się z ogromną starannością, one przygotowują się ... sercem. I ten wkład widać i czuć w każdym szczególe... Tak wcześniej było w Siemiatyczach, Ciechanowcu, a teraz w Drohiczynie.
Dziękuję bardzo.
To miejsca, do których zawsze wraca się z radością i wielką przyjemnością. Na drogę zostałam wyposażona w wiele wspaniałych, artystycznych upominków: przepiękny album o Drohiczynie, książki, rzeźbę, uroczy obrazek igłą malowany przez miejscową artystkę, kubek okolicznościowy... Aż żal odjeżdzać, ale... Nie zawsze może być kawior... Nie chcę, ale muszę - jak mawiał pewien klasyk. Kto będzie dla was z takim zaangażowaniem odkrywał zakamarki Brukseli?Życzcie mi szerokiej drogi. Do zobaczenia wkrótce na blogu i w realu. Wasza siemiatycko-brukselska Aga.
Aga to co lubię. Od razu się czuje jakbym byla tam z Tobą. Na górze wpatrzone w rzeki bieg....
OdpowiedzUsuńW tych swoich stronach tak to nazwe taka jestes otulona miłością. ...
Takie jest nasze Podlasie. Skromne, sto lat za Murzynami.. .
Ale przyjazne, kochane....
Niezmanierowane, Dorotinko, szczere, autentyczne, prostolinijne, bezpośrednie, ciepłe.... do zobaczenia wkrótce, żałuję, że Cię nie widziałam, krotki czas był... za krótki...
UsuńRozumiem
OdpowiedzUsuńDlatego w milczeniu , z cierpliwoscia czekam
Nawet babcia sie zatapata hi hi !!!nasz Drohiczyn <3 w.
OdpowiedzUsuńA co! Była główną uczestniczką :) nawet cukiereczki przyniosła! Przywieziemy :)
UsuńZawsze jak piszesz o tym wschodzie Polski to mam ochotę na wyprawę , właśnie tam ... Nawet bardziej niz do Brukseli . Choć poniekąd na ten wschód od paru lat wracam ... Na Roztocze :) nie nad Bug , ale za to z duża przyjemnością ...
OdpowiedzUsuńRoztocze tez jest piekne, nawet sama nazwa... Przyjeżdżaj! :)
UsuńJeżdzę , co roku :):)
UsuńOch Ty!! Nie dość że nie ma za co dziękować to jeszcze tak publicznie......czuję się zawstydzona i z lekka skrępowana.....
OdpowiedzUsuńA żałuję nieodżałowanie swojej nieobecności na niewątpliwie urokliwie otulonym ciepłą życzliwością ludzi Twoim spotkaniu. I ponieważ tłumaczą się winni a czuję się teraz winna to - zwyczajnie jestem chora. Ale po zebraniu już tu i ówdzie relacji ..... wiem że powinnam ruszyć to co trzeba ruszyć przywiązać chustkę pod nosem i ......ale już - jak to się mówi po ptakach. Teraz z tym żalem muszę żyć. I póki jest taki świeży i napęczniały to nie ukrywam jest ciężko nie zaklinać czasu żeby się cofnął......Ściskam Cię smoczyście wielkimi ciepłymi uczuciami. I szerokiej drogi do drugiego domku.
Twoja wierna fanka - Anka (patrz jak się zrymowało hi hi)
AŻ.
Ps. Chcę żebyś wiedziała że magia Twojej tęczowej aury pomaga mi wskrzeszać moją podupadłą witalność. Dziękuję.
Looks like a very nice castle on the postcard.
OdpowiedzUsuńGreetings,
Filip
Takie spotkania są cudowne, w małych miejscowościach jest zawsze cudowny klimat. Ja za chwilę wybieram się na spotkanie poetyckie z emerytami w Biskupicach Radłowskich i jestem pewna, że znów będzie serdecznie. Pozdrawiam Cię Aguś gorąco!
OdpowiedzUsuńMasz po prostu talent w zjednywaniu sobie ludzi i magnes przyciągający przyjazne dusze :)
OdpowiedzUsuńGratuluję kolejnego pięknego spotkania!
Ten komentarz został usunięty przez autora.
OdpowiedzUsuńChyba muszę się wybrać w podróż "śladami Agnieszki" :-) Buziaki :-***
OdpowiedzUsuńWracasz do ciekawych miejsc...ja Ci gratuluje sukcesu, śledzę na Fb, robisz się sławna, brawo...pozdrawiam serdecznie...
OdpowiedzUsuń"Wiedzcie, że dla poety jedna tylko droga: W sercu szukać natchnienia..."
OdpowiedzUsuńMickiewicz
Szerokiej drogi!
Pozdrawiam serdecznie :)
A ja za toba biegam po blogu... za chwile dodam nowego posta. Widać też jesteś nocny marek :) pozdrawiam!
Usuń