Obserwatorzy

Nieposkromiony apetyt na życie.


Taki maj! Dziękuję! Szaro, buro, osiem stopni na plusie i z czego się tu cieszyć... Dlatego dziś szczególnie chcę was obdarować wielką dawką pozytywnej energii; chciałabym by niezależnie od okoliczności wasz apetyt na życie i jego pochwała - wzrastały. Bo jest  z czego się cieszyć, jest czym się dzielić. Człowiek te oczywiste prawdy po prostu zapomina. Lubi sobie ponarzekać! I ktoś z boku musi: puk! puk! otworzyć w głowie odpowiednie szufladki i uwolnić radość i wdzięczność. Po raz kolejny uświadomiłam to sobie kilka dni temu. Sama dostałam zastrzyk pozytywnej energii, w momencie gdy moje ciało i dusza potrzebowały jakiegoś koła ratunkowego. Ostatnio bywam szalenie zmęczona, przepracowana, niedowitaminiona, głównie brakuje mi, jak mniemam witaminy D... No,  bo wiecie, nie zawsze jest kawior..., nawet jeśli wyznaje się filozofię "urody życia", nawiasem mówiąc - jest to nazwa mego ulubionego miesięcznika.

Jakiś czas temu, pewnego dnia wyszłam z biura w południe, w pośpiechu - na zalaną słońcem ulicę. (Dziś raczej skłonna jestem zapytać: a co to jest słońce? Ktokolwiek widział? Ktokolwiek wie?) W pośpiechu szperałam w torebce, szukając telefonu. Rozmawiałam, pośpiesznie pakując zakupy w pobliskim sklepie do torby. Szybko skończyłam rozmowę, obiecując, że oddzwonię. No jasne, POLISH PEOPLE ALWAYS MOVING... Wracając ta samą drogą do biura, stanęłam najpierw jak wryta przed taką oto wystawą. Poczułam zawrót głowy i jak łaska spłynęła na mnie refleksja. Hej, stop! Celebruj życie. Nie zaganiaj się w kozi róg. Przez długą chwilę kontemplowałam wystawę sklepową, której zdjęcie zamieszczam poniżej.

 A później w bezpośrednim sąsiedztwie mego biura zobaczyłam jego... W samo południe wyniósł ze sklepu krzesło, zaaranżował otoczenie, wystawił rower i... chłonął życie, celebrował, patrzył łagodnie, kompletnie wyluzowany na mijających go w pośpiechu urzedasów. Przechodzili obok niego wąskim chodnikiem, który tylko na zdjęciu wydaje się taki szeroki - bo robiąc fotkę wyszłam aż na ulicę. Bruksela słynie z wąskich i nierównych trottoirs. Oczywiście, wcześniej zapytałam czy moge zrobić zdjęcie. Od słowa do słowa... Popłynęły opowieści. 



Wróciłam spokojniejsza, choć to własnie mój nieposkromiony apetyt na życie sprawia, że tak zachłannie je biorę, że mnie wszystko zachwyca, że w tym kosztowaniu wypalam sie jak zapałka. Taki paradoks...


Kiedyś tak wspaniale potrafiłam trwonić czas. Z czasem zatraciłam tę umiejętność, choc mam nadzieję, że nie zapomina się tego jak jazdy na rowerze, czy pływania. W dzisiejszym świecie, gdy czas stał się towarem luksusowym, trwonienie jego jest zanikającą sztuką, którą z wiekiem coraz trudniej mi opanować. Ciągle chcę więcej przeżyć. Muszę nauczyć się, że nie wszystko muszę, chcę, powinnam. Pewne rzeczy przyswoiłam, nad innymi pracuję, jeszcze inne  - odpuściłam. Głównie - darowałam sobie bycie perfekcjonistką. Ale daleko mi do luzu tego pana ze zdjęcia. Za to czas z rodziną i przyjaciółmi liczy się podwójnie. 



I pod takim hasłem minął ostatni weekend. Świadoma rezygnacja z wielu pozornie ważnych rzeczy. Mile spędzony czas z przyjaciółmi i ich uroczymi dziećmi. Byliśmy też na próbie... Bo muszę wam o czymś powiedzieć... Trzymacie się krzeseł i wyjmijcie jedzenie z buzi by nie zapluć ekranu. D. gra... Czarodziejskie (gadające) Zwierciadło w spektaklu dla dzieci. Dramatycznym głosem, odziera ze złudzeń na temat własnej urody złą macochę! Nie miałam tyle szczęścia co mój mąż i załapałam się jedynie do roli panny dworskiej, czyli kogo? dworzaninki? Tzn, takiej już wiekowej panny dworskiej :) Oczywiście, nie prosiliśmy się o te role, ale cóż, czasem trzeba wypełnić swój społeczny obowiązek. Wrócilismy do domu w doskonałych nastrojach. 

 

I nie żal nawet butów zjedzonych przez Tośka. (Niespodzianka po powrocie) Życie nauczyło mnie szanowac rzeczy, ktore mam, ale nigdy, przenigdy nie żałować. Dlatego bez cienia smutku z mojej strony poszły do kosza. Trudno. Inni domy tracą, a ja tylko buty? Czymże są moje stare buty w skali kosmosu. Nawet nie pyłkiem, tylko jakimś mega kosmicznym pyłeczkiem. Tolo przysięgał, że to nie on trzyma w łapach moje ulubione pantofelki, to nie jego łapa, nie jego kieł, a tak w ogóle to nie wie o co chodzi! Cytrynka stoczyła się ze stołu sama i pogryzła, a on Tosiek ma tego ciągłego oskarżania dosyć! A poza tym, co miał robić jak nas tyle czasu nie było! Sami sobie jesteśmy winni! Po czym ziewnął i poszedł obrażony spać.






Wspaniała codzienność, która w innych częściach świata jest tylko marzeniem. Jak nie chwalić i nie celebrować. Uroda życia - mój sposób na bycie szczęśliwą tu i teraz. Nie trzeba szukać daleko. Sprawdziłam sama. Gorąco polecam. Agnieszka Korzeniewska. 






Komentarze

  1. Damą dworu byłaś! Dla takiej atrakcji można sobie te buty odpuścić. Choć swoją drogą bardzo ładne były. Z Tośka urwis pełną gębą:)).

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Dopiero tak na dobra sprawę będe, bo przedstawienie na poczatku czewca, bedziemy tańczyć... i chodzić tanecznym krokiem, :)

      Usuń
  2. Nawet królewny tracą pantofelki, a cóż dopiero damy dworu. A pieska trzeba zawsze słuchać. Wiem coś o tym, ponieważ na każdym spacerze to on prowadzi. Twoim postem naładowałam akumulatory. Dzięki. Pozdrawiam.

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. widze mamy podobną formułę spacerów z pieskiem :) Pozdrawiam niedzielnie :)

      Usuń
  3. Mój najwspanialszy na świecie pieseczek zjadł mi kiedyś 3 /trzy/ pary butów.
    Ale to był drobiazg, bo pieseczek, /suczka Lassie/ był najlepszym przyjacielem na świecie.
    :-)

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. czyli nie jest źle, takie buty to pestka, dokladnie tak czułam Stokrotko! :)

      Usuń
  4. Kiedyś, kiedyś, mój pies zawsze zakopywał buty w ogródku. Załatwił w ten sposób niejedne "nówki" mojej mamy. Moje z kolei zakopywał pojedynczo. Często więc go ganiałam po podwórku, biegając w jednym bucie.
    Gratulacje z okazji rozpoczęcia kariery aktorskiej :)

    OdpowiedzUsuń
  5. Ja tez przestalam byc perfekcjonistka. Ucze sie celebrowac zycie, zwolnilam i przestalam sie szarpac. Z wiekiem zaczelam doceniac inne wartosci . Aga lubie Twoje posty, zmuszaja mnie do myslenia a ich tresc jest mi bliska.
    Szafiarka, blogerka, pisarka teraz aktorka...czym mnie jeszcze zaskoczysz?

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Z przyjemnością sama siebie jeszcze czymś zaskoczę, juz kawał drogi razem przebyłyśmy Elu, prawda? kto by pomyslał... Pozdrawiam! :)

      Usuń
  6. Ja tez przestalam byc perfekcjonistka. Ucze sie celebrowac zycie, zwolnilam i przestalam sie szarpac. Z wiekiem zaczelam doceniac inne wartosci . Aga lubie Twoje posty, zmuszaja mnie do myslenia a ich tresc jest mi bliska.
    Szafiarka, blogerka, pisarka teraz aktorka...czym mnie jeszcze zaskoczysz?

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Podpisuję, się pod tymi słowami. Jesteś Agnieszko niesamowita!

      Usuń
  7. Oj znam ten apetyt na życie . Na szczęście wiem tez kiedy zwolnić żeby sie nim delektować :)
    Bardzo ładnie wyszłaś na tym zdjęciu zza kolumny i tym wyżej :)

    OdpowiedzUsuń
  8. Otóż to. Wspaniała, cudowna codzienność. Już potrafię ją celebrować. Nie do końca potrafię się uwolnić od poczucia "trwonienia" czasu, które wcale trwonieniem nie jest. Ale to też moje ADHD, które nie pozwala usiedzieć na miejscu - także mentalnie:)
    Ale już WIEM.
    Dworzanka? Panna do towarzystwa? Ciotka rezydentka, hrehre?

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Najbardziej pasuje: ciotka rezydentka, chaaaaachahahah :)

      Usuń
  9. Również mam pragnienie, żeby jak najwięcej przeżyć. Apetyt na życie rośnie :)

    OdpowiedzUsuń
  10. "Wspaniała codzienność, która w innych częściach świata jest tylko marzeniem" i w tym zdaniu jest całe setno :-) Zgadzam sie całkowicie :-) Nie pozostaje nam nic innego, jak tylko cieszyć sie tym co mamy :-) Choć nie zawsze doceniamy to, co jest u nas w ogódku i zaglądamy do sąsiada ;-)

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. no właśnie, a u sąsiada w ogródku trawa taka zielona, soczysta... Jak on to robi? :) Pozdrawiam Szpileczko!

      Usuń
  11. Widać ten luz wypełniający leżak.
    Tez bym tak chciał
    Pozdrawiam

    OdpowiedzUsuń
  12. ładnie wyglądasz, fajny syn

    OdpowiedzUsuń
  13. A ja mam to szczęście, że często wyciągam się w słońcu i luzie. I spaceruję wokół jeziora. I w dodatku zdaję sobie sprawę z tego, jaką jestem szczęściarą, że tak mogę! Korzystam zawsze, kiedy mam okazję, też mam baterie słoneczne wymagające częstego doładowania. Życzę Ci, żebyś szybko wróciła do szczęśliwego trwonienia czasu bez wyrzutów sumienia.

    OdpowiedzUsuń
  14. "Czas, który marnujesz z przyjemnością, nie jest czasem zmarnowanym" powiedział T.Eliott. Życzę Ci dużo chwil do zmarnowania w ten weekend.
    Tosiek na ostatnim zdjęciu chowa łeb w łapach zupełnie jak moja Inka. Ile ja kapci wyrzuciłam dzięki Luli!

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. :) dobre hasło! u mnie tez kapcie sa ulubionym kąskiem :) moze to kuzyni - nasze zwierzaki - podobieństwo zachowań :) kto wie...

      Usuń
  15. Kochana jesteś i mądra...pozdrówki dla syna, głaskanie dla pieska, który też czasu marnować nie będzie:-)))))))

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. o nie, czasu to on nie marnuje! :) dziekujemy, pozdrawiamy i merdamy :)

      Usuń
  16. Czas towarem luksusowym...to niestety prawda...

    OdpowiedzUsuń
  17. "Tak bym chciala dama byc ach dama byc..." jak spiewa Rodowicz. Trzeba bylo Toskowi zostawic do zabawy na zas. Szkoda marnowac kolejnej pary. Wyglada na takiego co to na jednych butach nie poprzestanie. ☺ Zwolnij bo liczy sie tu i teraz. Fakt pogoda w BE to totalna katastrofa. Dlatego mimo, ze juz poludnie tuz tuz, my swietujemy prace jeszcze w lozku. Nic tak dobrze nie robi jak porzadne nicnierobienie od czasu do czasu. Milego dluzszego weekendu. Joanna-Jo

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. tez tak myślalam, ale później przyszła refleksja, że Tosiek sobie utrwali, że wszystkie buty mozna zgryzac w majestacie prawa... łudzę się, że moje metody wychowawcze dadzą jakiś efekt.... Pozdrawiam!

      Usuń
  18. Zaczęłaś nod narzekań, a tutaj.... Aga! tryska od Ciebie źródło ciepła i ogromnej energii. Cudne zdjęcia!

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Ten typ tak juz ma Dorotko, nawet od narzekań dochodzi do radosnego optymizmu :)

      Usuń
  19. Super picture of you in the city.

    Greetings,
    Filip

    OdpowiedzUsuń
  20. Znam to kochaniutka mój piesek też nie jeden raz pogryzł nam buciki....he,he a było je schować- pozdrawiam
    Ślicznie wyglądasz na zdjęciach !

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. no własnie, nauczka za moje bałaganiarstwo! Najlepsza z możliwych! kisss :)

      Usuń
  21. Może i perfekcjonistką nie jestem, ale daleko mi do luzu Pana ze zdjęcia :-/ Chociaż marzy mi się taki luz, to ciagle kombinuję - jak go osiągnąć??? Przecież nikomu samo się nie zrobi, więc jak? Zmotywowałaś mnie do większych starań przynajmniej...

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. sama nieustannie ponawiam proby i walcze o swoj luz, by dojść do mistrzostwa, ale jeszcze do tego pana tez dla mnie daleka droga :)

      Usuń
  22. Tak sobie pomyślałam, że w tym całym pędzie życia, gdzieś zatraca się celebracja tych prostych z pozoru, a tak bardzo wyjątkowych chwil. Mnie takiego "zatrzymania" nauczyła moja trzyletnia córka - bo ona jeszcze nie jest tak zblazowana życiem - dla niej nie wszystko jest oczywiste - dla niej wszystko jest nowe i ciekawe!
    Kupisz sobie nowe buty, jeszcze wygodniejsze i ładniejsze ;)
    a ta dama dworu to chyba dwórka ;) też kiedyś grałam;]

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. no własnie, dziecko zmienia calkowicie optyke postrzegania świata i wartościowania, mój juz wyrósł, sam pędzi przez życie...

      Usuń
    2. Aguś potrafisz znaleźć w każdej sytuacji coś pozytywnego , w każdym miejscu coś pięknego......że wszystko ma jakiś sens ale nie raz wydaje mi się że są sytuacje bez wyjścia, bez dobrego wyjścia .........a może ten anonimowy pan na zdjęciu tez ma swoje problemy ale wystawił rower i posadził kwiaty......może tez jutro wyjmę rower a na działce posadzę różę bo chociaż ma kolce ale jest piękna........

      Usuń
  23. Na pewno, ten pan tez ma klopoty jak wszyscy, mniejsze, wieksze, ale ma... ale musi rano wstać, otworzyć galerie, być miłym dla ludzi; moze wtedy jeszcze bardziej dostrzega się wszystkie, malwe radości i tak bardzo chce się zyć i usmiechać się przez łzy. Nie ma róży beza kolców Basiu... masz rację kochana...

    OdpowiedzUsuń

Prześlij komentarz

Witam w moim świecie LA VIOLETTE. Mój blog nie ma aspiracji politycznych, społecznych, ani żadnych innych. Moja przestrzeń jest otwarta dla wszystkich, którzy kochają życie w każdym jego przejawie bez względu na poglądy i wszelkie inne kryteria. To strefa dobrej energii w sieci i dbam o to by tak zostało.

Będzie mi miło, jeśli zostaniesz na dłużej.
agaa2086@gmail.com

Popularne posty

Starsze posty

Pokaż więcej