Moja nadzieja, że śmierć niczego we mnie nie skończy...
"Od kiedy myślę
Wlecze się za mną
Tak jak list gończy
Moja nadzieja
Że śmierć niczego
We mnie nie skończy"
A kwintesencją tej nadziei jest dla mnie właśnie Wielkanoc i dni ją poprzedzające.
Moja nadzieja/wiara wykracza poza światopogląd, kulturę, szerokość geograficzną. Bez względu na to, gdzie bym się urodziła, kim bym nie była, istniałaby we mnie świadomość istnienia Jego. Bo przyszłam na świat z genem wiary. Moi niewierzący przyjaciele nazywają to naiwnością. Ja nazywam to - pogodnym zaufaniem i pewnością.
Mawiają, że świat zachodni zabił Boga konsumpcjonizmem, łatwością dostępu. Ale ja paradoksalnie najgłośniej słyszę Jego głos w pustych nawach osamotnionych kościołów. Mówi do mnie tak wyraźnie. Nie zagłusza go blichtr, wrzawa, pycha - również tych, którzy powołani są do głoszenia prawdy o Nim. Znajduję Go też w każdym napotkanym człowieku.
W te dni życzę wam spokoju i radosnego zaufania. Do Niego, do bliskich, do Was samych, do... szeroko pojętego Człowieka. By Człowiek zawsze w nas zwyciężał. Pomimo... Bo w dużej mierze, o to chyba właśnie chodzi.
Ja w tym tygodniu zwanym Wielkim otrzymałam miłą, niezmiernie miłą niespodziankę. Która bardzo mnie wzruszyła... Naprawdę mam niezasłużone szczęście do ludzkiej życzliwości. Sprawczynią tej niespodzianki jest Basia, autorka bloga Pięć pór roku
Obraz wisi już na ścianie w moim "duchowym" kąciku...
...a strofami wierszy wielkopostnie karmię duszę. Najpiekniejsze rekolekcje! Dziękuję Basiu!
Jest jeszcze jedna 'książka" po którą sięgam. Za rzadko. Ale jej obecność na moim stole daje mi poczucie bezpieczeństwa. Ta wyjątkowa "książka" towarzyszy mi przez całe moje życie.
"Będziesz Biblię nieustannie czytał. Będziesz ją kochał więcej niż rodziców. Więcej niż mnie... Nigdy się z nią nie rozstaniesz... A gdy się zestarzejesz, dojdziesz do przekonania, że wszystkie książki, które przeczytałeś, są tylko nieudolnym komentarzem do tej jedynej Księgi" (Krąg biblijny, s. 9). Roman Brandstaetter
http://mateusz.pl/duchowosc/pb/jak-pb-01.htm
Pozdrowienia z mego miejsca na Ziemi, gdzie odnajduję nieustannie od lat Prawdę o sobie... Siemiatycze. Spokojnych, radosnych Świąt...
P.S. Jeszcze uwaga natury technicznej. Od dzisiaj chwilowo ograniczam częstotliwość blogowania do jednego posta na tydzień. Nie jest to bynajmniej spowodowane brakiem pomysłów (wręcz przeciwnie, te, aż kipią w mojej glowie), ale tym, że dzień jest dłuższy i więcej czasu spędzam aktywnie. Poza tym nie nadążam z odpisywaniem wam i odwiedzaniem waszych blogów. Do częstszego blogowania powrócę w długie, jesienno-zimowe wieczory... :)
Wlecze się za mną
Tak jak list gończy
Moja nadzieja
Że śmierć niczego
We mnie nie skończy"
A kwintesencją tej nadziei jest dla mnie właśnie Wielkanoc i dni ją poprzedzające.
Moja nadzieja/wiara wykracza poza światopogląd, kulturę, szerokość geograficzną. Bez względu na to, gdzie bym się urodziła, kim bym nie była, istniałaby we mnie świadomość istnienia Jego. Bo przyszłam na świat z genem wiary. Moi niewierzący przyjaciele nazywają to naiwnością. Ja nazywam to - pogodnym zaufaniem i pewnością.
Mawiają, że świat zachodni zabił Boga konsumpcjonizmem, łatwością dostępu. Ale ja paradoksalnie najgłośniej słyszę Jego głos w pustych nawach osamotnionych kościołów. Mówi do mnie tak wyraźnie. Nie zagłusza go blichtr, wrzawa, pycha - również tych, którzy powołani są do głoszenia prawdy o Nim. Znajduję Go też w każdym napotkanym człowieku.
W te dni życzę wam spokoju i radosnego zaufania. Do Niego, do bliskich, do Was samych, do... szeroko pojętego Człowieka. By Człowiek zawsze w nas zwyciężał. Pomimo... Bo w dużej mierze, o to chyba właśnie chodzi.
Ja w tym tygodniu zwanym Wielkim otrzymałam miłą, niezmiernie miłą niespodziankę. Która bardzo mnie wzruszyła... Naprawdę mam niezasłużone szczęście do ludzkiej życzliwości. Sprawczynią tej niespodzianki jest Basia, autorka bloga Pięć pór roku
Obraz wisi już na ścianie w moim "duchowym" kąciku...
...a strofami wierszy wielkopostnie karmię duszę. Najpiekniejsze rekolekcje! Dziękuję Basiu!
Jest jeszcze jedna 'książka" po którą sięgam. Za rzadko. Ale jej obecność na moim stole daje mi poczucie bezpieczeństwa. Ta wyjątkowa "książka" towarzyszy mi przez całe moje życie.
"Będziesz Biblię nieustannie czytał. Będziesz ją kochał więcej niż rodziców. Więcej niż mnie... Nigdy się z nią nie rozstaniesz... A gdy się zestarzejesz, dojdziesz do przekonania, że wszystkie książki, które przeczytałeś, są tylko nieudolnym komentarzem do tej jedynej Księgi" (Krąg biblijny, s. 9). Roman Brandstaetter
http://mateusz.pl/duchowosc/pb/jak-pb-01.htm
Pozdrowienia z mego miejsca na Ziemi, gdzie odnajduję nieustannie od lat Prawdę o sobie... Siemiatycze. Spokojnych, radosnych Świąt...
Dobrych dni, dobrego czasu dla siebie i najbliższych.
OdpowiedzUsuńDziekuje i nawzajem, moj ulubiony blogerze :)
OdpowiedzUsuńAgnieszko, wspaniały prezent. Basia tworzy cudowne obrazy i wiersze... Dla mnie te święta też mają wielki duchowy wymiar, a za tydzień i jeden dzień przeżyjemy z mężem Coś, na co czeka cały świat. Życzę Tobie i twoim bliskim radosnego świętowania. Pozdrawiam.
OdpowiedzUsuńPiękne są Twoje Siemiatycze!
OdpowiedzUsuńBrandstaettera bardzo lubię!
Biblia przy Tobie- nie zginiesz...
Cieszę się, że mogłam Ci sprawić radość!
Za postami Twymi tęsknić będę, bo Twój język jest wyjątkowy!
Bądź szczęśliwa w te święta i zawsze...
Dziekuje za Twoja wiare!
OdpowiedzUsuńSerdecznosci
Judyta
Chcieli zabić Boga, zamienili Go na świątynie hipermarketowe, i tam oddają się czczeniu dóbr doczesnych w każdą niedzielę.
OdpowiedzUsuńAle prawdziwej wiary nikt nie zabije. Ani Boga w nas. Zdrowia i miłosci!
Хрістос воскрес!
PS... jesteś w Siemiatyczach, ja za chwilę będę tuż obok, na wschód ;-)))
OdpowiedzUsuńBazuje w Siemiatyczach, ale wywialo mnie na pierwszy dzień świat do Krakowa. Wracam na chwile we wtorek, a w środę wracam do Belgii. Będziesz moze we wtorek w Siemiatyczach?
UsuńDopiero w czerwcu. Ale od listopada powinnam być na stałe, kilkanaście km na wschód. Ostatnia wioska pod granicą, za Klukowiczami.
UsuńO to będziemy prawie sąsiadami :) moze kiedyś uda sie spotkać :)
UsuńZ Siemiatycz to rzut kamieniem :) Na pewno się uda :)
UsuńTaj pięknie napisałaś o tym, co jest pokarmem Twojej duszy. Myślę i postrzegam podobnie, tylko tak często opada mnie zniechęcenie. Cudownych Świąt w rodzinnych stronach. To są również rejony mojego nieżyjącego męża.
OdpowiedzUsuńPięknej Wielkanocy Agnieszko!!!
OdpowiedzUsuńKochana Stokrotko! Wzajemnie dla ciebie i twojej rodziny. Napisz mi swój nr na maila, moze uda mi sie przed wyjazdem usłyszeć twój głos :)
UsuńMasz rację relacje człowieka z Bogiem są osobiste, nie lubią zgiłku.
OdpowiedzUsuńŻyczę, aby Zmartychwstanie Pańskie przeżyte w Kraju pozytywnie naładowało Ciebie i Twoją Rodzinę na kolejny rok.
Napisz, jeślinie nie boisz się oczywiście tłumu wielbicieli, z którgo lotniska lecisz we środę.
Dziękuje za miłe słowa. Staramy sie zawsze spędzać w Polsce z najblizszymi. Powrót do źródeł.... Bardzo sympatyczne ostatnie zdanie :) polechtalo miłe moja kobieca próżność. Zazwyczaj odlatujemy z lotniska w Warszawie. Ale znam tez lpolskie lotnisko w Rzeszowie i Krakowie. Jednak najcześciej na święta przyjeżdżały samochodem. Bo towarzysza nam jeszcze psy :) a wiec: Siemiatycze- Warszawa - Poznań ....
UsuńŻyczę ci wspaniałe przeżytych świat wielkanocnych!
Jeszcze jest kilka dni to coś się może wymyśli. Śiemiatycze pewnie interesujące, ale okolice Niepokalanowa kilka kilometrów od autostrady, można się po drodze umówić na kilka zdjęć, czy na przydrożną kawę!
UsuńJa na króciutko....bo czasu zupełnie nie mam
OdpowiedzUsuńPięknych Świąt Agnieszko :***
Zdrowych i Wesołych Świąt! Ja również wierzę,że po śmierci nie zginę cała. To motywuje do pracy nad sobą, gromadzeniu innych dóbr niż tylko materialne. A pochodzę również ze wschodu Polski - okolice Włodawy :)
OdpowiedzUsuńSłonecznych, cieplutkich i radosnych świąt Kochana :)
OdpowiedzUsuńAgnieszko, Świąt pełnych wiary, nadziei i miłości :))
OdpowiedzUsuńA już miałam napisać, że nie nadążam ostatnio za Twoimi postami, bo też spędzam czas aktywniej fizycznie. Spokojnych i radosnych świąt!
OdpowiedzUsuńWesołych zdrowych i pogodnych Świąt Ci życzę !
OdpowiedzUsuńSą sytuacje w marnym życiu, kiedy nadzieja, choć umiera ostatnia (czego sama doświadczyłam) umiera i już nic jej nie wskrzesi. Wierzącym lepiej, nie nalezę do nich.
OdpowiedzUsuńSpokojnych świąt :*
Radosnych Świąt:)
OdpowiedzUsuńPogodnych i radosnych Świąt. Wesołego Alleluja !
OdpowiedzUsuńCzyste słowo :)
OdpowiedzUsuńŚwięto Wielkiej Nocy to czas otuchy i nadziei. Czas odradzania się wiary w siłę Boga i w siłę człowieka...
Wesołych Świąt!
Smucim się , ze mnij ciebie w sieci :)
OdpowiedzUsuńTo nie moje święta , ale wszystkiego dobrego :)
Cudowne slowa , pieknie opisalas wiare- pogodne zaufanie i pewnośc- chowam te slowa w sercu. Wesołych pełnych nadziei Swiat
OdpowiedzUsuńFajne były święta i wyjątkowe bo połączone ze chrztem Hani,Dziękuję Kochana za wspólny czas który mogłam spędzić z Tobą,Dziękuję za wszystko !!!!!!!!!!!
OdpowiedzUsuńKochana, bardzo dziekujemy, bylo cudownie, choc ekspresowo, nawet nie mialam kiedy zadzwonic, jutro z trasy bede cie scigac telefonami, dobrej nocki siostrzyczko! :)
UsuńMoim zdaniem to nie konsumpcjonizm zabił wiarę w Europejczykach. Powiem więcej - nie mógł jej zabić, bo jej po prostu nie było. Dlaczego tak uważam? Przez wieki w wielu krajach Europy zmuszano ludzi do wiary w Boga, co gorsza robiono to za pomocą narzędzi politycznych. Nikt nie troszczył się o to, by prości ludzie znali Biblię, by uczono ich miłości Boga i bliźniego... Nawet reformatorzy nie byli pod tym kątem wiele lepsi od poprzedników.
OdpowiedzUsuńEfektem przymusu, zmuszania kogoś do wiary jest odrzucenie jej (a właściwie - jej pozorów) w sytuacji, gdy tego przymusu już nie ma. To samo obserwuję w Polsce - im większy w danym środowisku jest przymus, fakt, że dzieci "muszą" chodzić na religię, a ludzie dorośli "muszą" chodzić do kościoła, tym większe w takim środowisku są szyderstwa z Boga i z Pisma, tym większa niewiara, a nawet nienawiść do chrześcijan.
Może więc lepiej, że dzieci Bożych jest mniej, za to jest więcej prawdziwych.
I to samo z notkami na blogu - może będziesz pisać ich mniej, ale za to lepsze :) To samo robię ostatnio: zamiast w ilość idę w jakość :)
Pozdrawiam :)
:) Oj nie wiem, z ta jakoscia... U mnie na to nie ma reguly, zwlaszcza, ze wstawiam notki o bardzo roznej tematyce, czasami glebsze przemyslenia, a czasami krotki zapis dnia codziennego, wiec notka, ktora jest wartosciowa dla jednych czytelnikow, moze byc zupelnie nieuzytecznym bla, bla - dla innych, ale inaczej nie potrafie... :) taki groch z kapusta, buziaki i dobranoc! :)
UsuńMoi kochani, dzieki wszystkim za refleksje i mnostwo pozytywnej energii. zazwyczaj ustosunkowuje sie do kazdego wpisu, tym razem dziekuje wam "zbiorowo", bo po prostu bylam w podrozy i sila rzeczy odcieta chwilowo od netu:) do soboty (do nowej notki)
OdpowiedzUsuń