Bajeczka dla Maksia (część pierwsza)
Iwonka pisze: „Odkąd Maks nauczył się
otwierać twego bloga, codziennie zagląda by zobaczyć, czy ciocia Aga czegoś nie
napisała”. W ten oto sposób odkryłam, że rozpiętość wieku moich czytelników
jest bardzo duża i tym najmłodszym też jestem coś winna.
Kochany Maksiu, usiądź więc sobie wygodnie
przed ekranem. Weź na kolana Figę, albo nie, bo to straszna wiercipięta i na pewno
będzie przeszkadzała ci w słuchaniu! Daj Figuni kostkę i poproś mamę Iwonkę by
przeczytała ci pieskową opowieść napisaną specjalnie dla ciebie.
Zaczynamy...
Słońce
chyliło się nad horyzontem kiedy mały czarny piesek z wywieszonym języczkiem
podążał bezradnie skrajem lasu. Rozglądał się dookoła w coraz większej panice,
ale nigdzie nie było śladu jego właścicieli.
- Gdzie jestem? Gdzie jestem? Gdzie jestem? – kołatało w malutkiej główce.
- Gdzie jestem? Gdzie jestem? Gdzie jestem? – kołatało w malutkiej główce.
Jego dwunożni przyjaciele nie zauważyli gdy
na zakręcie wypadł z auta na pobocze jezdni. Gdyby było inaczej na pewno by się
zatrzymali! Przysiadł by trochę odpocząć gdy nagle coś zaszeleściło w
pobliskich krzakach i spoczęło na nim dwoje czujnych oczu.
- Wrrr, co ty tu robisz pętaku?! –
szara suka odsłoniła ostre zęby w groźnym pomruku. Miała szczupły pyszczek i
puszysty ogon. Wyglądała jakby była spokrewniona z lisicą.
zdjęcie pożyczone z internetu
Kundelek cofnął się przestraszony potulnie podkulając ogonek.
- Coś za jeden? – zapytała zbliżając się do niego. Na znak uległości pozwolił się jej obwąchać. Nie zamierzał szukać niezgody z dorosłym, doświadczonym zwierzęciem. Wrodzony instynkt kazał mu skulić uszy po sobie. Tak jak go mama uczyła.
- Zgubiłem się, ale niedługo mnie odnajdą! Moi państwo na pewno za mną bardzo tęsknią. Nie pozwolą długo mi się tak błąkać!
Suczka prychnęła z politowaniem, omiotła go pogardliwym wzrokiem i bardziej stwierdziła niż zapytała:
- Na pewno jesteś głodny.
W odpowiedzi pieskowi zaburczało w brzuszku.
Głośno przełknął ślinę.
- Chodź za mną – skinęła głową – tylko bądź czujny i ostrożny.
Kajetek, bo tak wołały na niego dzieci, posłusznie pobiegł za swoją przewodniczką.
- Chodź za mną – skinęła głową – tylko bądź czujny i ostrożny.
Kajetek, bo tak wołały na niego dzieci, posłusznie pobiegł za swoją przewodniczką.
Zbiżyli się do skraju wsi. Za ostatnimi
stodołami suczka kazała mu przycupnąć i czekać pod drzewem a sama zakradła sie
do stogu siana, pogrzebała w nim i za chwilę wróciła z wielką kością bogatą w
soczyste kawałki mięsa.
Mniammm.... Kajetkowi zawirowało w głowie od
przepysznego zapachu. Z pyszczka
pociekła strużka śliny. Zakwilił prosząco i oblizał się zachłannie.
Wrr – skarciła suka malucha. Chwilę sama poskubała wyniośle kość dla zasady
lecz po chwili oddała pieskowi wspaniałą zdobycz. W milczeniu przypatrywała się
jak szarpie młodymi ząbkami twardy,żylasty kawał miesa. Gdy się posilił i popił
wodą z pobliskiej rzeczki znów nadzieja i radość wstąpiły w drobne ciało
pieska. Ruszyli ochoczo w dalszą drogę. Podskakiwał radośnie podążając za swoją
przewodniczką. . Po jakimś czasie suka zarządziła odpoczynek na skraju lasu.
Dobranoc Maksi. Następna część przygód Kajetka za tydzień. Buziaki.
Podpisano
Ciotka Aga
Nice photo's Agnieszka
OdpowiedzUsuńwish you a very good weekend,
Pozdrawiam, Joop
Thank you, Joop! You start to speak Polish, great! :)
OdpowiedzUsuńPrettige zondag:) Agnieszka
To teraz Maksiu będzie miał bajeczny serial pióra Cioci Agi. Jak to miło, gdy rodzina kibicuje blogerce, interesując się tym, co w jej duszy gra.
OdpowiedzUsuńI to taka przyszywana rodzina :) Maksio jest synem mojej najlepszej koleżanki i dawnej sąsiadki:) Jest slodki!
OdpowiedzUsuńŁadnie ciocia Aga napisała :))
OdpowiedzUsuńa ja u ciebie teraz po blogu łażę:)... pozdrawiam!
OdpowiedzUsuńA to super ciocia- nawet ja przeczytałam:-)
OdpowiedzUsuńTeż nieraz lubimy posłuchac bajeczek:)
OdpowiedzUsuńTo i mój Julo chętnie dołączy do grona czytelników, szczególnie, że bajeczka tak ciekawie sie zapowiada ;)
OdpowiedzUsuńWitamy kochanego Jula w klubie bajkowym. Ufff! Nie wiem, czy podołam... Nigdy nie pisałam bajek! :) ale czego się nie robi dla naszych milusińskich
UsuńCzekam na dalszą część. Piesio na pierwszym zdjęciu przesłodki, lisiczka też... A u mnie była dyskusja na temat moich rudych wyrzutów sumienia... Pozdrawiam ciepło!
OdpowiedzUsuńŚliczne! Przeczytam Szczerbatemu i Pytalskiemu jak przyjdą mnie odwiedzić /przeziębiłam się i leżę w łóżeczku/.
OdpowiedzUsuńZdrowia życzę Agnieszko!
Sympatycznie. Jeszcze opowiadanie się nie skończyło, a już dobrze się układa głównemu bohaterowi.
OdpowiedzUsuńZakończenie na pewno będzie super radosne.
Pozdrawiam.
....czekam niecierpliwie na część drugą :)
OdpowiedzUsuńPrześliczne. Czekam na kolejna część.
OdpowiedzUsuńPozdrawiam serdecznie:)
Rozczuliłam się!
OdpowiedzUsuńFajny lisek
OdpowiedzUsuńUrocze :)
OdpowiedzUsuńA Maksio szczęściarz, że ma taką ciocię :)
to ciocia szczęściara, że ma komu opowiadać :)
OdpowiedzUsuńOkazuje się, że ciocia Aga ma również talent do bajek. Brawo!
OdpowiedzUsuńdzięx:> uda się na pewno z pazurkami, potrzeba tylko trochę cierpliwości:) Kurczę, jak Ty fajnie wyglądasz w powyższym looku;) ale czad!! ;))
OdpowiedzUsuńSupeeeeer bajka, a dalszy ciąg???
OdpowiedzUsuń