Góra krzyży
Pochodzę z Podlasia. Jako dziecko kresów -nie mogę nie wspomnieć o pewnym miejscu tak charakterystycznym dla tej części mego świata. Około 10 kilometrów ode mnie, w moim siemiatyckim powiecie , gminie Nurzec-Stacja, leży mała, niepozorna wioska zagubiona wśród mielnickich lasów. To Grabarka. A w niej święta góra o tej samej nazwie - najważniejsze miejsce prawosławia.
Badania wykazują, że pierwszy ośrodek kultu na Grabarce powstał w wieku XVIII jako sanktuarium grekokatolickie. Informację tę podaję za Wikipedią, ale podają ja jeszcze inne, poważniejsze źródła.
Legenda głosi, że na początku osiemnastego wieku w pobliskich Siemiatyczach wybuchła groźna epidemia, w wyniku której zmarło wielu ludzi. Ocaleli ci,którzy udali się na świętą górę, wskazaną jednemu z mieszkańców podczas proroczego snu i napili się cudownej wody ze źródełka. Od tej pory zaczął rozwijać się tu kult, a miejsce rozsławiły liczne cuda.
W 1839 dekretem Mikołaja I został zlikwidowany kościół unicki, a cerkiew na świętej górze zaczęła być obsługiwana przez duchownych prawosławnych. Dziś Święta Góra Grabarka jest dla prawosławnych tym, czym Jasna Góra dla katolików. Główne święto Przemienienia Pańskiego obchodzone jest w dniach 18-19 sierpnia. Przybywają tutaj wtedy wierni z całej Polski i Europy, a niepozorna wioseczka napełnia się nieustającym gwarem. Od kilku lat tak się już składa, że gdy inni zmierzają w kierunku Grabarki, ja muszę podążać w przeciwnym, bo kończy mi się urlop i czas wracać do pracy. Ale specyficzna atmosfera święta Przemienienia Pańskiego utkwiła mi na zawsze w pamięci przywołując obrazy z dzieciństwa.
Będąc dzieckiem siadałam tego dnia z innymi dziećmi przy drodze i obserwowałam kolorowe wozy zaprzegnięte w konie jadące jeden za drugim, a na nich barwnie ustrojone kobiety z chusteczkami na głowie i odświętnie ubrani mężczyzni Tęczowym korowodom nie było końca! A później powrót zmęczonych pątników. Czasy się zmieniły, tradycyjne, końskie zaprzęgi zastąpiły błyszczące maszyny o różnorodnych rejestracjach. Coraz więcej też pieszych pielgrzymek, których kiedyś nie widziałam.
Wzruszającym zwyczajem jest zostawianie krzyży, najróżniejszych, wykonanych nawet z dwóch patyków. Krzyże mają symbolizować intencje z jakimi przybywają tu pielgrzymi.
Mam też inne wspomnienie, gdy będąc jeszcze całkiem małą dziewczynką, moi prawosławni sąsiedzi (pozdrowiam w tym miejscu Iwonkę i jej dziadków) zabrali mnie na tę ekscytującą wyprawę. Przywołuję strzępy tych wspomnień. Kojarzą mi się one z pewną egzotyką, tajemniczością, modlitwami w niezrozumiałym wówczas jeszcze dla mnie języku, odmienną od znanej mi obrzędowością, a później z biesiadowaniem na trawie, na kocu, zanim wróciliśmy do domu.
Byłam, widziałam, bo to blisko mnie.
OdpowiedzUsuńA wiesz że pielgrzymi wchodzą na górę na klęczkach?
Wiem, wiem:) a powiedz mi skąd jesteś? czyżbysmy były prawie sąsiadkami?
OdpowiedzUsuńZ Białegostoku :)
UsuńPrawie sąsiadki :)
Podlasianki
oj to sąsiadki! może kiedyś uda sie styknąć na jakąs kawkę, pozdrawiam serdecznie!
UsuńDaj znać jak będziesz jechać. Ja tu jestem prawie cały czas :)
UsuńNa drugi raz na pewno sie odezwę! Pewnie gdzies w okolicach wakacji, teraz byłam 1,11, ale na krótko u rodzinki, to do usłyszyska lub zobaczyska!:) ty tez jestes mile widziana w Siemiatyczach:)
UsuńDopiero na wakacje przyjedziesz? Kawał czasu!!
UsuńNo ale.....do zobaczenia :)
Już tylko dwa miesiące! :)
UsuńCzyli na Święta?
UsuńWakacje to dla mnie lipiec-sierpień :)))
Oj, kurcze, ale zakręcona jestem! no pewnie, że na święta i to dobre dwa tygodnie! :) dzięki, że mnie "odkręciłaś" :)
UsuńTo faktycznie niedługo :) W takim razie "do kontaktu" :)))
UsuńTo : "paka!" jak mawiają Rosjanie:)
UsuńWzruszające są te tysiące krzyży a za każdym z nich kryje się jakaś prośba, może podziękowanie, nadzieja i wielka wiara w Tego który wszystko może.......
OdpowiedzUsuńBasia
Pieknie zawsze podsumujesz Basieńko!
UsuńTe krzyże to akurat działają rozweselająco. Miejsce pełne kolorów i światła, wcale nie kojarzy mi się z umęczeniem ciała i duszy.
OdpowiedzUsuńNo bo niekoniecznie mają byc symbolem umęczenia, wiele ich zostało przyniesionych w podzięce. Prawda, że bardzo malowniczo wygldądają i tak nierówno - jak roztańczone :)
UsuńNiesamowite miejsce. Przeczytałam Twoją opowieść z zapartym tchem. Wpisuję na moją listę podróży. Podpisuję się pod Basią - anonimem. Krzyże te także kojarzą mi się z konkretną osobą i jej osobistym krzyżem, jakąś konkretną intencją - to tak jak wiszące różańce na Jasnej Górze. Dziękuję za przybliżenie tak niezwykłego miejsca. Pozdrawiam ciepło!
OdpowiedzUsuńBardzo chętnie będe słuzyć jako przewodnik:)
UsuńI like this pictures and the information is very interesting.
OdpowiedzUsuńGreetings, Joop
wish you a lovely evening
Nigdy tam nie byłam, ale mam nadzieję, że jeszcze będzie mi dane....tyle się nasłuchałam, a wcale nie znam tej części Polski (bo ja urodziłam się na zachodnich krańcach, gdzie przybyli moi dziadkowie po "repatryjacjii" zza Buga). Zastanawia mnie, jak wielka musi być Twoja tęsknota za tym skrawkiem ojczyzny, gdy jesteś tak daleko....
OdpowiedzUsuńJestem skazana na zycie w wiecznym rozerwaniu. Podlasie wpisane jest w mój krwioobieg, dlatego, gdy tylko mam okazję to tam jae: jak teraz na te kilka dni-tempo było zabójcze, ale kilka dni pobylismy u siebie. Zazwyczaj jak wracam po urlopie, to dopiero odpoczywam...w pracy. 1500 km pokonujemy na "jednym wydechu" :) koniecznie musisz kiedys się wybrac w nasze strony!
UsuńChoć się urodziłem w Łapach, czyli na Podlasiu i lubię takie miejsca, to nigdy jeszcze tam nie byłem.
OdpowiedzUsuńZawsze myślałem, że teraz to taka moda, aby Grabarkę fotografować, ale gdy się weźmie pod uwagę religijny charakter tej mody to koniecznie trzeba fotografować.
Co do Twoich wspomnieńto wiele bym dał, aby zrobić zdjęcia tych dawnych konnych wozów i ludzi pielgrzymujacych do uświęconego miejsca.
Fajmnie mieć przynajmniej takie wspomnienia.
Pozdrawiam,
też bardzo tego żałuję, że mój pierwszy aparat Smiena8M pojawił się dopiero wiele lat później, ale wspomnienia zostały:)
UsuńWiele słyszałam o Grabarce, ale nigdy niestety tam nie byłam. Swoimi wspomnieniami przywołałaś czasy mojego dzieciństwa kiedy to przez podwórko moich rodziców prowadził szlak ( polna ścieżka) do Sanktuarium w Odporyszowie. I szły tłumy pielgrzymów, mijały nasze okna starej, drewnianej chatki i wszyscy się pozdrawiali, a potem wracali wymodleni, niosąc ze sobą kolorowe różańce z pieczonych ciasteczek zdobionych bibułkami. Piękny kolorowy świat nasycony wiarą, prostotą, stąd w mojej poezji tyle powrotów do " kraju lat dziecinnych...Do dziś rozrzucam przed bramką gałązki liliowców na Zielone Świątki, tak jak to robiła na odpust moja babcia:-)
OdpowiedzUsuńA ja nigdy nie byłam w Odporyszowie:) Trafnie ujęłaś to co juz nie istnieje:"Piękny kolorowy świat nasycony wiarą, prostotą," Stąd ta nasza wielka nostalgia za tymi czasami, pozdrawiam Basieńko!
OdpowiedzUsuńMiejsce, o którym słyszałem i czytałem. Teraz pora odwiedzić, gdy pojawią się sprzyjające wiatry.
OdpowiedzUsuńto jak będzie wiało we wschodnim kierunku to koniecznie się wystaw, niech cię z Hela przywieje w nasze strony!
UsuńMany crosses, a bit chaotic.
OdpowiedzUsuńGreetings,
Filip
Kiedyś właśnie oglądałam jakiś krótki program o tym wyjątkowym miejscu:)))chętnie bym się tam wybrała:)))może kiedy mi się uda:)))Pozdrawiam serdecznie
OdpowiedzUsuńco powiecie na zbiorową wycieczkę :)
UsuńMagiczne miejsce, ale daleko od mojego miasta. Bardzo daleko...
OdpowiedzUsuńEj tam, ej tam, polskie drogi sa przecież do pokonania, nawet daleko... :)
UsuńMiałam bodajże 10 lat jak tam byłam. W sumie - nie mam tam zbyt daleko. Ale miejsce rzeczywiście magiczne i niesamowite ;)
OdpowiedzUsuńCzyżby jeszcze jedna Podlasianka, a może siostra Mazowszanka? :)
UsuńBardziej na dół. Polesianka ;) Chociaż, wiele osób błędnie mówi o moich rejonach Podlasie Południowe. Pojezierze Łęczyńsko - Włodawskie i takie tam ;)
UsuńO tym miejscu czytałam, jednak nigdy nie byłam. Podlasie jest turystycznie nieodkrytym miejscem. Po Twoich zdjęciach widzę, że warto to zmienić, pojechać tam, samemu to wszystko zobaczyć. Jeden kraj, ale kultura zupełnie inna. Mam nadzieję, że mój szlak kiedyś zaprowadzi mnie na wschód.
OdpowiedzUsuńPozdrawiam!
A pamiętasz jeszcze komu ja dedykowałam swój tekst o Grabarce?
OdpowiedzUsuńSerdeczności :-)
Słyszałam o tym miejscu, te krzyże są niesamowite- bardzo ciekawie to wygląda. Sama bym pewnie siedziała i wpatrywała się w nie godzinami, zastanawiając się co za intencje mieli Ci ludzie którzy te krzyże powtykali.
OdpowiedzUsuńCudze chwalicie, swego nie znacie...taka mysl nasuwa sie kiedy ogladam Twoje zdjecia.
OdpowiedzUsuńNigdy tam nie bylam, nawet nie slyszalam. Tyle krzyzy robi ogromne wrazenie, dla mnie to symbol meczenstwa.
?! Nie znałam .. Nie wiedziałam ... Choć kilka lat studenckich przejeżdżalam przez okolice Białegostoku ... W drodze do Augustowa
OdpowiedzUsuńHmmm taka gora , takie miejsce wypływające z prawdziwej wiary , nie jej demonstracji czy protestu , musi mieć magiczny klimat ... Może kiedyś ....
Byłam tam z Gabrysiem we wrześniu, dla mnie tam nawet las pachnie inaczej, też miałam o tym pisać ale z moim zapałem pewnie za pół roku wyjdzie ;) ściskam Aguś
OdpowiedzUsuńMagiczne miejsce, szkoda, że jeszcze tm nie dotarłem. Wciąż wycieczka po wschodniej Polsce odkłada się w czasie. Może w wakacje wezmę syna i zrobimy męską wyprawę? Bo któryś już raz widzę, że naprawdę warto.
OdpowiedzUsuńP.S.
Nawiązując do Góry krzyży, przypomniał mi się las krzyży z filmu "Nic śmiesznego" :)
interesujące, wzruszające, magiczne...
OdpowiedzUsuńNo i wpisałaś mi pierwszą pozycję na przyszłoroczne wycieczki ;-).
OdpowiedzUsuńByłam tu kiedys dawno temu na święcie Przemienienia. Pamietam mnóstwo ludzi i wspaniałe śpiewy, kobiety na kleczkach. To robiło wrazenie. O tym miejscu dowiedziałam sie od znajomego.
OdpowiedzUsuńPozdrawiam.
Pięknie przedstawiłaś to niesamowite miejsce. Wybieram się od dawna, jeszcze Puszcza Białowieska jest koniecznie na mojej liście. Z roku na rok jestem coraz bliżej :)) W zeszłym dotarłam do Zamościa, w tym do Lubartowa, więc może za następne dwa lata ;) Pozdrowionka!
OdpowiedzUsuńNie przyszlo mi do glowy, ze to tak blisko od Ciebie. Gora Krzyzy ktora zobaczylam na zdjeciach zrobila na mnie ogromne wrazenie. Krzyz zawsze bedzie mi się kojarzyl z cierpieniem. Widok takiej masy krzyzy jest przejmujacy.
OdpowiedzUsuńSerdecznosci duzo!
* * *dziękujemy za opinię««komenatarz
OdpowiedzUsuńChętnie i często zaglądam tutaj, dlatego wyróżniłam Twój blog.
OdpowiedzUsuńPo szczegóły zapraszam tutaj http://dojrzalejestpyszne.blogspot.no/2013/11/fakty-o-rozy-ktorych-nie-wiecie.html
Pozdrawiam serdecznie :)
Jestem zaszczycona, juz pędzę! :)
UsuńJestem pod wrażeniem tego miejsca i Twoich fantastycznych zdjęć.
OdpowiedzUsuńGóra Krzyży ciągle jest poza moim zasięgiem.
Wierzę, że moje marzenie kiedyś się spełni.
Serdecznie pozdrawiam:)
Te krzyże... Niebywałe... Zwyczajnie mi słów brak, bo do tej pory nic podobnego nie widziałam.
OdpowiedzUsuń