Szklane domy kontra dzielnica czerwonych latarni.
Najczęściej zapoznaję was z Brukselą starą, z jej tradycyjnym budownictwem, historią. Dlaczego? Bo Bruksela w większości taka właśnie jest. Nie ucierpiała w czasie ostatniej wojny tak jak Warszawa. Została zajęta bez walki. Podczas gdy my musieliśmy podnosić naszą stolicę z gruzów, praktycznie od kamienia - Bruksela mogła się dalej rozwijać dobudowując kolejne dzielnice.
Ale dziś chcę wam pokazać też inną jej twarz. Bo Bruksela to też nowoczesne wieżowce. Głównie w okolicach dzielnicy unijnej, oraz w okolicach Gare du Nord, czyli Dworca Północnego. Miejsce to nie cieszyło się kiedyś dobrą sławą. Jeszcze dwadzieścia lat temu było marokańsko-polskimi slamsami: obskurne kamienice zamieszkałe przez często nielegalnych emigrantów, siedlisko wszelkich szumowin i recydywistów. Porachunki małych band złodziejaszków nie były tu rzadkością. Pamiętam, wiele lat temu istniał tu wielki nieoficjalny "dworzec" polskich autokarów i " kamionetek" ( czyli busów nazwanych tak od camionnette, czyli po francusku - mała ciężarówka, van.) Barwny, swoisty folklor. Można tu było wszystko kupić i wszystko załatwić co legalne i nielegalne. Mogłeś spotkać dawno nie widzianych znajomych i znalezć pracę.
Władze w trosce o wizerunek stolicy i aby zmniejszyć przestępczość pstanowiły zlikwidować tę dzielnicę biedoty, rozproszyć emigrantów. Część kamienic wyburzono i pobudowano urzędy państwowe i siedziby wielkich firm, jak na przykład Belgacom ( kluczowa firma telekomunikacyjna w Belgii.)
Rezultatem tego jest dzielnica pieknych szklanych budynków - drapaczy chmur - na miarę Belgii, oczywiście! Rozciąga się po jednej stronie dworca i torów. Przechodzisz pod wiaduktem i piękny świat z metalu, szkła i stali się kończy. Jakbyś przeskoczył w czasie i przestrzeni.
Nagle znajdujesz się w dzielnicy czerwonych latarni, dalej trochę rozciąga sie serce "Marokanowa"- obrazy i ulice żywcem przeniesione z handlowych ulic Marrakeszu. Gdybyś na chwilę zamknął i otworzył oczy miałbyś wątpliwości co do tego gdzie naprawdę jesteś.
Ulica nierządu robi przygnębiające wrażenie. Ciągnące się wzdłuż niej kamienice z podświetlonymi witrynami, a w nich panie różnego wieku, typu urody, narodowości. Homoseksualni amatorzy latynoskich transwestytów też znajdą coś dla siebie. Ultrafioletowe światło skutecznie kryje niedoskonałości skóry, cellulit i podkrążone oczy. Zresztą jakie to ma znaczenie. Klientela tu niewybredna i do takiej adresowane są usługi. Bardziej ekskluzywne prostytutki pracują w poblizu prestiżowej Avenue Louise.
Gare du Nord ( Dworzec Północny) jest rozrywką dla plebsu. Coś żałosnego jest w tym spektaklu, który ożywa nocą i trwa do rana. Współczesny targ niewolników. Ulicą powoli przesuwają się samochody, klienci oglądają wystawiony towar, dobijają targu. Na ulicy unosi się odór moczu. Na ścianach widnieją olbrzymie napisy: " To nie jest miejsce do sikania." W pewnych odstępach pobudowano nawet prowizoryczne latryny, by klienci nie załatwiali swoich potrzeb na mury domów.
Policja przymyka oko na cały ten proceder, nierzadko ma w tym brudnym eldorado swój udział, jak i niektórzy wysocy urzędnicy państwowi i unijni. Dopóki są zyski, nikomu nie zależy na zlikwidowaniu tego syfu. Sporo i odważnie na ten temat - o seksualnej, unijnej piramidzie - pisała kilka lat temu Dominika Cosic dziennikarka " Wprost" .
Zaczęłam o szklanych domach, a skończyłam na półoficjalnym, brukselskim zagłębiu seksualnym, które otacza zmowa milczenia ważnych urzędników. Jak w przypadku afery Marca Detroux, ale to już zupełnie oddzielny temat. Za to jutro obiecuję coś lżejszego i przyjemniejszego. Będzie o modzie!
Widziałam taka dzielnicę "czerwonych latarni" wiele lat temu w Antwerpii - w końcu jest to duży port.
OdpowiedzUsuńJest to dla mnie bardzo przykre - ten handel. Ale zawsze było - bo był na to zawsze popyt.
Gdybyś do mnie zajrzała, to nie zdziw się, bo mam inny wygląd teraz i trochę kłopotliwe jest wpisywanie komentarzy. I też je muszę moderowac. Wszystkiego dobrego Agnieszko.
great pics! Amazing look! Kisses.
OdpowiedzUsuńhttp://solaanteelespejo.blogspot.com.es/
Byłam w Brukseli dwukrotnie i na krótko, wiec kompletnie nie znam miasta. Za drugim razem chyba mieszkałam blisko tej kolorowej dzielnicy, nocą wyglądało faktycznie dość podejrzanie, taksówkarz, który mnie wiózł, pytał, czy aby na pewno nie pomyliłam adresu :) za to hostel, którego nazwy nie pamiętam, w kontraście do otoczenia okazał się szczytem luksusu, z apartamentem jak dla gwiazdy, a na śniadanie były trzy rodzaje kremu czekoladowego.
OdpowiedzUsuńBrukselę zwiedzałam na szybko i po łebkach, też rzucił mi sie w oczy ten mix szklanych biurowców, starej architektury i zaniedbanych dzielnic. Raczej serca mi nie skradła.
A w kontekście tego, co (bardzo z zewnątrz i pobieżnie) dowiedziałam się nt. funkcjonowania struktur unijnych, gdy miałam z nimi do czynienia - zamiatanie syfu pod dywan wcale mnie nie dziwi, niestety. Podobnie po obejrzeniu filmu "The Whistleblower", wprawdzie nie jest o EU, lecz o ONZ, ale proceder, który tam jest pokazany, niestety nie został wymyślony na potrzeby scenariusza. Film polecam, chociaż ciężko sie go ogląda.
Aby ja polubic, trzeba duzo czasu! U mnie tez nie byla to milosc od pierwszego wejrzenia, wrecz odwrotnie :) dzieki za polecenie filmu, na pewno obejrze!
OdpowiedzUsuńdobrze, że trafiłam na Twój blog, bo naprawdę przykuł moją uwagę! z przyjemnością będę tu teraz zaglądać! :)
OdpowiedzUsuńmam nadzieję, że mój zainteresuje Cię Też i dodasz go do obserwowanych ;) http://mademoiselle-brigitte.blogspot.com/
całusy! ;)
Bardzo lubię takie nowoczesne, szklane budynki.
OdpowiedzUsuńgreat shot of the North and the Finance tower !
OdpowiedzUsuńW wielu europejskich miastach takie rzeczy mają miejsce...z jednej strony ład i porządek, wszystko takie "błyszczące" jak te szklane domy, a z drugiej pisząc kolokwialnie burdel ;) Uwielbiam takie posty, choć na ten o modzie czekam niecierpliwie do jutra ;) Pozdrawiam !
OdpowiedzUsuńTrafnie to Wiolu ujelas: to wrecz symboliczny kontrast!
OdpowiedzUsuńoj, marzy mi się zaliczenie Brukseli, ciekawy post, sporo fajnych spostrzeżeń :)
OdpowiedzUsuńświetne zdjęcia, tekst też fajny jak i Twój zestaw ;)
OdpowiedzUsuńładnie:d
OdpowiedzUsuńo rany! wieki tam nie bylam... ostnio jak bylismy z klasa niedaleko Gare du Nord,chlopcy wymyslili sobie zabawe w liczenie Belgow (bialych) oczywiscie zabawa z przymrozeniem oka ;) no i tych Belgow znalezli raptem 5 sztuk :)
OdpowiedzUsuńzawsze wydawalo mi sie ,ze na Garde du Nord rzadza Turcy i Polacy,a Marokanie na Molenbeek chociaz teraz to wszystko sie wymieszalo i trudno co pojac.Ma Pani racje,ze policja przymyka oczy na wiele spraw i to jes bardzo smutne.
Co racja to racja, coraz mniej rdzennych Belgow w Belgii... Wieza Babel :)
OdpowiedzUsuńtres jolie tenue,un gros plus pour le manteau et la robe,et quelle silhouette ! ;o)
OdpowiedzUsuńMerci beaucoup! c'est reès gentil de ta part! :)
UsuńAmazing place!Great outfit and pictures!!! I am soooo in love with these booties!
OdpowiedzUsuńDon't Call Me Fashion Blogger
Bloglovin'
Facebook
Nie znam Belgii i z wielkim zainteresowaniem ogladam zdjęcia.
OdpowiedzUsuńJa byłam w Rosji to też widziałam zderzenie dwóch światów: złote kopuły pałaców i ludzie z pętem kiełbasy zawiniętej w gazetę w zatłoczonym autobusie. Ten widok do dzisiaj śni mi się po nocach;)
Aga TY kłamczuszku piszesz, że nie ma mody w tym poście a ja widzę pięknie ubraną kobietę....czarna sukienka podkreślająca czerwonym paskiem talia, fajne buty i zgrabniutki płaszcz.
Na pierwszym zdjęciu wyglądasz genialnie:)
Chyba na całym świecie zderzają się dwa światy ten piękny i ten dziwny...Zdjęcia piękne i Ty taka elegancka:)))Pozdrawiam serdecznie
OdpowiedzUsuńdzieki serdeczne!
Usuńzauważyłam super modne nowe botki !!
OdpowiedzUsuńNotka bardzo ciekawa, ale pooglądałabym jeszcze więcej fotek modelki :)
Buzia, A
Very impressive how this street looks compared to 10 to 20 years ago.
OdpowiedzUsuńGreetings,
Filip
Exactly! It's what about I write in this post. It's very big change! :)
UsuńEla, Asia, niecierpliwe dziewuchy :) Jutro bedzie wiecej fotek z ta sukienka, nic sie przed wami nie ukryje :) buziaki!
OdpowiedzUsuńZapomnialam dodac, ze botki sa z wakacji , w dodatku kupione w Polsce, w Reserved :)
UsuńFajne zdjęcia. Oj spacerowało się kiedyś wokół szklannych domów :) ale co stoi na przeszkodzie aby to powtórzyć....może za rok lub dwa.Marzenia nie kosztują.Spij dobrze kochana.
OdpowiedzUsuńB.
wow świetne nogi:) i w ogóle dobrze wyglądasz;) jak zawsze fajny wpis i zdjęcia;)
OdpowiedzUsuńAle powiem Ci Kochana,że przeczytałam jednym tchem tak teraz sobie do podusi:)
OdpowiedzUsuńBardzo to wszystko jest ciekawe co napisałaś:*
Odrywając się jednak od pięknych zdjęć i ciekawostek napomknąć muszę o tym,że wyglądasz fantastycznie!Płaszczyk wielbię (to już wiesz) ale te NOOOOGI!Fiu fiu :):*
Blue, blue, cudnie!
OdpowiedzUsuńDzięki za komentarz, też Ci Życzę wypoczynku!
OdpowiedzUsuńKażde miejsce chciałabym zobaczyć Brukselę również. Fajne zdjęcia, ale najładniejsza Ty wśród tych ogromnych budynków. płaszczyk uroczy;)
OdpowiedzUsuńFajnie jest zobaczyć kawałek nieznanego świata:) a Ty wyglądasz cudnie, niezwykle zgrabne nogi w tych obcasach masz:)
OdpowiedzUsuńAle cudowna okolica - pięknie.
OdpowiedzUsuńPozdrawiam cieplutko ;)
Żeromski się kłania (szklane domy:)). Myślałam, myślałam co by tu mądrego w komentarzu napisać, ale tak ujęłaś temat, że po prostu powiem tylko uwielbiam Cię czytać!!! :)
OdpowiedzUsuńdziekowac, dziekowac! wlasnie tak mi sie skojarzylo z Zeromskim. Widze, czytalo sie te lektury :)
OdpowiedzUsuńzdjęcia wspaniałe!!!
OdpowiedzUsuń♡ ♡ ♡ ♡ ♡ ♡ ♡ ♡
Pozdrawiam Kadik
Mimo wszystko wolę stare, klimatyczne domy!
OdpowiedzUsuńChoć tutaj pięknie to przedstawiłaś!
Zgadzam się z tobą, też wolę tę bardziej klimatyczną część Brukseli, ale chciałam pokazać , że i nowoczesne budownictwo nie jest jej obce :)
Usuńwspaniale te szklane giganty, ale o ile prawdziwiej, bardziej ludzko byloby sfotografowac ow bazar ludzkosci. mogloby to byc jednak malo estetyczne. i przygnebiajace.
OdpowiedzUsuńPróby fotografowania lub nagrywania, mogą skończyc się w najlepszym miejscu zabraniem karty. "Opiekunowie" wyrastają jak spod ziemi i nie są zbyt mili. Juz kiedyś mój kuzyn chciał krótki filmik zrobić. Miał szczęście - skończyło się na ostrzeżeniu...
UsuńLubię takie miejsca, mój klimat!
OdpowiedzUsuńpasuje Ci taki look :)
OdpowiedzUsuńCiekawy kontrast...
OdpowiedzUsuńPiękne domy i współczesne burdele...
A właściwie to piękne są Twoje zdjęcia :-)
Agus, przeciekawy post i zdjecia. Az trudno sobie wyobrazic, ze obok tak luksusowych budynkow brud i rozpusta. Jedno nasunelo mi sie, ze gdziekolwiek by czlowiek nie pojechal tam znajdzie wlasnie takie skrajnosci. Ta dzielnica, o ktorej piszesz a juz nie istniejaca z emigracja z polski przypomniala mi pewno miejsce w Chicago zwane Jackowem. Jest tam lub byla stacja benzynowa zbiorka nielegalnych robotnikow z Polski do pracy. Podjezdzali ludzie i dogadywali za ile i jaka praca. Bylo to pokoelenie nasze, troche mlodsze i oczywiscie starsze. Niestety system w Polsce skutecznie nie uczyl nas jezyka angielskiego wiec wiekszosc konczyla w takich dzielnicach nigdy nie wychodzac poza nie. Terazniejsze pokolenia maja ta przewage, ze znaja angielski i moga odrazu wskoczyc do szkoly i ksztalcic sie. Kiedys chetnie bym porozmawiala z toba Agus o naszych doswadczeniach emigracyjnych.
OdpowiedzUsuńŚwietnie pokazałaś kontrast między tymi miejscami. To aż zadziwiające, że to samo miasto ma aż tak różne aspekty! Bardzo zaciekawił mnie ten wpis! ;)
OdpowiedzUsuń