Moje Bullerbyn
Za moich szczenięcych lat jawiła się krainą miodem plynącą. W siermiężnych socjalistycznych czasach stanowiła enklawę dobrobytu i zachodniego przepychu. Jego wyznacznikiem były peweksowskie czekolady i tureckie kożuchy. Wieś w lesie licząca kilka niepozornych chat. Za to każda z rodzin miała ciotkę lub wujka na Zachodzie. Głównie w Ameryce. Ja nie miałam tam nikogo, ale miałam rodzinę, która – miala. Stad też, choć pośrednio – jako uboga krewna moich bogatych kuzynów – zbierałam okruchy z pańskiego stołu dobrobytu.
Uwielbiałam te weekendy, kiedy z rodzicami jechałam do babci i moich krewnych. Czasami mogłam zostać kilka, kilkanaście dni. Głównie w czasie ferii i wakacji.
Moje Bullerbyn to beztroskie zabawy i smakołyki jakich nie widywało się wówczas w polskich sklepach. Latem zabawy w lesie w chowanego, a zimą – budowanie domków z lodu. Niekończąca się przygoda!
Kraina jakby z innego lepszego świata. A ludzie ulepieni z innej, lepszej gliny. Gdzie czas płynął nieśpiesznie. Dorośli zawsze mieli dobre humory i dzięki paczkom z Ameryki nie musieli troszczyć się o jutro. Niewiele się wtedy pracowało, dużo bawiło, sporo piło. A nam dzieciakom pozwalało sie wyjadać palcami nutellę ze słoika. Do woli! Budziłam się o świcie, by przed śniadaniem przeglądać w łóżku kolorowe wydania zachodnich katalogów z modą. Nie miałam takich w domu. Zachwycając się kolorowymi zdjęciami napełniałam swoja duchową studnię inspiracji.
Ale świat dzieciństwa to również budzące grozę opowieści naszych dziadków, starszych ludzi. O „bandach”, partyzantach, sprzedawczykach, bohaterach, żołnierzach wyklętych. Gdy dobro przenikało się ze złem i nic nie było jednoznaczne. A wybory dramatyczne. Wychowana w poczuciu winy za Holocaust, dowiedziałam się, że nie zawsze Żydzi byli ofiarami. Czasami też katami. Jak tu, w rodzinnych stronach mego ojca, gdzie zbiegli z Treblinki żydowscy więźniowie łącząc się w zorganizowane grupy przestępcze mordowali okoliczną ludność, także tych, którzy ukrywali ich współbraci. Okrutne czasy, gdy prosty gospodarz nie wiedział, kto wróg, a kto „swój”, a piętno tamtych wyborów do dziś ciąży na poszczególnych rodzinach. Złą sławą.
Uwielbialismy chodzić całą gromadą kraść jabłka z sadu Tworkowskiego. Do dziś czuję ich cierpki smak. Jak i smak adrenaliny w żyłach gdy uciekaliśmy przeganiani przez złorzeczących nam dozorców. Bo Tworkowskiego „Żbika” dawno już nie było. A sad przestał należeć do niego. Kiedyś ponoć raz powrócił w ukryciu popatrzeć na swoje utracone ziemie. Ponoć ktoś z miejscowych go widział… Ale nie wiadomo konkretnie kto... I kiedy...
Ludzie stąd nauczyli sie nie gadać po próżnicy. I trzymac język za zębami.
Wracam z radością.
Patrzę z miłością.
Ładuję akumulatory. Na resztę roku…
koszulka - SH,
spodnie - Promod,
trampki - Esprit
psy - najukochańsze futrzaki!
Co za mądre słowa o przemijaniu i powrotach. Przecież to jeden z najtrudniejszych tematów, który gdy powie się o kilka słów za dużo, staje się banałem. Bardzo mnie poruszyły Twoje przemyślenia.
OdpowiedzUsuńPsy są tak nieskończenie ufne i czują się bezpiecznie. Niewiarygodne, że to tak widać!
Naładuj akumulatory ile Ci potrzeba, życzy
dziekuję Joasiu za tak dobre, budujące słowa!
UsuńŁadne zdjęcia ; )
OdpowiedzUsuńMyślałem że Żydzi to religia a nie narodowść
OdpowiedzUsuńTeż tak myślałam, ale od kiedy mój znajomy Żyd urodzony i wychowany w Belgii, posiadający obywatelstwo tegoż kraju twierdzi, że absolutnie nie jest Belgiem tylko Żydem to już sama nie wiem... Religia czy narodowość? :)
OdpowiedzUsuńciekawy temat poruszyłeś, zresztą mówi się : "naród żydowski" i mają swoje państwo, więc chyba jednak narodowość. bo religia to raczej judaizm? tak jak nie każdy Polak - to katolik, a Białorusin - prawosławny czy Arab - niekoniecznie musi być wyznawcą islamu. Więc jednak - narodowość :)
OdpowiedzUsuńW encyklopedii napisane jest, że " Żydzi nie stanowią jednolitej grupy religijnej i etnicznej" choć narodowość jest silnie związana z religią. Pozdrawiam :)
Uwielbiam Twoje posty zawsze dają mi do myślenia ;D moje dzieciństwo chyba nie było tak urozmaicone ale dało by się pewnie zakreślić tak ; wszędzie jej było pełno, właziła na górne szafki w kuchni chowając się przed starszym bratem podczas zabaw, wspinała się po drzewie i jadła chleb z cukrem, gdy wracała do domu miała brudne ręce od żywicy z drzew, poobdzierane kolana, a we włosach liście i piach, w trampkach zdarzały się wbite gwoździe płakała raczej rzadko bo była twarda i tak jej zostało...
OdpowiedzUsuńA psiaki masz urocze, dla mnie bez psa który czeka aż wrócisz nawet po wyjściu z wc ;p to życie było by okropnie przygnębiające i straciło by połowę radości i blasku ;D Pozdrawiam i życzę udanego wypoczynku ;)
Wspaniały, sugestywny autoportret panno Kropko! Ten upór, determinacja i radość zycia można odnaleźć w oczach dorosłej Kropki! Jak ja zawsze chciałam mieć brata! I naszła mnie ochota na chleb z cukrem - proste radości - dawno zapomniane!
OdpowiedzUsuńKto jeszcze podzieli się wspomnieniami z dzieciństwa?
:-) Kochana - po pierwsze - dziękuję za wczoraj :-) było cudownie i mam nadzieję, że 'ciąg dalszy nastąpi' :-)
OdpowiedzUsuńPo drugie - właśnie dziś oznajmiłam mojej Mamie, że przez zbliżającu się remont i rozbudowę mojego domu rodzinnego pozbawiają mnie (moi Rodzice i Siostra) mojego późnego dzieciństwa! ;-) wiem, że tak trzeba, że czas wszystko zmienia, że Rodzina się rozrasta i miejsca brak jednak... żal mi będzie tego ogrodu, w którym łaziłam po drzewach albo bawiłam się godzinami szyjąc ubranka dla lalek w cieniu wielkiego kasztanowca... Smaki mojego dzieciństwa? To przenoszenie kuchni 'z domu' do letniej kuchni na podwórko (której też już nie ma, bo na jej misjcu powstały dwa nowe garaże), gdzie urzędowała Moja Babcia ze swoją Mamą, moją Prababcią...Późne śniadania z jeszcze ciepłego, dopiero odcedzonego mleka i świeży, chrupiący chleb. Na obiad zupy z tego, co zebrało się aktualnie w ogrodzie czy sadzie (och! ta zupa wiśniowa albo szczawiowa) z młodymi ziemniaczkami. Albo przepyszne zsiadłe mleko... Zimą natomiast niekończące się bitwy śnieżne z moimi braćmi i zaspy do pasa... ech...to były czasy...
Patrząc na Twoje zdjęcia aż żałuję, że nie dałam się namówić na małą sesję... Są cudowne...
Ściskam!
Po pierwsze wczoraj to było tylko preludium :) mam nadzieję, że powtórzymy i żałuję, że nie namówiłam cię na zdjęcia! i to ja ci dziękuję!
OdpowiedzUsuńpo drugie tak, tak: też pamiętam szczawiówkę z dzieciństwa i tzw. "letnią kuchnię" :)uruchomiłaś smakowe wspomnienia, jeszcze pamiętam... chleb ze smalcem i musztardą, które dzieciaki przynosiły z domu i sprawiedliwie dzieliły między siebie!
miło jest powspominać ;)
OdpowiedzUsuńpozdrawiam, Karina
www.my-obsession-photography.blogspot.com
super zdjęcia :)
OdpowiedzUsuń-------------------
zapraszam na mojego bloga:)
dodałam do obserwowanych, liczę na rewanż :)
pozdrawiam.
Karina, Andziksen, dziekuję :)
UsuńBonjour Violette, tu es en vacances ?
OdpowiedzUsuńOui, je suis en Pologne, prés de la frontière avec Biélorussie, bienvenue :)
Usuńchciała bym swoje wakacje spędzić w takim malowniczym miejscu
OdpowiedzUsuńpięknie tam wokół Ciebie, w takim miejscu napewno naładujesz akumulatory i nadal będziesz nam pokazywać piękny świat. Pozdrawiam i miłego odpoczynku życzę :))Zwierzaki cudne
OdpowiedzUsuńbardzo ciekawie to wszystko opisałaś, klimatyczne miejsce, zdjęcie z drabiną dobre!
OdpowiedzUsuńO, wiesz, że ja lubię takie deptanie starych ścieżek:)
OdpowiedzUsuńOch , znow pieknie napisane i pokazane . Nie zyczylabym nikomu mojego dziecinstwa , ale mam kilka fajnych wspomnien .
OdpowiedzUsuńZdjecia sa piekne !
Great picture with your two dogs.
OdpowiedzUsuńGreetings,
Filip
dzieki pieknie za komentarze!
OdpowiedzUsuńpiękne zdjęcia :) !!
OdpowiedzUsuńzapraszam również do mojego sklepu, może znajdziesz tam coś ciekawego dla siebie ;)
dziękuję, zajrzę!
UsuńPiękny post i cudownie opisany ............:)a zdjęci, jak u mojej babci, kiedyś .....gdzieś,tam w odległej przeszłości :*ściskam
OdpowiedzUsuńŚwietnie się czytało! Świetne zdjęcia :)
OdpowiedzUsuńJak zawsze piekne i madre slowa to co ja tez bym chciala powiedziec ale nie umiem tak pieknie :). Jest to jednak ciekawe zjawisko najpierw sie wyfruwa i uciaka i szuka lepszego a potem sie wraca do tego co bylo najlepsze :).
OdpowiedzUsuńTo jak w sporcie ; Ja tylko serwuję zagrywkę, ale to wy dziewczyny podejmujecie temat i dzięki wam moja piłeczka szybuje z rąk do rąk coraz wyżej i wyżej. Bez was moje posty byłyby tylko grochem rzucanym o mur obojętności, dziekuje za to, że swoja obecnością ozywiacie mój skromny kąt blogosfery!
UsuńPo prostu CUDOWNE. Pięknie "wracasz" Agnieszko! Życzę Ci powrotu już na stałe... :-))Wszystkiego dobrego dla Ciebie i Twoich Najbliższych!!!
OdpowiedzUsuńajajaja ta okolica jest cudowna ;) ! jak bym chciala tam sam apojechac ;) piekne zdjecia ;)
OdpowiedzUsuńTo może w nastepne wakacje jakies spotkanko blogerskie w mojej okolicy :)
UsuńNiby zwykły i może nawet banalny temat ;) ale Ty ubrałaś go w takie słowa że oderwać się nie mogłam...Tak sobie patrzę na dzisiejsze dzieciaki i myślę że ja jednak miałam świetne dzieciństwo...teraz nie ma ani domków na drzewie,ani zabawy w sekrety gdzie pod kawałkiem szkła zakopywało się płatki kwiatów,teraz dzieciaki nie chowają do pudełka po zapałkach zasuszonej skórki pomarańczy żeby od czasu do czasu powąchać i przenieść się do innego świata :)to nie te czasy gdzie z trudem zdobytą gumę Donald dzieliło się na cztery a komiks z tej gumy wklejało do specjalnego zeszytu na trofea :)
OdpowiedzUsuńNajśmieszniejsze że wtedy pewnie wszyscy marzyliśmy o zachodzie,a jak już mamy zachód to z czułością wracamy do tamtych chwil :)
ach znowu się rozgadałam :)
Piękne zdjęcia...chociaż niektóre pokazują jak ten czas szybo płynie :)
Kazde wasze kolejne wspomnienie napędza moje, które gdzies mi umknęły po drodze: gumy balonowe, ach tak, oczywiście! jak one cudnie pachniały i "historyjki" w nich - takie kolorowe!
UsuńOd jakiegos czasu zagladam na Twojego bloga i jestem pod wrazeniem. Jestes madra i ciepla osoba, wrazliwa.
OdpowiedzUsuńCo za niespodzianka! Ela! Nie uwierzysz, ale niedawno pomyslałam o tobie, co sie z toba dzieje - ,byłam pewna, że tak zupełnie nie zniknęłaś z sieci :) Czułam, że gdzies jesteś! dziekuję za miły komentarz!
Usuńwspomnienia ach :)
OdpowiedzUsuńno ja w tym moim sh jeszcze nic nie znalazłam ale nie zamierzam rezygnować;) zapraszam na post ;)
wspaniały wpis, świetnie piszesz, dlatego z przyjemnością przeczytałam, zwłaszcza, że wspomnienia z beztroskiego dzieciństwa to skarb, który ma duży wpływ na to kim jesteśmy:)
OdpowiedzUsuńDziękuję Ci za ten naprawdę miły komentarz:)
Pozdrawiam serdecznie
Monika;)
dziekuję :)
OdpowiedzUsuńwyjazd musiał być niesamowity :)
OdpowiedzUsuńCiągle jest :) ale został mi juz ostatni tydzień!
OdpowiedzUsuńto raczej po imprezowy czarny humor haha :P
OdpowiedzUsuńach rozumiem, to taka reakcja po... ale jest na to lek: poprawic jeszcze jedna imprezka - pomoże :)
OdpowiedzUsuńNigdy tego nie stosowałam, ale może pomoże haha :D
OdpowiedzUsuńświetne zdjęcia,pajęczyna cudna:)
OdpowiedzUsuńBardzo ciekawy tekst. Taki wspomnieniowy, osobisty. :)
OdpowiedzUsuńUrocze te futrzaki :D
your photos is amazing..the color, the way you capture....full of inspirations!!!
OdpowiedzUsuńEDGYMIX-TRAVEL FOR FASHION
So cute!!!kisses
OdpowiedzUsuńPiękne... Może tyle z mojej strony...
OdpowiedzUsuńA no i kot - z drzewa - wiadomo - musiał ;)
Buziaki!!!
bo moje reporterskie ( pozal sie Boze!) oko przyuwazylo akcje pogoni kota przez psa, stad na pierwszym zdjeciu kot na drzewie ma zjezona siersc, no a potem - jak zagrozenie minelo - jasne, musial zeskoczyc! :)
OdpowiedzUsuńJakie urocze psinki! <3
OdpowiedzUsuńSo wonderful pix, I like the pic with the cat:-)
OdpowiedzUsuńWarm regards
Orianne
cudowne miejsce, klimatyczne :)
OdpowiedzUsuńboski piesek :) bardzo ładne zdjęcia.
OdpowiedzUsuńzapraszam
cudowne zdjęcia:) aż chce się tam pojechać:)
OdpowiedzUsuńsliczne zdjecia :)
OdpowiedzUsuńZałożyłam Fan Page'a na facebooku, polubisz? :)
http://www.facebook.com/fashion.style.viola
fajne zdjęcia ;3
OdpowiedzUsuńbardzo dziękuje !!<3;*
OdpowiedzUsuńnowy wpis mam nadzieję już w przygotowaniu:)
OdpowiedzUsuńJest milo slyszec, ze ktos czeka na nowy wpis, dziekuje! :) Juz wkrotce... :)
UsuńJa też czekam i czekam :)
UsuńŚliczne zdjęcia jak w Narnii, w szczególności ostatnie i pozdrów psiaki ;)
OdpowiedzUsuńPozdrawiam//
Jak to pieknie porownalas, czuje sie zaszczycona, dziekuje! :)
UsuńLOVELY PICTURES!
OdpowiedzUsuń2 zdjęcie <3
OdpowiedzUsuńdziekuje :)
OdpowiedzUsuńPrzepięknie nawet mi ten pająk nie przeszkadza.
OdpowiedzUsuń:)
Usuńświetne zdjęcia:)
OdpowiedzUsuńZapraszam do mnie - Jęcząca Marta opuściła łazienkę ;)
Beautiful pictures capturing the country summer! Hope you are having a wonderful day!
OdpowiedzUsuń-Jyoti from Style Delights Blog
*Giveaway* - Win a gorgeous piece of jewelry from Jeweliq
verry nice pictures!Thank you for the commennt on my blog!X
OdpowiedzUsuńLovely dogs!
OdpowiedzUsuńxoxo
PS: Sorry for the late replay
http://simplement-heureuse.blogspot.ro
Jeej, jaka piękna opowieść! Czytałam z zapartych tchem ten post i miałam wrażenie, że to fragment książki, czułam, że jestem tam z Tobą, w Twoim Bulerbyn. :) Piękne zdjęcia, "kraina jakby z lepszego świata".
OdpowiedzUsuńPozdrawiam! :*
bardzo, bardzo cieplo mi sie zrobilo... budujace slowa :) dwiekuje!
OdpowiedzUsuńThank you for following me! I follow you now via email and via GFC:)
OdpowiedzUsuńbest
fashionresidence.com
też tak wracam chętnie na wieś do babci, tam czas cały czas stoi w miejscu, człowiek przestaje się spieszyć, wyłącza telefon i po prostu rozkoszuje się pięknem życia :)
OdpowiedzUsuńTakie miejsca są bliskie każdemu z nas. W pięknych okolicach się wychowywałaś. Patrząc na te zdjęcia czuję magię. To niesamowite. W trakcie czytania posta miałam przyjemne ciarki. Naprawdę jest genialnie napisany(jak każdy na tym blogu). Mam nadzieję, że i ja za kilkanaście lat będę wracać w utęsknieniem do czasów kiedy mogłam swobodnie chodzić po drzewach, bawić się w chowanego i uciekać przed strasznym sąsiadem ;)
OdpowiedzUsuńhej ! u mnie konkurs serdecznie zapraszam do wzięcia udziału!! ;))
OdpowiedzUsuńpozdrawiam niedlaciebiebeybee
niezły kot haha :))
OdpowiedzUsuńdzięki za nostalgiczną wedrówkę do Bulerbyn :) uwielbiałam tę książkę i te klimaty :) :)
OdpowiedzUsuńMalinko, to tez twoje Bullerbyn, pamietasz?...
OdpowiedzUsuńŁadny ten Twój Bulerbyn:)Sama natura, czasami bym tak chciała:)
OdpowiedzUsuńŁezka się zakręciła. Tak pięknie to opisałaś.
OdpowiedzUsuńA mi lezka od twego milego wpisu sie zakrecila :)
OdpowiedzUsuń