A z płaszczykiem to było tak...
Ileś tam sezonów ( lat?) temu bobrowałam w ciuchach w zaprzyjaźnionym Second Handzie ucinając w międzyczasie pogawędkę z panią sprzedawczynią.
-A bo to różne dziwne rzeczy ludzie kupują- mówi pani z filozoficzną zadumą- wczoraj np dwie klientki znalazły taki płaszcz do kostek, mówię pani, wiocha! Zastanawiałyśmy się jak to można nosić. Ja już w tym momencie nie słuchałam kobiety, bo wzrok mój padł na przepiękny dwurzędowy płaszcz turkusowego koloru. Mimo, że sięgał do kostek bez wahania upchnęłam łup w koszyku cała szczęśliwa podchodząc do kasy. Panią zamurowało.
-OOOOO! To jest właśnie ten płaszcz- wykrzyknęła szybciej niż pomyślała i zdała sobie sprawę z niezręczności swoich poprzednich komentarzy pod adresem mego cuda!
Klient- nasz pan- zapaliła się lampka w głowie inteligentnej pani sprzedawczyni.
I cierpiąc katusze gorączkowo zaczęła odkręcać sytuację uśmiechając się do mnie przymilnie:
- a bo wie Pani, jak się ma pomysł to i z czegoś TAKIEGO można coś fajnego zrobić....
Mój płaszczyk przeleżał swoje w szafie, następnie został skrócony do odpowiadającej mi długości i dziś przyszedł jego wielki dzień.....
A że pogoda była cudna: chociaż chłodno, to słonecznie, zrobiliśmy sobie małą sesyjkę w parku po obiedzie...
I już jestem przekonan, że to mój ulubiony ciuszek na ten sezon!
Rewelacyjny płaszczyk i dobrze zrobiłaś ,że go obcięłaś :-) Wersja z brązowym paseczkiem z pierwszego zdjęcia- super :-)
OdpowiedzUsuńP.S. ale mąż coś się zamyślił ;-)
Your coat has a lovely color ! I like it ! xoxox
OdpowiedzUsuńFollow my blog if you like it, I will be waiting for your visit ! Kisses
Fashion and Cookies
My Twitter